Najlepsze wypowiedzi trenerów NFL po week 6 – część druga

Wiecie doskonale po co tu jesteśmy – czas przyjrzeć się, jak blowouty tłumaczą trenerzy Browns i Chargers, jakim cudem Mike Zimmer jest jeszcze trenerem Vikings i co czuje Mike Vrabel mając do dyspozycji dzika w postaci Derricka Henry’ego.
Los Angeles Chargers 6 – 34 Baltimore Ravens
To nie był dzień Chargers. Justin Herbert zagrał swój najgorszy mecz jako starter w NFL, defensywa nie potrafiła zatrzymać Lamara i spółki, a Brandon Staley po raz pierwszy w swojej karierze trenerskiej w NFL został kompletnie rozczytany przez bardziej doświadczonego trenera.
To jednak nie zabiło entuzjazmu w trenerze Chargers – wręcz przeciwnie, coach LA jest w ogólnym rozrachunku zadowolony z tego, jak wyglądała jego drużyna w trakcie kilku ostatnich tygodni i przed bye-week jest raczej szczęśliwy. Nawet jeśli ich ostatni występ był katastrofalny, a niektóre decyzje o przeprowadzeniu zagrywek przy 4. próbie były opłakane w skutkach.
Słuchajcie, w takiej sytuacji zawsze będę ufał osądowi Justina. Musimy dopilnować tego, by grać fizycznie na zewnątrz, silnie przy piłce i doprowadzać piłkę w odpowiednie miejsca. Zapewniam was, że gdybym mógł, to znowu podjąłbym takie same decyzje. Nie jest mi jej szkoda. Nie byliśmy zdesperowani, ale nasza ofensywa kilkukrotnie popadała w marazm. Chcieliśmy się jakoś obudzić. Tym razem nie wyszło, ale to nie zmienia faktu, że będę wierzył w Herberta w takich sytuacjach.
John Harbaugh i jego Ravens są natomiast praktycznie nie do powstrzymania. Rozprawienie się z tak mocną drużyną jak Chargers, w takim stylu jak Baltimore, to naprawdę kawał potężnej roboty.
Jak zwykle pojawiły się pytania o Lamara Jacksona, który w swoim czwartym roku wciąż jakimś cudem musi udowadniać wszystkim, że jest franchise QB z tytułem MVP na koncie. Trener Harbaugh dostarczył dziennikarzom nagłówki:
Jeśli szukacie swojego nagłówka, to moim zdaniem ludzie, którzy coś smęcą pod nosem o Lamarze, to w tym momencie gwiżdżą sobie nad własnymi grobami. Mówiąc inaczej – ich słowa nie mają absolutnie znaczenia. Klamka zapadła. Chyba każdy, kto ma chociaż trochę wiedzy o futbolu dosłownie dostaje bólu głowy, kiedy słyszy te głupoty, które wychodzą niektórym z ust.
Minnesota Vikings 34 – 28 Carolina Panthers
Ech, Mike Zimmer. Trener Minnesoty znów wygrał mecz w absolutnie przerażający sposób, a dziennikarze nadal pytają się, czy powinien przysłowiowo spaść z rowerka. I wiecie co? Mają rację.
Vikings w trakcie tego sezonu równie dobrze mogliby mieć bilans 6-0, jak i 0-6, więc uczciwie jest 3-3. A to wszystko jest winą Mike’a Zimmera, który nie potrafi w pełni zarządzić swoją jednostką. Ta albo wspomina się na wyżyny swoich możliwości, albo zniża się do poziomu przeciwnika – nie potrafi znaleźć swojej tożsamości. To przynajmniej zauważył i sam trener, który po kolejnym wygranym „na farcie” meczu stwierdził:
Czy moglibyśmy być lepsi? Tak. Czy moglibyśmy być gorsi? Tak. Jesteśmy, gdzie jesteśmy. Lubię wytrwałość i zażartość naszej drużyny, ale definitywnie musimy znaleźć w sobie instynkt zabójcy. Coś, co pozwoli nam kończyć mecze przed dogrywkami i przed kopnięciem za trzy punkty na 2 sekundy przed końcem spotkania.
„To już koniec, baby, skończyło się love story” – tak można określić ostatnie 3 spotkania Carolina Panthers pod czujnym zarządem Matta Rhule’a. Sam Darnold znowu widzi duchy, a co gorsza rzuca INT-y. Skrzydłowi nie potrafili złapać od niego piłek, nawet jak trafiały ich prosto w ręce i klatkę piersiową (mieli 7 upuszczonych podań), a do tego kolejny brak CMC i nagle okazuje się, ze ofensywa Panthers jest praktycznie nieistniejąca.
To i tak cud, że Darnold i spółka doprowadzili do remisu i dogrywki – dlatego trener Rhule ma już w miarę zrozumiały plan na przyszłość:
Sam nie gra wystarczająco dobrze, co oznacza, że ja i inni trenerzy nie wykonujemy odpowiednio dobrej roboty. Mamy bilans 3-3. Wiele innych drużyn również taki ma. Straciliśmy piłkę raptem 2 razy w swoich 3 wygranych, ale już 8 razy w 3 porażkach. Widzimy więc, w czym jest problem. A co to oznacza, że „Sam nie gra wystarczająco dobrze”? Że o-line nie blokuje, że biegacze nie zdobywają jardów, że skrzydłowi nie odbierają piłek. Robotą każdego ofensywnego zawodnika na boisku, jest sprawienie, by rozgrywający grał dobrze. To nam do tej pory nie wychodzi.
Arizona Cardinals 37 – 14 Cleveland Browns
Cardinals są nie do powstrzymania. Tak przynajmniej mówią nam statystki. Cards zdobywają punkty na zawołanie, ich defensywa potrafi wytrzymać naprawdę dużo, do wygrywania nie potrzebują nawet trenera głównego!
Kliff Kingsbury był bowiem niedostępny podczas ostatniego spotkania z Browns z powodów pandemicznych. Trener siedział w izolatce, a jak opisuje dziennikarz Albert Breer ze Sports Illustrated, był tak pewny zwycięstwa przeciwko Browns, że jeszcze w trakcie tego meczu obmyślał strategię drużyny na Texans.
Śmieszne jest to, że Kingsbury nawet nie widział tych akcji na żywo! Będąc w Arizonie postanowił użyć tych trzech godzin na to, żeby przygotować się do meczu przeciw Texans. Wynik meczu sprawdzał na telefonie. Włączył telewizor dopiero na 3 minuty przed końcem, żeby zobaczyć jak jego zawodnicy się cieszą z tego zasłużonego zwycięstwa.
Ciężka jest głowa, która nosi koronę. Przekonuje się o tym Kevin Stefanski, który w zeszłym roku odebrał tytuł najlepszego trenera NFL, zmieniając Browns w drużynę play-offową z aspiracjami na więcej. Tak jak kiedyś Baker Mayfield, tak i trener Stefanski w swoim drugim roku zaliczył regres. Czy były ofensywny koordynator Vikings ma już receptę na sukces?
Odpowiedź brzmi: „chyba nie”, bo trener nie ma jasnych odpowiedzi:
Naprawdę nie wiem, czy będę miał do dyspozycji Mayfielda, linię ofensywną, Chubba i Odella w kolejnym meczu. Wiem jedynie to, że do tej pory raczej nie popełnialiśmy głupich błędów w ofensywie i to pozwalało nam na wygrywanie albo chociaż walkę do samego końca. Dzisiaj byliśmy za dużymi ryzykantami i nie przejmowaliśmy się konsekwencjami, przez co wynik był taki, a nie inny.
Las Vegas Raiders 34 – 24 Denver Broncos
Ryba psuje się od głowy, więc nic dziwnego, że gdy Raiders pozbyli się ze swoich szeregów trenera Grudena, to drużyna odżyła. Załoga z Las Vegas pewnie rozprawiła się z Broncos na ich własnym podwórku, a tymczasowy trener Rick Bisaccia chyba kupił fanów swoją postawą, przygotowaniem zespołu, a przede wszystkim zwycięstwem.
Szczerze mówiąc, najlepsze uczucie było wtedy, kiedy wchodziliśmy na boisko. To był jak każdy inny dzień. Miałem nadal swoje obowiązki jako koordynator drużyn specjalnych, ale teraz pomagali mi również inny koordynatorzy w prowadzeniu meczu. Wygranie z rywalem dywizyjnym na ich własnym terenie to było spełnienie marzeń i ekscytująca sprawa, a teraz mam nadzieję, że to nas poniesie w meczu przeciw Filadelfii.
Po zupełnie drugiej stronie barykady stał natomiast Vic Fangio, dla którego kolejny sezon w barwach Broncos jest absolutnie nijaki. Drużyna z Denver, podobnie jak Falcons, czy Minnesota nie powalczy o najważniejsze trofea, raczej nie załapie się do play-offów i tak po prostu… egzystuje jako mizerota.
Dziennikarze są już właściwie bezczelni i zapytali trenera o to, czy stracił przez ostatnie tygodnie zaufanie swojej drużyny. Ten stwierdził jasno:
Nie. Prawdę mówiąc, to kompletnie nie słucham zewnętrznych głosów. To jest NFL. Kiedy dzieje się coś takiego, to po prostu naturalna kolej rzeczy. Spodziewasz się tego i wiesz, że to po prostu kolejny element roboty w tej lidze.
Dallas Cowboys 35 – 29 New England Patriots
To był kawał porządnego meczu. Jako kibic postronny najbardziej cieszyłbym się z porażki obydwóch zespołów na raz, ale niestety tak się nie da. Z powodu bilansu, to fajnie jakby Patriots urwali to oczko Dallas, ale darowanemu koniu nie patrzy się zęby – porażka New England też nie jest zła.
Dak gra tak, jakby chciał wygrać tytuł MVP, Zeke powoli udowadnia, że może te miliony dolarów za jego usługi to nie był głupi pomysł, a nawet dzieciaki w postaci TrevonaDiggsa pokazują, że Dallas ma nosa do zawodników. Problemem jest tylko ten nieszczęsny Mike McCarthy, który według niektórych może w końcu pociągnąć Cowboys w dół. Sam zainteresowany wie jednak, że sukcesy drużyny można przypisać jednemu panu:
Ja już nie wiem, co mogę więcej wam powiedzieć o Daku. To w jaki sposób on dystrybuuje piłkę, jaki jest spokojny, jaką ma pewność siebie. Zresztą wszyscy widzicie to na własne oczy, wiecie, że nic nie zmyślam. Dobrze go chronimy, ma dużo czasu na podjęcie decyzji i dzięki temu niemalże wszystko robi, tak jak powinien.
Bill Belichick ma nosa do rozgrywających – Mac Jones wygląda jak ktoś, kto pożyje w NFL co najmniej kilka sezonów, a może nawet kilkanaście. Z tygodnia na tydzień widać u niego poprawę, a i potrafi dociągnąć drużynę do dogrywki.
Wyciągnięcie z niego czegokolwiek jest jednak bardzo trudnym zadaniem, więc jak zwykle klasycznie na konferencji powiedział dużo, ale tak naprawdę nic:
To był ciężki mecz. Trudny przeciwnik, dobry przeciwnik. Dallas to dobra drużyna, mają niezłego trenera. Wiem, że coś nam nie wyszło dzisiaj. Przez 60 minut szliśmy łeb w łeb, ale niestety się nam nie udało wygrać – mieli dosłownie kilka lepszych zagrywek więcej. Dlatego zasłużyli na zwycięstwo. My się otrząśniemy i patrzymy już na przyszły tydzień.
Seattle Seahawks 20 – 23 Pittsburgh Steelers
NFC West przed rozpoczęciem sezonu miało być najbardziej zaciętą dywizją w NFL. Na to na razie się nie zanosi – Seahawks z bilansem 2-4 i 49ers z 2-3 nie są nawet blisko Rams (5-1) i Cardinals (6-0). Dlatego też Pete Carroll szuka wszędzie posiłków – jednym z nich jest wolny agent Cam Newton, który mógłby być dobrym zastępcą Russella Wilsona (ten będzie jeszcze chwilę niedostępny z powodu kontuzji palca).
Oczywiście, że z nim rozmawialiśmy. Rozmawialiśmy ze wszystkimi, którzy mogą nam w jakikolwiek sposób pomóc.
Mike Tomlin zasłużył natomiast na uwagę w dzienniczku od NFL – po meczu bardzo jasno skrytykował bowiem sędziów, którzy podjęli kilka interesujących decyzji. Chodziło o sytuację z końca meczu, kiedy to D.K. Metcalf złapał piłkę, potem ją stracił, ale i tak została w rękach Seattle (o co nawet pokłócił się z Shannonem Sharpe’em, byłym tight endem i hall of famerem, którego określił „małym chłopcem”. To było głuuuupie D.K.).
DK Metcalf replies to Shannon Sharpe after being called out for trying to play hero as he loss fumble play on Sunday Night Football against the Steelers. pic.twitter.com/yRJOGNxoTz
— VideoMixtape.com (@VideoMixtape_) October 18, 2021
Sędziowie postanowili poddać akcję oficjalnym powtórkom, co dało Seattle na tyle dużo czasu, by podbić piłkę, zatrzymać czas i kopnąć field goal na remis. Steelers ostatecznie wygrali spotkanie, ale Tomlin był oburzony:
Wkurzyła mnie bardzo ta decyzja. Nie mogę uwierzyć, że zatrzymali mecz w takim momencie, żeby potwierdzić, czy aby na pewno złapał piłkę! No przecież widać, że ją złapał! Tyle wam powiem. Nic więcej nie będę dodawał. Powinni się wstydzić za takie zachowanie.
Buffalo Bills 31 – 34 Tennessee Titans
Kolejny Monday Night Football, który absolutnie nie rozczarował. Zwłaszcza końcówka meczu, kiedy to Bills mieli cofnięte przełożenie po odkopaniu piłki przez Titans. Wszystko zakończyło się na terenie Titans, kiedy to przy czwartej próbie Sean McDermott i spółka postanowili zdobyć jardy, a nie kopnąć field goal na wyrównanie.
Koniec końców, to ja mu ufam i zrobię to jeszcze raz, gdy nadarzy się taka okazja. Stanę po stronie Josha Allena 10 razy na 10 możliwości. Trzeba pochwalić Titans, bo wykonali kawał roboty i summa summarum wygrali w ten sposób mecz. Ale czułem się dobrze, uważam, że mieliśmy dużą szansę na zwycięstwo. Niestety tym razem się nie udało, ale to dobra nauczka na przyszłość.
I tak jak Josh Allen był bohaterem Bills w tym spotkaniu, tak Derrick Henry jest absolutnie najjaśniejszym punktem ofensywy Titans. Wiesz o tym Ty, wiem o tym ja, wie to też prawdopodobnie każdy, kto od dwóch lat oglądał chociaż minutę NFL. Dlatego nie jest dziwne, że Mike Vrabel nie ukrywa nawet, że to Henry jest absolutnym liderem i gwiazdorem jego drużyny:
Ciągle wskakujemy mu na plecy i pozwalamy się porwać jego grze. A ten nie ma z tym absolutnie żadnego problemu i jest jak najbardziej w stanie nam pomóc. To niezwykły komfort – wiedzieć, że mamy w kieszeniach takie narzędzie. Wyciągamy je przy każdej sposobności i używamy, dopóki ktoś nas nie zatrzyma.
A co na takie komplementy sam zainteresowany? Twierdzi, że wciąż „jest za wolny”. Jezu.
Moi drodzy – koniec i bomba, kto czytał ten trąba. Już w czwartek czeka nas pojedynek między Broncos i Browns, a chociaż obie drużyny mają bilanse 3-3, to faworyt jest chyba jeden. Sobie i wam życzę miłego tygodnia, dobrych meczów i widzimy się jak zwykle w przyszły poniedziałek. Czołem!
Tekst i tłumaczenia opracował Kamil Kacperski
Categories
AKTUALNOŚCI, NFL, NFL, Wpisy