Skip to content

Profil Joe Burrowa

Amerykanie kochają historie underdogów, a dobrym tego przykładem będzie niedawna premiera filmu o Kurcie Warnerze. W tegorocznym Super Bowl underdoga można się dopatrywać tylko w postaci zespołu, a nie w osobie rozgrywającego. Nie można ani Matthew Stafforda, ani Joe Burrowa nazwać underdogiem, wszak to dwie jedynki draftu, które staną naprzeciw siebie po pokonaniu wielu przeciwności losu. To zwłaszcza Burrow, świeży laureat nagrody Comeback Player of the Year, w ostatnich latach raz po raz wychodził zwycięsko z każdej sytuacji w której się znalazł. Pora, aby przedstawić jego profil. Tekst Dominik Kędzierawski.

Od pierwszych dni, kariera sportowa Joe miała z górki, niż pod górkę. Jego ojciec spędził czterdzieści lat z futbolem, zarówno jako zawodnik, jak i trener. Jedna z jego babć ustanowiła stanowy rekord Mississippi, rzucając 82 punkty w jednym meczu licealnych rozgrywek koszykarskich. W dodatku jeszcze kilku członków rodziny Burrowów również grało w koszykówkę, bądź futbol. Sport od dekad jest w DNA rodziny i mały Joe miał styczność futbolem już jako małe dziecko.

W przeciwieństwie do reszty rodziny, Joe rozpoczął swoją karierę w ofensywie, z prostego powodu … w jego drużynie nie było nikogo, kto potrafił grać jako rozgrywający. Tak się rozpoczęła kariera Joe na rozegraniu, która na dobre rozkręciła się w liceum. Burrow zapisał się na kartach historii swojego liceum w Athens, OH i całego stanu, trzykrotnie meldując się w playoffach i prowadząc do pierwszych wygranych w postseason w historii swojej szkoły. Zwieńczeniem jego kariery była nagroda dla najlepszego zawodnika w Ohio oraz status czterogwiazdkowego rekruta. 

Wtedy nastąpiło zderzenie ze ścianą, bardzo powszechne przy przeskoku z liceum do uniwersytetu. Choć Joe należał do czołówki rozgrywających w rekrutacji, został on całkowicie zignorowany przez uniwersytet dla którego chciał grać od małego – Nebraskę. Według Cornhuskers Burrow nie posiadał dostatecznie silnej ręki, by odnieść sukces. Ostatecznie został w Ohio, trafiając pod skrzydła Urbana Meyera w Ohio State. Po roku przeznaczonym na redshirt, Burrow utknął za plecami JT Barretta, będąc jego rezerwowym przez dwa następne sezony. W te trzy lata, Joe rzucił zaledwie 39 podań, a jego kariera znacząco wyhamowała. Po odejściu Barretta, Burrow nie tylko otrzymał jego pozycji, ale w dodatku przegrał walkę o nią z Dwaynem Haskinsem, który przegonił go w hierarchii na początku poprzedniego sezonu, gdy Burrow złamał rękę. Po straceniu dwóch lat i perspektywą utraty kolejnego przed nim, Joe postanowił opuścić Columbus.

Joe zapowiadał się na jednego z wielu którym się nie udało. Po raz kolejny został odrzucony przez Nebraskę i jego deską ratunku miał być jeden z dwóch następujących uniwersytetów: Cincinnati albo LSU. To perspektywa pozostania w Ohio i znajomość z trenerem Bearcats miała być bliska przekonania Joe do wyboru tego pierwszego programu, dopóki trener LSU, Ed Orgeron, nie postanowił wywrzeć odrobiny presji. Choć oficjalnie to wizyta Burrowa w Baton Rouge miała przekonać Joe do wyboru Tygrysów, tajemnicą poliszynela był wpływ jaki miał na niego jego brat, Dan i to właśnie do niego zadzwonił Orgeron po wizycie. W słowach Orgerona, to LSU miało być najlepszym miejscem dla Burrowa i w teorii nie było to dalekie od prawdy. Burrow potrzebował miejsca, które nie tylko da mu szansę, ale przede wszystkim obdarzy go pełnią zaufania. LSU potrzebowało zastrzyku talentu na pozycji, która kulała u nich od lat.

W Baton Rouge Joe wygrał pozycję startera bez większego trudu, lecz trafił do ofensywy która bardzo powoli odchodziła od “starożytnej” ofensywy Lesa Milesa, opartej na grze biegowej. 2018 było sezonem przejściowym dla LSU, ale pod koniec sezonu Burrow dostał zielone światło, aby zaszaleć. Przez cały sezon Joe zaledwie trzykrotnie przekroczył 200 jardów górą, lecz w ostatnich trzech spotkaniach jego średnia jardów na mecz przekroczyła 300 jardów, do których dorzucił 9 przyłożeń, w tym cztery przeciwko UCF w Bowl Game. To właśnie ten występ na dobre rozpoczął legendę Joe w Luizjanie. Do historii przeszedł moment, w którym linebacker UCF, Nate Evans, splunął na leżącego na ziemi po uderzeniu Burrowa. Miało to miejsce tuż po przechwycie, który rzucił Joe i akcji powrotnej UCF, dającej im prowadzenie 14-3. Ostatnie słowo należało jednak do Joe.

Po tych występach, Orgeron postanowił przyspieszyć rozbudowę ofensywną Tigers i oddać pełnię kontroli nad nią Joe. Do sztabu trenerskiego dołączył Joe Brady z New Orleans Saints, a głównym celem ofensywy było dostosowanie jej pod umysł Burrowa. Cztery lata po tym, jak Burrow został skreślony przez Nebraskę, przez niedostatecznie silną rękę, inny sztab zorientował się, że jego boiskowe IQ wyraźnie to nadrabia. I tak jak Burrow odziedziczył sportowe geny, w tym samym pakiecie otrzymał wysoką inteligencję, a przykładem na to jest fakt, iż ukończył on studia w Ohio State jeszcze zanim przeniósł się do Luizjany. A historię tego, jak potoczyły się losy ofensywy opartej o jego umysł, już wszyscy znamy.

Sezon 2019 w wykonaniu LSU i Burrowa był potencjalnie pokazem najlepszej drużyny w historii rozgrywek akademickich. Zero porażek, rekordowy sezon indywidualny, nagroda Heismana  i mistrzostwo zdobyte w dominującym stylu – Joe Burreaux osiągnął najwyższe szczyty NCAA, zaledwie dwa lata po tym jak znalazł się na marginesie.

Gdy zaledwie kilka miesięcy później Burrow został wybrany z pierwszym numerem draftu przez Cincinnati Bengals, raz jeszcze wracając do stanu ze statusem gwiazdy, nikt już nie zamierzał odstawać go na bok. Burrow miał przywrócić blask kolejnym Tygrysom i wprowadzić je w nową erę. I zalążki tego były widoczne, aż do 22 listopada 2020, dnia w którym Burrow dostał makabrycznej kontuzji kolana. Nadzieje fanów Bengals szybko się ulotniły, zaś sam Joe po raz kolejny stanął twarzą w twarz z przeciwnościami losu.

To właśnie w tym momencie wyjątkowo pokazały się geny Burrowa i pokolenia jego krewnych grających w defensywie. Choć Joe wyrwał się z rodzinnej tradycji, jego sposób gry dalej był zakorzeniony w defensywie. Nazwisko Burrow równa się hart ducha, twardy charakter i niezłomność. Taki w swojej karierze jest również Joe Burrow, pomimo gry na najdelikatniejszej z pozycji. Komentował to Ed Orgeron, mówiąc, iż Joe gra jak obrońca. Gdy Burrow leżał na ziemi przeciwko UCF, było to tylko dlatego, iż starał się samodzielnie zatrzymać obrońcę. Niech za inny przykład służy jego brawurowa ucieczka przed Chrisem Jonesem z finału AFC. Choćby narażał swoje zdrowie, Joe ma kontakt w genach. I dlatego żadna kontuzja nie była go w stanie złamać, nawet tak poważna jak zerwanie dwóch więzadeł.

Już Super Bowl samo w sobie jest nieprzewidywalne, ale Joe Burrow to ostatni człowiek, któremu można chcieć stawić czoło w pojedynczym meczu. Nie złamało go odrzucenie przez wymarzoną szkołę, nie złamała go utrata dwóch lat, ani bycie oplutym przez rywala. Nie złamały go żadne prowadzenie rywali, ani poważna kontuzja. Ani nie złamało go dziewięć sacków od Tennessee. Burrow może nie mieć najsilniejszej ręki w lidze, trudno znaleźć rozgrywającego z większym charakterem od niego. I należy pamiętać o jego ponadprzeciętnej inteligencji, bo tak jak przeciwko Chiefs, czy w końcówce z Titans, Burrow znajdzie sposób by rozpracować obronę przeciwnika.

Joe Burrowa nikt już nie będzie skreślał. On również nigdy nie będzie underdogiem. Ale znając jego historię, trudnym jest stawiać przeciwko niemu. Niezależnie od okoliczności, Joe Burrow z każdego pola walki zejdzie jako ostatni. I nie odpuści, dopóki nie zrobi tego z tarczą.

Tekst: Dominik Kędzierawski

*

Przypominamy też o naszym podcascie NFLplRadio. Skład audycji: Jakub Kazula, Maciej Zając oraz Hubert Gawroński.

*

Mamy też swoją, dedykowaną grupę na facebooku. Zapraszamy do dołączenia. 

https://www.facebook.com/groups/464888500937826/

Leave a Reply

%d bloggers like this: