Wypowiedzi NFL – week 4
Cowboys „strzelają” niczym najlepsza prawa ręka na Dzikim Zachodzie, niestety zamiast kul mają ślepaki; Browns wygrywają swój trzeci (!) mecz z rzędu; Chiefs, Packers, Seahawks i Bills utrzymują nieprzerwaną passę zwycięstw, a Jets rywalizują z Giants o miano najgorszej franczyzy NFL. Krótko mówiąc – za nami kolejny wyjątkowy tydzień. A co ciekawego do powiedzenia mają trenerzy z National Football League? Sprawdźmy.
Denver Broncos 37 – 28 New York Jets
Broncos nie mieli łatwego startu sezonu. Na chwilę przez rozpoczęciem rywalizacji ze składu wypadł jeden z najlepszych defensorów w lidze, Von Miller. Natomiast w ich pierwszym spotkaniu przeciwko Titans kontuzji doznał Drew Lock.
Na szczęście na drodze Denver pojawili się śmierdzący Jets, co drużyna Vica Fangio wykorzystała, zdobywając pierwsze zwycięstwo. Jednak najciekawsze jest to, że po meczu trener Broncos… nie podał nawet ręki Adamowi Gase’owi.
O ile można zrozumieć podtekst koronawirusowy albo zwyczajną niechęć wobec trenera Jets, o tyle powód niepodania ręki był nieco mniej „burzący”. Fangio wytłumaczył:
Było po prostu kilka osobistych fauli na samym końcu i nasi chłopcy byli bardzo wkurzeni. Ja chciałem uniknąć skrajnej sytuacji i potencjalnej konfrontacji. Dlatego chciałem po prostu, żeby szybko wrócili do szatni. Unikałem konfliktu i uważam, że to była odpowiednia droga.
A Adam Gase? Dalej rzuca banałami. Jakim cudem ten trener ma jeszcze pracę w NFL?
Pracujemy, aby ta drużyna lepiej wyglądała. Nie jestem zadowolony. Wiem, że możemy grać lepiej, niż do tej pory pokazaliśmy. Wiem też, że nie możemy się dołować i musimy coś zmienić.
Baltimore Ravens 31 – 17 Washington Football Team
Ravens pewnie wygrali z waszyngtońskim zespołem futbolowym, a chyba najbardziej zaskakującym zagraniem w tym spotkaniu był fałszywy punt, po którym Sam Koch znalazł Milesa Boykina. Pod wrażeniem był Lamar Jackson, ale także coach John Harbaugh, który skomentował zagranie:
Tu chyba chodzi o poziom pewności siebie. Gość jest po prostu cholernie dobry i to w kluczowych momentach. No i do tego Miles – to młody dzieciak, który w tym momencie pokazał, że ma gen zwycięzcy i pięknie przyjął piłkę.
Sam Koch is a top two QB on the field today pic.twitter.com/HYxYVnFaLi
— Barstool Sports (@barstoolsports) October 4, 2020
Ron Rivera ma natomiast na głowie nie tylko prowadzenie WFT, ale także swoją własną batalię z nowotworem. Umówmy się – przegrać z Ravens to nie jest żaden wstyd, a i po jego drużynie zbyt dużo się nie spodziewali. Dlatego też coach w wywiadzie z „Good Morning America” wyjaśnił, że zamierza połączyć ostatnie 3 tygodnie leczenia raka z trenowaniem Washington Football Team:
Taki jestem. Słucham lekarzy, którzy mówią mi, by jak najbardziej trzymać się naturalnego rytmu dnia, ale powtarzają też, by być ostrożnym i słuchać swojego ciała. Patrzy też na mnie dużo osób, więc staram się pokazywać dobrą postawę.
Los Angeles Chargers 31 – 38 Tampa Bay Buccaneers
Anthony Lynn nareszcie poszedł po rozum do głowy i potwierdził na pomeczowej konferencji, że Herbert jest dobrym zawodnikiem, wokół którego będą budowali swoją franczyzę w ciągu kilku następnych lat:
Wy wszyscy reporterzy złapaliście mnie wkur******* po meczu z Kansas City i chcieliście, żebym wszystkich skomplementował, ale wtedy nie był na to czas. Ktoś wymyślił, że ja nie lubię swojego rozgrywającego. My tego chłopaczka wzięliśmy z numerem 6 w Drafcie. Jestem przywiązany do tego chłopca. Kocham Justina i Justin o tym wie, a to jest chyba najważniejsze.
Bruce Arians i jego Tampa Bay Bucssą z meczu na mecz coraz lepsi. Coach czuje się pewnie i jest dumny ze swojej drużyny, która nawet mimo średniej gry (bo Chargers definitywnie mogli wygrać ten mecz), to jednak poprawiła swój bilans do 3-1:
Wiem, że graliśmy słabo. Ale to pokazało nasz charakter – w zeszłym roku skopaliby nam dupsko i przegralibyśmy 20 punktami. A z Tomem? W jego głowie nigdy nie przegrywamy, dlatego zawsze gra o zwycięstwo.
Seattle Seahawks 31 – 23 Miami Dolphins
Pete Carroll może się cieszyć ze świetnego startu Seahawks w kolejnej kampanii, ale wie jednocześnie, że jego drużynę stać na jeszcze lepszą grę. Po wymęczonym zwycięstwie przeciwko Dolphins wyjaśnił:
Możemy być jeszcze lepsi i robić wiele rzeczy dużo „czyściej” –mamy mocną siłę rażenia. Naprawdę jesteśmy eksplozywni i wydajni. Jedyne, co mi się nie podoba, to nasze liczby przy 3. próbie. Te mogłyby być lepsze, aczkolwiek z drugiej strony aż tak dużo ich znowu nie mamy, bo dobrze egzekwujemy zagrania przy pierwszych dwóch próbach. Ależ to jest fajna grupa zawodników.
Brian Flores ma natomiast ciężki orzech do zgryzienia – z jednej strony nikt się nie spodziewał nagłego zmartwychwstania Dolphins, ale z drugiej być może nadszedł czas na wypróbowanie nowej broni Miami? Mowa oczywiście o młodziku, co go TuąTagovailoą zowią. Coach nie jest jednak do końca przekonany do takiego kroku:
Tua spełnił wszystkie oczekiwania pod względem medycznym. Powiem wam tak – jeżeli to byłby mój dzieciak i przeszedłby tak trudną kontuzję, to nie chciałbym, żeby trener go wypuścił na boisko, tylko dlatego, że czuje presję ze strony mediów. Takie mam podejście do sytuacji. Zawodnicy są w sumie moimi dzieciakami. Nikt mi nie powie, co mam z nimi robić. Jak będzie jego czas, to go wpuścimy na boisko.
Minnesota Vikings 31 – 23 Houston Texans
Mike Zimmer nareszcie wygrał w tym sezonie. Trener musiał poczuć ulgę, bo pierwsze 3 spotkania były nieco tragiczne dla jego zespołu. Na szczęście okazało się, że Texans są jeszcze gorsi od nich, ale o tym za chwilę.
Co pan Zimmer powiedział po pierwszym zwycięstwie w sezonie zasadniczym 2020? Ano był niezwykle wkurzony na sędziów, którzy postanowili wykluczyć z gry safety Vikings, Harrisona Smitha:
Rozgrywający mogą rzucać piłkę na środek boiska i nie mieć z tego tytułu żadnych reperkusji. Harrison nie jest chamskim zawodnikiem, nigdy taki nie był. Powiedzieli mi, że biuro ligi kazało go wyrzucić. Chcecie nam dać karę? Dajcie nam karę, ale nie wyrzucajcie go z boiska!
A Bill O’Brien? Cóż, pan Bill O’Brien nie jest już coachem i GM-em Houston Texans! Pierwszą ściętą głową sezonu 2020 jest więc nie Adam Gase, czy Joe Judge, ale Bill O’Brien. Zobaczmy więc, jak brzmiały jego ostatnie słowa w mundurze reprezentantów H-Town.
Po meczu staram się utrzymać wszystko między sobą a zawodnikami. Nie mam kontroli nad bezpieczeństwem swojej pracy. Jedyne co mogę kontrolować, to jest to, co mogę kontrolować.
Po takiej wypowiedzi nie dziwię się, że Texans go wyrzucili z pracy.
New Orleans Saints 35 – 29 Detroit Lions
SeanPayton wrócił do formy, a wraz z nim reszta Saints. Raczej nikt nie był specjalnie przestraszony początkowymi wynikami New Orleans, ale trener ucieszył się, że udało im się wygrać mecz wyjazdowy:
To była niezwykła sytuacja. To nie jest tak, że jeden zawodnik ma być Supermanem – to cała drużyna musi stopniowo grać coraz lepiej. Emmanuel Sanders, Patrick Robinson, Tre’Quan Smith zagrali świetne spotkania. To było piękne, bo czasami masz spotkania sprawdzające twoją siłę mentalną. Oni na nie odpowiedzieli zwycięstwem, a to daje ogromną odwagę i pewność siebie na przyszłość.
Za to Matt Patricia nie popisuje się ani na boisku, ani poza nim. Trener przez 3 lata zdążył zmarnować potencjał Lions, którzy po sezonie 9-7 każdy następny zakończyli z bilansem negatywnym. Pewien dziennikarz zapytał go, jak może uzasadnić ludziom z Detroit, że to właśnie on jest odpowiednim kandydatem na swoją posadę:
To trudne pytanie. Właśnie przegraliśmy z Saints. Pochwalmy ich za ten mecz, bo zagrali ekstremalnie dobrze. Wiem, że mamy jeszcze dużo pracy do zrobienia. Myślę, że gdy pojawiłem się w Detroit, to czekało na nas dużo pracy i zamierzamy ją wykonać. Ale, mówiąc o tym roku, o tym momencie, o tych pierwszych meczach – dzisiaj oczywiście nie byliśmy wystarczająco dobrzy.
Aż chce się zacytować polskiego klasyka: „Aha, okej, czyli w ten sposób”.
Cleveland Browns 49 – 38 Dallas Cowboys
Kevin Stefanski zaliczył bardzo dobry start swojego debiutanckiego roku jako HC Browns. Po słabym meczu z Ravens, reprezentanci Cleveland wygrali 3 mecze z rzędu. Ich ostatnia ofiara? Dallas Cowboys.
W strzelaninie wyróżnił się zwłaszcza Odell Beckham Jr, który przypomniał fanom NFL, dlaczego jest jednym z najlepszych skrzydłowych w tym sporcie. Pod wrażeniem był również Stefanski, który pochwalił (ale niezbyt przesadnie) swojego zawodnika:
No cóż, OBJ jest naprawdę dobrym zawodnikiem futbolu, więc dla mnie zaangażowanie go do naszej gry od samego początku spotkania ma sens. To nie zdarzało się tak często w niektórych meczach i to z różnych powodów, ale jest wielką częścią naszego ataku. Musimy się upewnić, że korzystamy z niego jak najlepiej.
A Mike McCarthy? Jego drużyna łączy jedną z najlepszych statystycznie ofensyw w lidze z jedną z najgorszych defensyw. Ktoś mógłby pomyśleć, ze skoro Dallas zdobyło 38 punktów w spotkaniu z Browns, to raczej zapewni to im zwycięstwo. Ten ktoś byłby bardzo w błędzie.
No a trener Cowboys za winowajcę uznaje nie na dramatyczną obronę, która pozwoliła Browns na zdobycie przyłożeń po dwóch trick-playach, a straty piłki w ofensywie.
Nie mamy problemu z zaangażowaniem. Naszym największym problemem jest statystyka strat piłki, którą mamy najwyższą w NFL. Musisz być naprawdę ostrożny, gdy wyzywasz profesjonalnych atletów o to, że nie są zaangażowani. Nie mamy takiego problemu. Jeśli mielibyśmy problem z zaangażowaniem, to poddawalibyśmy się w połowie 3. kwarty. A nasi panowie walczyli do końca.
Jacksonville Jaguars 25 – 33 Cincinnati Bengals
Doug Marrone po niezwykłym początku sezonu przeciwko Colts niestety mocno obniżył los. Każde kolejne spotkanie jego Jags zakończyło się niestety przegraną. Co na to trener? A ten nie martwi się swoją posadą i skupia się na poprawie losu swojej drużyny:
Nie mam za bardzo czasu, żeby popadać w depresję. Moja osobowość sprawia, że robię wszystko i patrzę na wszystko z pełną uwagą. Nie chcę, by moje emocje miały na cokolwiek wpływ. Chcę się tylko upewnić, że drużyna dokładnie rozumie, czego od niej wymagam i ma do mnie zaufanie, żebyśmy razem stali się lepsi.
Zac Taylor może natomiast odetchnąć ulgą, bo po remisie z Eagles, na Bengals czekało pierwsze w tym sezonie zwycięstwo. Popisał się rookie Joe Burrow, a coach był bardzo zadowolony z postawy swojego zespołu – zwłaszcza w ofensywie:
Naprawdę solidna robota. Obydwie nasze jedenastki były zsynchronizowane, zwłaszcza w ofensywie. To pomogło naszym biegaczom, to pomagało w blokowaniu i innych takich. Ten jeden sack, który dopuściliśmy, był pod koniec meczu, kiedy poprosiłem Joe o to, by go przyjął. Wszystko po to, żeby zmarnować jak najwięcej czasu. Cały tydzień ciężko pracowaliśmy i efekty tego było jasno widać.
Arizona Cardinals 21 – 31 Carolina Panthers
Kliff Kingsbury ma trochę problemów. Po pięknym początku sezonu, coach przegrał dwa kolejne spotkania (to z Detroit trochę na własne życzenie). Dobry atak pod wodzą Kylera Murraya niestety nie poradził sobie z Panthers. To niepokoi trenera drużyny z Arizony:
Nie mam na to odpowiedzi. Byli bardziej intensywni, bardziej skupieni na meczu, wyskoczyli na nas żądni krwi i nie potrafiliśmy im odpowiedzieć. W drugiej połowie zdołaliśmy odpowiedzieć, ale nie zbliżyliśmy się do nich. Nasze dwa ostatnie spotkania nie dorównywały standardowi dwóch pierwszych meczy. Coś z tym musimy zrobić.
Matt Rhule zna natomiast największego winowajcę – to kary za różnego rodzaju przewinienia. Carolina miała ich w samej ofensywie aż 10. Mimo tego, zdołali wygrać, z czego Rhule jest bardzo dumny. Zapowiedział jednak, że czas na pewne zmiany w taktyce:
Co zrobiła ofensywa, to przezwyciężyła mnóstwo kar. Udało nam się wygrać, ale nie byliśmy dobrzy. Kiedy grałeś słabo, ale wygrałeś, to może się pojawić fałszywe poczucie bezpieczeństwa. My chcemy atakować to, co robimy słabo, a teraz jest to zbyt duża ilość przewinień. Nie chcę być drużyną, która raz wygrywa, raz przegrywa. Oczekuje stałego, wysokiego poziomu.
New York Giants 9 – 17 Los Angeles Rams
Joe Judge prowadzi jedną z najbardziej przeklętych franczyz we współczesnym futbolu. Cóż, to pewnie dlatego, że drużyna, która dumnie przedstawia się jako New York Giants, tak naprawdę gra w New Jersey.
Ale pomińmy ten mały fakt. Najciekawszym punktem tego spotkania było starcie po zakończeniu meczu, w którym udział brali Golden Tate z Giants i Jalen Ramsey z Rams. Czy panowie zostaną w jakiś sposób ukarani? Czort raczy wiedzieć, bo Joe Judge odpowiedzi na to nie miał. Znaczy miał, ale nieklarowną:
Powiem tak, to nie jest powód, dla którego gramy. Mamy 60 minut na to, żeby się napierniczać legalnie między gwizdkami. Nie potrzebujemy do tego niczego dokładać. Widziałem jakieś wideo, stałem dostatecznie blisko całej sytuacji i mogę powiedzieć tylko tyle – wiem, że Golden się bronił, a od zawodników się dowiedziałem, że to nie on zaczął bójkę. Obydwie drużyny odciągały swoich zawodników. Tyle wiem. Resztę załatwimy wewnętrznie.
A co na to Sean McVay? On podobnie stwierdził, że sprawa zostanie załatwiona wewnętrznie. Co ciekawe, trenera zapytano o… zmianę nazwy przez Washington Football Team, którzy wcześniej nosili co najmniej trochę niesmaczną nazwę.
McVay stanął po stronie osób, których ta nazwa raziła:
Jeśli jest możliwość, że ktoś będzie czymś urażony, to zwykle stoję po stronie osób uwrażliwionych na pewne uczucia i okoliczności. To nie jest temat, na który jestem w stanie się wypowiedzieć w odpowiedni sposób. Myślę jednak, że nie ma czegoś takiego, jak „bycie zbyt wrażliwym” na czyjeś uczucia. Dlatego myślę, że decyzja o zmianie była całkowicie poprawna.
Buffalo Bills 30 – 23 Las Vegas Raiders
Bills nie mogą się zatrzymać. Josh Allen i spółka grają jak z nut, a nowy nabytek w postaci StefonaDiggsa odnalazł się w Buffalo momentalnie, stając się jedną z najlepszych broni młodego QB. Zauważył to również ich trener Sean McDermott, który nie szczędził dobrych słów wobec byłego skrzydłowego Vikings:
On gra z taką mocą. Ma niezwykłą mentalność i nastawienie, które dobrze odbijają się na naszej drużynie. Pozwolił nam odnaleźć naszą osobowość w ataku, to w dużej mierze jest nawet jego zasługa.
Jon Gruden pochwalił natomiast swoją drużynę na solidny mecz, który chociaż przegrali, daje im nadzieję na przyszłość:
Buffalo to niezwykła drużyna. Mają bilans 4-0 nie bez powodu. Ale jestem dumny z naszych chłopaków. Oczywiście zobaczymy na nagraniach, co możemy poprawić, ale wiem, że byliśmy agresywni. Mamy dobrą, młodą drużynę i często wprowadzamy zmiany. Jestem całkiem dumny z pierwszej ćwiartki tego sezonu. Nie wiem, czy ktoś miał trudniejszy początek sezonu od nas.
Cóż, na pierwszym miejscu w tym porównaniu mogą być Texans, panie Gruden…
Indianapolis Colts 19 – 11 Chicago Bears
Frank Reich jest obecnie zarządcą jednej z najlepiej ocenianych defensyw w futbolu. Jak on się na to zapatruje? Twierdzi prosto, że nie chce się stać „więźniem” swojej reputacji:
Jedną z rzeczy, na które trzeba zwracać uwagę jest to, by nie sprawić, że twoja reputacja staje się jednocześnie twoim przewodnikiem. Tak nie można być trenerem. Zawsze staram się na to zwrócić uwagę. Potem przychodzi czas na odnalezienie tego, co jest najlepsze w twojej drużynie – i to nie zawsze jest bycie agresywnym.
Matt Nagy i jego Bears są natomiast właścicielami bilansu 3-1, który trochę koloryzuje rzeczywistość w Chicago. Raczej nikt nie bierze ich na poważnie w rozważaniach o play-offach, chociaż ich bilans po pierwszej ćwiartce sezonu sprawia, że mogą realnie o nich myśleć.
Pierwsza porażka w sezonie ma bardzo gorzki smak, co zresztą w pomeczowej konferencji potwierdził coach Nagy:
To był ciężki mecz. Czy możemy zagrać lepiej? Oczywiście. Czy możemy lepiej trenować? Oczywiście. I właśnie to musimy zrobić. Wszyscy nasi zawodnicy się przejmują. Chcielibyśmy mieć bilans 4-0. Niestety to tylko 3-1. To pierwszy raz od miesiąca, kiedy przegraliśmy spotkanie. Dlatego musimy zareagować i zobaczyć, jak ta grupa odpowie na przeciwności losu.
Philadelphia Eagles 25 – 20 San Francisco 49ers
Doug Pederson jest obecnie trenerem drużyny, która dzięki zwycięstwu i remisowi jest liderem NFC East, które jest bezdyskusyjnie najgorszą dywizją w NFL. Jak na taki stan rzeczy zapatruje się ich trener?
Ano ten jest zachwycony postawą swojego rozgrywającego, Carsona Wentza. To właśnie pod adresem QB Eagles pojawiło się najwięcej komplementów po zwycięstwie z czwartym składem 49ers.
Kawał dobrej postawy. Naprawdę dobrze grał. Był inspirujący i doprowadził naszą drużynę do wygranej. To nie był jego najlepszy mecz, ale dał z siebie wszystko i naprawdę zasługa dla niego, bo się nie poddawał. Podejmował trudne decyzje, wykonywał trudne rzuty. Poradził sobie naprawdę dobrze. Ale co ważniejsze – to był wyczyn drużynowy, to zwycięstwo całej grupy.
Kyle Shanahan jest natomiast obecnie zarządcą obwoźnego szpitala, podszywającego się pod drużynę futbolową. I tak cudem jest to, że udało im się wygrać dwa mecze w tym sezonie.
Wciąż nie znamy odpowiedzi na pytania pokroju: „Kiedy wróci Jimmy G?”; „Kiedy zobaczymy znów Richarda Shermana?”. Shanahan nie zdradził nawet informacji o tym, kto będzie starterem na pozycji rozgrywającego w nadchodzącym meczu z Dolphins:
To jest coś, co przedyskutujemy w tym tygodniu. Na razie nie wiem nawet co z Jimmym. Dopiero co skończyłem pogawędkę z zawodnikami, więc nie mam pojęcia co się stanie w środę. Wtedy już będę miał plan, ale teraz nie zdążyłem nawet pogadać z trenerami, więc nie jestem pewien.
New England Patriots 10 – 26 Kansas City Chiefs
Bill Belichick jest w biznesie na tyle długo, że wie, kiedy mecz jest do wygrania, a kiedy po prostu przegrywasz, bo przeciwnik był dużo lepszy. Tym razem miejsce miał kazus numer 1, a coach-GOAT nie krył swojego rozczarowania:
To było smutne. Mieliśmy kilka sytuacji, których nie potrafiliśmy wykorzystać. Moim zdaniem mają naprawdę dobrą drużyną i też mieli sporo sytuacji. Mocno z nimi walczyliśmy. Po prostu nam się nie udało wykonać odpowiednich zagrywek. Za dużo fauli, kar i strat piłki. Byliśmy za słabi.
Andy Reid i jego Chiefs pewnie zmierzają po tytuł najlepszej drużyny AFC, mając perfekcyjny bilans 4-0. A co „Duży czerwony”, jak mawiają na niego zawodnicy, miał do powiedzenia po kolejnej wygranej?
Po prostu wykonaliśmy swoją pracę i mieliśmy zagrania, kiedy musieliśmy je wykonać. Możemy się z tego wiele nauczyć. Patriots jest zawsze trudno pokonać, niezależnie od sytuacji.
Z tym ostatnim zdaniem trudno się nie zgodzić.
Atlanta Falcons 16 – 30 Green Bay Packers
Dan Quinn jakimś cudem ma jeszcze prace w NFL. Kolejny tydzień, kolejna sromotna porażka. Można zrozumieć, że przegranie z Packers nie boli aż tak, jak oddanie meczu Cowboys, ale Quinn powinien się wstydzić za postawę swojego zespołu.
Na razie jest jednak tylko konfuzja, frustracja i obietnice:
Wiemy, gdzie jesteśmy. To nie jest start, który sobie wyobrażaliśmy, czy chcieliśmy. To konfundujące, frustrujące, ale to ludzie w środku szatni są jedynymi, którzy mogą to naprawić i zmienić. W sercu wiem, że nas na to stać. Wiem, że druga kwarta sezonu będzie inna od pierwszej. To jest to, co powiedziałem zespołowi. Nic nie jest jeszcze przesądzone. Mamy pierwszy mecz z rywalem dywizyjnym i nie możemy się go doczekać.
Inna od pierwszej, hm? Cóż, jeżeli coach Quinn nie poprawi wyników, to prawdopodobnie różnica będzie taka, że kolejne mecze Falcons będzie oglądał z kanapy w swoim domu, a nie z boku boiska.
Matt LaFleur znalazł natomiast jakieś kosmiczne połączenie z Aaronem Rodgersem, który wraz ze swoimi kumplami z ofensywy Green Bay Packers niesie ogólną destrukcję w NFL.
Rodgers jest w ogniu, ale to również zasługa tego, że co mecz ma do dyspozycji inne gwiazdy. Raz to biegający Aaron Jones, raz skrzydłowy Allen Lazard, a w pierwszym spotkaniu sezonu odpalił się Devante Adams. To właśnie temu kolektywowi LaFleur zawdzięcza bilans 4-0:
Moim zdaniem to kombinacja tego wszystkiego. Mamy wielu świetnych zawodników. Nieważne od tego, kto jest na boisku, standard naszej pracy jest ciągle taki sam.
Tekst i tłumaczenia opracował Kamil Kacperski.
Źródło zdjęcia: atlantafalcons. com
Categories
AKTUALNOŚCI, NFL, NFL, Wpisy