Skip to content

Wypowiedzi NFL – week 10

Cardinals i Bills przyprawili swoich fanów o zawały; Browns i Texans zmierzyli się w najnudniejszym meczu tego sezonu; Bucs znowu dominują; Saints eksperymentują z rozgrywającymi; Steelers po raz pierwszy w historii mają bilans 9-0; Patriots wracają do życia po ulewie w Foxborough, a Jets mają bye-week, dzięki czemu mam tygodniowy odpoczynek od Adama Gase’a. Panie i panowie, działo się niemało, więc bez zbędnego przedłużania przejdźmy do rzeczy najważniejszej, czyli pomeczowych wypowiedzi trenerów NFL.

Indianapolis Colts 34 – 17 Tennessee Titans

Frank Reich jest niewątpliwie szczęśliwym człowiekiem po tym, co zaprezentował jego zespół w czwartkowy wieczór. Colts bez większych problemów poradzili sobie z dywizyjnymi rywalami, wkradając się na miejsce lidera AFC South.

Drużynie z Indianapolis pomogły niewątpliwie świetne zagrywki special teamu, ale także szybkie rozegrania ofensywy. Reich wyjaśnił, że mniej czasu na przygotowanie do spotkania dało im o dziwo sporo energii:

Chłopaki poradzili sobie naprawdę dobrze. To jest coś, o czym gadałem z Philipem – co robimy z krótkim tygodniem? Kiedy rozgrywamy takie szybkie akcje bez zbiórki, to raczej opieramy się na jakichś podstawowych sprawach. Nie ma żadnego kombinowania przed rozgrywką, zmian formacji  i innych wymyślnych taktyk. Po prostu gramy całkowite podstawy, tylko wykonujemy je piekielnie szybko.

Mike Vrabel musi natomiast spróbować doprowadzić swoją drużynę do porządku. Już przegrana z Bengals była nieco dołująca, a porażka z Colts nagle wykluczyła Titans z miejsca w play-offach (bazując na bilansie i rozegranych meczach są teraz na 9. miejscu w konferencji AFC). Kolejna taka wpadka i nagle może się okazać, że Titans nie będą mieli nawet szans na rywalizację w fazie turniejowej sezonu NFL.

Trener wyjaśnił, że niewątpliwie przyjrzy się sytuacji w swoim zespole – zwłaszcza swoim zawodnikom w special teamie.

Myślę, że musimy przemyśleć wszystko, co robimy. Musimy być lepsi we wszystkich aspektach meczu. Ale mam duże zaufanie do naszych trenerów. Wciąż będziemy wytykali sobie błędy i starali się je poprawić. Jestem przy nich na treningach, czy w trakcie spotkań z zawodnikami. Po prostu będziemy coraz lepsi i poprawimy się w aspekcie również special teamów.

Philadelphia Eagles 17 – 27 New York Giants

Doug Pederson nie ma zbyt dobrego sezonu jako trener Eagles. Jego drużyna przegrała ze słabymi Giants i utrzymuje pozycje playoffową tylko dzięki remisowi z Bengals. Nie będę jakoś specjalnie się znęcał nad stanem NFC East, bo jeżeli czytacie moje teksty sprzed ostatnich kilku tygodni, to wiecie, co o tym sądzę (polecam zapoznać się z wcześniejszymi częściami tego cyklu, ale jeżeli nie chce się wam tracić czasu na szukanie, to w dużym skrócie – zwycięzca NFC East po prostu kradnie miejsce w play-offach lepszej drużynie).

Trener o dziwo nie jest wcale przerażony spotkaniem i nawet trochę pochwalił swoich zawodników:

Miałem wrażenie, że zawodnicy byli gotowi do gry, więc jestem rozczarowany tym, co dzisiaj pokazali. Szczerze mówiąc energia była całkiem dobra, ale to jest bardzo trudne bez fanów. Z tym jednak muszą się zmagać obydwie drużyny. 

Giants dali natomiast znaki życia. Daniel Jones wyglądał całkiem odważnie w trakcie spotkania, a biegacze nowojorskiej drużyny przejechali się po defensywie Philly. Joe Judge miał całkiem udane popołudnie, a zwycięstwo z dywizyjnym rywalem zawsze jest na wagę złota – zwłaszcza, gdy walka o play-offy w NFC East będzie trwała prawdopodobnie do samego końca sezonu regularnego.

To są przeciwnicy, którzy nie pozwolą ci grać na czas. Oni potrafią zdobyć punkty w każdym momencie meczu. Nie mogliśmy sobie pozwolić na żadne przerwy w grze – potrzebowaliśmy każdego pojedynczego zagrania w tym spotkaniu. Naszym głównym zadaniem było wychodzenie na boisko i zdobywanie kolejnych oczek. Niby tak się powinno grać zawsze, ale z tymi przeciwnikami musimy dosłownie zdobywać punkty za każdym razem, gdy jesteśmy na boisku.

Jacksonville Jaguars 20 – 24 Green Bay Packers

Doug Marrone jest przerażony. Jego drużyna przegrała ósme spotkanie z rzędu i w wyścigu o jak najwyższy wybór w drafcie są jednymi z faworytów (na pierwszym miejscu nadal są jednak Jets).

Trener Jacksonville bardzo poetycko stwierdził, że przegrywanie „rozrywa mu dusze”. To jak Voldemortowi robienie horkruksów.

Za każdym razem, gdy przegrywasz, to dla mnie to jest tak, jakby ktoś mi zaczął ku*wa rozrywać duszę. Tak się czuję ja. To nie jest ważne, czy chodzi o ten mecz, czy siedem poprzednich. Z mojej duszy po prostu coś ucieka. Coś czego nigdy już nie odzyskam. Przynajmniej ja się tak czuję.

Matt LaFleur również był przerażony grą swoich zawodników. Chociaż Green Bay wygrało, to zrobiło to zaledwie czteroma punktami. Trener nie był zadowolony z postawy i energii prezentowanej w trakcie spotkania z Jaguars.

LaFleur wie doskonale, że takie spotkanie z ekipą mocniejszą od Jaguars mogłoby skończyć się tragicznie:

Musimy się bardziej skupić i od samego początku pokazać energię, emocje, wsparcie dla siebie nawzajem – wszystko to, co widzieliśmy pod koniec meczu. Jeśli tego nie zrobimy, to nie będziemy wykorzystywali pełni swojego potencjału.

Washington Football Team 27 – 30 Detroit Lions

Ron Rivera i jego drużyna mogli wygrać z Lions. Niestety, kopacz Matt Prater i jego koledzy z Detroit mieli inne plany. Jest jednak pewne światełko w tunelu, które może napawać fanów z Waszyngtonu nadzieją – mowa o 36-letnim Aleksie Smithie, który rozegrał swój pierwszy mecz jako starter od 2018 roku.

Trener po meczu stwierdził, że jest szansa, iż właśnie Smith stanie się starterem tej drużyny w najbliższej przyszłości:

To jest coś, nad czym jako trenerzy i organizacja będziemy musieli pomyśleć. Ale jeżeli nadal będzie prezentował taki wysoki poziom, to trzeba o tym porozmawiać. Wrócił jako zawodnik. Ale musimy też pamiętać o kilku czynnikach – jak długo on może grać? Jak długo on będzie jeszcze chciał grać?

A co słychać u Matta Patricii? Cóż, coach Lions nadal pozostaje największą kliszą w trenerskim świecie, wypowiadając się w najnudniejszy sposób, jaki jest możliwy:

Jesteśmy szczęśliwi, że dzisiaj wygraliśmy. Bierzemy sobie to wszystko tydzień po tygodniu. Dzisiaj udało im się doprowadzić mecz do końca i rozegrać odpowiednie akcje w momencie, gdy było to potrzebne. W najbliższym tygodniu mamy kolejnych mocnych przeciwników i teraz zajmiemy się przygotowaniem do następnego meczu.

Houston Texans 7 – 10 Cleveland Browns

Romeo Crennel może zostać trenerem Texans na stałe. Mecz był arcynudny, a powodem tego były trudne warunki atmosferyczne. Te przeszkodziły drużynie z Houston w realizacji planu, którym było korzystanie z dobrodziejstw przyspieszonego rozgrywania piłki:

Czasami to działa, ale jeśli korzystasz z tego przyspieszonego rozgrywania to defensywa się do tego przyzwyczaja, a potem też zaczyna łapać rytm. Dlatego też czasami lubię zobaczyć, jak ta defensywa się ustawi i mieć chociaż pomysł, co się zaraz stanie. Czasami, kiedy za bardzo przyspieszysz, to obrona staje się agresywna i zachowuje się kompletnie nieprzewidywalnie.

Kevin Stefanski był dumny z postawy swojej drużyny, której udało się wygrać w arcytrudnych warunkach pogodowych. Chociaż wynik był skromny, to Browns wciąż walczą o play-offy, a zespół udowodnił charakter:

To świetne zwycięstwo drużynowe. Mieliśmy bardzo ciekawe warunki pogodowe. To jest przykład sytuacji losowych, które też musimy brać pod uwagę jako drużyna – jako trenerzy i zawodnicy. Zwłaszcza nasza defensywa, która kompletnie zatrzymała przeciwników i chociaż dała im zdobyć punkty, to pokazała, że jest eksplozywna i potrafi zatrzymać najlepszych.

Tampa Bay Buccaneers 46 – 23 Carolina Panthers

Bruce Arians w piątek powiedział dziennikarzom, że gdy ma się na boisku i w szatni liderów, to rzadko przegrywa się dwa mecze z rzędu. Dokładnie to udowodnili zawodnicy Tampy w spotkaniu z dywizyjnymi rywalami. Bucs rozegrali imponujący mecz w ofensywie, zwłaszcza w drugiej połowie.

Trener powiedział jasno, że teraz nie ma czasu na patrzenie w tył:

Nie możemy patrzeć w tylne lusterko – tylko w przód. Przez cały tydzień wszyscy pracowali na 100 procent. Udało nam się wyjść obronną ręką ze straty piłki wcześnie w meczu. Pierwsza połowa nie szła po mojej myśli, chociaż mieliśmy remis. Ale druga połowa była świetna i bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło, jak poruszaliśmy piłkę po boisku.

Matt Rhule był po meczu wściekły niemocą swojej ofensywy w drugiej połowie spotkania. Chociaż Panthers przegrali, to fani drużyny z Karoliny powinni być raczej nastawieni pozytywnie na przyszłość. Chociażby po takich wypowiedziach, jak ta, którą Rhule otworzył swoją konferencję prasową:

Jestem niezwykle rozczarowany tym, jak graliśmy w drugiej połowie. To było kompletnie nieakceptowalne –ze strony i zawodników, i trenerów. Zupełnie nieakceptowalne. Oczywiście spora zasługa jest po stronie przeciwników. Oczywiście Tom Brady jest najlepszy, a w drugiej połowie nie byliśmy ich w stanie ściągnąć z boiska. Ich biegacze też nam przeszkodzili. Staraliśmy się być agresywni, by pozostać w meczu, ale nam się nie udało.

Los Angeles Chargers 21 – 29 Miami Dolphins

Anthony Lynn powoli chyba zaczyna słyszeć Marsz Pogrzebowy. Jego drużyna przegrała kolejny mecz z rzędu i to w dużo gorszym stylu, niż ostatnio. O ile z Bucs, czy Broncos jego Chargers komfortowo prowadzili, o tyle Dolphins od samego początku mieli spotkanie pod kontrolą i wynik nie do końca odzwierciedla to, co widzieliśmy na boisku.

A co na taki obrót zdarzeń ma do powiedzenia sam zainteresowany?

Byli od nas lepsi we wszystkich aspektach. Ogromny szacunek dla Dolphins. Jestem rozczarowany postawą naszych zawodników special teams. Grając na wyjeździe nie możesz pozwolić na zablokowane punty i kary, to nam kompletnie  nie pomagało. Trochę lepiej było w drugiej połowie, ale nagle oni zaczęli wygrywać i nie udało nam się tej straty odrobić.

Co by nie mówić, Brian Flores musi być całkiem zadowolony ze swojej pracy. Dolphins rok temu byli pośmiewiskiem całej ligi NFL, a teraz walczą o play-offy w AFC i kto wie, może powalczy nawet o tytuł mistrza dywizji AFC East (Bills mają bilans 7-3, Dolphins 6-3).

A Flores spokojnie i cierpliwie patrzy w świetlaną przyszłość swojego zespołu, zapowiadając dziennikarzom, że jedyne, co mogą robić, to skupiać się na kolejnym meczu:

Nie patrzymy na daleką przyszłość. Patrzymy na kolejny dzień, kolejne spotkania, kolejne treningi. Taka jest moja wiadomość dla naszej drużyny codziennie i mam nadzieję, że się tego słuchają, bo uważam, że to najlepszy sposób na życie. W ten sposób nie patrzymy nie żadne inne głupoty, tylko na to, co się teraz dzieje. Jesteśmy skupieni na tym, co jest tu i teraz.

Denver Broncos 12 – 37 Las Vegas Raiders

Vic Fangio może być jedynie załamany tym, jak prezentuje się w tym sezonie jego drużyna. Strata lidera i gwiazdy Von Millera osłabiła niezwykle Broncos, a młody QB Drew Lock niestety ma ogromne problemy z rzucaniem, przez co zalicza przechwyty.

Fangio już chyba nie wie, jak ma dotrzeć i pomóc swojemu rozgrywającemu:

Oczywiście mnie to przeraża. Jak rzucasz 4 przechwyty, to nie spodziewaj się, że wygrasz mecz. Musimy sobie poradzić z tym, dlaczego w ogóle popełniliśmy te błędy. Co możemy zrobić, żeby mu pomóc. W tej porażce udział mieli wszyscy – i zawodnicy, i trenerzy. Wszyscy musimy się spojrzeć na każdy najmniejszy błąd. Niestety, na razie nie znaleźliśmy odpowiedzi na nasze problemy.

Jon Gruden podziękował swoim trenerom za przygotowanie zawodników do spotkania. Raiders mają poważne szanse na play-offy i zwłaszcza ich nadchodzący pojedynek z Chiefs wydaje się być kluczowy (w końcu Kansas City przegrało w tym sezonie właśnie z nimi).

To jest rok, w którym naszą misją jest dowiezienie wyniku do końca. Nieważne, co by się działo, to dowieźć wynik. Ten sezon jest taki, że każdy może być bohaterem. Dlatego właśnie nasi trenerzy zasługują na pochwały, że przygotowali każdego zawodnika do gry. Są skupieni i radzą sobie ze wszystkim. Nie mógłbym być z nich bardziej dumny.

Buffalo Bills 30 – 32 Arizona Cardinals

CO TO BYŁ ZA MECZ! Cóż za akcja na końcu spotkania. Jakim cudem DeAndre Hopkins złapał piłkę od Kylera Murraya?! Sean McDermott i jego Bills muszą być zdruzgotani, bo chociaż Josh Allen zagrał średni mecz, to zawodnicy i trenerzy byli pewni zwycięstwa na dosłownie kilkanaście sekund przed końcem spotkania.

Tak się jednak nie stało, a Hopkins wzniósł się na szczyty swojego atletyzmu i odebrał piłkę od Murraya. Dla przypomnienia:

Słuchajcie – nie ma wymówek i żadnych wyjaśnień. Musimy dokończyć mecz. Cieszę się, że chłopaki w ofensywnie nie poddali się do końca, a kwestia braku 3, czy 4 zawodników była trudna. Dlatego naprawdę cieszę się z mentalnej siły naszej grupy. Tym razem się jednak nie udało.

Kliff Kingsbury nie mógł natomiast uwierzyć w to, co się wydarzyło na boisku pod koniec spotkania:

Sam fakt, że Kylerowi udało się rzucić jest niesamowity. Jak popatrzysz na powtórkę, to on biega, robi uniki i zwyczajnie ucieka przed obroną. Nie spodziewałem się, że uda mu się wykonać ten rzut, a co dopiero zagrać tak dobrą piłkę. Z mojego punktu nie za dużo widziałem, ale nagle widownia oszalała. Ja tylko się pytałem naszych zawodników i trenerów: „Czy on ją złapał?”.

San Francisco 49ers 13 – 27 New Orleans Saints

Kyle Shanahan i jego obwoźny szpital zwany „drużyną futbolową” jedzie powoli i zbiera bęcki od lepszych drużyn – tym razem przegrali z Saints, których atak grał bez Drew Breesa w całej drugiej połowie. Jednak nawet brak jednego z najlepszych rozgrywających w historii NFL nie pozwolił Niners na podjęcie równej walki z Saints.

Shanahan więc musi się nadal zmagać z post-superbowlowym kacem, który od kilku lat trapi m.in. Eagles i Falcons.

Moim zdaniem jeśli lepiej zajmowalibyśmy się piłką, to wynik mógłby być zupełnie inny, bo nasi zawodnicy grali z ogromną energią. Niestety tego nie zrobiliśmy, dlatego nie udało nam się utrzymać tego meczu i straciliśmy ogromną szansę na dobry wynik.

Sean Payton wytłumaczył natomiast dlaczego Drew Brees opuścił spotkanie w drugiej połowie. Z perspektywy czasu wiemy, że Brees doznał złamania żeber, przez co opuści kilka najbliższych spotkań tego sezonu. Na razie jednak nie wiemy, czy jego miejsce w składzie zajmie Jameis Winston, czy może kreowany na następcę Breesa Taysom Hill.

Jak opisał coach w pomeczowej konferencji:

Dostał mocny strzał w pierwszej połowie. W przerwie czuł, że było mu ciężko. Bolały go plecy. Próbował rzucać, ale podszedł do mnie i powiedział: „Hej, nie sądzę, żebym mógł grać”. Więc szybko musieliśmy go zmienić i wiesz, to się czasami wraca. Ale w trakcie czuł się na tyle silny, by mi o tym powiedzieć, co miało miejsce chyba pierwszy raz od 15 lat. Ale później znów było to na tyle mocne, że nie mógł funkcjonować w drugiej połowie.

Seattle Seahawks 16 – 23 Los Angeles Rams

Ależ ta rywalizacja w NFC West jest piękna. Tutaj każde spotkanie będzie na wagę złota. Tym razem pojedynek dywizyjny wygrali reprezentanci LA. To sprawiło też, że Seahawks przegrali drugi mecz z rzędu, co powinno przerazić Pete’a Carrolla. Ten jednak nadal wierzy w swój team:

Wierzę, że będziemy mieli dobre zagrywki w meczach, które udawały nam się na treningach. Wierzę, że nie będziemy mieli tylu strat piłki w ofensywie. Wierzę, że nasi zawodnicy będą się nawzajem wspierali i zawsze będą pracowali razem, bo to zwyczajnie dobrzy ludzie. I naprawdę wierzę, że mamy jeszcze czas na poprawę wszystkiego.

Sean McVay nie miał odpowiedzi na problemy ofensywne swojej drużyny (Jared Goff chociaż napracował się mocno i zdobył mnóstwo jardów, to nie rzucił ani jednego przyłożenia). Wiedział jednak, że jego zawodnicy są świetni w obronie:

To jest świetna ofensywa, a Russell Wilson jest niesamowitym zawodnikiem, którego niezwykle szanuje. Ale nasza defensywa była twarda przez cały sezon.

Cincinnati Bengals 10 – 36 Pittsburgh Steelers

Zac Taylor i jego Bengals powinni być nieco lepsi, niż w zeszłym roku, prawda? W końcu mieli numer 1  w Drafcie, wzięli gwiazdę w postaci Joe Burrowa i… mają bilans 2-7-1. Nie jest to wynik oczarowujący fanów, chociaż gdyby byli w NFC East, to mieliby szansę na play-offy.

Tak jednak nie jest, ponieważ drużyna jest w bardzo zaciętym AFC North, gdzie muszą po dwa razy zmierzyć się z Ravens, Browns i Steelers. Ta ostania drużyna absolutnie zmiażdżyła Taylora i jego zawodników, na co coach zareagował słowami:

Myślę, że wciąż musimy się dobrze rozkręcić. Przez ostatnie kilka tygodni czuliśmy się naprawdę dobrze, ale musimy wygrywać z dobrymi drużynami, jeśli chcemy znaleźć się tam, gdzie chcemy się znaleźć. Dzisiaj mieliśmy szansę, ale jej nie wykorzystaliśmy. Ale to nie jest tak, żebym miał siedzieć z boku i myśleć sobie „ale jesteśmy do bani”. Nie czujemy się tak.

Mike Tomlin jest natomiast największym badassem wśród trenerów. Po najlepszym starcie w historii franczyzy, trener Steelers jest pewny siebie i swojej drużyny. Być może nawet trochę arogancki, ale przyznam się szczerze, że dużo milej się tłumaczy wypowiedzi takie, niż jakieś wypociny Adama Gase’a:

Możemy wam dowalić w każdy sposób, jaki chcecie. Jeśli chcecie ustawić sporo zawodników na linii startu, to będziemy rzucali. Jeśli ustawicie wysoko dwóch safeties, to będziemy biegali. O to mi chodzi, gdy mówię o byciu zbalansowaną ofensywą. Chcemy zdobywać jardy i punkty w każdy możliwy sposób. Nie tylko tak, jak nam się to podoba, ale też wykorzystywać każdy błąd defensywy. 

Absolutna legenda.

Baltimore Ravens 17 – 23 New England Patriots

John Harbaugh był absolutnie wściekły po meczu. Przede wszystkim dlatego, że jego drużyna miała ogromne problemy z… rozpoczynaniem akcji. Owszem, w Nowej Anglii lało jak z cebra i nawet podczas transmisji ciężko było cokolwiek zobaczyć, ale z drugiej strony Patriots nie mieli aż tak ogromnego problemu.

Obydwaj trenerzy wypowiedzieli się na ten temat:

Nie wiem, czy wy to widzieliście, ale was nie było w pobliżu… Piłki były bardzo śliskie, a deszcz był dla nas niemiłosierny. Ale to nie jest wymówka. To znaczy… no wciąż musicie rozpocząć te akcje. Im się jakoś udało. Moim zdaniem to był nasz największy problem i główny powód porażki.

Bill Belichick był natomiast zdania, że w czasie ekstremalnych warunków pogodowych należy zachować stoicki spokój. Dlatego też postanowił nazwać ten mini-tajfun „opadami”:

Na początku nie było większego problemu, potem były lekkie opady, aż w końcu zaczął padać deszcz. Ale my trenujemy w takich warunkach przez cały rok, więc radzimy sobie z mokrą piłką i innymi takimi rzeczami, więc cokolwiek się zdarzy, to się zdarzy.

Cóż, cytując klasyka: a kto umarł, ten nie żyje.

Minnesota Vikings 19 – 13 Chicago Bears

Mike Zimmer musi być zadowolony z ostatniej postawy swojego zespołu. Vikings powoli wracają do życia, a mimo bilansu 4-5 są „w gazie” i mogą spróbować napsuć krwi rywalom do play-offów.

Trener Vikings był bardzo zdenerwowany przed i po meczu, ale podziękował swoim trenerom i zawodnikom za to, że trzymają go w takich momentach w ryzach:

Nasi zawodnicy przed meczem nie byli wyluzowani. Mówię to z ręką na sercu, tak czułem w szatni przed meczem. Potem były sytuacje, gdzie byłem bardzo zdenerwowany z boku boiska, a Anthony Harris mi przypomniał: „Trenerze, po prostu rób swoje. Wygramy ten mecz”. Zawodnicy też pomagają w trzymaniu mnie w ryzach.

Matt Nagy i jego Bears mają teraz bilans 5-5, co wygląda dużo bardziej „bearsowo”, niż początkowe 5-1. Drużna przegrała czwarty mecz z rzędu i chociaż nadal utrzymuje drugie miejsce w dywizji, to raczej ma tendencję spadkową. Co trener może zrobić, by poprawić ten stan rzeczy?

Nie wiem, bo nie jestem trenerem Bears. Wiem jedynie, że Nagy po meczu obarczył odpowiedzialnością za przegraną słabą grę w ofensywie:

Mieliśmy kilka dobrych akcji w pierwszej połowie, których niestety nie udało nam się przerobić na przyłożenia. Mieliśmy problemy przy drugich próbach. Wtedy powinniśmy zdobywać 4-5 jardów przy pomocy biegów, a to potem się zmieniało w trzecią próbę i 6 jardów. Tych nie udawało nam się zdobywać.

Powoli zbliżamy się do końca sezonu regularnego, więc każde kolejne tygodnie powinny być jeszcze bardziej emocjonujące. Miejmy nadzieję, że przełoży się to na jeszcze ciekawsze wypowiedzi trenerów.

Tekst i tłumaczenia opracował Kamil Kacperski

Źródło zdjęcia: patriots. com

Leave a Reply

%d