Skip to content

Najlepsze wypowiedzi trenerów NFL po Week 12 – część pierwsza

Thanksgiving już za nami, co nieco zmieniło nam rozpiskę meczów w minionej kolejce – w czwartek mieliśmy bowiem okazję zobaczyć aż trzy spotkania. Te nie były najwyższych lotów, ale emocji i niespodzianek i tak nam nie zabrakło. Zapraszamy na raport z konferencji, który przygotował Kamil Kacperski.

Chicago Bears 16 – 14 Detroit Lions

Pierwszy mecz tego tygodnia był definitywnie ucztą dla koneserów. Z tej bijatyki zwycięsko wyszli Bears, ale wnioskując po słowach wielu fanów Chicago to nie jest wcale powód do zadowolenia – Matt Nagy zapewnił sobie kolejne tygodnie życia jako trener główny franczyzy.

A jakimi mądrościami podzielił się z nami po meczu sam zainteresowany?

Mnie interesują zawodnicy i trenerzy. O to dbam. To oni poświęcają swój czas i swoje zdrowie, żeby wygrywać. Zasługują na to. Zawsze będą przeszkadzajki, ale to od nas zależy jak one na nas wpłyną. Dzisiaj wygraliśmy, chociaż o to było naprawdę trudno. To pokazuje nasz hart ducha.

PC Principal z South Park/Dan Campbell popełnia wiele błędów jako trener NFL. To jest dość oczywiste – w końcu to jego pierwsza tak poważna robota i sam jeszcze nie do końca odnalazł tożsamość swojej drużyny – okej, są charakterni, spoko. Ale to nadal nic, jeżeli to skutkuje 10-oma porażkami.

A czemu sądzę, że sam jeszcze nie zna tożsamości swojej drużyny? Bo na pomeczowej konferencji dzieli się z dziennikarzami taką perełką:

Myślicie, że powinniśmy więcej rzucać? Widzę was. Rzucać dalsze piłki? Nie zamierzam tego oceniać, wiem, że jesteście sfrustrowani. To jest zrozumiałe. Ale też staram się pamiętać o tym, co zrobić, by pozostać w meczu. Jak pchać piłkę do przodu. Naprawdę mieliśmy okazję do tego, by przejąć kontrolę tego meczu. Niestety jak zwykle coś nam nie wyszło. Musimy pozostawać agresywni. 

 

Las Vegas Raiders 36 – 33 Dallas Cowboys

Flagi. Flagi latały tutaj na lewo i prawo, a przez moment mogło się zdawać, że to sędziowie próbowali stać się gwiazdami tego spotkania. W końcu zwycięsko z tego pojedynku wyszli Raiders – na wyróżnienie na pewno zasłużył DeSean Jackson, który po krótkiej przygodzie z Rams zagościł w Las Vegas.

Docenił go niewątpliwie tymczasowy trener Rich Bisaccia:

To był jego trzeci weekend z nami i myślę, że nasze akcje pisane “pod niego” zaczynają przynosić efekty. Dzisiaj Derek miał naprawdę dużo czasu do rzucenia piłki. Moim zdaniem to jego czujne oko bardzo pomogło DeSeanowi… Ale mamy nadzieję, że Jackson będzie coraz bardziej zaznajomiony z naszą ofensywą i będzie robił coraz więcej pozytywnych rzeczy. 

Mike McCarthy za to od razu poszedł do sędziów, uciąć sobie pogawędkę. Dallas nazbierało 14 flag, łącznie cofnięto ich o 144 jardy, więc powodów do dyskusji mieli naprawdę sporo:

Ten mecz miał kompletnie ZERO sensu pod względem statystycznym. Już rozmawiałem z ligą i sędziami na ten temat, pewnie porozmawiam z nimi jeszcze jutro. Ale trzeba pochwalić naszych zawodników, którzy grali do samego końca i walczyli. Ale te liczby kar były absurdalne, definitywnie musimy coś z tym zrobić. 

 

Buffalo Bills 31 – 6 New Orleans Saints

Bills poradzili sobie całkiem luźno z Saints, a wynik spotkania nie podlegał właściwie dyskusji – Buffalo totalnie zdemolowało swoich przeciwników, ale Sean McDermott i tak znalazł kilka elementów, które jego zdaniem mogłyby ulec poprawie. Jednym z nich jest chociażby, a jakże, sędziowanie:

Wiem, że mieliśmy karę za atak na ich rozgrywającego. Moim zdaniem oni też zasługiwali na taką karę, za ich atak na Josha. Jestem bardzo sfrustrowany, że coś takiego w ogóle się dzieje. Okej, wygrywamy, ale co z tego – powinniśmy wszystkich traktować według tych samych zasad, prawda? Chcę bronić mojego rozgrywającego.

Sean Payton i jego Saints to jedna wielka niewiadoma w tym sezonie – może poza tym, że Trevor Siemian raczej nie będzie starterem w NFL specjalnie długo, co nawet niejako zasugerował trener:

Myślę, że Trevor sam wie, że są akcje, które wolałby rozegrać ponownie. Trudno jest też grać, jeżeli średnio zdobywasz jard, czy dwa podczas biegów. Wtedy presja jest na ataku powietrznym i na naszej defensywie. Prawdę mówiąc, to nie wiem nawet, czy były jakieś pozytywy w tym meczu. Tak to widzę.

 

Tampa Bay Buccaneers 38 – 31 Indianapolis Colts

Tom Brady i spektakularne powroty. Duet stary jak (prawie) świat. Rozgrywający ponownie musiał skorzystać ze swojej księgi trików – tym razem padło na Leonarda Fournette’a, który zaliczył definitywnie swój najlepszy mecz w sezonie, wprowadzając totalny rozgardiasz w obronę Colts.

Bruce Arians zdobył natomiast nagłówki przez swój komentarz dotyczący Vity Vei, który ukruszył sobie zęba podczas spotkania. Trener krótko wyjaśnił swoje odczucia:

Nie interesuje mnie to. Ma 30 innych zębów (jego słowa, nie moje – przyp. red.)

Frank Reich musi natomiast odpowiedzieć na jedno zasadnicze pytanie – dlaczego potencjalny kandydat do nagrody MVP (to raczej kurtuazyjne określenie, ale statystyki tego zawodnika robią ogromne wrażenie)  Jonathan Taylor tak rzadko miał w rękach piłkę? Bo działał atak powietrzem:

Normalnie ktoś coś mi powie. Zwróci mi uwagę. Ale tym razem każdy milczał, więc nic nie zmienialiśmy. Nikt się nie odzywał przez to, że bardzo dobrze nam szła gra podaniami. Plus początkowo biegi były zaskakująco nieefektywne – mają bardzo dobrą naziemną defensywę. Dlatego zrobiliśmy tak, jak zrobiliśmy.

 

New York Jets 21 – 14 Houston Texans

Kolejny mecz dla koneserów, który nie ma za bardzo jakichkolwiek implikacji play-offowych. Nie mniej, odbył się, więc trzeba coś o nim napisać. Ciekawostką jest niewątpliwie to, że do składu powrócił rozgrywający Zack Wilson, którego Robert Saleh chętnie skomplementował:

 Wszystko grało. Po miesiącu przerwy zebrało się trochę rdzy, ale przede wszystkim był dobrym nadzorcą tego meczu. Ofensywa dobrze dzisiaj biegała, a Zack dobrze radził sobie z trzecimi próbami, więc wszystko się zgadzało. Dowieźliśmy wynik i Wilson poradził sobie ze swoim zadaniem.

David Culley mógł tylko obwinić samego siebie – tylko tyle i aż tyle:

To moja wina, że nie przygotowałem do końca ofensywy. Nie potrafiliśmy znaleźć odpowiedniego rytmu. Defensywnie było okej – na początku udało nam się zdobyć kilka sacków, ale to nie wystarczyło. Potem brakowało nam wykończenia i musieliśmy odkopywać do nich piłkę w ofensywie.

 

Philadelphia Eagles 7 – 13 New York Giants

Eagles musieli się obejść smakiem. Kolejne zwycięstwo przybliżyłoby ich do pozycji play-offowej, a tak zanosi się na to, że drużyna będzie grała w tym sezonie tylko o honor. Wyraźnie sfrustrowany Nick Sirianni miał jednego głównego prowodyra takiej sytuacji – straty piłki.

Nie możesz stracić piłki CZTERY RAZY w ciągu meczu i oczekiwać, że wygrasz ten pojedynek. Kiedy przegrywasz w tej kategorii cztery do zera, to no kurde, nic dobrego z tego nie wyjdzie. To był mecz, który mogliśmy wygrać. Niestety się nie udało.

Joe Judge natomiast podobno chciał wyrzucić z budynku swojego ofensywnego koordynatora Jasona Garretta już w zeszłym roku. To udało się zrobić dopiero teraz, ale opłaciło się! Giants wygrali z dywizyjnym rywalem! Brawo.

Moim zdaniem ofensywa nareszcie wyglądała w miarę kompetentnie. W trakcie spotkania udawało nam się znaleźć odpowiednie udogodnienia i ulepszenia, by nie oddać im piłki. Nie każda akcja była perfekcyjna i definitywnie znajdzie się wiele rzeczy do poprawy. Ale w ogólnym rozrachunku jestem naprawdę zadowolony z tego, co zaprezentowali nasi zawodnicy.

 

Carolina Panthers 10 – 33 Miami Dolphins

 “To już koniec baby, skończyło się love story…” – tak chciałoby się rzec o powrocie Cama Newtona do Panthers. Rozgrywający zaprezentował się przyzwoicie w swoim gościnnym występie przeciwko Falcons, potem walczył dzielnie jako starter w przegranej z WFT, a teraz zanotował absolutnie katastrofalny występ przeciwko Dolphins, schodząc z boiska po zaledwie kilku kwartach.

Panthers mają teraz bye-week, wiec Matt Rhule będzie musiał przeprowadzić całkiem konkretny rachunek sumienia:

Moim zdaniem to jest tydzień na spojrzenie w lustro i przeprowadzenie takiego rachunku sumienia. Poprosiłem też o to naszych zawodników. Mówiąc wam szczerze, to obecnie nie mam żadnego konkretnego planu, ale obiecuję wam, że rozważe wszelkie możliwości. Nikt nie jest nietykalny – chodzi mi o zawodników, ale także trenerów. Nic wam teraz nie powiem, ale to będzie intensywna przerwa.

Dolphins wyglądają natomiast jak Dolphins z zeszłego sezonu – ofensywa zajmuje się posiadaniem piłki, zarządzaniem czasem i okazjonalnym zdobywaniem punktów, podczas gdy mecz absolutnie kontroluje ich defensywa. Szkoda, że Miami obudziło się dopiero w połowie sezonu, wcześniej kopiąc sobie dołek w postaci 7 porażek.

Nigdy nie mów nigdy – biorąc pod uwagę to, jak zacięty będzie pojedynek o miejsca w play-offach AFC, to Dolphins mogą się bić o jedno z miejsc.

Brian Flores został jednak zapytany o coś ciekawszego – o spędzanie czasu z rodziną jako trener. Wiecie, były święta, więc zawodnicy poświęcili chwilę na to, by zjeść obiad i celebrować Święto Dziękczynienia z familią:

Kiedy jestem w domu, to staram się być z dzieciakami. Wiecie, biegamy po podwórku, rzucamy piłką, gramy w baseballa. To jest chyba najważniejsze w życiu, nie? Nie chcę wracać do domu i zabierać do domu pracy. Nie oglądam filmu w domu. Wszyscy trenerzy mają te same problemy, ale staramy się z nimi radzić. Ale nie można też zapominać o swoich innych dzieciakach, czyli zawodnikach – oni też są zawsze mile widziani i staram się być dla nich dostępny przez całą dobę.

I tym sposobem dochodzimy do końca pierwszej odsłony raportu. Na drugą część jak zwykle zapraszam jutro. Do zobaczenia!

Teksty i tłumaczenia opracował Kamil Kacperski

*

Mamy też swoją, dedykowaną grupę na facebooku. Zapraszamy do dołączenia. 

https://www.facebook.com/groups/464888500937826/

Categories

Wpisy

Tags

,

Leave a Reply

%d bloggers like this: