Skip to content

Zawsze ten sam Bobby Roundtree – tekst na życzenie

Czułem, że coś jest nie tak, gdy moje ramiona znieruchomiały i nie mogłem się ruszyć. Wiedziałem, że potrzebuję pomocy – to słowa Bobby’ego Rountree, gwiazdy Illinois Fighting Illini (mającej chwilę wcześniej w planach NFL), w momencie gdy jego życie zupełnie się wywróciło. Ale Bobby to bohater, teraz już też inspiracja dla wielu. Udowadnia, że warto żyć, by walczyć.  Poznajcie jego historię, tekst przygotował Piotr Zach.

18 maja to z reguły dla każdego z nas przyjemna data. Nawet, jeżeli nie stało się wtedy nic szczególnego, to na ogół miły dzień: w powietrzu definitywnie czuć nadchodzące lato, temperatura pozwala na wyjście z domu, jakieś plenerowe aktywności.

Na Florydzie, jak wiemy, wygląda to nieco inaczej. Tam niekoniecznie trzeba czekać do 18 maja, by cieszyć się urokami w miarę ciepłej pogody. Jednak to właśnie tego dnia, 2019 roku, Bobby Roundtree wypuścił swoje marzenia z rąk. Sny o NFL zostały porzucone w płytkiej wodzie przy Madeira Beach, gdzie jeden ze skoków do wody zakończył się poważnym urazem kręgosłupa.

Jestem tą samą osobą. Chcę wrócić do bycia tak samo silnym fizycznie jak wcześniej. To sprawia, że jestem głodny rozwoju i ciężkiej pracy.*

Nie słyszałeś o Bobbym Roundtree? Nie szkodzi, ja do momentu pisania tego tekstu przyznam się, że również nie. Gdyby nie wypadek, prawdopodobnie jednak znalibyśmy już jego nazwisko. Bobby był defensywnym MVP Uniwersytetu Illinois w 2018 roku, jako drugoroczniak grający na pozycji DE. Miał zatem podstawy, by spełnić swoje marzenie – stać się graczem NFL. Przewodził swojej drużynie w sackach, tackle for loss i zablokowanych podaniach, a do tego nie ustawał w poprawie  gry i techniki.

Czuję, że nie wszyscy w drużynie kochają futbol tak mocno jak ja. Niektórzy nie biorą tego na poważnie. Ja biorę. Naprawdę chcę grać w NFL. Chcę być liderem. Gdy to kochasz, wkładasz w to masę czasu. Słuchasz trenera i pracujesz o wiele ciężej niż to, czego wymagają podstawowe zajęcia drużynowe. Wtedy masz z tego frajdę. Nie musisz oglądać, jak grają inni, sam bierzesz  w tym udział. Chcesz w tym być, a nie siedzieć na ławce. To jest właśnie to, czego nie rozumiem u niektórych kolegów – tak o swoich planach i podejściu do futbolu mówił Bobby przed wypadkiem. Teraz to samo nastawienie sprawia, że przeciwności losu nie załamują go, a napędzają do działania. Musiał jedynie zrewidować swoje pragnienia, przestawić swe najbliższe cele: teraz już nie marzy o NFL, a przynajmniej jeszcze nie w tym momencie. Teraz marzy o samodzielności i sprawnych nogach.

Warto zaznaczyć, że futbolowa kariera Roundtree… była zaskoczeniem dla wszystkich, nawet dla niego samego. Za bardzo nie lubiłem sportu. Nie wiem, jak to we mnie dojrzało w ten sposób – tak powiedział kiedyś o swojej grze w futbol. Jego mama również była zdziwiona, gdy w wieku 12 lat, po 4 latach jakichś okazjonalnych zabaw w rzucanie piłki, postanowił zaangażować się w to na poważnie. U nas nawet nigdy nie leciał futbol w telewizji – mówiła.

Najbardziej zaczął się rozwijać podczas występowania w formacji defensywnej Largo High School, gdzie jego trenerem był Marcus Paschal. W drugiej klasie pokazał potencjał notując 26 tackles i 2 sacki, natomiast już rok później zdominował formację defensywną z 45 tackles i 5 sackami. Tam też postawił sobie cel na soboty w college’u: wybiegać na boisko w stroju uniwersyteckiej drużyny.

Na koniec liceum pozostał mu już tylko jeden ból głowy związany z tymi planami – wybrać jedną z ponad 30 propozycji, jakie do niego napłynęły z wyższych uczelni. Zdeterminowany był na Uniwersytet Indiana, gdzie poszło kilku jego kumpli. Jednak gdy miał ogłosić swoją decyzję Paschalowi, rozpiął kurtkę i pokazał koszulkę Uniwersytetu Illinois. Matka ubrana w kolory Indiany była w szoku. Illinois dopięli jednak swego m.in. licznymi kontaktami z Bobbym, zdobyciem jego zaufania oraz przychylności. Tak w zwariowany sposób wybrał społeczność, której częścią stał się na najbliższe lata.

Patrzysz na stadion i on jest pełen. To spory dysonans pomiędzy liceum, a obecną sytuacją. Jesteś przerażony, jesteś zdenerwowany, ale twój zespół jest z tobą.*

195 cm wzrostu i 111 kg wagi robiło wrażenie na przeciwnikach. Ale co najważniejsze, za wyglądem szła skuteczność. Wspomniane wcześniej dokonania jako drugoroczniaka były imponujące: 12,5 tackles for loss i 7,5 sacków było namacalnym wpływem Big Boba – jak go nazywano – na drużynę. Jeszcze 2 miesiące przed wypadkiem był określany najlepszym prospektem z Illinois. Od 7 lat żaden Illini nie został wybrany w pierwszej rundzie – panowało uzasadnione przypuszczenie, że on to zmieni w Drafcie 2020. Sam deklarował, że gdy w trzeciej klasie zostanie sklasyfikowany jako pierwszo- lub drugorundowy kandydat, przystąpi do naboru.  Był agresywnym w ruchach defensorem, pass rusherem, a jedynym celem było dopaść przeciwnego QB, którego brutalnie i skutecznie powalał. Austin Clark, trener obrony z Uniwersytetu Illinois, stworzył system obliczania pozytywnych zagrań graczy w swojej formacji. Po podliczeniu drugorocznego Roundtree mógł stwierdzić tylko jedno: wynikami zostawił wszystkich kolegów z zespołu daleko w tyle. To gość, który po prostu pracuje i kocha futbol. Jest wspaniały. Możesz tylko żałować, że nie masz 120 takich jak on. Gra i trenuje ciężej niż ktokolwiek z formacji defensywnej w tym momencie – tak pozostało mu skomentować swojego najlepszego zawodnika.

Feralną wiosną 2019 roku odkładał na podróż do Miami. W przerwie od nauki chciał zaszaleć. Rozważał nawet sprzedaż niektórych par Jordanów, które zaczął namiętnie zbierać i komponować z nimi outfity. Na Florydę dotarł, ale tam los miał dla niego okropne plany, uwzględniające czterokończynowy paraliż. Piękna historia przybrała ciemne barwy, zamieniając idyllę na ból i cierpienie.

Roundtree jeszcze tego samego roku, w grudniu, pojawił się osobiście na kampusie uczelni. Trener, Lovie Smith, nagle wjechał na środek szatni z wózkiem dźwigającym Bobby’ego. Szatnia zamarła, w powietrzu dało się wyczuć powagę ciszy i zaskoczenie. To otworzyło nam oczy, myśleliśmy coś w stylu „wow, to jest coś więcej niż futbol – musimy to docenić”.

Bobby dalej czuje się związany z Illinois i tamtejszą drużyną uniwersytecką – ogląda ich spotkania, jest w kontakcie z graczami, trenerami. Jednocześnie widzi jednak, że część z nich nie jest już obecna w jego życiu tak mocno, jak przed wypadkiem. Czasami dręczy go to mniejsze zainteresowanie i pewna samotność. W momentach zwątpienia przychodzi niezłomna, ukochana mama. Musisz być silny, walczyć! – mówi. I walczy.

Nie płacz nade mną. Będzie dobrze.*

Jacqueline Hearns kupując chińskie żarcie na obiad nie wiedziała, że właśnie jej życie zmieniło się nieodwracalnie. Telefon ze szpitala przeraził ją. Dowiedziała się tylko, że jej 21-letni syn leży w szpitalu w St. Petersburgu, ok. 30 km od miejsca, w którym akurat była. Lekarz nie chciał nic jej powiedzieć, wspomniał jedynie, że sytuacja jest poważna. Po przybyciu doktor zabrał ją do pokoju, by wprowadzić w sprawę. Syn uległ wypadkowi podczas pływania, nie czuje niczego poniżej klatki piersiowej. W tym momencie usłyszała Bobby’ego, który odpowiadał na pytania w sali obok. Poczuła się o tyle spokojniej, o ile w takiej sytuacji można: choć poszkodowany, jej syn żyje. Gdy go zobaczyła, powstrzymywała łzy, bo Bobby nie pozwolił jej płakać. Od samego początku nienawidzi litowania się nad nim. Po kilku dniach Roundtree został zoperowany, jednak rokowania nie były tym, co matka z synem chcieli usłyszeć – pacjent może już nigdy nie stanąć na własnych nogach.

Będzie dobrze mamo, będzie dobrze. Będę znowu chodził, wrócę na boisko! – siła charakteru czy faza zaprzeczenia faktom objawiły się w tych słowach, wypowiedzianych niedługo po diagnozie lekarza? Prawdopodobnie i jedno, i drugie było w głowie młodego adepta futbolu. Od tej chwili całymi dniami pracuje nad udowodnieniem, że to charakter zdecydowanie przeważał w tej wypowiedzi.

Kiedyś ktoś mi mówi, że nie mogę czegoś zrobić, chcę mu udowodnić, że się myli. Zajmuje mi to kilka prób, ale staram się to zrobić do momentu, aż po prostu to zrobię*

To było pierwsze wideo z procesu rehabilitacyjnego, jakie Bobby zamieścił w social mediach. Definitywnie jednak nie ostatnie, przez cały czas dostajemy w miarę regularne uaktualnienia jego dokonań. Chętnie dzieli się również przemyśleniami związanymi z walką o samodzielne wykonywanie podstawowych czynności. Co wpłynęło na jego decyzję? Kiedy wrzuciłem to pierwsze wideo, wszyscy mówili „Wow, to mnie nakręca do działania.” To spowodowało że postanowiłem kontynuować dzielenie się moją podróżą po zdrowie. […] Powinienem pokazać wszystkim, że to mnie nie pokona, nie zamknie mnie w skorupie. Staram się przekazać wiadomość: ciśnij dalej…

Odradzanie się na nowo rozpoczął tuż po wyjściu ze szpitala, w Chicago’s Shirley Ryan Ability Lab. Przez około 6 miesięcy pracował z Shoshaną Clark, terapeutką fizyczną, nad małymi sukcesami: przechodzeniem z leżenia do siedzenia, przenoszeniem się z elektrycznego wózka inwalidzkiego na manualny. Osiągnął niesamowity progres – gdy rozpoczynał te zajęcia, mógł przejechać na wózku kilka metrów. Wychodząc z ośrodka, objeżdżał wytyczony teren, jakby była to przechadzka po parku.

Możesz zrobić kilka kroków naprzód, ale możesz równie dobrze zrobić jeszcze więcej w tył. To ciężkie. W dodatku niemożność zrobienia czegoś, co wcześniej robiłeś bez problemu, jest absolutnie do dupy. Kiedy terapeuta mówił mi „taka jest Twoja kontuzja, nie jesteś w stanie tego zrobić” mówiłem „Co? Wiesz kim ja jestem? Zrobię to!”- tak Bobby mówi o swoich motywacjach do nieustannej pracy nad sobą.

Od lipca ćwiczy na Florydzie z Khann Vo, trenerem kondycyjnym. Dosłownie za każdym razem, gdy się widzimy, jest gotów do pracy. Jeden z moich ulubionych gości, z jakimi przyszło mi pracować. Tak Vo przedstawia swojego podopiecznego. Przez cały czas jest zdeterminowany, by dołączyć do specjalnego Projektu Leczenia Paraliżu na Uniwersytecie Miami. I pomimo tego, że pandemia na razie zamknęła przed nim tę furtkę, nie poddaje się. Walczy, ćwiczy w domu kiedy tylko może. I wie, że w końcu zwolni swoją matkę z podawania mu lekarstw, karmienia, sprzątania, ubierania, mycia i zabierania go na różnego rodzaje terapie. Kocham ćwiczyć. Nienawidzę siedzenia na dupie. Nienawidzę, gdy ktoś mówi, że nie mogę ćwiczyć. Jestem po prostu zdeterminowany.

Jedną z rzeczy, którą zawsze mam w głowie od momentu wypadku jest to, że Bóg najsilniej doświadcza swoich najlepszych wojowników. Musi być jakiś powód tego, co mi się przytrafiło. Myślę, że nie każdy poradziłby sobie z tym tak samo jak ja. Jestem wdzięczny, że wciąż żyję i mogę być z każdym dniem silniejszy. Jestem wdzięczny, że mam ze sobą rodzinę, mamę, zespół i całą społeczność Illi.*

Bobby daje z siebie wszystko. Jednak matka zawsze zna wszystkie grzeszki. Dbam między innymi o to, aby wstawał odpowiednio wcześnie. Uwielbia leżeć w łóżku, ale moim zadaniem jest wyciąganie go stamtąd – mówiła uśmiechnięta w jednym z wywiadów. Certyfikowanej asystentce pielęgniarskiej, a potem medycznej, z pewnością łatwiej było przyjąć rolę, jaką wymusiło na niej życie. Musiała jednak porzucić wszelkie dotychczasowe zajęcia, by odpowiednio zająć się synem. Chce walczyć razem z nim: Staram się znajdować radość nawet wtedy, kiedy czuję się przytłoczona. Stale popycham go do przodu. Dbam o to, by nasze życie było możliwie jak najlepsze. On dba o to, bym była szczęśliwa. To typ żartownisia. Dzięki niemu śmieję się cały dzień.

Bobby nie pozostaje jej dłużny, dostrzegając wszystko to, co dla niego poświęca. Bez niej prawdopodobnie nie byłbym tak daleko. To dla mnie bardzo ważne. Widzę, że mama cierpi, ponieważ jestem pierworodnym i musi oglądać to, przez co teraz przechodzę. Widzę jej frustrację. Staram się ją uspokajać i zapewniać, że wszystko ze mną ok, że wszystko będzie dobrze. Tak mocna więź z matką przyczynę miała w przykrych okolicznościach – ojciec nie uczestniczył w jego wychowaniu już od samego początku. Mama zajmowała się swoimi dziećmi sama; Bobby ma bowiem siostrę Zhane, która obecnie mieszka z nimi w Clearwater Beach na Florydzie.

Życie, jak w wielu takich historiach, nie rozpieszczało ich. Jacqueline Hearns, matka Big Boba, imała się wielu zajęć naraz, potem nawet jakimś cudem dołożyła do tego pójście do college’u. Jednak priorytetem były dla niej dzieci. Codziennie gotowała im posiłki, a one – widząc starania matki – pomagały jej na różne sposoby. Chodzili z siostrą na przystanek, by pomóc w noszeniu zakupów, a chłopak już w podstawówce wykonywał proste prace sąsiedzkie, by zarabiać własne pieniądze. Wiedziałem, że potrzebuję pieniędzy. Chciałem płacić za swoje ciuchy i buty, aby mama mogła na tym zaoszczędzić – wspomina. W liceum pracował w dwóch miejscach jednocześnie. Na uniwersytecie część pieniędzy ze stypendium odkładał, by potem wspomóc Jacqueline. Planował jeszcze bardziej zwiększyć tę pomoc po podpisaniu kontraktu w NFL. Niestety, nigdy do tego nie doszło.

Jak widać twardy charakter, chłodna głowa i pracowitość nie przyszły za pstryknięciem niewidzialnych palców – pielęgnował je już od najwcześniejszych lat, wykazując się ponadprzeciętną dojrzałością. Łatwo się domyśleć, jak bardzo wpłynął na niego fakt, że zamiast pomagać swojej rodzinie, ponownie stał się od nich zależny i to nawet jeszcze bardziej, niż kiedykolwiek – bo tym razem dosłownie i fizycznie.  Na ten moment Bobby nie może używać nóg i palców, jednak odzyskał sprawność ramion oraz rąk nawet szybciej, niż było to określone w przewidywaniach lekarzy i terapeutów. Wiara i ciężka praca przynoszą efekty.

Jestem kontuzjowany i dlatego jedne drzwi się zamknęły, ale inne stanęły przede mną otworem.*

Bobby doskonale wie, że uszkodził sobie ciało, ale nie umysł. Pozostał studentem Uniwersytetu Illinois. Stara się uczestniczyć w zajęciach, interesuje się zarządzaniem w sporcie. Rozważa opcje na przyszłość: myśli o karierze trenerskiej lub otworzeniu własnego centrum rehabilitacyjnego. Nie zrażają go fizyczne trudności w nauce, jakim jest chociażby trzymanie rysika w specjalnym adapterze w ustach, ze względu na niesprawne palce. Zawsze lubiłem szkołę, starałem się oddawać prace przed terminami. Teraz to ciężkie i frustrujące – tak o codziennych trudnościach w nauce wspomina Bobby.

Biznesowe ruchy już podjął. Marka 97 Strong to linia odzieżowa, która obok zbiórek na GoFoundMe, pozwala mu pojedynkować się z losem. Przy tym stara się wspierać lokalną społeczność i inspirować. Planuje być mentorem dla wielu dzieciaków na całym świecie. Stanę na nogi, będę chodził. A potem będę kontynuował inspirowanie innych. Tragedie zdarzają się cały czas. Ja natomiast chcę podróżować, dawać ludziom nadzieję. Chcę stanąć na nogi.

W toku są sprawy wiążące się z pozwami wniesionymi przez Bobby’ego. Ma pretensje do organizatorów – baru, a zwłaszcza właściciela przystani Garrisona Martina – o wykorzystywanie jego osoby do podniesienia renomy imprezy oraz niezaznajomienie go z łodziami, głębinami wody, mierzejami i śródbrzeżną drogą wodną. Wskazuje również na ogromną ilość alkoholu na łódce, a także na fakt, że Martin początkował chciał odwieść osoby widzące wypadek od wzywania pomocy. Roundtree niechętnie odnosi się do samego pozwu, można jednak wnioskować, że szuka zadośćuczynienia za wypadek.

Mam nadzieję, że gdy ktoś mnie spotyka, odchodzi z uśmiechem na ustach, wiedząc, że ja również się uśmiecham, gdy się widzimy. Nie chcę, aby ludzie litowali się nade mną. To, że padłem ofiarą wypadku nie oznacza, że był to koniec Bobby’ego Roundtree*

A Bobby to postać godna podziwu. Przykład na to, jak w ciągu kilku sekund wartościowanie i postrzeganie świata może zmienić się z górnolotnych marzeń, w przyziemną walkę o przetrwanie. Mocy dodaje mu wrodzony upór, dojrzałość i oddana bez reszty mama. Dowodem jego siły są chociażby tatuaże, wśród których znajdziemy ogromne In God We Trust na klatce piersiowej, imię Jill z koroną (hołd dla matki), Dream Chaser czy – wykonane jeszcze w liceum – Focus on the Mission, a także kilka innych dziar. Pierwotny kontekst tych artystycznych zdobień odnosił się oczywiście do zupełnie odmiennej sytuacji życiowej, jednak w zaistniałych okolicznościach ich adekwatność nie straciła na znaczeniu – a być może nawet i zyskała. Skupienie na misji jest mu teraz potrzebne jak nigdy wcześniej.

Postawa niedoszłego zawodnika NFL inspiruje, nakręca do działania i pozwala zastanowić się nad własną ścieżką. Nad tym, czego właściwie nam brakuje. Nie trzeba Big Bena traktować od razu jako mentora. Warto jednak wziąć przykład z jego nastawienia do życia i czerpać ze swojego to, co najlepsze. Ten gość w bio na Instagramie ma zdanie:

Just took a break
won’t be long….

Jeżeli ktoś spytałby mnie o definicję siły psychicznej – przytoczyłbym właśnie to.

*Wszystkie wyróżnione śródtytuły w formie cytatów to wypowiedzi Bobby’ego Roundtree.

PS Na koniec ostatnie zdjęcie, zwróćcie uwagę na jego podpis.

Aktualizacja: 

Bobby 16 lipca zmarł. 🙁

Źródła:

  1. https://chicago.suntimes.com/sports-saturday/2020/11/21/21578618/bobby-roundtree-illinois-football-accident-independence
  2. https://www.wfla.com/news/for-the-culture/bobby-roundtree-from-injury-to-inspiration/
  3. https://www.news-gazette.com/sports/roundtree-this-injury-isnt-going-to-overcome-me/article_5dda82e6-9c8a-11ea-8ce7-0fd5507bb2f5.html?fbclid=IwAR1g0v1Y64Gl00sbfW15uNSjAK02S7jsCqquXmfh4Xi3A7sdmW9yC4oiZkU
  4. https://www.si.com/college/illinois/football/bobby-roundtree-returns-to-illinois-campus
  5. https://www.abcactionnews.com/news/region-pinellas/former-largo-high-school-star-bobby-roundtree-continues-to-inspire-after-injury
  6. https://247sports.com/college/illinois/Article/Illinois-Fighting-Illini-basketball-matchup-at-Michigan-State-postponed-following-more-COVID-19-positives-within-MSU-program-159502470/

Autor: Piotr Zach

Korekta: Karol Potaś

Leave a Reply

%d bloggers like this: