Skip to content

Wypowiedzi NFL – week 15

JETS WYGRALI MECZ I NA RAZIE TRACĄ PIERWSZY PICK W DRAFCIE; Na plus Jalen Hurts z Philly, który chociaż przegrał, to pokazał klasę; Raiders pokrzyżowali sobie plany i najprawdopodobniej odpadli z rywalizacji o play-offy; rywalizacja o NFC East nabiera rumieńców, a Rams zrobili z siebie pośmiewisko ligi (wiem, że to powiązane z pierwszymi słowami tego tekstu, ale to na tyle wiekopomna chwila, że trzeba to powtarzać). Działo się jak zwykle sporo, więc nie będę biadolił, bo na to przyjdzie jeszcze czas . Zapraszamy na przegląd najlepszych wypowiedzi trenerów po week 15.

Los Angeles Chargers (5-9) 30 – 27 Las Vegas Raiders (7-7)

Chargers przejechali się do Gwiazdy Śmierci i zrobili Raiders psikusa. Do dogrywki nie musiało w ogóle dojść, bo Michael Badgley nie trafił dwóch kluczowych field goali, co oczywiście dałoby zwycięstwo Chargers w regulaminowym czasie gry.

Na szczęście na posterunku był Justin Herbert, który w tym momencie jest definitywnie najmocniejszym kandydatem do nagrody najlepszego młodego ofensywnego zawodnika 2020 roku (wyrównał np. rekord przyłożeń wśród młodzików, który należał do Bakera Mayfielda i wynosił 27 TD). W ogóle prezentuje poziom przewyższający najśmielsze oczekiwania i jeżeli dojdzie do wymiany trenera, to zastępcę Anthony’ego Lynna będzie łatwo znaleźć –w końcu kto nie chciałby pracować z takimi talentami, jak Herbert, Joey Bosa, Keenan Allen, czy Derwin James.

Zmiany szykują się też na pozycji kopacza – paskudna forma Michaela Badgley’a stała się punktem rozmowy między Lynnem a dziennikarzami:

Chciałbym wiedzieć, co on ma teraz w głowie. Przecież w zeszłym tygodniu zdobył punkty, które dały nam zwycięstwo. Myślałem, że znowu ma swag, znowu jest pewny siebie. Naprawdę myślałem, że znowu jest pewnym punktem naszego zespołu, a dzisiaj znowu miał problemy. Tylko tyle – byliśmy na zamkniętym obiekcie, a on słabo kopał.

Jon Gruden przegrał. Nie tylko 7 razy w tym sezonie, tracąc szansę na play-offy w obrzydliwie mocnym AFC, ale też z fanami Raiders, zakładając na łepetynę czapkę jeszcze z czasów Oakland, zapominając, że franczyza przeniosła operację do Vegas.

Oczywiście sobie żartuje, bo to tylko głupia czapka, ale w momencie, gdy przegrywasz z Chargers i przekreślasz sobie poważne szanse na walkę o play-offy, to nawet taki detal potrafi doprowadzić fanów do szału. Coach Raiders odniósł się do całej sytuacji:

Przepraszam, że miałem na sobie nie taką czapkę. Ktoś mi zrobił naprawdę niezłego psikusa.

Chargers będą walczyli o wysokie miejsce w drafcie z Broncos, natomiast Raiders będą próbowali wrócić do walki o play-offy w pojedynku z Dolphins.

Buffalo Bills 48 (11-3) – 19 Denver Broncos (5-9)

Bills absolutnie zmiażdżyli Broncos i nie było nawet mowy o tym, by ten mecz przez chwilę był wyrównany. Drużyna Seana McDermotta zapewniła sobie mistrzostwo dywizji AFC East pierwszy raz od 25 lat, ale praca nie jest wykonana.

Trener był bardzo zadowolony z postawy swojej drużyny, ale wciąż pamiętał, że prawdziwy cel będą mogli osiągnąć dopiero w lutym 2021 roku:

Jestem tak wdzięczny. Wdzięczny wszystkim – przede wszystkim fanom. Cieszę się razem z nimi. Praca tutaj jest niesamowita chociażby dlatego, jacy ludzie mieszkają w Buffalo i w okolicach. Ich ciężka praca, etyka, ich twarde charaktery. Uwielbiam to, że widzę flagi Bills przejeżdżając przez Buffalo i mam nadzieję, że dzięki dzisiejszemu zwycięstwu tych flag będzie jeszcze więcej. Jestem dumny i bardzo szczęśliwy, że jestem tego częścią.

A Broncos? Chyba muszą znowu wrócić do tablicy i rozrysować nowy plan działania na najbliższe lata. Jerry Jeudy i Melvin Gordon nie pomogli im jakoś wyjątkowo w ofensywie, stracenie Von Millera przed sezonem okazało się ogromnym ciosem dla defensywy, a na dodatek miejsce w składzie w tym tygodniu stracił specjalista Brandon McManus, którego zastąpił Taylor Russolino.

31-letni „dzieciak” nie podołał zadaniu i zjadła go trema – trafił tylko jeden z trzech możliwych punktów i przestrzelił field goal, co łącznie kosztowało Broncos 5 punktów. W tym meczu to nie miało znaczenia, ale w zaciętym pojedynku te punkty byłyby na wagę złota. Vic Fangio zasugerował po meczu, że to był raczej jego ostatni występ w NFL:

Russolino zaprezentował się naprawdę dobrze podczas treningów, więc dałem mu kredyt zaufania. Oczywiście był dzisiaj wiatr, ale jakoś nie przeszkadzał ich kopaczowi (Tylerowi Bassowi – przyp. red.). Myślałem, że będzie nieco lepszy.

Bills zapewnili sobie uczestnictwo w play-offach i mistrzostwo dywizji, dzięki czemu na luzie będą mogli zagrać z Patriots. Broncos czeka natomiast pojedynek dywizyjny z Chargers.

Carolina Panthers (4-10) 16 – 24 Green Bay Packers (11-3)

Matt Rhule i jego drużyna mają przekichany sezon. Stracili na jego większość broń w postaci Christiana McCaffreya, większość przegranych spotkań było rozstrzygniętych zaledwie pojedynczymi punktami, a zespół nie był po prostu wystarczający dobry, by dowieźć wynik, albo przeskoczyć przeciwnika.

Tym razem Panthers przeszkodził m.in. fumble Teddy’ego Bridgewatera w okolicach pola końcowego Packers. Carolina mogła zdobyć punkty, ale błąd rozgrywającego kosztował ich stratę piłki i szansy na podgonienie wyniku. Rhule stwierdził, że było to absolutnie niedopuszczalne zachowanie z jego strony:

Teddy z nami rozmawiał i przyznał, że „nie powinien tego zrobić”. Jesteś w takim momencie i nie możesz kombinować. Wiecie, grudzień na Lambeau i granie przeciwko świetnej drużynie. Musisz sobie ufać – nie mówię tylko o Teddym, ale o całej drużynie. To był idealny przykład tego, co nas trapi przez cały sezon. To był dramatyczny zwrot fabularny. Nie miałbym z tym problemu przy czwartej próbie, ale no nie przy pierwszej! Zwłaszcza, że dzisiaj naprawdę nieźle biegaliśmy. Złamał nasze zasady, które jednak po coś są – chociażby po to, by nie dopuszczać do takich sytuacji.

Matt LaFleur może się natomiast cieszyć z kolejnego tytułu mistrza NFC North, formy Aarona Rodgersa godnej nagrody MVP, czy ogólnie postawy swojego sezonu.

Sam trener jednak nie lubi być chwalony i swoje zasługi przypisuje innym osobom, twierdząc w pomeczowej konferencji:

Tu nie chodzi tylko o „ciebie”, to zasługa wszystkich naszych pracowników, dzień w dzień wykonujących swoją pracę na najwyższym możliwym poziomie. Z tego chyba jestem najbardziej dumny – zatrudniliśmy odpowiednich ludzi na odpowiednie miejsca, którzy kupili nasz styl zarządzania i prowadzenia drużyny. Moim zdaniem kupili to też nasi zawodnicy stąd te wyniki. Ja jedynie mogę być dumny z ich postawy.

Panthers czeka trudne spotkanie z walczącą o play-offy drużyną z Waszyngtonu, natomiast Packers mogą napsuć krwi Titans.

San Francisco 49ers (5-9) 33 – 41 Dallas Cowboys (5-9)

Kyle Shanahan spisał ten sezon na straty już kilka tygodni temu. Z taką drużyną przypałem byłoby się nawet pokazanie w play-offach, więc trener Niners doskonale zdaje sobie sprawę, że teraz trzeba tylko zacisnąć zęby i odliczać dni do zakończenia tego sezonu. Wróci Sherman, wróci Kittle, wróci Jimmy G., wzmocnią się dzięki wysokim pozycjom w drafcie i jakoś to będzie grało.

Zwłaszcza, że ogromnej tragedii nie ma, chociaż przegrana z Cowboys zawsze boli:

Defensywa dała nam naprawdę niezłą szansę na wygranie tego meczu – nie przejmowaliśmy tylko piłki. Ten wynik nie jest wcale odzwierciedleniem tego, jak oni grali, on nam się oddalił późno w meczu. Ale było sporo rzeczy, które mnie się podobały. Cieszyłem się z postawy niektórych naszych zawodników. Niestety nie gramy zbyt dobrze jako drużyna, co pokazuje nasz bilans.

Big Mike McCarthy ogarnął natomiast swoją drużynę, która nadal ma szanse na play-offy. Z bilansem 5-9 są obecnie na drugim miejscu w dywizji (WFT mają bilans 6-8),  a w perspektywie mają jeszcze dwa spotkania dywizyjne z Eagles i Giants. Jak to mówiła stara piosenka „wszystko się może zdarzyć”.

Tego samego zdania jest McCarthy, który cieszy się z pewności siebie, zapewnionej przez zwycięstwo z Niners:

To jest totalnie odświeżające. Najlepszą częścią tych sukcesów jest pewność siebie, która zaczyna cię ogarniać po kolejnych zwycięstwach. To jest duża część tej odwagi, którą musimy prezentować w kolejnych meczach.

Niners w przyszłym tygodniu zagrają z Cardinals, natomiast Cowboys zmierzą się ze wspomnianymi Eagles.

Seattle Seahawks (10-4) 20 – 15 Washington Football Team (6-8)

Nie był to piękny mecz. „Play-offowe” spotkanie było brzydkie, pełne błędów, paskudnych zagrywek i szczęścia. Zwycięsko wyszli z niego Seahawks, a Pete Carroll był zadowolony ze swoich zawodników, nazywając mecz „zwycięstwem drużynowym”.

Trudno się nie zgodzić – w meczu nie błyszczał bowiem nikt. Ważne jest jednak wpisywanie punkcików w kolumnę ze zwycięstwami, a dokładnie to zrobili Seahawks:

To był mecz w stylu Barta Starra (legendarny QB Packers, który wygrał z nimi dwa Superbowl, przy statystykach typu 17 TD – 9 INT w sezonie – przyp. red.). Ale miło się ogląda mecz, który wygrywa cała drużyna, a nie tylko jeden zawodnik.

Ron Rivera widocznie nie był zadowolony, że jego rozgrywającym jest Dwayne Haskins, a nie Alex Smith. Doświadczony QB odpoczywał z powodu drobnej kontuzji i gdy tylko będzie mógł, to powróci do roli startera WFT.

Trener nie był zbyt krytyczny wobec młodego QB, ale jego decyzja jest zrozumiała – walczy o play-offy, więc musi mieć możliwie najlepszy personel na boisku, by wygrać dwa następne mecze, co dałoby im zameldowanie w post-season:

Dwayne zaczął nieco powoli i musiał sobie przypomnieć, jak to jest grać w NFL. Jak w końcu wrócił do siebie, to zrobił kilka dobrych rzeczy. Ale to Alex Smith jest naszym starterem. Jeśli jest zdrowy i gotowy do grania, to definitywnie on wyjdzie z tunelu jako starter. Jak nie, to na boisku pojawi się Dwayne.

Obydwie drużyny czekają kluczowe spotkania – Seahawks mogą zdobyć mistrzostwo dywizji przeciwko Rams, natomiast Washington ruszy na spotkanie z Panthers.

Chicago Bears 33 (7-7) – 27 Minnesota Vikings (6-8)

Bears mają życie. Autentycznie – istnieje szansa, że jeśli wygrają swoje dwa ostatnie spotkania, to załapią się na play-offy (Rams i Cardinals czekają spotkania dywizyjne, które zadecydują o ich losach). Co dziwne, Bears wyglądali nawet nieźle przeciwko Vikings, więc kto wie, kto wie…?

Ale zanim przejdziemy dalej, trenera Matta Nagy’ego złapało po meczu na refleksje – zaczął bowiem opowiadać, co dały mu ostatnie 3 lata bycia coachem Bears:

Czasami wracam do swojego rookie roku jako trener w 2018 roku i przypominam sobie sytuacje, które teraz bym rozwiązał zupełnie inaczej, chociażby przez to, że mam teraz więcej doświadczenia. Teraz po 3 latach nauczyłem się tylu różnych rzeczy – nie tylko w zakresie świata sportu, czy w byciu trenerem, ale tak ogólnie, o życiu.

Vikings z rywalizacji o play-offy odpadli definitywnie, a trener Mike Zimmer po spotkaniu nie bał się pokazywać palcami i wskazywać winowajców takiego obrotu zdarzeń. Najbardziej dostało się defensywie drużyny z Minnesoty.

Zimmer nie przejmuje się za bardzo emocjami swoich zawodników. Auć, nie chciałbym pracować w takim budynku:

Moim zdaniem defensywa też musi popatrzeć w lustro. Nie graliśmy dobrze dzisiaj w defensywie. Ostatnio jak z nimi graliśmy, to przecież nie zdobyli przyłożenia, a teraz nagle nie mogliśmy ich zatrzymać. Nie potrafiliśmy im przeszkodzić w tym, jak opuszczali kieszonkę, nie radziliśmy sobie z biegami. To było obrzydliwe i rozczarowujące.

Bears zatańczą tango z Jaguars, a Vikings przejadą się do Nowego Orleanu, by zmierzyć się z Saints.

New England Patriots (6-8) 12 – 22 Miami Dolphins (9-5)

Bill Belichick i Patriots nie pojawią się w play-offach. Taki jest fakt. Pierwszy raz od ery kamienia łupanego, Pats nie zameldują się w post-season w AFC. Patriots czekają ogromne zmiany w off-season, a na razie trzeba doczekać końca sezonu i przegrać go z twarzą:

Jestem rozczarowany, ale nie zasługiwaliśmy dzisiaj na wygraną. Na razie zobaczymy, jakie mamy możliwości w kolejnych tygodniach. Istnieje możliwość, że pojawią się na boisku młodsi zawodnicy. Odpowiadając na wasze pytania – zobaczymy. Przejdziemy normalnie przez ten tydzień i potem podejmiemy decyzję, która będzie dla nas najlepsza w kontekście nadchodzącego meczu.

Brian Flores właśnie dokonał pierwszego „zwycięskiego” sezonu jako trener Miami Dolphins, zbliżając się do play-offów i pokonując swojego byłego pracodawcę w postaci Billa Belichicka i Pats. Trener jest niewątpliwie dumny ze swojej drużyny i wykonanej pracy, ale ta się jeszcze nie skończyła.

Trenera niedawno zapytano o rolę lidera w drużynie futbolowej, pytając o sytuację związaną z rozgrywającymi w poprzednich tygodniach:

Po raz kolejny – jeśli jesteś szczerze i autentycznie przekonany, że to, co robisz jest najlepsze dla twojej drużyny, to jako lider jesteś pewien swoich decyzji i śpisz spokojnie. Tak właśnie było z Tuą i decyzją o tym, że to on powinien być naszym starterem. Naprawdę czuliśmy, że jest to najlepsza decyzja, jaką mogliśmy podjąć dla naszej organizacji.

Patriots zmierzą się z Bills, natomiast Dolphins muszą wygrać z Raiders, jeśli wciąż chcą wziąć udział w play-offach.

Jacksonville Jaguars (1-13) 14 – 40 Baltimore Ravens (9-5)

Gratulacje Jags, macie pierwszy pick w drafcie! Nie zrobiliście tego specjalnie, po prostu Jets przypadkiem wygrali mecz. Doug Marrone musi się śmiać w głos, że Jets nawet całego sezonu nie potrafią przegrać z godnością i oddali jego drużynie najlepszy pick w drafcie.

Ciekawe, czy to właśnie Marrone będzie prowadził Jags w przyszłym sezonie. Sam wyznał, że dawno temu nauczył się, że w futbolu trzeba mówić prawdę – zawsze i wszędzie:

Pamiętam, że nie lubiłem, gdy mnie krytykowano. Ale po pewnym czasie nauczyłem się szacunku dla tych osób. Jako trener przypomniałem sobie o tym i szybko się nauczyłem, że zawodnikom trzeba mówić prawdę. Może ci się nie podobać, co ci powiem, ale muszę to zrobić. Oni to wiedzą. Zawodnicy wiedzą, trenerzy wiedzą. A jeśli spróbujesz coś ściemnić, to ku*wa mać, masz przekichane. Nie możesz im wciskać pier*olenia.

Ravens powrócili natomiast do grania piekielnie dobrej ofensywy, a zwycięstwa z Browns i Jags sprawiły, że drużyna z Baltimore nadal walczy o play-offy. Chociaż znajdują się na razie w trakcie pościgu o post-season, to mają ogromne szanse na wygranie dwóch ostatnich spotkań i skończenie z bilansem 11-5.

Najpierw jednak trzeba je wygrać, a do tego potrzebna jest ofensywa – Harbaugh ma nadzieję, że ta nadal będzie grzmiała, jak w ostatnich dwóch meczach:

To zobaczymy. Mamy plan. Doceniam naszych ofensywnych trenerów i naszych zawodników. Mamy jasną wizję tego, co chcemy osiągnąć – kluczem jest osiągnięciem tego. Granie na wysokim poziomie. Musimy być coraz lepsi. Jesteśmy na dobrej drodze, wystarczy tylko przyspieszyć. Mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu będzie jeszcze lepiej. Każdy mecz ma swoje ręce i nogi, więc skupimy się po prostu na kolejnym wyzwaniu.

Jags zmierzą się z Bears, natomiast Ravens podejmą u siebie Giants.

Tampa Bay Buccaneers (9-5) 31 – 27 Atlanta Falcons (4-10)

Bruce Arians i jego Bucs pobili Falcons na lekkim farcie. To nie do końca się spodobało Ariansowi, który chętnie wytknął to swojej drużynie w pomeczowej konferencji, stwierdzając, że nie można tak grać przeciwko „dobrym drużynom”:

Jeśli możemy tak grać przez 30 minut, to czemu do diabła nie możemy tak wyglądać przez 60 minut? Przegraliśmy z Chiefs i Rams o 3 punkty. Obydwa mecze wyglądały tak samo – graliśmy tak samo jak dzisiaj. Tak będzie za każdym razem. Dobrych drużyn nie pokonamy w taki sposób. Musimy grać lepiej w pierwszej połowie.

Raheem Morris być może zostanie trenerem Falcons na stałe (na razie jego bilans wynosi 4-5, więc bez tragedii). Niedawno dziennikarze go zapytali o to, czego się nauczył w trakcie pracy w NFL:

Cały czas korzystam z doświadczenia, które dostałem od losu. Kiedy pojawiłem się w lidze, to miałem 32 lata. W Tampie myślałem, że znam odpowiedzi na wszystkie pytania, co oczywiście nie było prawdą. Teraz mam szansę na to, by się poprawić, znów przeżyć takie sytuacje i nauczyć się na błędach, ale też z korzystać z dobrych doświadczeń, by poprawić naszą sytuację tutaj i teraz.

Bucs spotkają się z Lions, natomiast Falcons zagrają z Chiefs.

Detroit Lions (5-9) 25 – 46 Tennessee Titans (10-4)

Darrell Bevell, czyli tymczasowy trener Lions, nie miał szansy na wygranie z Titans. Ci biegali, rzucali piłką, niszczyli ich defensywnie i w ogóle nie pozwalali przeciwnikom na cokolwiek.

Bevell był pod ogromnym wrażeniem hartu ducha rozgrywającego Lions, Matta Stafforda:

Wow – nie wiem nawet, gdzie zacząć przy Staffordzie. Gość gra z niezwykłą wytrwałością i wiecie, z takim hartem ducha. Grał tak dzisiaj, gra tak zawsze. Że w ogóle mógł dzisiaj stanąć na nogi i wrócić na boisko, moim zdaniem to wymagało ogromnego poświęcania i mocnej woli. I nawet nie mnie to nie dziwi, gadałem z nim o tym w ciągu ostatniego tygodnia.

Mike Vrabel jakimś cudem nie jest specjalnie szczęśliwy z ostatnich wyników swojego zespołu. Szkoła Billa Belichicka chyba mu na to nie pozwala – kto wie, może uśmiechnie się dopiero po wygraniu SuperBowl?

Jak tak dalej będą grali, to być może uda im się przejść przez Chiefs, bo to chyba oni będą największą przeszkodą dla każdego z AFC. Vrabel po meczu wyjaśnił, że było w sumie całkiem nieźle:

Wydaje mi się, że jak działają wszystkie 3 części naszej drużyny, to możemy zobaczyć efekty. Mieliśmy kilka akcji, które mogliśmy zagrać lepiej, niektóre nie powinny się w ogóle odbić… Ale było sporo dobrych rzeczy i całkiem nieźle skończyliśmy mecz. Skupiamy się na poprawie naszej drużyny i graniu lepszego futbolu w przyszłym tygodniu.

Lions zmierzą się w przyszłym tygodniu z Detroit, a Titans zmierzą się z Packers. Szykuje się mocne spotkanie.

Houston Texans (4-10) 20 – 27 Indianapolis Colts (10-4)

Romeo Crennel przegrywa, ale się nie poddaje. Trener nie ma chyba nic nikomu do udowodnienia, więc postanowił po prostu walczyć do końca, by pokazać się z jak najlepszej strony – a może właściwie po to, by pokazać swoich zawodników z jak najlepszej strony. Wiecie, J.J. Watt może opuścić Houston na ostatnie lata swojej kariery, żeby cokolwiek wygrać.

Crennel zapowiedział, że nie zamierza odpuszczać starterom i nadal będzie grał po to, żeby wygrać:

Moja umowa jest taka – gramy mecze po to, by wygrywać, a końca sezonu jeszcze nie ma. Jeśli odpuścimy Watsonowi, to mam odpuścić też całej drużynie i skończyć sezon? Jesteśmy w NFL – tutaj są zasady dotyczące grania. Jak miałbym wystawiać drugi skład, to pewnie dostalibyśmy horrendalną karę pieniężną. Nie ma wyjścia – gramy i staramy się wygrać.

Frank Reich postanowił natomiast oddać piłkę w ręce Philipa Riversa, który ma wygrywać mecze za pomocą swojego doświadczenia – tak było w trakcie meczu z Texans:

Tak, my rozmawialiśmy o tym przez cały tydzień – jeśli pierwszy bieg okazał się być dobry, to pewnie byśmy biegali, ale niestety skończyło się negatywnie. Dlatego pomyślałem w tamtym momencie: „Okej, musimy zdobyć tutaj punkty, więc zamierzam dać piłkę Riversowi”. Mamy 5 jardów do zdobycia i 2 próby. Tak, takie było nasze myślenie.

Texans zmierzą się w przyszłym tygodniu z Bengals, natomiast Colts grają arcyważny mecz ze Steelers.

Philadelphia Eagles (4-9-1) 26 – 33 Arizona Cardinals (8-6)

Ciekawa sprawa z tymi Eagles. Przez to, że grają na śmietnisku i zremisowali mecz z Bengals, Philly ma jeszcze szanse na play-offy. Na plus jest start Jalena Hurtsa, który chociaż przegrywa mecze, to wygrywa serca fanów, dziennikarzy i być może trenerów oraz zawodników.

Przyszłość franczyzy jest cholernie ciekawa, ale najprawdopodobniej więcej szczegółów poznamy dopiero w off-seasonie. Teraz wiemy jedynie, że Hurts będzie starterem przeciwko Dallas. A przynajmniej tak twierdzi Doug Pederson:

Nikt, absolutnie nikt nie wpływa na moją decyzję. Ale oczywiście ze względu na jego grę, Jalen Hurts będzie starterem w przyszłym tygodniu. Na razie skupiam się tylko na kolejnych tygodniach.

Kliff Kingsbury wygrał kolejny bardzo zacięty mecz, pokazując, że jego drużyna jest utalentowana i chce wygrywać. Owszem, to był pojedynek z Eagles, którzy najmocniejszymi przeciwnikami nie są, ale wciąż –łatwo nie było, a i Cardinals popełnili sporo błędów.

Nawet mimo tego udało im się wygrać, czym zdobyli podziw swojego trenera:

Kiedy masz trzy straty piłki w NFL, a oni nie mają żadnej, to nie jest łatwa sytuacja. A my zdołaliśmy nawet wygrać. Moim zdaniem to kawał osiągnięcia.

Eagles zagrają ważny mecz dywizyjny z Dallas, natomiast Cardinals zmierzą się z 49ers.

New York Jets (1-13) 23 – 20 Los Angeles Rams (9-5)

Danie główne. Moment prawdy. Coś na co czekałem, jak tylko Frank Gore przewrócił się na plecy i zdobył pierwszą próbę, która zakończyła spotkanie. JETS WYGRALI MECZ. Stało się. 14 tygodni oczekiwania i zadawania sobie pytania – uda im się czy nie? Dowiozą 0-16 do końca, czy ktoś po drodze pozwoli im na wygranie meczu? Teraz się dowiedzieliśmy, że tymi frajerami byli Rams, a Adam Gase i spółka właśnie pozbawili się na razie pierwszego picku w drafcie.

To są rzeczy, które kocham – Jets nawet jak wygrywają, to przegrywają. Cudowne podsumowanie ich tragicznego sezonu, który paradoksalnie stał się jeszcze gorszy:

Nasza robota polega na tym, że wychodzimy na boisko i próbujemy wygrać. Cieszę się bardzo, zawodnicy tego potrzebowali. Oglądam ich w pracy dzień w dzień, wiem jak mocno walczą w trakcie każdego meczu i po prostu na to zasługiwali. Zasługiwali już jakiś czas, ale zawsze było „coś” – złe zagranie, jakiś błąd, ale nareszcie udało nam się skończyć mecz przeciwko świetnej drużynie. To pokazuje nasz charakter.

Przegraliście z Jets. Rams, czy macie jeszcze godność człowieka? Zamiast zaklepać sobie miejsce w play-offach, grać następne dwa mecze z dywizyjnymi rywalami o pietruszkę i pozwolić Jets na zdobycie pierwszego picku w drafcie, to musieliście zepsuć imprezę.

Sean McVay przyznał się bez bicia, że czuje się po meczu paskudnie, wstydzi się za siebie i swoją drużynę. Ma szczęście, że jedynymi ludźmi w NFC, którzy jeszcze mają szansę na dostanie się do play-offów są Bears, więc Rams są prawie bezpieczni.

Ta przegrana może nas zdemoralizować tylko tak, jak bardzo jej na to pozwolimy. Ale to jest wstrętne. Jestem przerażony tym meczem. Ale mamy jeszcze dwa tygodnie na to, żeby znaleźć nasz rytm i odpowiedzieć na taką porażkę. Musimy się przygotować na Seahawks. To nas bardzo ukorzyło, ale musimy iść do przodu.

Jets zmierzą się z Browns, natomiast Rams będą grali z Seahawks.

Kansas City Chiefs (13-1) 32 – 29 New Orleans Saints (10-4)

To był bardzo dobry mecz. Chiefs wygrali, ponieważ postanowili, że wygrają, a jedyną drużyną, która im na to nie pozwoliła byli Raiders. Od tamtego czasu nikt nie znalazł tej magicznej formuły, która ma zatrzymać Mahomesa i spółkę.

Częścią tej magii jest także chemia między zawodnikami i trenerami – jeżeli obserwujecie zawodników Chiefs na Twitterze, to pewnie zauważyliście, że panowie często zmieniają zdjęcia profilowe po zwycięstwach. W tym tygodniu zdjęcie zmienił Mahomes, który postanowił wkleić zdjęcie swojego coacha Andy’ego Reida z czasów uniwersyteckich. Trener zareagował na taką opcję bardzo pozytywnie:

Powiedziałem Patrickowi: „Dzięki, że znowu sprawiłeś, że czuje się młodo”. To było super. Miałem jeszcze włosy, a nawet żyły w rękach. To było całkiem fajne wspomnienie. Fakt, że nasi chłopcy czują się na tyle komfortowo, żeby robić sobie takie żarciki, jest wspaniały. Czym lepsza atmosfera, tym bardziej masz ochotę przychodzić do pracy i faktycznie być lepszym.

Sean Payton nie był po meczu specjalnie szczęśliwy, ale z drugiej strony Saintsi tak zapewnili sobie miejsce w play-offach, Brees wrócił i nie zginął, a z tego wszystkiego najgorsze było wyrzucenie Cama Jordana z meczu. Gwiazdor Saints postanowił dostać zwarcia i autentycznie uderzył pięścią jednego z zawodników Bucs.

Sędziowie wywalili go z meczu, na co Payton zareagował całkiem nieźle – zgadzając się z oficjelami:

Często rozmawiamy o tym, żeby grać z emocjami, ale nie emocjonalnie. Trochę się przepychali, co jest normalne. Ale też widziałem, co widział sędzia. Uznali to za bezpośredni cios, czy uderzenie w głowę zawodnika ich ofensywy. Po prostu musimy być nieco sprytniejsi.

Chiefs i Saints grają teraz po to, by zapewnić sobie numer jeden w konferencji i być drużynami, które będą miały tydzień przerwy po sezonie regularnym. KC zagra jeszcze z Atlantą, natomiast Saints zmierzą się z Vikings.

Cleveland Browns (10-4) 20 – 6 New York Giants (5-9)

Trochę mi szkoda Browns – z jednej strony mają bilans 10-4, grają całkiem niezły futbol i zasługują na sukcesy, a z drugiej nadal nie mają zapewnionych play-offów, a oprócz Jets, mają do zagrania jeszcze pojedynek ze Steelers, który może im zepsuć plany na post-season.

Na razie jednak Browns żyją w miarę dobrze i bez większych problemów poradzili sobie z Giants. Kevin Stefanski jest zadowolony ze swojej grupy:

Jestem dumny z tej drużyny. Wiedziałem, że to będzie trudny mecz. Wiedziałem, że to będzie ciężka praca – wiedziałem na co się piszę. Ale sami Giants są dobrzy i świetnie wytrenowani. Grają bardzo twardo. Na szczęście nasi chłopcy wytrzymali i odwdzięczyli się im taką samą intensywnością. Jestem dumny, nawet z indywidualnych występów. Teraz wracamy do domu, ciężko pracujemy i znowu podróż do Nowego Jorku.

Joe Judge był natomiast mocno krytykowany za to, że nie decydował się na kopanie field goals. A to próbował rozegrać fake’a, a to innego razu na boisku zostawała ofensywa, którą Browns powstrzymywali – wiecie, różnie to bywało, ale punktów nie przybywało.

Trener Giants stwierdził, ze samymi kopnięciami nie uda im się wygrać takiego meczu, więc chcieli być agresywni:

Kopnięcia nie wygrają nam tego meczu. Nie boję się grać agresywnie. Moim zdaniem mamy dobre akcje biegowe przy fake’ach. Nie boję się pobiec przy czwartej próbie, by zdobyć jard. Kiedy podejmujesz takie decyzje, to pokazujesz swoim zawodnikom, że im się ufa, że mogą grać agresywnie, że ich do tego zachęcasz. Nie mogę im mówić, żeby byli agresywni, a potem w trakcie meczu ich przed tym powstrzymywać – zwłaszcza, kiedy mamy spore szanse na rozegranie akcji.

Browns muszą wygrać z Jets, natomiast Giants muszą wygrać z Ravens.

Pittsburgh Steelers (11-3) 17 – 27 Cincinnati Bengals (3-10-1)

Koniec kolejki zafundował nam kolejną niespodziankę. Steelers przegrali trzeci mecz z rzędu, po raz kolejny ulegając słabszej drużynie, sprawiając, że walka o play-offy w AFC robi się jeszcze bardziej interesująca. Mike Tomlin chyba zapomniał, że jeszcze nie zapewnił sobie miejsca w post-season, a Ravens i Browns zacierają ręce – Steelers są do pyknięcia.

Trener po meczu bez ogródek powiedział, że jego zespół jest w tym momencie po prostu słaby i musi znaleźć sposób na to, by poprawić wyniki i to szybko.

Mamy mnóstwo roboty do wykonania. W tym momencie jesteśmy słabą drużyną futbolową. Rozumiemy też konsekwencje, które z tego powodu się pojawiają. Mamy przed sobą krótki tydzień i po prostu musimy być lepsi. Czy jesteśmy pewni siebie? Nie, nie ma takiej możliwości po meczu jak ten.

Zac Taylor z Bengals był natomiast wniebowzięty, że nareszcie jego drużynie udało się wygrać – drużyna z Cincinnati od 1 listopada ciągle przegrywała. Dlatego też coach zarządził, że każdy zawodnik ma otrzymać piłkę meczową. I brzmiał całkiem poważnie:

To było długie, naprawdę długie tygodnie. Wszyscy mają energię, przychodzą codziennie do tego budynku, bo mają wiarę i czekają na taki moment, jak ten – to nie jest coś, co robimy często, ale każdy przychodzi tu po to, by ciężko pracować. Jestem z nich bardzo dumny i każdy zasługuje na to, by cieszyć się taką nocą oraz otrzymać piłkę meczową – niezależnie od tego, ile ich potrzebujemy.

Steelers w przyszłym tygodniu zmierzą się z Colts w meczu, który ma niezwykle poważne implikacje play-offowe, natomiast Bengals przejadą się do Texans, by wziąć udział w wyścigu o wysokie miejsce w drafcie.

I tak końca dobiega week 15 w NFL. Przed nami jeszcze tylko dwa tygodnie sezonu regularnego, a co za tym idzie, tylko dwa tak obszerne teksty z wypowiedziami trenerów. Coś mi się jednak wydaje, że coache nas nie rozczarują w trakcie play-offów i złotymi myślami będą rzucali na prawo i lewo. Ale jeszcze chwila – na razie życzę wesołych świąt i do zobaczenia za tydzień!

Tekst i tłumaczenia opracował Kamil Kacperski

Źródło screena w leadzie: miamidolphins.com

Leave a Reply

%d bloggers like this: