Skip to content

Poniedziałkowy hit kolejki: Chiefs vs Bills

Ostatni tydzień był ciężki dla kibiców obu drużyn. Kansas City Chiefs nie podołali rywalom z dywizji i na swoim stadionie ulegli Las Vegas Raiders. Natomiast Bills, zupełnie niepodobnie do swoich poprzednich spotkań, zostali wręcz rozniesieni przez wracających po „corona party” Titans. Kto szybciej podniesie się po zimnym prysznicu? Zapraszamy na zapowiedź hitu kolejki week 6!

Obie drużyny w poprzedniej kolejce przeżyły prawdziwy powrót do przeszłości. Obrona Kansas City miała flashbacki z 2018 roku, gdy obrona puszczała niemal wszystkie możliwe punkty, a Mahomes musiał urządzać pościgi. Tymczasem na Nissan Stadium w Tennessee Josh Allen wyglądał ponownie jak w swoim rookie sezonie. Ten mecz to także kolejna okazja, by Andy Reid stawił czoła swojemu byłemu asystentowi. Wszak przed długą karierą DC w Panthers Sean McDermott przez dwa lata pracował pod wodzą Big Reda w Eagles.

Do tej pory bilans Reida przeciw swoim byłym asystentom to 13-6, czy przewaga zostanie powiększona? A może drzewko trenerskie Reida odniesie kolejny sukces?

Skoro jest tak dobrze, to czemu jest tak źle

Bilans 4-1 w Chiefs wygląda tak jak powinien wyglądać wynik mistrzów. Niestety – dla nich – gra drużyny Andy’ego Reida pozostawia nieco do życzenia. W meczu z Raiders obrona biegów tradycyjnie nie była najlepsza i dwa oddane TD dołem, przy prawie 150 jardach, tylko to potwierdzają. Do tego, po raz pierwszy w tym sezonie, obrona gry podaniowej zupełnie nie funkcjonowała. Do tej pory w każdym ze spotkań secondary Chiefs spisywało się znacznie powyżej oczekiwań, w meczu z Raiders posypało się wszystko, popsuli niemal wszystko co mogli. Niemal, bo jedynie Rashad Fenton zagrał przyzwoicie, a i jemu Henry Ruggs uciekał jak tylko chciał.

W ofensywie po staremu. Mahomes robił co mógł, szarpał ile się da i rzucał ryzykowne piłki (jedna skończona przechwytem, który Raiders zanieśli niemal do endzone). Na złość kibicom Chiefs posypała się linia ofensywna, niepotrzebne flagi (choć tej za holding Schwartza nadal nie rozumiem) i – co gorsza – fatalna kontuzja sprawującego się przyzwoicie Kelechiego Osemele. Kiedy po meczu z Ravens w serca fanów z Arrowhead wlało się wiadro optymizmu, tak potyczki z Patriots (znacznie wyższa wygrania niż jakość gry) i Raiders musiały wyhamować pozytywne myśli.

Słaba linia doprawiona znakomitym pass rushem Raiders i solidnym kryciem secondary sprawiła, że pomimo kilku magicznych podań (w tym dramatycznie upuszczonego podania na 3&20 Nicka Keizera…) Chiefs zatrzymali się na ‘jedynie’ 32 punktach, kiedy obrona oddała ich 40. Dla Mahomesa było to 15 spotkanie z rzędu z rzuconym przyłożeniem, ale tutaj do jakiegoś rekordu brakuje bardzo wiele.

Pierwszy raz zawsze boli

8 punktów. A co to oznacza? Pierwszy raz w swojej karierze w NFL Patrick Mahomes przegrał o więcej niż 7 punktów. Przez 40 spotkań (licząc play offy) nikt nie dał rady aż tak urwać się pogoni Patricka. Tym większe gratulacje należą się drużynie Grudena, i tym większe gromy powinny spaść na obronę Chiefs.

Josh? Co tu się stało?

Wciąż jestem zdumiony na wspomnienie tego co działo się z Joshem w meczu z Titans. Do tego meczu jego sezon wyglądał jak droga do MVP (oczywiście w towarzystwie Rodgersa i Wilsona). A tak ten mecz… no było słabo. Ryzykowne piłki, przerzucani receiverzy i dwa interception (choć nie należy winić go za pierwsze).

No to już przy drugim niestety zawalił bardzo mocno.

Czy leci z nami obrona?

Korpus obronny Bills w zeszłym sezonie, pomimo średniej jakości gry Josha Allena, sprawował się znakomicie. Traciła ona 16.2 punktu na mecz, co dawało im drugie miejsce w lidze. W tym sezonie, póki co 28.4, co stawia ich na 21 miejscu. Łagodnie mówiąc, jest to spory spadek. Na pewno jako powód można uznać mniejsze lub większe kontuzje defensorów. Jednak obrona (zwłaszcza podaniowa) pozostawia sporo do życzenia.

W trzech z pięciu meczów Bills oddawali górą około 300 jardów, a dodatkowo mnóstwo jardów biegowych. W pamięci kibiców Bills z pewnością na długo pozostanie mecz z Rams, gdzie prowadzili już 28-3 (hej Falcons, znaczy się da?!). Niemal udało im się zgubić to prowadzenie, ale błędy sędziowskie wsparte niezłą grą umożliwiły utrzymanie prowadzenia do ostatniego gwizdka.

Co więcej, główną bronią obrony Bills w tym sezonie jest blitz (40.6% – więcej blitzują jedynie Ravens i Steelers), a wszyscy pamiętamy jak z tym rodzajem obrony radził sobie Mahomes w meczu z Ravens. Jeśli do blitzowania Bills nie dołożą doskonałej gry secondary, może to być duży problem.

Dzwony biją na alarm

W tym meczu nie zobaczymy jeszcze LeVeona Bella, jednak dodatek takiego gracza do ofensywy Kansas City z pewnością doda jeszcze więcej ‘smaku’. Odciążenie CEHa w dłuższej perspektywie też może okazać się jedynie wartością dodaną, bo po znakomitym pierwszym meczu nieco opadł i zaczął regularnie wpadać w pierwszego obrońcę. Jego znakomita na uczelni wizja jakby zniknęła.

W drużynie Bills powróci natomiast najpewniej ich rookie RB – Zack Moss który do teraz nie imponował i w 2 meczach w których wystąpił zebrał jedynie 2.8 jarda na próbę. Czy w meczu z przeciętną obroną biegów Chiefs Moss poprawi swoje cyferki?

Notatnik medyczny

W drużynie Bills z pewnością zabraknie drugorocznego TE Dawsona Knoxa, a wciąż pod znakiem zapytania stoją występy Tremaine Edmundsa, Matta Milano czy Tre White’a. Trzej ostatni raczej zagrają, natomiast od ich przygotowania bardzo wiele zależeć.

Chiefs natomiast stracili już (najprawdopodobniej do końca sezonu) Guarda Kelechiego Osemele. W spotkaniu z Bills z pewnością zabraknie także Sammy’ego Watkinsa, który w meczu z Raiders uszkodził sobie udo. W przypadku Anthony’ego Hitchensa i Ricky’ego Sealsa-Jonesa wciąż są wątpliwości, a brak tego pierwszego bardzo osłabia i tak zupełnie nieradzący sobie w tym sezonie zespół linebackerów.

Co mówi szklana kula

Wszystko wskazuje na ogromne ilości punktów. Obie drużyny niedomagają w obronie i obaj rozgrywający potrafią zdobywać mnóstwo jardów. Do tego drużyny są podrażnione poprzednimi porażkami – zapowiada się więc solidna strzelanina. Jeśli miałbym stawiać na cokolwiek od siebie, to typuję KANSAS CITY CHIEFS, ale minimalnym zwycięstwem. Dodatkowo linia meczu ustawiona jest na 57 pkt – i tu z mojej strony over, chyba że obie obrony się obudzą.

Autor: Maciej Zając

Źródło grafiki: instagram @ nfl

Leave a Reply

%d bloggers like this: