Skip to content

GameDay: Tom & Gronk – one last dance? (tekst z archiwum)

Jak co roku, przy okazji Super Bowl, wokół meczu jest wiele historii, porównań i ciekawostek. I nie, nie chodzi o to, ile kosztują reklamy albo ile Amerykanie zjedzą skrzydełek, drogie polskie media. W tym roku mamy historię z Seanem McVayem grającym przeciwko Julianowi Edelmanowi w liceum, historię rewanżu za Super Bowl XXXVI, starcie dwóch genialnych umysłów trenerskich czy rutyny z młodością. O jednej historii mówi się jednak nieco mniej. To może być ostatni taki mecz jednego z najlepszych ofensywnych duetów XXI wieku.

Tom Brady i Rob Gronkowski, bo o nich mowa, to duet niemal idealny. Uważany przez wielu za najlepszego rozgrywającego w historii Brady + Gronk, który w swojej najlepszej formie był prawdopodobnie najbardziej dominującym tight endem, jakiego widziano w NFL. Jedyny, bardzo duży problem Gronkowskiego to zdrowie. Przez całą karierę w Patriots tylko w jednym sezonie zagrał we wszystkich 16 meczach regularnego sezonu. Efekt? Ponad 1300 jardów i 17 przyłożeń (pozycyjny rekord NFL). Poza tym kilkanaście innych rekordów związanych z jardami i przyłożeniami i dwa pierścienie mistrzowskie za Super Bowl XLIX i LI, jednak zagrał tylko w tym pierwszym. W drugim? Niestety – kontuzja.

Dominacja i kontuzje to dwie rzeczy, które kojarzą się z Gronkowskim. Kiedy był na boisku, jego grę z Bradym oglądało się znakomicie. Dostawał łatwiejsze lub trudniejsze piłki, a potem biegł z prędkością niepasującą do tak wielkiego i dobrze zbudowanego zawodnika i rozbijał mniejszych od siebie defensorów rywali, którzy próbowali go zatrzymywać na wszelkie sposoby. Co też powodowało jego problemy ze zdrowiem. Jak zatrzymać dużo większego i szybkiego rywala? Najłatwiej atakiem w nogi. Niestety kolana Gronkowskiego nie były gotowe na takie przeciążenie. Tak samo jego plecy. I bark. Do tego stopnia, że Gronk, nie mając jeszcze 30 lat, poważnie myśli o zakończeniu kariery.

I trudno mu się dziwić. Dla pamiętających jego występy w początkach kariery widok tight enda Patriots jest nieco przykry. Biega dużo wolniej, do optymalnej sprawności brakuje mu bardzo dużo, z braku starej szybkości już nie tak łatwo jest mu oderwać się od obrońcy. Zostało z niego jakieś 40 procent starego Gronka. A mimo to wciąż łapie piłki w kluczowych momentach najważniejszego meczu sezonu z Chiefs, co świadczy tylko o jego wielkości.

Z drugiej strony Brady jest w odwrotnej sytuacji. Od kilku lat wszyscy przepowiadają mu koniec kariery, dziennikarze co chwilę twierdzą, że się skończył. A on ma 41 lat i gra dalej. W jednym z wywiadów na pytanie ile wynoszą szanse na to, że nie zobaczymy go w przyszłym sezonie odpowiedział „zero”, a gdzieniegdzie sugeruje, że chciałby grać do 45. roku życia. Dla fanów Patriots to najlepsze, co mogą słyszeć. Jednak i Brady nie jest w tym roku tak dobry, jak chociażby w tamtym, kiedy został MVP. Nie rzuca już tak mocno, zdarzają mu się niedokładności, statystyki też to pokazują. Jednak to wciąż wybitnie inteligentny i doświadczony zawodnik, który głową nadrabia wszelkie niedoskonałości, szczególnie w playoffach.

Obaj mogą nie być w swojej najlepszej formie, ale mimo to to nadal duet, który wywołuje ciarki na plecach u koordynatorów defensywy drużyn przeciwnych. A w Rams? Chyba nawet bardziej. Nie wydaje się bowiem, żeby mieli odpowiedź na Gronkowskiego. Przynajmniej nie taką, jaką zazwyczaj mieli Chiefs w postaci Erica Berry’ego. Koordynator defensywy Wade Phillips stoi przed trudnym zadaniem powstrzymania zarówno Gronka, jak i Jamesa White’a. Prawdopodobnie będzie musiał oddelegować do jednego z nich jednego ze swoich defensive backów, ponieważ linebackerzy mogą nie dać sobie z nimi rady. Jedyna zaleta tej sytuacji, to fakt, że Gronk nie jest już tym samym zawodnikiem. Gronk z 2011 czy nawet lat 2014-15 do spółki z Bradym czy Whitem mógłby rozmontować całą defensywę drużyny z LA. A teraz? Nie wiadomo.

Czy to będzie ostatni mecz Brady’ego? Raczej nie ma na to szans. Czy ostatni mecz tego duetu? Bardzo prawdopodobne, bo Gronk rozważał zakończenie kariery już w tamtym roku, a w tym pogłoski o tym pojawiają się od pewnego czasu. Co prawda sam zawodnik odpowiada „tak, nie, nie wiem”, ale na pewno nie powie o tym wprost aż do zakończenia Super Bowl. Zwycięstwo mogłoby ułatwić mu tę decyzję. Porażka obudziłaby ambicję, która mogłaby go przekonać do jeszcze jednego sezonu. Ale kolejny pierścień i „odjazd w stronę zachodzącego słońca”? Tak, to piękny sposób na zakończenie historii tego duetu.

Źródło zdjęcia: instagram @ tombrady

Categories

GAMEDAY, NFL, Wpisy

Tags

, ,

%d bloggers like this: