Skip to content

SŁOWO NA NIEDZIELĘ EXTRA #11 – KACPER JASZEWSKI (tekst z archiwum)

O Kacprze Jaszewskim, skrzydłowym Rhinos Wyszków, mogliście przeczytać u nas kilka tygodni temu. Wiemy, że był na NFL Academy w Londynie, wiemy, że świetnie tam sobie poradził i że stara się dojść jak najdalej w tym programie. Jak jednak cała akcja wygląda szczegółowo? Porozmawialiśmy z Kacprem na temat jego wyjazdu, planów, ale też ubiegłego, pierwszego sezonu w seniorskim futbolu. Słowo na Niedzielę, ze względu na wyjątkowość i dynamikę sytuacji, przeczytacie tym razem w czwartek. Zapraszamy!
———————————————————————————
Jakub Kazula: Kacper, od początku. Skąd się w ogóle wziąłeś na NFL Academy?
Kacper Jaszewski: Trafiłem w ten sposób, że Antek (Podgórski, skrzydłowy Warsaw Mets, wcześniej m.in. Rhinos – przyp. red.) znalazł jakiś post w Internecie, gdzie było pokrótce napisane o NFL Academy. Przypadkiem, bo to w zasadzie nie było jakoś mocno nagłaśniane u nas, ale napisał do mnie, że jest właśnie taka opcja, bo szukają młodzieży w wieku 16-18 lat i będzie tam taki ich „combine”. I że to jest za darmo, jedyny koszt to dojazd. Więc pojechałem do Londynu. Jedyne czego żałuję, to że były do wyboru dwa terminy, 15 i 22 czerwca i ja pojechałem 22-ego, a 15-ego był Odell Beckham Jr…
JK: A 22-ego kto był?
KJ: No właśnie nikogo nie było (śmiech). Nikogo takiego jak Odell. (trenerami na drugim campie byli Christian Scotland-Williamson z Pittsburgh Steelers i Jason Bell, były cornerback Dallas Cowboys, New York Giants i Houston Texans – przyp. red.). Za to na drugim etapie byli Juju Smith-Schuster ze Steelers i Efe Obada z Panthers.
Kacper z jednym z trenerów z NFL, Christianem Scotlandem – Williamsonem
JK: I to wszystko w Londynie. A byłeś też w Hannowerze.
KJ: Tak, ale to już nie było NFL Academy, tylko taki camp organizowany przez Premiere Prospects International i Brandona Colliera (byłego zawodnika NFL, CFL i klubów niemieckich – przyp. red.), który pomaga dzieciakom dostać się do college’ów w Stanach. I to też znalazł Antek i pojechaliśmy, ale z NFL Academy nie ma to nic wspólnego. Tam też był combine. Decyzje zapadają jednak głównie potem, na podstawie testu z angielskiego, który trzeba zdać i highlightów z meczów i tego, jak trenujesz. Collier selekcjonuje z tego grupkę wybrańców i z tego, co widziałem, robi z nimi objazdówkę po Stanach, po uczelniach i tam walczy się o stypendia. No ale nikogo z nas, bo był jeszcze z nami Mateusz Morka (młody rozgrywający Rhinos – red.), chyba nie wybrali, bo odzewu nie ma. Więc skupiam się na tym londyńskim.
JK: W takim razie wróćmy do NFL Academy, bo to tam działy się ciekawsze rzeczy i tam masz okazję dostać się dalej.
KJ: No to tam na tym pierwszym campie było 1500 osób i byli tam wszyscy, nawet chłopaki, którzy w życiu nie grali w futbol i nie bardzo wiedzieli o co w tym chodzi, ale po prostu byli atletyczni, bo grali wcześniej w rugby czy w piłkę nożną.
JK: W NFL mamy chociażby Jordana Mailatę, który został wydraftowany przez Philadelphia Eagles nie grając wcześniej w żadnym futbolowym klubie, tylko w rugby.
KJ: No właśnie. Zresztą teraz coraz częściej słyszy się o takich gościach, którzy próbują się przekwalifikować z rugby do futbolu albo próbują się dostać do NFL nie grając wcześniej w college’u, jak właśnie ten Efe Obada, który był na drugim campie (Obada jest pierwszym w historii zawodnikiem, który trafił do ostatecznego rosteru w NFL prosto z europejskich klubów, bez college’u – przyp. red.). Dlatego też trenerzy na campie brali nas na bok i prosili, żeby np. pobiec jakąś ścieżkę, tak żeby mieć pogląd, co już potrafimy. Pytali też, czy nie miałbym problemu ze zmianą pozycji, gdyby była taka potrzeba. No jasne, że bym nie miał, jeśli miałoby mi to pomóc dostać się do college’u czy gdzieś dalej.
No i na tym pierwszym, jak wspomniałem, byli wszyscy. Ludzie z doświadczeniem, bez doświadczenia, z innych sportów. I z tych 1500 osób zostało 150, w tym ja i dostaliśmy zaproszenie na drugi camp do Londynu, na stadion Tottenhamu. I tam właśnie był ten combine i teraz czekam, na trzecią turą zaproszenie ma dostać 100 osób.

Stadion Tottenhamu robi wrażenie na młodych adeptach futbolu. W końcu to tu swoje mecze rozgrywają drużyny NFL

Stadion Tottenhamu robi wrażenie na młodych adeptach futbolu. W końcu to tu swoje mecze rozgrywają drużyny NFL
JK: Też w Londynie?
KJ: Też w Londynie, ale jeszcze nie wiem gdzie. Czy znowu stadion Tottenhamu, czy gdzieś indziej. Był raz combine, był drugi raz combine, a teraz, w tej trzeciej turze, będą po prostu drille, na bieganie ścieżek, cuty itd., żeby zobaczyć kto umie już w miarę grać w futbol, a kto po prostu na razie tylko szybko biega.
JK: No a ty akurat całkiem nieźle. Widzieliśmy to zdjęcie z rankingiem, gdzie jesteś pierwszy w shuttle’u (w Polsce znanym również pod nazwą 5-10-5 – przyp. red.).
KJ: No tak, miałem akurat 4.30 i pierwsze miejsce razem z innym zawodnikiem.
JK: A jak poszło w pozostałych drillach?
KJ: Czasów dokładnych nie znam, bo nie podawali nam bezpośrednio. Tylko tyle, że potem widzieliśmy te pierwsze szóstki. Wydaje mi się, że dobrze. W czterdziestce (40 yd dash –red.) zauważyłem że zabrakło mi raptem kilku setnych, żeby być w szóstce, bo byłem tuż pod kreską.
JK: A co było jeszcze? Shuttle, czterdziestka i?
KJ: Czterdziestka, shuttle, vertical jump i broad jump.
JK: I po tym wszystkim, jeśli wybiorą cię do tej setki, mamy kolejny camp. I co dalej?
KJ: I wtedy decydują, czy przyjmują cię do brytyjskiego odpowiednika amerykańskiego „high schoolu”. Nie wiem, ile będzie trwał ten program, bo to w końcu szkoła, a różnie u kandydatów z wiekiem, ale wtedy po prostu przenosisz się do Londynu, masz tam szkołę, uczysz się (szkołą, która współpracuje z NFL Academy, jest Barnet and Southgate College, nazwa jako odpowiednik amerykańskiego liceum lekko myląca – przyp. red.) i trenujesz pod okiem trenerów wybranych przez NFL Academy kilka razy w tygodniu. I jak skończy się ten program to oni decydują, czy biorą cię dalej pod swoje skrzydła i pomagają ci szukać college’u w Stanach.
Moim zdaniem to najlepsza opcja, bo to w końcu NFL Academy, bezpośrednio podległe pod NFL. Jak dla mnie stamtąd mam największą szansę, żeby dostać się do Stanów. Na pewno większą niż próbowałbym się dostać bezpośrednio z Polski. Nawet jeśli to nie będzie jakiś super college, a druga czy dalsza dywizja to biorę w ciemno. Wtedy nawet jak NFL się nie uda to dużo się nauczę, wracam i gdybym się pokazał to może mógłbym dostać oferty czy to z czołowych polskich klubów jak Panthers, czy z Europy. Z Niemiec na przykład, a to najlepsza liga w Europie. Samo to, że będąc w Niemczech skakałem po kanałach w telewizji i widziałem, że tam po prostu liga futbolowa jest normalnie transmitowana i to nie sam finał, jak u nas, tylko mecze sezonu regularnego, to już coś.
JK: W Niemczech Super Bowl potrafi obejrzeć ponad milion ludzi.
KJ: No właśnie, a u nas?
JK: A u nas w ostatnim roku transmitowania w Eleven, jak dobrze pamiętam, było około 10 tysięcy.
KJ: No to sam widzisz jaka różnica.
JK: Wróćmy jeszcze do Polski, bo za tobą pierwszy seniorski sezon w barwach Rhinos. Jak wrażenia?
KJ: Bardzo duży przeskok z juniorów do seniorów, to na pewno. Pierwsze mecze miałem tak bardziej dla ogrania, żeby się oswoić z kontaktem, bo różnica między uderzeniami juniorów i seniorów jest bardzo duża, jak można się domyślić. Ale jestem w miarę zadowolony, skończyłem z dwoma touchdownami. Dostawałem po 4-5 piłek na mecz, więc tu mogłem zrobić trochę więcej, bo dla mnie to „tylko”.
JK: Pierwszy sezon, jako rookie, masz 17 lat, to bardzo dobry start.
KJ: Niby tak, ale wiesz co robią niektórzy rookies w NFL, jak wspomniany OBJ.
JK: No to całkiem inne realia, choć dobrze świadczy, że wysoko mierzysz. Spójrz na to z tej strony, że jako rookie byłeś starterem w drużynie, która na skrzydłach akurat nie ma na co narzekać.
KJ: No to się zgadza akurat, przekonałeś mnie (śmiech).
JK: W takim razie skąd w ogóle wziąłeś się w Rhinosach? Bo nie jest to sport pierwszego wyboru w Polsce.
KJ: Przez kolegów, a konkretniej Wiktora Stankiewicza (inny z juniorów Rhinos – red.), który razem z innymi się tym zainteresował i chciał iść na trening, bo Rhinos akurat otworzyli wtedy treningi dla juniorów. I namówił mnie, żebym poszedł z nimi, tak po prostu i nie spodziewałem się, że aż tak mi się to spodoba. Zacząłem trenować i treningi zaczęły mi się nakładać z piłką, bo wtedy jeszcze trenowałem w Bugu Wyszków, ale po prostu dużo bardziej podobał mi się futbol, więc powoli zrezygnowałem z piłki. Trenerzy z Bugu do tej pory krzywo na mnie patrzą (śmiech). Po prostu lepiej odnalazłem się w futbolu.
JK: A potem jako junior, razem z kilkoma innymi graczami Rhinos, grałeś w juniorach Warsaw Eagles, bo Rhinos nie mieli własnej drużyny.
KJ: Tak, kluby się dogadały i grałem 2 sezony w juniorach Eagles. W pierwszym mieliśmy brąz mistrzostw Polski. To znaczy „brąz” – po prostu trzecie miejsce w finałowym turnieju. W drugim już wygraliśmy mistrzostwo, a dodatkowo dostałem dwie statuetki, za najlepszego skrzydłowego sezonu i za MVP finału. Powinienem dostać jeszcze jedną, nie mogę sobie darować. Za najlepszą akcję, bo złapałem jedną ręką, a jednak nie dostałem. Może dlatego, że nie chcieli dawać kolejnej statuetki temu samemu zawodnikowi? (śmiech) Ogólnie dobrze wspominam Eagles, bo nie chcieli od nas niczego i nie było tak, że byliśmy jacyś inni, bo nie jesteśmy od nich, tylko z Rhinos. Tylko dojeżdżaliśmy sami i w sumie tyle.
JK: Junior, najpierw brąz, potem mistrzostwo Polski, MVP finałów, przejście do seniorów, dobry rookie sezon, w międzyczasie campy za granicą i szansa na wyjazd do Londynu. Na razie wszystko idzie modelowo. Rozumiem, że zdecydowanym i jedynym planem w tej chwili jest ten wyjazd?
KJ: Tak, tak, Londyn, jasne. Choć najpierw muszę się tam dostać. Jeśli nie, to wracam do Polski i gram drugi sezon w Rhinosach. Są tylko dwie opcje – Londyn albo Rhinos. Nic więcej, choć dostałem już propozycję z jednego polskiego klubu, ale na ten moment nie chciałbym się stąd ruszać do innego polskiego miasta. Przeprowadzka, zmiana szkoły itd., teraz to byłby słaby pomysł. A poza tym jestem mocno przywiązany tu do drużyny, w swoim mieście, ze swoimi kumplami i w drużynie, i na trybunach, więc na razie nie chciałbym iść do innego polskiego klubu. Na ten moment Londyn albo Rhinos. Może kiedyś w przyszłości wyjazd np. do Niemiec, a najchętniej wiadomo gdzie. Kto wie, może się uda?
Kilka dni po wywiadzie do Kacpra dotarła wiadomość, że dostał się do finałowej setki i ostatniej tury zmagań o NFL Academy. Właśnie składa papiery do szkoły w Londynie (choć nie jest to jeszcze ostateczne przyjęcie), a do Londynu wybiera się na koniec sierpnia. Będziemy na bieżąco informować o postępach, a teraz trzymajmy kciuki!
Autor: Jakub Kazula

%d bloggers like this: