Skip to content

Wypowiedzi NFL – week 17

Stało się. Wraz z początkiem roku doszło do końca sezonu regularnego NFL 2020. Przetrwali tylko najsilniejsi (albo ci z większym fartem), więc zobaczmy jak trenerzy (albo już byli trenerzy) zareagowali na finał rozgrywek.

Atlanta Falcons (4-12) 27 – 44 Tampa Bay Buccaneers (11-5)

Zakończyła się pierwsza przygoda Raheema Morrisa z Falcons. W trakcie 11 spotkań, trener zanotował bilans 4-7, który tragiczny może nie jest, ale z drugiej strony niczego też nie urywa. Morris jest jednak pozytywnej myśli i na pomeczowej konferencji wyjaśnił jasno, że zgłasza się jako kandydat na stanowisko stałego trenera:

Nie mam wątpliwości. Kocham naszą drużynę. Kocham to miasto, tą organizację, naszego właściciela. Nasi chłopcy nie odstają poziomem, nie mamy daleko do play-offów. Są już przetestowani, nie brakuje nam wiele. Musimy znaleźć sposób na to, by podjąć kolejne kroki i jeśli nadal będę tu mógł być w przyszłym roku, to właśnie to zrobimy.

Bruce Arians właśnie zakończył swój pierwszy sezon regularny z Tomem Bradym w roli rozgrywającego w jego ofensywie. 43-letni zawodnik zdobył 43 przyłożenia, prowadząc potężną ofensywę Bucs do bilansu 11-5, bijąc przy okazji rekord przyłożeń ustanowiony przez Paytona Manninga (zdobycie ponad 40 przyłożeń w sezonie, grając dla przynajmniej dwóch drużyn).

Arians wiedział, że pobicie tego rekordu było dla Brady’ego ważne i jak sam wytłumaczył:

Tak myślałem, że pewnie rzuci z 40 przyłożeń w tym sezonie. Pobił rekord Paytona. Wiem, że będzie się z tego powodu cieszył. Ale Payton pewnie się wku*wi.

Bucs stoczą pojedynek z Washington Football Team w rundzie Dzikiej Karty.

Dallas Cowboys (6-10) 19 – 23 New York Giants (6-10)

Ależ to była zacięta rywalizacja. Królem śmietniska/NFC East zdążyłem już obwołać wszystkie drużyny (oprócz Eagles. Chyba), ale to Washington okazało się prawowitym monarchą. Ale pretendenci próbowali i to do samego końca, bowiem Cowboys i Giants szli łeb w łeb, jard po jardzie. Zwycięzca mógł być tylko jeden i zostali nimi Giants.

A mogło tak nie być, ponieważ Mike McCarthy miał szansę na rzucenie flagi i podważenie opinii sędziów, którzy niedaleko końca 4. kwarty podjęli niejasną decyzję dotyczącą złapanej piłki przez jednego ze skrzydłowców Giants. Komentatorzy i fani na Twitterze łapali się za głowę, dlaczego Big Mike nie zaryzykował utraty przerwy na żądanie w MECZU O WSZYSTKO. Ten spokojnie wytłumaczył:

Ta sytuacja była oczywiście niedaleko naszej linii boiska, a sposób jak się do mnie odwrócił sprawił, że byliśmy tego chyba zbyt blisko. Naszym zdaniem to była sytuacja typu bang-bang (nie mam pojęcia o co mu chodzi – przyp. red.). Sprawa była taka – byliśmy w bliskim spotkaniu i wszystkie trzy przerwy na żądanie były tutaj na wagę złota. Nie sądziliśmy, że mamy tyle informacji, by odwrócić decyzję sędziów.

A szkoda, bo sędziowie to też ludzie i czasami się mylą. Joe Judge odmienił nieco oblicze Giants, którzy w niedzielny wieczór z wypiekami mogli śledzić pojedynek Eagles i WFT – oto bowiem ważyły się ich losy play-offowe.

Oddanie meczu przez Eagles wywołało falę hejtu ze strony zawodników Giants, ale niestety tak czasami w futbolu bywa. Judge na czas pisania tego tekstu (około godz. 16 w poniedziałek 4 stycznia) sprawy jeszcze nie skomentował, ale pochwalił swój zespół, który pod koniec sezonu zaczął działać całkiem porządnie:

Jestem dumny z naszych zawodników i tego, jak dzisiaj grali. Mieli dobry sezon, co mecz byliśmy coraz lepsi. Cieszę się, że dzisiaj walczyli na boisku przez całe 60 minut. Wiedzieliśmy, że to będzie spotkanie, które skończy się dopiero po końcu czasu regulaminowego, bo takie były wszystkie nasze spotkania dywizyjne. Nie pozwolili na to, by rozpraszało ich cokolwiek z zewnątrz i wykonali swoją pracę.

New York Jets (2-14) 14 – 28 New England Patriots (7-9)

Nowy rok, nowy trener. Adam Gase oficjalnie został wyrzucony z pozycji trenera Jets, kończąc nie tylko moje cierpienie, ale zapewne również poprawiając humor milionom fanów tej drużyny. Gase nawet nie potrafił przegrać porządnie sezonu i ich piękny tank skończył się tak, że wygrywając niepotrzebnie dwa mecze, Jets w tegorocznym drafcie będą wybierali z numerkiem 2.

Nie będę tęsknił panie Gase, ale na cześć „starych, dobrych czasów” zobaczmy co pan powiedział po meczu:

Dopiero skończyliśmy ten mecz, więc to trochę za szybko, bym mógł podsumować cały ten sezon. Nie był zbyt dobry, nie był wystarczająco dobry.

Spoczywaj w pokoju, nikomu cię nie będzie brakowało.

Bill Belichick i jego Pats opuścili play-offy, skończyli z negatywnym bilansem, a eksperyment z Camem Newtonem chyba nie do końca się sprawdził. Oczywiście brakowało w drużynie kilku ważnych defensywnych fundamentów, a Cam nie za bardzo miał do kogo rzucać (nie pomagał w tym fakt, że kontuzja wyłączyła Edelmana z reszty sezonu).

Pojawiły się nawet informacje, że Cam Newton zagrał właśnie swój ostatni mecz w barwach Pats. Oto jak te rewelacje skomentował Bill Belichick:

Reporter: Pojawiła się informacja, że jest porozumienie między wami a Camem Newtonem, że to będzie jego ostatni mecz w tej organizacji.

Bill Belichick: Cóż, a czy to jest kolejna plotka wymyślona przez waszych anonimowych informatorów?

Reporter: To przekazał dzisiaj rano Adam Schefter.

Belichick: Tak? Nie sądzę, że to jest coś, co powiedział Adam. Powinieneś o tym porozmawiać z nim. Świetne pytanie, dziękuję.

Minnesota Vikings (7-9) 37 – 35 Detroit Lions (5-11)

Mike Zimmer zadowolony na pewno nie jest. Jego drużyna w zeszłym sezonie doszła do drugiej rundy play-offów, a w tym nie zdołała nawet dociągnąć do bilansu pozytywnego (albo chociaż neutralnego – patrzę na was, Bears). Trener zwalił winę na nietypową sytuację w tym sezonie, ale wyjaśnił też, że nawet mimo tego, jego drużyna powinna grać lepiej, niż to wyglądało:

Powiem wam tak – prawdopodobnie nie byliśmy wystarczająco dobrą drużyną futbolową w tym sezonie, żeby być w play-offach. Nie byliśmy dobrzy defensywnie. Ale nie mieliśmy też sporej ilości naszych chłopaków. A ci, którzy ich zastąpili, dawali z siebie wszystko i zostawili serce na boisku. Mieliśmy szansę na wygranie większej ilości gier, ale się nie udało.

Macie za to bardzo dobrego rookie’ego w postaci Justina Jeffersona. Nie zmarnujcie go.

W Detroit Lions czegoś takiego jak head coach nie ma, więc zamiast pastwić się nad jakimś Bogu ducha winnym trenerze skrzydłowych, czy innym koordynatorze special teamów, to poznęcam się nad sędziami. Ci postanowili normalny sack na Kirku Cousinsie określić mianem faulu. Jak tłumaczył się po meczu sędzia Adrian Hill:

Z zasad wynika, że jednym z rodzajów faulu „roughing the passer” jest pełny ciężar ciała – czyli sytuacja wtedy, gdy obrońca kładzie się w całości na rozgrywającym. Do tej kategorii zaliczała się omawiana sytuacja.

Cytując Amerykanów: BULLSHIT. Ale gratulacje Detroit, macie wyższy pick w drafcie. Szkoda tylko, że nie możecie go wykorzystać na trenera albo nowych właścicieli.

Pittsburgh Steelers (12-4) 22 – 24 Cleveland Browns (11-5)

To był dziwny mecz. Steelers z własnej woli postanowili dać odpocząć Benowi Roethlisbergerowi, ale wystawili resztę swojego wyjściowego garnituru. Implikacje były oczywiste – Steelers przegrywają i w przyszłym tygodniu grają z Browns w play-offach. Tak się dokładnie stało, ale jak wyjaśnił Mike Tomlin, nie miał jeszcze czasu na to, by rzucić okiem na gry-plan w przyszłym tygodniu:

Nie mam pojęcia, jak to będzie wyglądało. Za wcześnie na to. Na razie to się skupiam na tym, co właśnie widziałem na tym stadionie i wtedy dopiero pomyślę co dalej. Na to przyjdzie czas dopiero jutro rano podczas spotkania. W trakcie meczu też o tym nie myślałem, bo mieliśmy wyjątkowo sporo do roboty na boisku, co chyba zauważyliście.

Kevin Stefanski może się natomiast spodziewać, że niedługo przed stadionem Browns stanie jego pomnik. To właśnie jego kadra trenerska zrobiła z Cleveland drużynę play-offową. Jak sam jednak stwierdził, praca nie jest jeszcze skończona, a przyszedł czas na największe wyzwanie tego sezonu:

Jestem dumny z naszej drużyny – zwłaszcza z tej nieszczęsnej końcówki. To jest grupa, która przezwyciężyła sporo – nie tylko na boisku, ale zwłaszcza poza nim. Wykazali się ludzie, od których nigdy bym tego nie wymagał, grali z pewnością siebie i upartością. Jestem z tego naprawdę dumny. Jestem też szczęśliwy z powodu fanów. Zasłużyli na to.

Tak jak wspomniałem, Browns i Steelers w przyszłym tygodniu zagrają rewanż w Pittsburghu.

Baltimore Ravens (11-5) 38 – 3 Cincinnati Bengals

Tak się pokazuje pazurki. Ravens kompletnie rozbili swoich przeciwników i udowodnili wszystkim, że na play-offy zdecydowanie zasłużyli. John Harbaugh i jego drużyna są pewni siebie, a w kolejnym meczu znów czeka ich potyczka z Titans, którzy w zeszłym roku odprawili ich z kwitkiem, czym zaskoczyli chyba wszystkich.

W tym roku nie dojdzie do powtórki. Raczej, bo Ravens mają od początku wyjść do ataku za pomocą biegów:

Nasi biegacze są w niesamowitym gazie, przełamują bloki defensywy, unikają ataków ze strony zawodników. Widzimy na boisku naprawdę różne rzeczy, sporo blitzów. W tym tygodniu safties pomagali w zatrzymywaniu biegu. Ale popatrz na bieg J.K. Dobbinsa i patrz jak blokuje Dez Bryant. To po prostu wysiłek całej naszej drużyny.

Zac Taylor jeszcze pracę ma i raczej nie zapowiada się, by miał ją stracić aż do początku następnego sezonu regularnego. Chociaż porażka 38-3 w ostatnim meczu raczej powodem do dumy nie będzie, a na miejscu właścicieli Bengals chwilę bym się zastanowił, czy może nie zatrudnić jakiegoś bardziej doświadczonego coacha, albo nie podkraść koordynatora z jakiejś lepszej drużyny.

Taylor podsumował swój sezon słowami:

Jesteśmy lepszą drużyną, niż to zaprezentowaliśmy dzisiaj. Dzisiaj trafiliśmy na przeciwników, którzy grają chyba lepiej, niż ktokolwiek, kogo widziałem w tym sezonie. Niewątpliwie osiągają szczytową formę w odpowiednim momencie. Ale dzisiaj nie daliśmy z siebie wszystkiego. Nie tego się spodziewaliśmy po sobie. Musimy z tym jednak żyć i poprawić błędy w nadchodzącym offseasonie.

Miami Dolphins (10-5) 26 – 56 Buffalo Bills (13-3)

Wow. Takiego wyniku się nie spodziewał chyba nikt. Drużyna Briana Floresa nie miała absolutnie żadnych odpowiedzi na atak Bills, którzy robili na boisku co tylko chcieli. Początek był obiecujący – Fins przechwycili podanie Josha Allena, zdobyli punkty i… odpadli z meczu. Później Nowojorczycy po prostu się z nimi zabawiali.

Nie pomagał w tym Tua, który jak na złość w najważniejszym meczu sezonu, zagrał swoje najgorsze spotkanie. Fitzmagic nieobecny, bo koronawirus, więc młody QB rzucał INT za INT-em, gromadząc ich łącznie 3. Nie są to liczby godne wysokiego picku w drafcie, ale cóż, nikt nie mówił, że będzie łatwo.

Dolphins to ciekawy przypadek, bo zaczęli wygrywać mecze o sezon za wcześnie – ten rok miał być rokiem sumiennej pracy nad tworzeniem kultury i powolnym oddawaniem władzy nad ofensywą w ręce Tuy. No cóż, 10-5 to dobry fundament, a wysoki pick w drafcie dzięki absolutnie kijowym Texans sprawia, że Dolphins mogą wzmocnić swój skład jeszcze lepszymi zawodnikami na następne sezony. Miejmy nadzieję, że ich tegoroczne wyniki to przedsmak przyszłości, a nie niewypał.

Ale wróćmy do trenera Floresa, który jasno zaznaczył, że zawinili absolutnie wszyscy w organizacji, a nie tylko słabiutki w tym meczu Tua:

Nie byliśmy dobrze przygotowani na ten mecz. Potem też nie graliśmy zbyt dobrze. Nie zamierzam tu siedzieć i zwalać winę na jakiegoś zawodnika. To jest niedopuszczalne, byśmy rozegrali jeszcze jeden taki mecz.

Josh Allen MVP? Chyba zagrał za dużo średnich spotkań (albo Aaron Rodgers za dużo dobrych). Nie mniej, młody QB udowodnił chyba wszem i wobec, że Bills to kawał drużyny, broń mają z każdej strony, a rywale z AFC nie powinni ich w żadnym wypadku lekceważyć, bo to zdecydowanie bardziej dojrzała i doświadczona drużyna, niż ta, która mierzyła się z Texans w play-offach w zeszłym roku.

Sean McDermott po meczu nie powiedział nic ciekawego – w końcu drużyna i tak miała zapewnione play-offy. Ładną wypowiedzią podzielił się natomiast Dean Marlowe, safety Bills, który zanotował dwa przechwyty w drugiej połowie spotkania:

Dla mnie, ten wynik oznacza, że jesteśmy głodni i skromni. Mamy niesamowitych zawodników we wszystkich elementach naszej układanki. Cały czas chcemy więcej. Wiem, że to zwykle jest złe, ale w sporcie musisz być jak pies. Być głodnym, ale też szanować bogów futbolu, bo oni nie popatrzą na ciebie przychylnym okiem, jak będziesz się zachowywał jak pajac, czy g*wno, które nie śmierdzi.

Bills w przyszłym tygodniu podejmą u siebie Colts w rundzie Wildcard.

Seattle Seahawks (12-4) 26 – 23 San Francisco 49ers (6-10)

Pete Carroll jakimś cudem ogarnął swoją defensywę, dzięki czemu ta przestała przegrywać mu mecze. Oberwała jednak w tym meczu, ponieważ z boiska musiał zejść Jamal Adams, jeden z gwiazdorów Seahawks. Na szczęście jego kontuzja okazała się być w miarę niegroźna, a trener Carroll był po meczu całkiem optymistycznie nastawiony, twierdząc nawet, że Adams powinien być w stanie zagrać z Rams w zbliżających się play-offach:

Wczesne informacje od naszych trenerów i lekarzy są takie, że zagra w przyszłym tygodniu. No ale wiadomo, tego na sto procent dowiemy się dopiero w trakcie tego tygodnia. Zobaczymy, jak będzie trenował, jak będzie się zachowywał, jak będzie się czuł. Ale jestem nastawiony pozytywnie, myślę, że będzie dobrze.

Kyle Shanahan kończy ten sezon tak trochę bezsensownie. Niners nie skończyli z jakimś arcywysokim pickiem w drafcie, więc nie ma się co ekscytować, a do play-offów też było całkiem daleko, więc nie zaczną raczej przyszłego sezonu od razu z „wysokiego C”.

Zresztą, co ja będę wam opowiadał – trener sam bez bicia się przyznał, że dla niego kilka ostatnich meczy było bezsensownych (zwłaszcza, że musieli dosłownie zamieszkać w Arizonie i wymieniać się stadionem z Cardinals):

Jestem bardzo szczęśliwy, że ten sezon się już skończył. Jak tylko zostaliśmy wyeliminowani z play-offów, to byliśmy już gotowi na koniec, ale no musieliśmy dokończyć sezon. Teraz cieszymy się, że zobaczymy swoje rodziny. Mieliśmy chwilę przerwy, niektórzy widzieli się z bliskimi na święta. Dla wielu to jednak nie było to samo. Jeśli kiedyś byliście uwięzieni w hotelu przez 30 dni, to pewnie wiecie, a jak nie, to wierzcie na słowo – to męczy.

Seahawks w przyszłym tygodniu rozegrają mecz z Rams.

Arizona Cardinals (8-8) 7 – 18 Los Angeles Rams (10-6)

Pamiętacie, co wam mówiłem kilka tygodni temu? Cardinals nieco wyskoczyli przed szereg, Kyler jest jeszcze trochę za młody, Kingsbury ma za mało trenerskiego cynizmu, charakteryzującego najlepszych w zawodzie, a tak ogólnie to się jeszcze nie zgrali i mają szansę na przyszłość.

I moje gdybanie okazało się być prawdziwe, bo w kluczowych momentach tego sezonu Cards po prostu dali ciała. Niestety, taka jest prawda. Szkoda, ale cytując klasyk: „jeszcze będzie czas”. W oryginale było „by odpoczywać”, ja sugerowałbym parafrazę na „by zapier…”.

A co po tym smutnym dla niego spotkaniu powiedział Kliff Kingsbury? Tłumaczył swoją decyzję, by skorzystać z usług Chrisa Strevelera, debiutującego rozgrywającego, zamiast z Bretta Hundley’a, który miał doświadczenie w NFL (Kyler miał problemy z nogą, więc jego czas na boisku był mocno ograniczony):

Nie, kompletnie nie żałuję tej decyzji. Ale przyznam bez bicia, wrzuciliśmy go na naprawdę głęboko wodę. Nie dość, że nie miał żadnego doświadczenia w meczach preseasonu, to jeszcze do tego nie miał żadnych zagrywek w trakcie już właściwego sezonu – czy to podczas treningów, czy podczas spotkań.

Sean McVay może natomiast podziękować swojej defensywie i minimalnym błędom debiutującego rozgrywającego, Johna Wolforda. Ten rzucił co prawda INT, ale potem rozgrywał niezłe spotkanie, często korzystając ze swoich nóg, by zdobywać jardy. McVay wiedział jednak, że ograniczenie Cardinals do 7 punktów było największym powodem ich zwycięstwa:

Nasza defensywa była niewiarygodna przez cały mecz i tak ogólnie przez cały sezon. Zdobyli dla nas dzisiaj 9 punktów. To oni są naszą ostoją i naszą główną bronią, dzisiaj to dokładnie udowadniając. Ale jestem też dumny z Johna. Pokazał, że moja decyzja była dobra, otrząsnął się po przechwycie i nie popełniał zbyt dużo błędów, często wymigując się ze słabych sytuacji.

Rams w przyszłym tygodniu czeka bardzo trudny mecz z Seattle Seahawks. Na razie nie wiemy jednak, czy Jared Goff zagra w tym meczu.

Jacksonville Jaguars (1-15) 14 – 28 Indianapolis Colts (11-5)

Kolejny trener, który w offseason wejdzie bez pracy. Pożegnajmy chwilą cieszy Douga Marrone’a, który dał Jags pierwszy pick w drafcie (i przy okazji najgorszy bilans w historii drużyny). Nie jest to jednak ważne w tym momencie – ważne jest to, jak ładnie właściciel Shad Khan pożegnał się z trenerem swojej drużyny:

Jestem zobowiązany i zdeterminowany, by dać Jacksonville zwycięski futbol, bo na to zasługujemy. Jak rozumiem, osiągnięcie tego celu wymaga świeżego startu na wszystkich naszych szczeblach związanych z samym futbolem. Mając to w głowie, dzisiaj spotkałem się z trenerem Dougiem Marrone’em, któremu podziękowałem za 4 lata naszej wspólnej pracy i jego wyczynom na pozycji trenera Jacksonville Jaguars.

„Na wszystkich szczeblach związanych z samym futbolem. Mając to w głowie, dzisiaj spotkałem się z trenerem Dougiem”. Auć, cóż za nieumyślny, piękny pojazd.

Frank Reich jest nieco przerażony tym, jak przed play-offami wygląda jego drużyna. Nie chodzi koniecznie o to, że są jakoś wyjątkowo słabi, ale nie wyglądają zbyt przekonująco – zwłaszcza w drugiej połowie:

Oczywiście, mamy bardzo podekscytowaną szatnię i drużynę, która dopiero co wygrała 11 spotkań w sezonie. To jest niezwykłe osiągnięcie, które często się nie zdarza. Niestety, na tym poziomie (czyli w play-offach) nie można sobie pozwolić na jakieś niedociągnięcia i problemy. A właśnie to widzieliśmy w ciągu ostatnich tygodni – problemy w drugiej połowie. Nie ma na to pozwolenia.

Colts przejadą się do zimnego Buffalo w przyszły weekend.

Tennessee Titans (11-5) 41 – 38 Houston Texans (4-12)

Uff. Było blisko. Mike Vrabeli jego Titans ledwo-ledwo wygrali ze słabiutkimi Texans, ale zameldowali się w play-offach i w przyszłym tygodniu będą gościli u siebie Ravens, których pokonali rok temu w fazie turniejowej.

Najlepsi zawodnicy muszą ci jednak wygrywać mecze i dokładnie to wczoraj się stało. Jak opowiedział sam Vrabel:

Powiedziałem Tannehillowi, żeby rzucił daleką piłkę do A.J-a Browna i po prostu modlił się o to, żeby to zadziałało. Ale taka jest właśnie ta liga – twoi najlepsi zawodnicy muszą być w stanie przeprowadzać takie zagrywki i po prostu wygrać ci mecz.

A Texans? TBD. Romeo Crennel na razie jest trenerem, ale raczej nie będzie nim w ciągu kilku następnych dni.Nawet on sam nie wie na razie, co chce zrobić w swoim życiu:

To nie był dobry mecz, bo nie wygraliśmy. W całym sezonie mieliśmy sporo szans na wygrane, ale nam się nie udawało. W tym biznesie jest jedno pytanie – wygrałeś, czy przegrałeś? Nie wygrałem wystarczająco dużo spotkań. Pod koniec sezonu usiądę i zobaczę, jakie mam opcję albo po prostu co chce robić dalej w swoim życiu.

Titans przyjmą u siebie Ravens.

Las Vegas Raiders (8-8) 32 – 31 Denver Broncos (5-11)

Ech, Raiders. Zmarnowany potencjał – tak można określić tą drużynę. Jeszcze 4 mecze temu ich bilans wynosił 7-5 (taki mieli też m.in. Ravens). Niestety, grupa znowu się rozsypała pod koniec sezonu i znowu nie będzie miała wysokiego picku w drafcie, ani przygotowywała się do play-offów.

Niezadowolony jest z tego Jon Gruden, który po meczu powiedział:

Jesteśmy wręcz chorzy z powodu tego, że sezon się już kończy. Nie spodziewaliśmy się w zeszłym tygodniu tego, że przegramy z Miami. Mogliśmy wygrać z Chargers. Mogliśmy dobić Chiefs podczas Sunday Night Football w ostatnich fragmentach meczu… Musimy poprawić wszystkie te głupie błędy, które przegrywają nam te 2-3 gry w sezonie. Ale ta drużyna będzie walczyła tydzień w tydzień. Są rzeczy, które napawają optymizmem.

A co z Broncos? Po odejściu Paytona Manninga nie jest u nich zbyt dobrze. Umówmy się – Drew Lock nie jest franchise QB, a zasugeruje nawet, że Vic Fangio w tym momencie nie jest nawet zdolny do wykonywania odpowiednich zadań jako trener główny.

Trener Broncos podpatrzył chyba sporo rzeczy od  Anthony’ego Lynna, bo wczoraj chyba postanowił oddać mecz Raiders, kiedy pod koniec meczu używał przerw na żądanie, gdy Raiders byli przy piłce:

Nie byłem pewien, jaki mają personel na boisku, więc chciałem to przerwać i zobaczyć, czy mamy idealny personel do grania. Przy tym, ile było czasu na zegarku, stwierdziłem, że to dla nas ważne. Musieliśmy się upewnić, że robimy wszystko, co założyliśmy sobie przed meczem.

Los Angeles Chargers (7-9) 38 – 21 Kansas City Chiefs (14-2)

Anthony Lynn odszedł! A właściwie został wyrzucony z Chargers, a praca w Los Angeles jest teraz jedną z najgorętszych posad w całym NFL. Całkiem dobry skład, świetny młody rozgrywający, niezły pick w drafcie, nowiutki stadion, a także świeżutkie centrum treningowe – czego tu nie lubić?

W oświadczeniu właściciela Deana Spanosa czytamy:

Jak wiemy, to jest biznes polegający na rezultatach i krótko mówiąc, te rezultaty nie były zbyt dobre przez ostatnie dwa lata. Wciąż będziemy próbowali budować drużynę na miarę mistrzostwa. Zamierzamy wprowadzać kolejne innowacyjne rozwiązania – te muszą być w całej naszej operacji. Fani muszą wiedzieć, że Chargers są zobowiązani do dobrego, zwycięskiego futbolu. Poszukiwania trenera zaczynają się już teraz.

Andy Reid z Chiefs wiedział natomiast, że powinien pozwolić na odpoczynek swoim starterom. Skończyło się bowiem tak, że Deandre Baker, ich jeden z cornerów połamał sobie lewą kość udową.

Jestem po prostu dumny z tego, jak ten dzieciak się zachowywał od czasu, gdy się tutaj pojawił. Przeszedł przez naprawdę ciężką drogę, a tu nagle przychodzi do nas, koncentruje się na pracy i nagle zaczyna grać naprawdę dobry futbol. Przydarzyła mu się tragiczna rzecz. Wiem, że wróci i będzie lepszy, ale w tym momencie moje serce jest przy nim.

Chiefs mają bye-week.

Green Bay Packers (13-3) 35–16 Chicago Bears (8-8)

Matt LaFleur całkiem dobrze rozegrał swoje dwa pierwsze sezony jako trener Packers. Pomaga mu w tym niewątpliwie fakt, że Aaron Rodgers rozgrywa sezon, za który dostanie najprawdopodobniej statuetkę MVP.

Takiego zdania jest LaFleur, który nadal nie może się nacieszyć z powodu swojego rozgrywającego:

Jest coś specjalnego w takim zawodniku, jak Aaron Rodgers. Nagle widział, co się dzieje w defensywie, widział, że nie są pewni tego, co robią. Ci zaczęli blitz, a on to przewidział, przeczekał i rzucił piłkę. To są rzeczy, których niektórzy nie potrafią widzieć, kiedy oglądają gościa typu Aaron. Jest po prostu niesamowity, nadal w to nie wierzę momentami. Ale ma po prostu zmrożoną krew, nie da się na nim wywrzeć presji.

Matt Nagy skończył kolejny sezon z wynikiem 8-8, ale tym razem miał farta i udało mu się załapać do play-offów. Pojawiły się pytania, czy aby przypadkiem nie powinien trafić na ścięcie, ale sam trener na razie się tym nie przejmuje:

Nie, na razie nie dyskutowaliśmy w ogóle na ten temat. Żadnych, zero. Ten temat nie ma dla mnie żadnego znaczenia – mam ważniejsze rzeczy na głowie. Zobaczymy po skończeniu play-offów.

Packers mają bye-week, natomiast Bears wybiorą się do Nowego Orleanu.

New Orleans Saints (12-4) 33 – 7 Carolina Panthers (5-11)

Sean Payton i Saints wracają do play-offów i to w pięknym stylu. Dwa ostatnie mecze Saints to były absolutne rzeźnie. I chociaż w tym tygodniu nie mieli Mike’a Thomasa, ani Alvina Kamary, to i tak zdołali zdobyć 33 punkty (pamiętajmy, że również inni zawodnicy mieli problemy z COVID-19):

Byłem bardzo dumny z tego, jak dzisiaj zagraliśmy. Mieliśmy przecież mnóstwo zawodników, którzy musieli zagrać na innych pozycjach, niż zwykle. No i dzisiaj nie zamierzam gadać o Covidzie. Dzisiaj porozmawiamy o meczu, który właśnie skończyliśmy. Jestem dumny z naszych chłopaków – niech to będzie nasz punkt wyjścia.

Matt Rhule i jego Panthers mieli bardzo trudny sezon. Tracili sporo zawodników, popełniali głupie błędy i zamiast wygrać 8-9 meczy i walczyć o play-offy (co było prawdopodobnie), to skończyli z bilansem 5-11. Może to i lepiej przez wyższe wybory w drafcie?

Rhule jest na razie nieco smutny, ale pełny pozytywnych emocji jeśli chodzi o przyszłość:

Czasami nie wygrywasz, więc myślisz, że coś nie działa. Ale to działa, tylko nie wygrywasz. Nie wygrywaliśmy niestety tych meczy, które powinniśmy wygrywać i to było niezwykle frustrujące, ale to nie może cię zniechęcić. To nie oznacza też, że nie robisz progresu, że nie stajesz się coraz lepszy, czy nie zwiększasz swojego poziomu.

Saints podejmą u siebie Bears.

Washington Football Team (7-9) 20 – 14 Philadelphia Eagles (4-11-1)

Brawo. Naprawdę. To co zrobili WFT zasługuje na gratulacje – Ron Rivera walczył z rakiem, drużyna walczyła z COVID-19 i przy okazji ze swoimi rozgrywającymi, a cała organizacja mierzyła się z ogromną kulturową zmianą z powodów oskarżeń o nadużycia seksualne (no i przy okazji z powodu negatywnych konotacji rasowych, związanych z poprzednią nazwą drużyny).

Na szczęście wszystko skończyło się dobrze, a Washington pod wodzą Rivery i QB Aleksa Smitha będzie gościło u siebie Tampę. Rivera podsumował mecz i sezon regularny słowami:

To jest specjalne, bo było najtrudniejsze do zdobycia. To pokazuje naszą ciężką pracę, robienie rzeczy w poprawny sposób i przede wszystkim dawanie sobie szans na wygrywanie meczy. Mamy świetną grupę młodych mężczyzn w szatni. To przyjemne, że udało nam się wygrać dywizję – nawet jeżeli w przyszłym tygodniu gramy z Tampa Bay, a w przyszłym sezonie będziemy mieli trudniejsze rozgrywki. Ale to cena wygrywania, którą chętnie zapłacę.

Doug Pederson. Wow. Chyba lepszego przykładu tankowania nie mogliśmy zobaczyć. Z całym szacunkiem do WFT, ale Eagles mieli ogromną szansę na wygranie tego meczu, gdyby nie fakt, że Pederson nagle postanowił ściągnąć Hurtsa z boiska. Ale nie, przecież nie mógł tego zrobić – musiał wrzucić do meczu rozgrywającego, który nie pojawił się na boisku w żadnym poprzednim spotkaniu.

Oczywiście wszyscy mu zarzucali, że zachował się beznadziejnie, ale Pederson bronił swojej decyzji:

Tak, trenowałem nas po to, byśmy wygrali. To była moja decyzja, którą podjąłem tylko dlatego, że chciałem pozwolić Nate’owi Sudfeldowi na zagranie w tym meczu. Nate jest tutaj od 4 lat i chciałem, by dostał szansę na zagranie w tym meczu. Zasłużył na to. Słuchajcie ci, co mi nie wierzą w te słowa – Ertz wciąż był na boisku, Brandon Graham był na boisku, Darius Slay był na boisku. Wszyscy nasi zawodnicy byli na boisku do końca.

Washington w przyszłym tygodniu podejmą u siebie Bucs, natomiast Eagles… Cóż, będą mieli absurdalnie pokręcony offseason.

Koniec i bomba, kto czytał ten trąba. W przyszłym tygodniu powracamy w wersji nieco skróconej, bo oczywiście w play-offach jest mniej drużyn, ale wierzę, że tak samo emocjonującej. To był kawał porządnego regularnego sezonu i miejmy nadzieję, że faza turniejowa będzie równie dobra.

Tekst i tłumaczenia opracował Kamil Kacperski

Źródło screena: youtube Washington Football Team

Leave a Reply

Discover more from NFLPolska

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading