Skip to content

CEH time w Chiefs

Clyde Edwards-Helaire został wybrany w pierwszej rundzie do Kansas City Chiefs. Za klasykiem ze słynnego filmiku o środkach odurzających „a komu to potrzebne, a dlaczego?”. Zapraszamy na krótkie podsumowanie jak to oceniamy i czy jest miejsce dla wychowanka LSU w ofensywie Patricka Mahomesa.  PS. Maciej Zając (oddany Chiefs) to jeden z kolejnych debiutów (nieostatnich) na NFLPOLSKA.

Twierdzenie, że running backowie nie mają znaczenia bardzo mocno przyjęło się, nie tylko w polskim piekiełku NFLowego twittera, ale i na całym świecie. I sam w dużej mierze jestem zwolennikiem tej teorii. RB to gracze których (z drobnymi wyjątkami) można zastąpić niemalże kimś z ulicy. Pokazały to kolejne sytuacje, kiedy topowi biegacze domagając się wysokich kontraktów odpuszczali sezon (albo kilka spotkań), a wpuszczony w ich miejsce rezerwowy radził sobie wystarczająco dobrze, by długo nie tęsknić po starterze (tak, to do was Le’Veon Bell i Melvin Gordon). Jako człowiek nie będący fanem wysoko opłacanych i wybieranych w drafcie biegaczy z pewną niechęcią przyjmowałem kolejne mocki i wypowiedzi ekspertów o tym, że to moi Chiefs są faworytami do wzięcia w 1 rundzie gracza na tę właśnie pozycję. Coś w środku nie pozwalało mi cieszyć się z dania kolejnej broni do arsenału duetu Mahomes-Andy Reid, ponad potrzebę posiadania biegacza przedkładałem wsparcie obrony (zwłaszcza pozycja CB) lub środka linii.

Od samego początku nazwisko potencjalnego RB w ekipie było jedno Clyde Edwards-Helaire, running back z LSU, mistrz ligi akademickiej z ubiegłego sezonu i (co chyba najważniejsze w kontekście tego do jakiej drużyny trafił) kandydat na czołowego dual threat RB w lidze (zawodnika, który nie jest typowym biegaczem jak m.in. Derrick Henry i można go wykorzystać w grze podaniowej). Kolejne dni okołodraftowej gorączki jednak mijały, a moja niechęć do pickowania CEH-a w 1 rundzie systematycznie malała. Kolejne oglądane taśmy, wypowiedzi dryftowych guru i czytane artykuły na jego temat utwierdzały mnie w przekonaniu, że to może nie być taki zły pomysł. Finalnie, z numerem 32 w pierwszej rundzie to właśnie on dołączył do Chiefs i kiedy tylko to zobaczyłem (a było to skoro świt po całej nocy oglądania draftu) z uśmiechem padłem i zasnąłem.

Ale właściwie dlaczego moja opinia uległa tak znaczącej zmianie? Co w osobie Clyde’a miałoby sprawić, że doskonale naoliwiona maszyna ofensywna Chiefs miałaby zyskać jeszcze więcej? Sprawa według mnie jest raczej prosta, wystarczy przypomnieć sobie atak drużyny z Kansas (w stanie Missouri!) przez większość sezonu 2018, a dokładniej do momentu zwolnienia Kareema Hunta. A wyglądało to pięknie! Kareem biegał i łapał piłki, zajmował obrony przeciwnika bez względu na to gdzie Reid ustawiał go na boisku, a co najważniejsze bardzo skutecznie punktował. Jego obecność na boisku była bardzo odczuwalna, do tego stopnia, że zdarzały się mecze gdy miał ponad 50 jardów górą, a w meczu z Patriots nawet 100! W ofensywnym kwadracie Chiefs Mahomes-Hill-Kelce-Hunt wszystko zdawało się być idealne… A potem poszło KH stracił miejsce w drużynie ze względu na wybryki pozaboiskowe, a drużyna bez wsparcia swojego RB1 nie spełniła do końca pokładanych w niej nadziei.

Jak bardzo ważny dla drużyny był Kareem pokazały suche liczby, drugim najlepszym rusherem był Patrick Mahomes tuż przed Damienem Williamsem. Skoro twoim drugim najlepszym rusherem jest QB, a trzecim niewydraftowany RB z przeszłością w Dolphins… No nie wygląda to fantastycznie. Powiem więcej, według mnie brak Hunta w playoffach bardzo mocno przyczynił się do porażki z Patriots (w tym meczu Chiefs nie zdobyli nawet 50 jardów dołem). Pozostawienie na kolejny sezon na pozycji RB1 Damiena Williamsa też nie wyglądało bardzo optymistycznie.

Na szczęście w 2019 roku cała sytuacja RB Chiefs zmieniła się. Ofensywa Reida i Bieniemy’ego zamiast stawiać na jednego rushera zdecydowała się na komitet. Przyczyniło się to do dwóch rzeczy, NIKT nie chciał brać naszych RB do fantasy i (co znacznie ważniejsze w perspektywie prawdziwego świata) większość drużyn nie przejmowała się aż tak naszymi biegaczami. Pozwoliło to Williamsowi i McCoyowi zdobyć ponad 400 jardów dołem i około 200 górą (213 DW i 181 McCoy). I o ile w perspektywie sezonu te liczby nie mają prawa robić wrażenia, to na boisku obecność obu tych biegaczy (a także dołączających do nich Darrela Williamsa i Darwina Thompsona) była bardzo odczuwalna i potwornie niekomfortowa dla rywali. Chiefs wciąż byli drużyną głównie podającą i to nie mogło się zmienić, ale kreatywne używanie biegaczy, play-action i screenów pozwalało na zdobywanie kolejnych jardów i kolejnych pierwszych prób. Co więcej, z biegiem sezonu nasz niewydraftowany RB z przeszłością w Dolphins rozwijał skrzydła, do tego stopnia, że w Super Bowl zagrał prawdopodobnie mecz życia zdobywając w sumie ponad 130 jardów i 2 przyłożenia (1 górą i 1 dołem). O czym to świadczy? Czy nagle okazało się, że Damien Williams to fantastyczny RB? Nie wydaje mi się, niestety. Czy w systemie Reida każdy RB poradziłby sobie tak samo dobrze? Pewnie też  nie, i jak zwykle prawda leży po środku. Co dla tej ofensywy jest najważniejsze wszyscy nasi RB mają pewną wspólną cechę – łapią piłki. A wiecie kto jeszcze jest running backiem, który dobrze łapie piłki? Pewien dżentelmen o podobnych inicjałach, niejaki CMC i czyni go to prawdopodobnie najlepszym RB całej ligi.

Nie chcę teraz mówić, że od pierwszego snapu w nowych barwach Clyde będzie zastępstwem dla Kareema 1 do 1, czy kiedykolwiek będzie prezentował poziom już wielkiej gwiazdy NFL Christiana McCaffrey’a z Caroliny Panthers. Ale dodanie kolejnej zabawki do playbooka Reida może przynieść tylko korzyści. Zabawki drogiej (1 runda), ale w tym przypadku, nie tylko na pokaz. Bo wciąż bardzo dobra linia Kansas połączona z kreatywnością i niesamowitą wizją tego co dzieje się na boisku Clyde’a, wróży bardzo dobre cyferki i efektowne highlighty!

Jeszcze do niedawna przewidywanie roli Clyde’a w ofensywie Chiefs było dość trudne. Najbardziej prawdopodobna była opcja zeszłoroczna – ciekawy i łapiący piłki komitet RB. Jednak ten wyjątkowy sezon przyniósł nam kolejne niespodzianki. Z tzw. Opt-out (możliwość rezygnacji z gry w sezonie 2020 ze względu na obawy związane z COVIDem) skorzystał Damien Williams co oznacza, że pozostaje nam tylko jeden Running Back którego można bez obaw uznać z ‘jedynkę’. Tą jedynką zostanie właśnie CEH dla którego nie powinna być to nowość (wszak był RB1 w LSU), a za wsparcie robić mu będą podobnie jak w zeszłym roku Darrel Williams (Czyżby Chiefs mieli słabość do RB o tym nazwisku?) oraz Darwin Thompson. I o ile do niedawna uznawałem, że nasz RB Room jest najsilniejszy od czasu zwolnienia Hunta, to teraz wszystko spoczywa na barkach Clyde’a. Czy młody biegacz wskoczy od pierwszego tygodnia w buty po Kareemie i Damienie?

Tym chętniej teraz obserwował będę ofensywę Chiefs w której Andy Reid po raz kolejny będzie mógł popisać się swoją kreatywnością i ofensywnym umysłem! Z pewnością w tym sezonie będzie co oglądać, więc jeśli nie masz swojej drużyny do kibicowania – oglądaj Chiefs, to będzie po prostu widowisko!

Na koniec ciekawostka od ESPN. Skąd pojawiły się dwa nazwiska u Clyde’a? Edwards wzięło się od biologicznego ojca, a Helaire od ojczyma. Zgodnie z prawem zmienił on nazwisko na łączone po spotkaniu z prawnikiem w wieku czternastu lat. Zachował nazwisko swojego biologicznego ojca z szacunku, jednocześnie uhonorował swojego ojczyma za jego obecność podczas jego wychowania. Świadczy to o jednym, gość ma papiery na wielkie granie i jednocześnie wydaje się, że jest też kimś niezwykle inteligentnym poza boiskiem. Zdecydowanie nie jest to lustrzane odbicie wspominanego ex-RB Chiefs – Hunta.

Autor: Maciej Zając

Źródło zdjęcia na czołówce: instagram clyde_22

Leave a Reply

%d bloggers like this: