Najlepsze wypowiedzi trenerów NFL po week 4 – część pierwsza

Kolejny tydzień pełen emocji! Były dogrywki, niespodziewane wyniki, bohaterowie znikąd i wielkie rozczarowania. Działo się mnóstwo, więc – nie przedłużając – oddajemy głos trenerom NFL. Tekst przygotował Kamil Kacperski.
Jacksonville Jaguars 21 – 24 Cincinnati Bengals
Źle się dzieje w świecie Urbana Meyera. Legendarny uniwersytecki przeżywa bardzo bolesne zderzenie z profesjonalnym futbolem z ligi NFL, rozpoczynając swoją karierę od czterech porażek z rzędu. Ciekawostka – jego rozgrywający Trevor Lawrence przegrał już w tym momencie więcej meczów, niż w trakcie swojej całej licealnej i uniwersyteckiej kariery.
A w jaki sposób Meyer postanowił odreagować taką przegraną? Ano idąc do lokalnego baru i obściskując się z kobietą, która definitywnie nie jest jego żoną. Trenera na tym przyłapano i mówiąc krótko jest przypał. Sprawa jest na tyle poważna, ze coach postanowił odwołać swoją poranną poniedziałkową konferencję prasową. Na szczęście Jags grali w czwartek, więc na pomeczowej konferencji jeszcze się pojawił:
Ta porażka złamała mi serce. Nawet kręci mi się teraz w głowie. Zwykle, kiedy mówię, że widzę dużo dobrego w danej drużynie, to mam rację. Widzę dobrych zawodników, dobrych ludzi, ciężko pracujących ludzi. Nie mylę się w tej sprawie, dlatego wiem doskonale, że ta drużyna jeszcze wygra kilka meczów.
Ech, Zac Taylor. Panie, pan miał przegrać te ostatnie kilka spotkań, żeby mogli pana wyrzucić z pracy!
Ale nie, trener jest bestią z gatunku tych upartych i Bengals dobrnęli do bilansu 3-1, który później wyrównali też Browns i Ravens. Wszyscy doskonale wiedzieli, że walka o AFC North będzie trudna, więc to nikogo nie dziwi. Zaskoczeniem jest jednak to, że na razie to akurat Bengals przodują.
A jaka jest tego zasługa? Znalezienie odpowiednich osób na odpowiednich stanowiskach i pozbycie się tych, którzy nie powinni pracować przy drużynie futbolowej. To nieco ironiczne, biorąc pod uwagę fakt, że autorem tych słów jest Zac Taylor:
Myślę, że udało nam się zidentyfikować ludzi, którzy powinni pracować w tym budynku. Fajnie się to ogląda. Nasi zawodnicy się uwielbiają, a przede wszystkim uwielbiają grać dla siebie nawzajem. Nie są samolubni, nie przejmują się osobistymi statystykami i nagrodami. Widzę to doskonale po tym, jak rozdaje im piłki meczowe – każdy się cieszy bardziej, kiedy to kumpel otrzymuje piłkę, a nie oni sami. To jest niesamowite i wspaniałe.
Tennessee Titans 24 – 27 New York Jets
Czyżby to dywizja AFC South miała się teraz stać najgorszą zbieraniną drużyn futbolowych w NFL…? Zanim zacznę wydawać bezpodstawne oskarżenia, to Mike Vrabel i jego ekipa mają dużo rzeczy do poprawy – przede wszystkim w ataku, który dopuścił do tego, by Ryana Tannehilla obalono aż 7 razy. To nigdy nie wróży dobrze dla wyniku meczu.
Dodajmy do tego fakt, że „Vrabes” po meczu powiedział dziennikarzom, że przestrzegał przed tym swoich graczy przez cały tydzień i mamy spory problem, bo wygląda na to, że panowie nie słuchają się swoich trenerów:
Wiedzieliśmy, że będziemy musieli szybko pozbywać się piłki z ręki, bo nie będziemy mieli całego dnia na rozegranie akcji. To była kluczowa rzecz, którą powtarzałem naszym zawodnikom przez cały tydzień. Do tego pozwoliliśmy im na to, żeby mogli zdobywać punkty. Krótko mówiąc – źle chroniliśmy rozgrywającego i za długo zwlekaliśmy z podaniami oraz oczekiwaniem na to, by skrzydłowi uciekli przed obroną.
Robert Saleh cieszy się z debiutanckiego zwycięstwa jako trener główny w NFL. Z tego powodu zdradził tajemnicę, co stoi za jego sukcesem:
Przy trzeciej próbie gramy zdecydowanie bardziej agresywny futbol. Przy pierwszej i drugiej raczej staramy się wyczuć przeciwnika i pozwalamy grze na naturalne rozwinięcie. A potem przy trzecich próbach podkręcamy tempo i stajemy się bardziej agresywni w kryciu oraz w atakowaniu ich linii. Jak widać to całkiem zagrało.
Kansas City Chiefs 42 – 30 Philadelphia Eagles
Andy Reid wrócił do formy – i dosłownie i w przenośni. Jego krótka wizyta w szpitalu zakończyła się pomyślnie i Reid oraz Chiefs zdobyli kolejne zwycięstwo, tym samym wracając do zrównoważonego bilansu 2-2.
Seria dwóch porażek z rzędu była bardzo trudna dla Reida, a także jego zawodników. Po tylu zwycięstwach w ostatnich latach, przegrane z Ravens i Chargers były ogromnym ciosem, na szczęście na drodze Chiefs pojawili się słabiutcy Eagles, dzięki czemu „Big Red” świętował z setnego zwycięstwa w barwach Kansas City:
Twoja profesja polega na wygrywaniu, więc chłopaki naprawdę ciężko odebrali ostatnie porażki. Wiedzą doskonale, jak smakują sukces, więc razem chcieliśmy wrócić do robienia rzeczy w poprawny sposób, co nam nie wychodziło przez ostatnie dwa tygodnie. Tyle razy traciliśmy piłkę, że praktycznie oddawaliśmy te spotkania naszym przeciwnikom. Ważne było, żeby wykonać dobrą pracę – przede wszystkim jako drużyna, a nie jednostki. To się udało i wynik widzicie sami.
Nick Sirianni to intrygująca postać w naszym kochanym NFL. Niby mówi wszystkie poprawne rzeczy, ale kiedy przychodzi do podjęcia ważnych decyzji, to trochę mu to nie wychodzi na zdrowie. Czasami z opresji wyciąga go Jalen Hurts, który ma potencjał do bycia naprawdę niezłym rozgrywającym. Jeżeli ma się nim jednak stać, to potrzebuje pomocy – zwłaszcza ze strony swojego trenera głównego:
To jeden z najlepszych meczów rozgrywających, które widziałem. A pracowałem z Phillipem Riversem i Andrew Luckiem. Chodzi mi o to, że walczył. Podejmował dobre decyzje, uciekał przed kłopotami, dobrze czytał obronę i zmieniał zagrywki, kiedy coś mu się nie podobało. To jego najlepszy mecz w karierze, więc ogromne pokłony dla Jalena. Widać, że walczył, więc jestem podekscytowany przyszłością.
Carolina Panthers 28 – 36 Dallas Cowboys
Czar prysł. Po niesamowicie dobrym starcie sezonu, Panthers w końcu przegrali. Niestety w NFL nie można grać przeciwko Jets i Texans tydzień w tydzień, więc w końcu dzień przegranej musiał kiedyś nadejść. Jednym z powodów, dla których Panthers przegrali były definitywnie dwa przechwycone podania Sama Darnolda, który oprócz tego rozgrywał całkiem niezły mecz.
Matt Rhule stwierdził, że tych błędów można było uniknąć:
Przy tej drugiej powinniśmy zasygnalizować inną ścieżkę biegu dla DJ-a Moore’a, ale Diggs miał kawał zagrywki. Pierwsza była natomiast bardzo przypadkowym i niefortunnym błędem. Diggs krył kogoś innego, ale go stracił, a Robby był kompletnie niekryty, ale niestety w złym miejscu i w złym czasie, przez to Diggs wykonał zagrywkę. To nie jest nasz modus operandi, więc następnym razem definitywnie nie popełnimy takich błędów.
Cowboys wyglądają, jakby mieli przynajmniej trafić do play-offów. Drużyna wygląda przekonujące, a jedyną porażką do tej pory był bliski mecz z Buccaneers. Teraz wygrali trzeci mecz z rzędu, więc fani z Dallas (a właściwie z całego USA) zaczynają mieć nadzieje na jakieś poważne trofea. O te będzie trudno, ale jeżeli Trevon Diggs, Dak, Zeke i reszta wariatów nadal będzie grała w taki sposób, to jedynie niebo jest limitem.
Na razie Mike McCarthy jest zachwycony tym, jak gra jego corner w postaci Diggsa:
Zawodnik miesiąca, który będzie walczył o ten tytuł w kolejnej serii rozgrywek. On pojawia się na boisku z fenomenalną pewnością siebie. Dzisiaj wziął na siebie grę przeciwko ich najlepszemu skrzydłowemu, co skończyło się dwoma przechwytami w drugiej połowie. Gra na niezwykle wysokim poziomie. To jest niesamowite.
New York Giants 27 – 21 New Orleans Saints
Joe Judge często był krytykowany za niektóre swoje decyzje, ale tym razem okazały się one skuteczne. Po zaciętym pojedynku, który zakończył się dopiero w dogrywce, Giants nareszcie zanotowali pierwsze zwycięstwo w tym sezonie.
I chociaż jego filozofia często jest kwestionowana przez dziennikarzy, fanów, czy hejterów, to Judge, jak ta przysłowiowa karawana, jedzie dalej. Tłumaczy się bowiem tym, że nie zawsze musimy się ze sobą zgadzać, a różni ludzie mają różne definicje „agresji”:
Zawsze będziemy grali agresywni. Tylko czasami nasze agresywne zagrania mogą być inne od waszych. Możemy puntować piłkę, a ktoś powie „to nie jest agresywne zagranie”. A dla mnie to jest agresywne, bo wiem, że będziemy wywierali na niech presję w kryciu i naciskaniu na ich rozgrywającego. Dla kogoś zostawianie ofensywy na boisku może być najbardziej agresywną zagrywką, a dla mnie czasami to głupota.
Sean Payton wie natomiast doskonale, że sezon jest długi, a mecze czasami są praktycznie nie do wygrania. Ten jak najbardziej był do wygrania, bo w końcu grali z Giants, ale nawet magiczne sztuczki trenera Paytona nie pozwoliły im na zwycięstwo.
Ten bowiem dwoił się i troił, niemalże tak jak jego rozgrywający – wszystko dlatego, że na boisku pojawiali się zarówno Jameis Winston, jak i Taysom Hill. Ten drugi zdobył aż dwa przyłożenia za pomocą swoich nóg, ale i ten pierwszy nie był tragiczny. Wnioskując jednak po słowach trenera Paytona, możemy się spodziewać takiej rotacji coraz częściej:
To oczywiście sytuacja play-by-play. Dzisiaj całkiem nieźle działała ta kombinacja. W końcu zdobyliśmy dwa przyłożenia, a także udało nam się wykorzystać czwartą próbę, ale wiele tego sukcesu zależało od naszego planu. To się akurat nie zmieniło od dwóch, czy trzech lat.
Cleveland Browns 14 – 7 Minnesota Vikings
Kevin Stefanski nie może być zadowolony z tego, jak wyglądał wczorajszy mecz. Owszem, Browns wygrali, owszem, defensywa Cleveland może być najlepszą w lidze, ale na miłość boską – co się stało z ofensywą Browns?!
Baker Mayfield po meczu stwierdził, że „za cholerę nie ma pojęcia, co się właśnie wydarzyło”, a swój występ nazwał „cienkim jak barszcz”. Trener Stefanski od siebie nie dodał zbyt dużo, ale dyplomatycznie wyjaśnił, co jego zdaniem działało i nie działało:
Nie wiem, co poszło nie tak w przypadku Bakera. Sprawdzę na filmie, ale wiem, że powie wam: „Miałem problemy i nie mogłem wejść w rytm”. Ale to był mecz naszej defensywy. Dzisiaj graliśmy z naprawdę mocną drużyną, która dysponuje eksplozywną ofensywą. Weszliśmy w mecz dopiero po ich pierwszej serii, ale jak już weszliśmy, to im nie odpuściliśmy.
Mike Zimmer nadal twierdzi, że jego drużyna jest lepsza, niż prezentuje to jej bilans (a ten wynosi 1-3). Trener idzie nawet krok dalej – dziennikarzom mówi, że Vikings nawet SĄ dobrą drużyną.
Pomijając fakt, że Mike Zimmer może być jedynym człowiekiem na świecie, który tak uważa, to jest to również zaskakująco niepokojący sygnał dla fanów Vikings – trenerem waszej ulubionej drużyny może być bowiem niespełna rozumu:
Popełniliśmy o kilka błędów za dużo, żeby wygrać, ale to jest naprawdę bardzo dobra drużyna! Możemy ruszać piłką po boisku, czego dzisiaj nie pokazaliśmy, defensywnie, jak gramy dobrze, to gramy BARDZO dobrze i tak samo jest ze special teamami. Musimy iść do przodu, mamy dużo czasu do końca sezonu i musimy nadal się starać o wygrywanie kolejnych meczów.
Dziwne – myślałem, że dobre drużyny to te, które znajdują sposoby na w miarę regularne wygrywanie. Najwyraźniej się myliłem.
Detroit Lions 14 – 24 Chicago Bears
Już nigdy prawdą nie miało być powiedzonko „same old Lions”, tak? Hmm, no coś średnio to widzę. Dan Campbell jest cudowną postacią na współczesnym polu NFL i prawdę mówiąc trudno jest go winić za to, że Lions wyglądają jak… Lions. Ta franczyza chyba naprawdę jest przeklęta.
Trener naprawdę się stara wykręcić coś z niczego i to nie jego wina, że odziedziczył arcysłaby skład. Jednak niewątpliwie jego winą jest fakt, że przy bodajże trzech sytuacjach „and-goal” nie zdobyli ANI JEDNEGO PUNKTU. To jest skandaliczne:
Ta, to chyba nie było aż tak dobre rozwiązanie. Chciałem grać agresywnie. Naprawdę czułem, że mamy co najmniej dwie-trzy zagrywki, które powinny nam dać punkty, ale niestety się nie udało. Naprawdę wierzyłem, że zdobędziemy te punkty. I stary, powiem wam tak – jeśli nadal mam ufać naszym zawodnikom, to muszą mi pokazać, że na to zasługują, bo teraz nie mamy absolutnie żadnych odpowiedzi na zagrania naszych przeciwników.
Matt Nagy znowu oddał swoje obowiązki innym ludziom – tym razem trener Chicago Bears przekazał zarządzanie ofensywą swojemu koordynatorowi, Billowi Lazerowi. I co? I się opłaciło. Drużyna zdobywała punkty w regularnych interwałach i zdobyła czterokrotnie więcej jardów w ofensywie, niż w poprzednim meczu przeciw Browns. Owszem, klasa przeciwników była absolutnie inna, ale mogę się założyć, ze Lazer i w spotkaniu z Cleveland ukręciłby trochę więcej jardów, niż ofensywa zarządzana przez Nagy’ego.
Co na ten temat miał do powiedzenia sam zainteresowany?
Bill wykonał kawał dobrej roboty. Mam nadzieję, że rozumiecie, że czułem się dobrze, jako trener główny, kiedy na to patrzyłem. To było prawdziwe. Ale w trakcie tygodnia wszyscy jesteśmy razem, pracujemy razem, ustalamy plan razem. Wszystko robimy razem. Mam dobrą okazję, do tego, by powiedzieć „tak” lub „nie”, bo w końcu jestem trenerem głównym, który szefuje temu wszystkiemu.
Bardzo mądry człowiek powiedział niegdyś, że: „Każdy kto musi powtarzać, że jest królem, nie jest prawdziwym królem”. Osoba, którą wówczas opisywał ten mądry człowiek, zmarła niedługo później, bo została otruta. Takie tylko słowo przestrogi dla Matta Nagy’ego.
Houston Texans 0 – 40 Buffalo Bills
Texans mają w przyszłym sezonie pick w pierwszej rundzie! To pewnie dlatego Houston gra w taki, a nie inny sposób. Ta drużyna chyba nie jest do odratowania w obecnym składzie i szczerze mówiąc nawet nie wiem, co mam wam napisać. Wszystko chyba oddaje wynik.
Nie działało w tym spotkaniu absolutnie nic i jak skutecznie zauważył trener David Culley, ofensywie Texans nie pomógłby w tym meczu nawet legendarny Joe Montana:
To nie była wina tylko Davisa Millsa, to była wina każdego pojedynczego zawodnika, który pojawił się na boisku w tym meczu. Absolutnie nic dzisiaj nie zagrało. Moglibyśmy wrzucić na boisku Joe Montanę w szczytowej formie i gwarantuje wam, że przy naszej formie, nawet on nie miałby żadnych sukcesów w tej ofensywie.
Bills twierdzą natomiast, że system tworzenia ich drużyny jest nieco jak… farma. Bardzo obrazowo opisał to w rozmowie z dziennikarzami Micah Hyde, a niejako jego słowa potwierdził trener Sean McDermott.
Buffalo Bills wyglądają absolutnie zabójczo, a ich przegrana ze Steelers zdaje się być odległą przeszłością, chociaż minął od niej niecały miesiąc. Według trenera McDermotta zasługą tego jest właśnie „rolniczy” system zaimplementowany w drużynie grającej w Orchard Park:
„Głębokość” naszej drużyny jest naprawdę ważna. Trzeba oddać też pokłony naszym trenerom, bo to oni ich szykują do gotowości, a także naszym zawodnikom. To w końcu oni wykonują dobrze pracę, którą my im zlecamy. Prawda jest taka, że przecież tak wygląda życie w NFL. Jeden zawodnik wypada, więc musisz mieć w składzie kogoś, kto go kompetentnie zastąpi. Takie jest życie.
Część pierwsza oficjalnie zakończona. Jutro czeka na nas thriller w Atlancie, oznaki życia w Indianapolis, szaleństwo NFC West i i derby AFC West Chargers – Raiders. Do usłyszenia jutro!
Autor: Kamil Kacperski
*
Mamy też swoją, dedykowaną grupę na facebooku. Zapraszamy do dołączenia.
Categories
AKTUALNOŚCI, NFL, NFL, Wpisy