Sean Payton nie zostawił spalonej ziemi. Komentarz Dominika Kędzierawskiego

Stało się. Sean Payton co roku był, mniej lub bardziej, wypychany z Nowego Orleanu, jednak w tym roku było to zgoła odmienne. Teraz nie rozchodziło się o zmianę zespołu, ale o zakończenie bądź zawieszenie kariery trenerskiej. Po namyśle, Sean oficjalnie postanowił zakończyć najlepszą erę w historii zespołu i na chwilę obecną zakończył karierę. Po krótkim oddechu, pora podsumować dziedzictwo Paytona w Nowym Orleanie i stawić czoło temu, co czeka zespół w najbliższej przyszłości.
Przede wszystkim, ta wiadomość sprawiła o wiele większy ból, niż odejście Drew Breesa. Na pożegnanie ze swoim rozgrywającym wszyscy byli gotowi. Odejście Paytona jeszcze przez kilka dni będzie rezonować szokiem i wzruszeniem pośród kibiców. Coroczne plotki o jego odejściu stały się chlebem powszednim dla kibiców, nastawionych na nową erę pod batutą ich trenera, a nie jego emeryturę zaledwie rok po Breesie. Oznacza to jednak, iż ich losy w Nowym Orleanie już prawdopodobnie na zawsze będą powiązane ze sobą, bez drugiego etapu w karierze Seana.
You became our coach after the biggest natural disaster in U.S. history hit our state
You forever changed the culture of our organization, bringing us to unbelievable heights
Our gratitude for the impact you have made on our state, city, & team is immeasurable#ThankYouSean 🙏 pic.twitter.com/bQgRM2l9IF
— New Orleans Saints (@Saints) January 25, 2022
Wiele z rzeczy, które rok temu wymieniano przy podsumowaniu kariery Breesa, można teraz powtórzyć. Dzięki temu duetowi Saints nie tylko dalej mają zespół w lidze, ale przeżyli także złotą erę w historii zespołu, znacznie przerastającą sukcesami erę Dome Patrol Jima Mory. Kilka tytułów dywizji, wycieczek do play-offów, rekordów, ale przede wszystkim wygrane Super Bowl XLIV. Można się spierać, że brakuje tutaj drugiego tytułu, że bolączki defensywne kładą się cieniem, tak samo jak kilka bolesnych rozczarowań w postseason. Ale nic nie zabierze tej dwójce pierścienia i tego, że stworzyli kilka historycznych ofensyw w historii ligi. Koniec końców, niewiele duetów trener/zawodnik osiągnęło aż tyle.
Sean Payton's decision to go for an onside kick in Super Bowl XLIV changed the history of the @Saints forever. 🙌 (via @nflthrowback) pic.twitter.com/d0noXYnEuJ
— NFL (@NFL) January 26, 2022
Szacunek, jakim Sean Payton był darzony w Nowym Orleanie nie wynika tylko z wyników, ale przede wszystkim z jego charakteru. Chociaż obiektywnie należy przyznać, że jest dupkiem, zawsze był “naszym” dupkiem. Nowy Orlean to miasto wręcz słynące z ich osobliwego podejścia do życia, ekscentryczne, pełne wigoru i niepodrabialne. I takim trenerem był również Sean Payton, nigdy nie chowający języka za zębami, gotowy w iście Luizjańskim stylu iść na wojnę z każdym. Nieważne, czy to byli komisarz ligi, sędziowie, fani Atlanty czy Minnesoty, Payton sprawiał wrażenie “jednego z nas”, który po prostu był przy okazji futbolowym geniuszem, zaś doskonale obrazował to jego twitter. I choć wiele z jego zachowań potrafiło się ostatecznie na nim odegrać, takie gesty budowały niepodrabialną więź między fanami, a jego osobą. Takiej osoby po prostu nie będzie się dało podrobić i nikt nie będzie już tak wspaniale tańczyć w sztabu.
Koniec końców, najważniejszym co dokonał Sean Payton w Nowym Orleanie jest to, o czym sam wspomniał na pożegnalnej konferencji – odchodzi zostawiając Saints w znacznie lepszym miejscu, niż byli przed jego przybyciem. I to jest najpiękniejsze z pożegnań.
Sean Payton's Farewell Press Conference ⚜️
Photos: https://t.co/2mbcFvWKsh pic.twitter.com/MKxKpfxCSU
— New Orleans Saints (@Saints) January 26, 2022
W ten sposób pora przejść do znaku zapytania jakim jest przyszłość Saints, jednocześnie rozprawiając się z paroma mitami, które już krążą w środowisku.
Przede wszystkim, Sean Payton nie ucieka z tonącego statku i należy o tym pamiętać. Saints w obecnej sytuacji są statkiem, który wymienia kapitana, lecz nie idzie na dno. Poszczególne renowacje są jednak potrzebne. Payton w spadku zespół, który pomimo czterech rozgrywających i rekordowej liczby starterów wciąż był o jeden przechwyt Matthew Stafforda od playoffów. Kręgosłupem tego zespołu jest defensywa, która zakończyła sezon jako trzecia najlepsza defensywa według DVOA, tuż za Buffalo Bills oraz Dallas Cowboys. Jest to również defensywa, z której tylko dwóch nominalnych starterów jest bez kontraktu na następny sezon. Niezależnie od tego, kto zostanie nowym trenerem Saints, to właśnie od defensywy rozpocznie się nowa era zespołu.
Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują także, iż cały pion zarządzający zespołem pozostanie nienaruszony, wliczając w to odpowiedzialnego za skauting NCAA Jeffa Irelanda oraz odpowiedzialnego za cap space Khaia Harleya. Front office Saints było bardzo zgrane z Seanem Paytonem i nowy trener może się spodziewać podobnego podejścia. Stabilność organizacyjna w Nowym Orleanie jest jedną z największych w lidze, podobnie jak agresywność w metodzie działania. Jeśli nowy trener będzie mieć jakiekolwiek zachcianki, wielce prawdopodobnym będzie, iż zostaną spełnione.
Największe problemy czekają Saints po stronie ofensywnej, za wyjątkiem linii zaniedbanej pod kątem inwestycji przez ostatnie lata. Brak nominalnego rozgrywającego, poza Taysomem Hillem, bardzo utrudnia sytuację budowy zespołu. Remedium może się nawet nie okazać powrót Michaela Thomasa, który najpewniej zostanie zrównoważony przez odejście Terrona Armsteada. Saints z tego powodu może czekać mały reset związany z ofensywą, która po prostu wymaga inwestycji w czysty, surowy talent. Bez Seana Paytona, zespół można także z czystym sumieniem wykreślić z walki o rozgrywających pokroju Aarona Rodgersa, czy Russella Wilsona.
Bardzo powszechnym stwierdzeniem jest, iż Saints udadzą się, bądź powinni się udać, w kierunku całkowitej przebudowy. Poza emeryturą Paytona, drugim argumentem ku temu jest przekroczenie limitu płac o ponad 70 milionów, co rzekomo ma wymusić na zespole cięcia lub wymiany czołowych zawodników. Jest to jednak największy mit, jaki krąży wokół sytuacji Saints. W istocie, Saints przekraczają “czapkę” o 30 milionów więcej niż drugi następny zespół w tym niechlubnym zestawieniu, lecz w przeciwieństwie do innych zespołów, mają nieporównywalnie więcej możliwości manipulacji swoim salary. W obecnym off-season, Saints są w stanie restrukturyzować około 130 milionów w salary, gdy do spokojnego operowania potrzebują zyskać około 90-100. Z zewnątrz jest to sytuacja ekstremalna, lecz od lat jest to po prostu metoda księgowości jaka jest stosowana w Saints. Jest ona oparta na prostym założeniu, iż pułap płacowy z każdym sezonem będzie wzrastać. Dlatego Saints niemal każdy kontrakt, który nie jest rookie kontraktem, tworzą tak, aby się dało nim manipulować, bez wyjątku, czy mowa o kwocie trzech, czy dwudziestu milionów.
W teorii, przy rosnącym capie, Saints są w stanie niemal w nieskończoność dokonywać takich ruchów, będąc narażonym w szczególności na nagłe spadki salary, takie jak zeszłoroczny spowodowany pandemią koronawirusa. Nawet pomimo pandemii, Saints udało się rok temu zejść pod czapkę z ponad stu milionów nad nią, poświęcając “tylko” Emmanuela Sandersa, Jackrabbita Jenkinsa oraz Thomasa Morsteada. Mimo wszystko, kwestie związane z salary wymuszają na Saints wybranie pomiędzy Terronem Armsteadem, a Marcusem Williamsem, pod kątem następnego kontraktu. Logika podpowiada, aby wybranie Marcusa, który ma zaledwie 25 lat i już należy do czołówki na swojej pozycji. W dodatku saturacja na rynku safety zwiększa szanse na lepszy kontrakt dla zespołu, gdy Terron najpewniej będzie najlepszym liniowym dostępnym na rynku.
Saints są w stanie spokojnie zejść pod czapkę nie ucinając nikogo, w dodatku mieszcząc kontrakt dla jednego z wymienionej dwójki. W przypadku Armsteada na korzyść działa możliwa manipulacja dead capem. Na korzyść perspektywy, w której Saints nie tną niemal nikogo, dział to, iż w następnym sezonie spada im 20 milionów dead capu. W realistycznym założeniu, pierwszym do ucięcia może być rezerwowy cornerback – Bradley Roby. Nie można wyłączyć także wymian, lecz ze względu na kulturę zespołu, jedynym poważnym kandydatem do tego mógłby być Michael Thomas. Sytuacja finansowa Saints wzbrania im także możliwość całkowitej przebudowy, ponieważ dokonując tego, musieliby przyjąć znaczące ilości dead capu. Najrozsądniejszym więc jest zrobić to, co Saints robią zazwyczaj, czyli manipulacja capem i ewentualne wyzbywanie się capu z każdym sezonem. Nagła panika i rozbijanie, bardzo mocnego zresztą, kręgosłupa defensywy mogłoby wyłączyć Saints z poważnej rywalizacji na co najmniej kilka lat. Ich bronią powinna być stabilność i cierpliwość.
Oczywistym problemem jest brak rozgrywającego i bardzo ograniczone środki, aby takowego pozyskać. Tutaj jednak brak Paytona jest jednoczesnym szczęściem w nieszczęściu. Gdyby Payton został w Nowym Orleanie, wielce prawdopodobnym byłoby agresywne podejście w poszukiwanie rozgrywającego. Bez Paytona, Saints tracą swój urok dla takich QB, lecz jednocześnie nie będą zmuszeni do kombinowania jak takiego zawodnika zmieścić w salary. Kupuje im to także czas, by uzupełnić dziury w zespole i móc ze spokojem poszukiwać nowego sternika. Taysom Hill, pomimo swojej reputacji, jest zawodnikiem który potrafi wygrywać mecze i otoczony talentem dookoła siebie byłby relatywnie wystarczalny. Jest też przede wszystkim pod kontraktem, który przesunął dead cap związany z jego umową o kilka lat. Prawdą jest jednak, iż sympatycy Saints muszą się powoli nastawiać na sezon pod batutą Taysoma, bądź innego średniaka albo debiutanta. Zespół czeka nie pełna przebudowa, a coś na wzór większego remontu. Przynajmniej w połowie mieszkania.
Pozostawia to finalną kwestię, czyli następcę Seana Paytona. Oczywistym i głównym kandydatem jest Dennis Allen, czyli architekt defensywy Saints i trener, który budzi w zespole największy szacunek. Awans dla Allena zwiększyłby także szansę zachowania przynajmniej części obecnego sztabu, tylko ułatwiając przejście Saints w nową erę. Kandydatami na posadę koordynatora defensywy byliby wtedy Ryan Nielsen oraz Kris Richard. Podobny zamysł oferowałby DC Detroit Lions, czyli Aaron Glenn, który w Saints spędził kilka lat jako trener secondary. Zatrudnienie kogoś z obecnego sztabu wydaje się mieć najwięcej sensu, lecz należy już na dobre postawić kropkę w erze Seana Paytona i pozwolić nowemu trenerowi być sobą, w tym także na ewentualne zmiany w sztabie.
Jeżeli mowa o kandydatach z zewnątrz, Saints mogą być przede wszystkim zainteresowani ofensywnymi opcjami, w tym Ericiem Bieniemy z Kansas City Chiefs, pochodzącym z Nowego Orleanu, czy Michaelem McDanielem z San Francisco 49ers. W przypadku zatrudnienia Dennisa Allena, głównym kandydatem do objęcia sterów nad ofensywą mógłby być Pete Carmichael, koordynator ofensywy Saints od 2009, jej współtwórca i bliski współpracownik Seana Paytona. Allen bardzo dobrze zna Carmichaela i takowej opcji nie można przekreślać. Po ofensywnej stronie sztabu można spodziewać się jednak pierwszych większych zmian, gdyż większość sztabu to wieloletni weterani powiązani właśnie z Seanem Paytonem. To właśnie tutaj jest potrzebny najbardziej powiew świeżości.
I think Dennis Allen is going to be next #Saints head coach.@bookies has him as the odds on favorite to take over in NOLA. pic.twitter.com/Raxu8h98l3
— Fletcher Mackel (@FletcherWDSU) January 26, 2022
Niezależnie od decyzji, jaką podejmą w Nowym Orleanie, nie można jeszcze skreślać Saints i zrzucać ich na dno ligi. Pomimo ogromnej straty, jaką jest odejście ich legendarnego trenera, Saints posiadają bardzo dobre fundamenty, by wejść w nową erę z podniesioną głową i nową twarzą.
Cytując słowa Gayle Benson, tuż po pożegnaniu Seana Paytona: “We’ll be fine.” I są powody, by w to wierzyć.
Autor: Dominik Kędzierawski
*
Mamy też swoją, dedykowaną grupę na facebooku. Zapraszamy do dołączenia.
Categories
AKTUALNOŚCI, NFL, NFL, Wpisy