Skip to content

NAJLEPSZE WYPOWIEDZI TRENERÓW PO RUNDZIE DYWIZYJNEJ

Kojarzycie takie popularne powiedzenie Alfreda Hitchcocka, że dobra historia powinna zacząć się od trzęsienia ziemi, a napięcie potem powinno jedynie rosnąć? Tak było w ten weekend. Powiemy nawet więcej – żaden z tych meczów nie mógł zostać napisany przez hollywoodzkich scenarzystów, bo nikt by w niego nie uwierzył. Zobaczmy co wydarzeniach minionego weekendu powiedzieli trenerzy uczestniczących drużyn. Tekst przygotował Kamil Kacperski.

Cincinnati Bengals 19 – 16 Tennessee Titans

 Szaleńcy znowu to zrobili. Zagrali taki sezon, którego ludzie oczekiwali po Browns, utarli nosa Ravens i Steelers, a przy okazji osiągnęli sukces dla całego miasta Cincinnati. To znowu jest miejscem zamieszkiwanym przez zwycięzców.

Ale są dopiero w połowie drogi – powtarza to Joe Burrow, a także i Zac Taylor, który po meczu znowu odwiedził bary w Cincy, rozdając piłki fanom i dziękując im za wsparcie. Trzeba mu przyznać, że to świetny ruch z jego strony. Trener zostanie zapamiętany na wieki nie tylko przez wyniki, ale też stawianie fanów na pierwszym miejscu. Niesamowite jest też to, że w zeszłym roku wyśmiałbym leszcza, który komplementuje Taylora, a teraz sam robię dokładnie to, bo cholernie na to zasłużył.

Czuję się cudownie. Ale takie mamy oczekiwania. Żaden moment nie jest dla tych gości za duży. Wiem, że nigdy tutaj nie byliśmy, ale cholera, czujemy jakby to była norma. To widać w naszej drużynie, w ich pewności siebie i ich sposobie na szukanie zwycięstwa. Nie da się tego zastąpić – do tego trzeba dojrzeć i trzeba to znaleźć w sobie. Idziemy dalej.

Mecz od trzęsienia ziemi zaczął nam Ryan Tannehill, który został przechwycony w pierwszej akcji meczu. To się nazywa wejście smoka. QB1 Titans rzucił potem do defensywy Bengals jeszcze dwukrotnie – raz na zakończenie meczu, a raz został przeczytany jak książka dla dzieci przez Mike’a Hiltona, który najpierw zablokował rzut, a potem ściągnął piłkę z powietrza w jednej z najbardziej atletycznych akcji jakie w życiu na oczy widziałem.

Ale Titans walczyli – w końcu Burrow aż rekordowe 9 razy wylądował na murawie. Mike Vrabel po meczu powiedział, że może to było aż dużo sacków w ciągu jednego meczu:

W zeszłym roku jojczyliście na temat tego, że za mało razy obalamy rozgrywających, jakby to sacki miały nam wygrywać mecze. Są świetne i bardzo przydatne. Ale lubię, jak przeciwnik traci piłkę. My zostaliśmy przechwyceni 3 razy, oni raz. To jest znacznie ważniejsze, niż ileśtam sacków w meczu, czy sezonie. Może mieliśmy ich już nawet za dużo.

 

San Francisco 49ers 13 – 10 Green Bay Packers

Tegoroczny skład Niners są trochę jak te dzieciaki, które przychodzą zaspane na egzamin, muszą uśmiechem i urokiem osobistym zostać wpuszczeni na salę, potem pożyczają długopis od sąsiada z ławki, a na końcu mają jeden z najlepszych wyników na roku. Wszyscy chcą ich za to nie lubić albo robią sobie podśmiechujki, ale wszyscy wiemy, że tak naprawdę im zazdrościmy takich umiejętności. Plus są po prostu sympatyczni, utalentowani i aż miło ogląda się ich sukcesy.

Dobra, ta metafora jest już trochę za długa i mnie nudzi – w gruncie rzeczy chodziło o to, że Niners są po prostu absurdalnymi farciarzami. Kyle Shanahan, który wyszedł z pojedynku “młodych geniuszy” z tarczą, znowu udowodnił, że jest jednym z najlepszych umysłów swojego pokolenia, a w wygrywaniu nie przeszkadza mu nawet Jimmy G, który znowu rzucił INT-a, nie miał przyłożenia i ogólnie jest na boisku, bo potrzeba rozgrywającego.

Trener ma jednak pomysł, dlaczego jego drużyna teraz gra tak, a nie inaczej:

Powiem wam tak – unikam stwierdzania, czy coś jest dobre, czy złe. Wszystko jest nauczką, która nawet jeśli jest pierwotnie zła, to może być potem dobra. Moim zdaniem nasze obecne wyniki to właśnie owoce tej pracy i tych porażek z poprzednich miesięcy. Nie chcę znowu przez to przechodzić, ale cieszę się, że tak było, bo dzięki temu dalej jesteśmy na nogach.

To teraz wszyscy powtarzamy za Future’em: TONY MONTANA, TONY MONTANA!

Packers mają teraz niesamowicie ogromny problem. Są 44 miliony dolarów ponad capem, Davante Adams, Bob Tonyan, MVS, czy inni kluczowi zawodnicy są po tym sezonie bez umów, a i Aaron Rodgers pewnie poważnie zastanawia się nad emeryturą – zresztą powiedział to nawet po meczu, twierdząc, że nie interesuje go bycie w drużynie, która przechodzi rebuild.

Matt LaFleur natomiast chce utrzymać swojego rozgrywającego w budynku za wszelką cenę – kto w końcu nie chciałby mieć w domu Aarona Rodgersa?

Definitywnie chcemy go znowu zobaczyć w tym budynku. Musielibyśmy być szaleni, żeby go nie utrzymać. Przecież dopiero co zdobył kolejną statuetkę MVP. Ten gość robi dla nas mnóstwo rzeczy – nie tylko na boisku w niedzielę, ale przez cały tydzień w szatni. To jak on nas prowadzi. Wiem, ile daje z siebie i mam nadzieję, że postanowi z nami jeszcze zostać.

Los Angeles Rams 30 – 27 Tampa Bay Buccaneers

Co to była za farsa, tragikomedia, absurdalne kino studyjne, a potem jeszcze parodia. Rams i Bucs pokazali futbol z absolutnie każdej strony – od cudownych ofensywnych zagrywek (jak rzut Brady’ego do Evansa na TD, czy Stafford do Kuppa pod koniec meczu) przez defensywny masterclass Von Millera, czy Vity Vei, aż do obrzydliwie mocarnych puntów Hekkera. Z drugiej mieliśmy fumble city Rams, Brady rzucający przechwyt z właściwie własnego endzone, czy nietrafione kopnięcia za 3 po obydwóch stronach boiska. Był absolutnie każdy element, o którym zamarzysz – nawet zmiana posiadania po zmianie posiadania (fumble Bucs i potem fumble Rams).

Sean McVay był wyraźnie otumaniony po tym spotkaniu, ale był pewien jednego – Cam Akers nadal będzie dostawał szansę na bieganie z piłką, chociaż Rams stracili przez niego posiadanie aż dwa razy (i po razie przez Stafforda i Kuppa).

Zawsze o tym rozmawiamy – musimy mieć piłkę w rękach, jeśli chcemy kończyć mecze w ofensywie. Ale prawda jest taka, że Cam i Sony wykonali kawał porządnej roboty – biegali przeciwko niesamowicie mocnej defensywie, więc to nie jest nawet tak, że to ich wina. Po prostu przeciwnicy wiedzieli doskonale, co robią i do tego byli w tym niezwykle dobrzy. Ale to dobra lekcja i nauczka, którą zapamięta na całe lata.

Dla Tampy to będzie ciekawy przyszły sezon. Drużyna może stracić kilku czołowych zawodników, w tym Toma Brady’ego. Sam rozgrywający nie chciał zdradzać planów na przyszłość, bo na to jest chyba za wcześnie, ale wiemy na pewno, że na pozycji trenera nie zabraknie Bruce’a Ariansa.

Ten powiedział “oh yeah”, kiedy dziennikarze zapytali go o to, czy planuje trenować Bucs w przyszłym sezonie, a potem także dodał, że pod koniec meczu jego defensorzy nie wywiązali się z powierzonego im zadania:

Niektórzy zawodnicy nie blitzowali. Nie wiem, co tam się wydarzyło, nie wiem, czemu tego nie zrobili, ale poprosiliśmy ich o blitz z każdej strony. Powinniśmy więc wywrzeć niezwykłą presję na ich rozgrywającym, a stało się jak się stało.

Tak – wiemy, że stało się jak się stało:

Buffalo Bills 36 – 42 Kansas City Chiefs

Trzy pierwsze mecze zaserwowały nam wygrane w ostatnich sekundach po kopnięciach, więc wiecie czego nam jeszcze brakowało w tej rundzie dywizyjnej, prawda? Dogrywki.

Chcieliście, to macie – jakby było wam jeszcze mało emocji, to Bills i Chiefs postanowili w ciągu ostatnich 2 minut regulaminowego czasu rzucić po touchdownie i zdobyć field goal. Rzut monetą wygrali Chiefs, co oznaczało business as usual dla Mahomesa i spółki – bieg, kilka podań, touchdown Travis Kelce i papa Bills, do zobaczenia w przyszłym sezonie.

Coś czuję, że ta rywalizacja Mahomes – Allen to będzie nowa wersja Brady – Manning. Tego pewnie spodziewa się Sean McDermott, który wie doskonale, że jesteśmy we wczesnej fazie tego pojedynku (w końcu obaj panowie mają po 25 lat), więc nadal ma jeszcze czas na wygranie z Chiefs w play-offach:

Nie chcę się zagłębiać w szczegóły. Były pod koniec meczu pewne decyzje i rzeczy, o których dyskutowaliśmy i mogliśmy lepiej wykonać. Wszystko zaczyna się ode mnie i to moja wina. Ale nie mówię o szczegółach. Na razie jestem dumny z naszej drużyny, która zrobiła wszystko, o co ich poprosiliśmy i nie mogę im nic zarzucić. Reszta jest moją winą.

Wiecie jak w sporcie ważny jest branding i marketing, prawda? NBA ma King Jamesa, MJ-a, The Truth, The Answer, czy Black Mambę (R.I.P.), a w  NFL byli i są King Henry, Prime Time, Joe Cool, czy The Sheriff. Teraz może dołączyć do nich Grim Reaper/Ponury Żniwiarz – tak bowiem Patricka Mahomesa po tym meczu nazwał Andy Reid, którego dziennikarze zapytali o to, czy ma dla swojego rozgrywającego jakieś specjalne rady, kiedy “sytuacja jest ponura”.

Kiedy sytuacja jest ponura, to bądź Ponurym Żniwiarzem. Idź nam to wygraj. No i poszedł i tak zrobił. Wiecie, mam do niego ogromne zaufanie i bardzo w niego wierzę. On sam w siebie wierzy i zaraża tym swoich kolegów z drużyny. I kiedy robi się ciężko, to w ogóle po nim tego nie widać. Zero presji, zero wysiłku. 

I tym sposobem do końca sezonu zostały nam już tylko trzy spotkania. Trzy absolutnie kluczowe mecze, o których marzą wszyscy przed rozpoczęciem rozgrywek. Rams, Bengals, Chiefs i 49ers – w tej grupie mamy przyszłego mistrza NFL. Nie wiem jak wy, ale ja na niedzielę będę czekał z wypiekami na twarzy. Jak zwykle dzięki za doczytanie do końca i do zobaczenia!

Tekst i tłumaczenia opracował Kamil Kacperski

*

Mamy też swoją, dedykowaną grupę na facebooku. Zapraszamy do dołączenia. 

https://www.facebook.com/groups/464888500937826/

Categories

AKTUALNOŚCI, NFL, NFL, Wpisy

Leave a Reply

%d bloggers like this: