Wypowiedzi NFL – week 7
Cóż to był za weekend! Walka o Ohio z ofiarami w postaci m.in. Odella Beckhama, Falcons marnotrawiący prowadzenie oddając piłkę Lions na minutę przed końcem, Cowboys zostali zmiażdżeni przez ekipę ze stolicy USA, czyli drużynę bez nazwy, a Jets… nadal są Jets. Emocje już opadły, więc rzućmy okiem, co do powiedzenia mieli po meczach trenerzy.
New York Giants 21 – 22 Philadelphia Eagles
Joe Judge przed meczem żartował, że musi założyć kask na to spotkanie, żeby nie dostać w głowę ciężkimi przedmiotami rzucanymi przez mieszkańców Philly. Po meczu musi chyba go nadal trzymać na głowie, żeby nie dostać w głowę od swoich szefów. Giants mają bilans 1-6, a szans na poprawę nie widać.
Trener trzyma jednak głowę podniesioną do góry i powtarza, że nadal zamierza motywować swoją drużynę:
Byłem zawsze bardzo szczery i prostolinijny. Nieważne, czy schodzisz z boiska po meczu, czy po trudnym treningu, czy po luźnym treningu, zawsze dostaniesz ode mnie taką samą odpowiedź. Kiedy robisz coś dobrego, to zostaniesz nagrodzony, jeśli schrzanisz, to to wytknę i nie będę się cackał. Wszyscy muszą się nauczyć tej lekcji.
Doug Pederson porównał natomiast Carsona Wentza do… Bretta Favre’a. Mocne słowa jak na drużynę, która ma bilans 2-4-1:
Carson ma umiejętności, by być jak Brett. Ma mocną rękę, jest na tyle mobilny, by pobiegać i przedłużać grę. Widzimy w Carsonie też to, że potrafi stanąć w kieszeni, poczekać na skrzydłowych albo dostać w czapę, wstać otrzepać się i grać dalej. Carson jest mocny. Co tydzień jest lepszy i wczoraj pokazał, że potrafi prowadzić drużynę do zwycięstwa. Pod tym względem też mi przypomina Bretta.
Pittsburgh Steelers 27 – 24 Tennessee Titans
Mike Tomlin wiedział doskonale, że walka z Titans będzie zacięta. Trener stwierdził jednak, że jego zawodnicy na szczęście nie zamrugali i udało im się przetrwać nawałnicę ze strony zawodników reprezentujących Tennessee:
Gadaliśmy o tym cały tydzień. Wiedzieliśmy, że nam nie odpuszczą. Wiedzieliśmy, że mają większe doświadczenie w takich spotkaniach. Mówiąc szczerze, wiedzieliśmy nawet, że mają nad nami przewagę i to było widoczne. Daliśmy im szansę na przyłożenie. Oddawaliśmy im piłkę. Robisz takie rzeczy, to dobra drużyna na pewno wróci do meczu.
Mike Vrabel wiedział oczywiście, że Steelers będą trudnym przeciwnikiem, ale winą obarczył słabą dyscyplinę:
Nie byliśmy dobrzy – popełniliśmy za dużo błędów. To było wręcz niecharakterystyczne dla naszej drużyny we wszystkich trzech fazach. To była na pewno najlepsza drużyna z jaką walczyliśmy, więc jeśli nie damy z siebie 100%, to przegramy i tak się stało.
Dallas Cowboys 3 – 25 Washington Football Team
Myśleliście, że ten sezon będzie dla Cowboys lepszy, niż poprzedni? No cóż, byliście w błędzie. Cowboys zaczynają sezon od pięknego bilansu 2-5 i bez dwóch rozgrywających – najpierw odpadł Dak Prescott, a w meczu z WFT odpadł Andy Dalton.
Cowboys się sypią, a razem z nimi Mike McCarthy, który już nie wie nawet co mówić na konferencjach prasowych:
Nie robimy podstaw. Więc przestańmy to ubierać w ładne słówka. Nie mogę tu być i wciąż powtarzać się na temat zajmowania się piłką i innych podstaw. Czy przez to, że mieliśmy za mało czasu, czy cokolwiek innego… musimy nadal pracować i walczyć o poprawę wyników. Zwłaszcza, że przed nami jest spotkanie z Philadelphią.
Ron Rivera wygrał z Cowboys, ale co ważniejsze przeszedł swoją terapię nowotworową! Po meczu trener poszukał natomiast McCarthy’ego, by przeprosić go zachowanie Jona Bostica, który dopuścił się uderzenia na Andym Daltonie, co wykluczyło go z meczu:
Chciałem znaleźć trenera McCarthy’ego, ponieważ chciałem go przeprosić za to uderzenie i wyjaśnić, że to nie jest sposób, w jaki nasz zespół ma grać. Z Bosticem natomiast załatwiłem sprawę prywatnie.
Buffalo Bills 18 – 10 New York Jets
SeanMcDermott nie mógł być zadowolony ze swoich zawodników po tym meczu. Kreowany od początku sezonu na potencjalnego MVP Josh Allen nie rzucił żadnego przyłożenia, a jedyne punkty Bills zdobyli za pośrednictwem field goals.
Coach stwierdził jednak, że jest z nich dumny, bo pokazali charakter:
To był pokaz naszego charakteru. Za nami był trudny, krótki tydzień. To dobrze, że teraz wracamy do normalnych przerw. Jak grasz w NFL, to każdy tydzień w sumie taki jest. Szybko zaczęliśmy przegrywać. Ale się odgryzaliśmy. Josh wykonał dobrą pracę, był cierpliwy i wierzył w ludzi, którzy go otaczają. Udawało nam się zdobywać jardy. To była dobra lekcja, ale teraz czas na powrót do pustej tablicy i wymyślania planu gry na następny tydzień.
Ach, New Jersey New York Jets i ich coach Adam Gase. W zeszłym tygodniu zdradziłem wam Drodzy Czytelnicy, że jeżeli jeszcze raz będę musiał słuchać i tłumaczyć głupoty gadane przez Gase’a, to oszaleje. Ale wiecie co? Odkryłem, że jestem w pewien sposób od tego uzależniony, a patrzenie, jak Pan Adam i jego drużyna wywala się na swoje głupie facjaty sprawia mi ogromną przyjemność.
Każda liga sportowa na świecie musi mieć swojego „chłopca do bicia” i cieszę się, że w NFL są to akurat Jets. Ale wiecie co, trochę się boję, bo Adam Gase poszedł po rozum do głowy i postanowił odpuścić sobie play-calling podczas spotkania z Bills. Tak „coach” tłumaczył swoją decyzję:
Myślałem o tym już od kilku tygodni. Po prostu chcę znaleźć odpowiedź na to, dlaczego nie potrafimy pracować cały czas na tym samym poziomie. Miałem wrażenie, że nadszedł na to czas i chciałem zobaczyć, jak na to zareaguje nasza drużyna, a co przygotują nasi spece od ofensywy. Wygląda na to, że w pierwszej połowie szło nam nawet nieźle.
To teraz Panie Gase najlepiej by było, jakby pan w ogóle zostawił bycie trenerem komuś innemu. Wie Pan, tak na próbę. A jeżeli nie, to miło by było, gdyby zastanowił się Pan chociaż nad poprawą o-line’u. Jeżeli bowiem nadal to będzie tak wyglądało, to w końcu Sam Darnold nie tylko będzie „widział duchy”, ale też przy okazji sam się nim stanie.
Carolina Panthers 24 – 27 New Orleans Saints
Matt Rhule po meczu był bardzo zdenerwowany. Do tego stopnia, że jawnie skrytykował ofensywę Panthers za to, że dopuścili do sacku na Teddym Bridgewaterze. Zresztą samemu rozgrywającemu również się oberwało, chociaż zagrał całkiem niezły mecz:
Nie możemy w takim momencie dopuścić do sacku, nieważne jakie są warunki – czy to ofensywna linia, czy skrzydłowy, czy ktokolwiek. Nie możemy po prostu do tego dopuścić. To jest jedyne, co nie mogło się wtedy przydarzyć. Niezależnie od tego, czy Teddy ma być przechwycony, czy cokolwiek, to nie może dać się przewrócić. Linia ofensywna nie może do tego dopuścić.
Sean Payton jest ostatnio wyluzowany , np. spokojnie żartuje sobie z insiderów na Twitterze, którzy to obwieszczają światu rewelacje, jakoby drużyna próbowała się pozbyć Michaela Thomasa. Z drugiej strony zidentyfikował największy problem Saints, czyli ich defensywę w redzone, więc może dlatego jest spokojniejszy.
Wygląda na to, że coach będzie nad tym pracować w treningach i podczas przedmeczowych przygotowań, a drużyna z Nowego Orleanu z tygodnia na tydzień będzie lepsza:
Nasze liczby w redzone są strasznie słabe. I wiem, że to jest jedna ze stref, gdzie musimy się poprawić. To są rzeczy, które widzę nie tylko ja, ale nawet kibice. Widzimy to samo. Ludzie są dobrze nauczeni naszej gry, więc nie mają problemu ze zidentyfikowaniem naszych problemów. Właśnie szykujemy się do meczu z najlepszą defensywą red-zone w naszej lidze (Chicago Bears), więc zamierzamy od nich parę rzeczy podpatrzeć.
Green Bay Packers 35 – 20 Houston Texans
Matt LaFleur i jego Packers powrócili na drogę zwyciężania po całkiem łatwym spotkaniu z Texans. Zawodnicy z Green Bay wyglądają jak poważni kandydaci na uczestników SuperBowl albo chociaż finałów konferencji. Podobnego zdania jest chyba ich coach, który pogratulował swoim zawodnikom pewnego zwycięstwa:
Myślę, że jesteśmy po prostu całkiem twardą grupą chłopaków. Zawodnicy grają dla siebie nawzajem, a w każdym momencie spotkanie może przejąć, ktoś inny. A najlepsze jest to, że praktycznie zawsze ktoś taki się znajdzie. Tak było i tym razem. Wszyscy ciężko pracują i takie zwycięstwa biorą się właśnie z tej harówy.
Pełniący obowiązki trenera Romeo Crennel zapowiedział natomiast swoim zawodnikom, że nikt nie zamierza ich wyrzucać z zespołu, czy używać ich jako przynęta na potencjalne wymiany:
Myślę, że zawodnicy lubią mieć bezpieczeństwo i nie będę musieli się szykować do wyjazdu z miasta, itp. Sytuacja jest taka jaka jest, więc myślę, że w tym roku wyjątkowo mają na głowie więcej rzeczy, niż tylko futbol. Gadałem już z nimi i wiedzą, że nie zamierzamy ich nigdzie wysyłać, ale ludzka natura jest silniejsza. Chociaż niektórzy pewnie poczują się bezpiecznie dopiero po upływie deadline’u na wymiany.
Cleveland Browns 38 – 35 Cincinnati Bengals
Kevin Stefanski jest autorem całkiem niezłej drużyny z Cleveland. Chociaż trzeba przyznać, że po meczu można jedynie oddać Bakerowi Mayfieldowi, co Bakera Mayfielda – zagrał świetne spotkanie i walczył dosłownie do samego końca.
Wie to również coach Stefanski, który nie ma pojęcia, co nawiedziło Mayfielda po tragicznym początku spotkania, ale ma nadzieję, że będzie go to odwiedzało częściej:
Nie mam pojęcia, co się stało. Gdybym wiedział, to co mecz bym robił to samo. Jest po prostu pokręcony. Nie poddaje się. To pierwsze zagranie było moim pomysłem, chciałem żeby on tam rzucił. Defensywa to przeczytała i przeprowadziła świetne zagranie. Ale się nie wycofał. Za każdym razem jak na niego patrzyłem z boku, to miał w oku jakieś dzikie spojrzenie. Nie zamierzał się poddać. To jest cała historia Bakera. Na boisku futbolowym go chyba nic już nie zaskoczy i jestem dumny z tego, jak zareagował na ten początek.
Natomiast Zac Taylor może mieć trochę za złe losowi, że jego drużyna jest autorem tak słabego bilansu. Brali bowiem udział w kilku spotkaniach, które mogli wygrać. Niestety, zawsze było „coś”. Tym razem było to oddanie piłki w rękę wkurw*onego Bakera Mayfielda.
Taylor wierzy jednak w swoją drużynę i wie, że zwycięstwa w końcu przyjdą:
To jest drużyna, która wierzy, że może bez przerwy wygrywać mecze – jeden, drugi, trzeci, czwarty, piąty. Definitywnie w to wierzymy. Niestety, na razie tego nie zrobiliśmy.
Dla jego własnego dobra, lepiej żeby Bengals tego dokonali szybciej, niż później.
Detroit Lions 23 – 22 Atlanta Falcons
„Jezu, jaki fart” – tak pewnie pomyślał sobie po meczu coach Lions Matt Patricia (na zdjęciu), którego drużyna wygrała po magicznym przyłożeniu w ostatniej sekundzie regulaminowego czasu gry. Zresztą sam trener zaczął swoją konferencję od słów „to było ku*wa niesamowite”:
Chcę też przy okazji jak najszybciej zająć się tym meczem, sprawdzić, co poprawić i potem od razu zająć się przyszłym tygodniem. To niewątpliwie był niezwykły mecz i jestem dumny ze swojej drużynie, ale nie pomaga nam to w kontekście przyszłego tygodnia. Colts będą na nas gotowi. Wracają z bye-weeku i będą wypoczęci.
Raheem Morris ma sprawować władzę nad Falcons przez 11 tygodni – krótko mówiąc, aż do końca sezonu regularnego. W tym czasie musi przekonać szefostwo drużyny z Atlanty do tego, by dać mu kredyt zaufania na kolejne lata.
Końcówka meczu z Lions była kompletnie pokręcona i porażkę na swoje barki wziął właśnie coach, który wyjaśnił, jak miała wyglądać ich wymarzony finał tego spotkania:
Plan był taki, że Gurley miał uklęknąć. Niestety popełnił niewielki błąd, ale to w 100% moja wina – powinienem poprosić Matta Ryana o to, by on uklęknął. To byłoby mniej ryzykowne.
Tampa Bay Buccaneers 45 – 20 Las Vegas Raiders
Bruce Arians jest absolutnym kozakiem. Oczywiście pewne zwycięstwo nad Raiders jest dobre dla jego drużyny, ale do Bucs na dniach ma dołączyć… Antonio Brown. Jak pewnie wiecie, jego nazwisko niesie ze sobą pewne obiekcje i oczekiwania.
Trener Arians nie widzi jednak żadnych ponadprogramowych niespodzianek. Wyjaśnił krótko, że jak Brown będzie miał jakieś problemy i coś mu nie będzie pasowało, to jego kontrakt zostanie bardzo szybko zerwany:
Mike Evans nigdy nie pierd*li głupot. Kocham Mike’a. Dzisiaj nie dotknął piłki aż do czwartej kwarty, bo po prostu chce wygrywać. Chris Godwin tak samo. Gronk też. Jeśli AB nie będzie potrafił tego zrobić, to będziemy mieli problem. No i kto powiedział, że on ma startować? Mamy na jego miejsce innego Pro Bowlera. AB przynosi nam do zespołu coś nowego, ale to ja ustalam, jaka drużyna jest najlepsza. Nie przewiduje żadnych problemów. On wie, że jeśli jakieś się pojawią, to ten kontrakt szybko zostanie cofnięty.
Jon Gruden postradał natomiast zmysły, ponieważ stwierdził, że… Raiders poradzili sobie z koronawirusem najlepiej z całego NFL:
Jako organizacja jesteśmy najbliżej pokonania koronawirusa w całej lidze. Wiecie, nie byliśmy jedyną drużyna, która złapała wirusa, ale radzimy sobie najlepiej.
Powiedział to gość, który może stracić nie tylko pieniądze, ale też wybory w drafcie jako kara za nagminne olewanie przepisów ligowych dot. koronawirusa. Okej, Panie Gruden, cokolwiek pan nie powie.
Jacksonville Jaguars 29 – 39 Los Angeles Chargers
Doug Marrone żyje na krawędzi. W zeszłym tygodniu powiedział, że niewykluczone jest, iż Gardner Minshew zasiądzie na ławce, a teraz praktycznie wyjawił wszystkim, że przecież jest już blisko zwolnienia i wcale się tego nie boi, bo nadal ma do wykonania pracę:
Jeśli masz takie wyniki co niedzielę, to trzeba być naiwniakiem, żeby myśleć, że nie jesteś zagrożony. To się może zdarzyć. Ale co mam robić? Mogę jedynie pracować i starać się najlepiej jak umiem. Taka jest nasza gra. Pracuj ciężko po to, byś mógł potem patrzeć sobie w lustro i powiedzieć sobie szczerze: „Zrobiłem wszystko, co mogłem i umiałem dla dobra zawodników i całej drużyny”.
Anthony Lynn zdobył natomiast swoje pierwsze zwycięstwo od kilku tygodni, a drużynę niewątpliwie poprowadził do tej wiktorii młody QB Justin Herbert. Dzieciak wyrasta na młodą gwiazdę NFL i zauważyli to już chyba wszyscy. Nawet Lynn jest pozytywnie zaskoczony grą swojego rozgrywającego:
Jak na 2-metrowego chłopa to jest całkiem zwinny. W dzisiejszym NFL, przy takiej prędkości obrońców to bardzo ważne. Gość, który potrafi rzucać z kieszeni, ale przy okazji uciec przed defensywą to coś wspaniałego. Nie chcemy mu jednak zrzucać za dużo na głowę, dla nas on ma wychodzić na boisko i grać, a nie się zastanawiać. Ale czym dalej w las, tym więcej będzie miał obowiązków. Na razie jest nieźle.
San Francisco 49ers 33 – 6 New England Patriots
KyleShanahan trzyma się swojej filozofii – chcesz wygrywać mecze w NFL? Biegaj z piłką. To pozwoliło mu w zeszłym roku dojść do walki o SuperBowl, a w tym pokonać m.in. New England Patriots. Reprezentanci zatoki dość przekonująco pokonali Belichicka i jego huncwotów, a Shanahan po meczu wyjaśnił, że bieganie z piłką znowu przyniosło skutki.
Zwykle jeśli biegasz z piłką ponad 30 razy, to raczej wygrywasz. My mamy chyba bilans… 11-0, coś takiego. Kiedy udaje nam się biegać ponad 30 razy. Wydaje mi się, że jesteśmy niepokonani, gdy realizujemy nasz plan. Na pewno, gdy biegaliśmy poniżej 20 razy na mecz, to nasz bilans wynosi 5-12. Jest więc znacząca różnica.
A Bill Belichick? Trener nigdy, przenigdy nie powie wam, co tak naprawdę myśli po jakimś meczu. Przy okazji pięknie tłumacząc dziennikarzom, na czym w gruncie rzeczy polegają treningi:
Cóż, myślę, że musimy poćwiczyć na treningach rzeczy, które zamierzamy robić w meczu, żeby potem je jak najlepiej realizować, więc od tego zaczniemy. Myślę, że gdy uda nam się je zrealizować na treningach, to jest większa szansa, że udadzą nam się w meczu. To jest coś, co zrobimy.
GOAT.
Kansas City Chiefs 43 – 16 Denver Broncos
Chiefs i Andy Reid chyba zapomnieli już o porażce z Las Vegas Raiders, bo ich mecz z Broncos był majstersztykiem pod względem wykorzystywania błędów przeciwnika.
Chiefs zdobywali punkty w każdej z trzech formacji (pick-six Sorensena, Byron Pringle miał return zamieniony na TD, a ofensywa również klasycznie dołożyła punkty od siebie), co Reid nazwał „trudnym do zatrzymania”:
To mocna rzecz. Normalnie pomyślisz sobie, że fajnie jest, jak chociaż dwie z trzech formacji są na poziomie top 5 ligi. Bowiem jeśli są na takim poziomie, to masz ogromne szanse na zdobycie kilku nagród, w tym tej najważniejszej. A jeśli działają na wysokim poziomie wszystkie trzy to ojej – trudno cię zatrzymać.
Vic Fangio będzie miał koszmary po tym, co zaprezentowała jego drużyna. Drew Lock niby wrócił już w zeszłym tygodniu, ale wciąż gra jakby duchem był gdzie indziej. Widzi to coach Broncos, który wyjaśnił, że granie podaniami całej drużyny musi zostać kompletnie przebudowane:
Jako drużyna musimy poprawić nasze podawanie. Nie podajemy zbyt dobrze od ostatnich kilku tygodni. To operacja wymagająca 11 osób. Wszyscy gramy do jednej bramki i musimy nad tym popracować. No i Drew jako rozgrywający jest jej najważniejszym punktem, ale trzeba pamiętać, że od pomocy ma jeszcze nas, trenerów. Nie widzę innej drogi, niż przebudowa naszego systemu i jego poprawa.
Seattle Seahawks 34 – 37 Arizona Cardinals
Każda drużyna w NFC West w tym sezonie ma szansę na play-offy. Z tego względu pojedynki dywizyjne między Rams, Cardinals, Seahawks i 49ers będą kluczowe dla tego, jak będą wyglądały szanse na play-offy dla innych. Pojedynek między Cardinals i Seahawks okazał się być zwycięski dla reprezentantów Arizony, co nie za bardzo ucieszyło Pete’a Carrolla.
Trener nie załamuje jednak rąk – do końca sezonu jeszcze daleko, a w tym momencie szanse na play-offy wydają się być jak najbardziej prawdopodobne:
Jesteśmy rozczarowani tym wynikiem. Mieliśmy mnóstwo okazji do tego, by wygrać ten mecz. Byliśmy już w sytuacjach, gdy czekamy i liczymy na to, że coś nas uratuje. Cos w stylu odpowiedniej zagrywki w odpowiednim momencie, czy dobra synergia defensywy i ofensywy. Niestety tym razem się nie udało. Oni zagrali świetne spotkanie, ale na szczęście już niedługo będziemy mieli szansę się odegrać.
Kliff Kingsbury przeżył natomiast lekką zawiechę, gdy postanowił kopnąć field goal przy drugiej próbie i 15 jardach do zdobycia, gdy na zegarze w dogrywce pozostawały… ponad dwie minuty. Pół biedy, że taką decyzją zadziwił wielu fanów i ekspertów – zdziwieni nawet byli sami zawodnicy, którzy nie spodziewali się takiego obrotu zdarzeń i zmusili trenera do wykorzystania przerwy na żądanie. Ta doprowadziła do tego, że ich kopacz Zane Gonzalez nie trafił z 42 jardów.
Sam coach wyjaśnił po meczu, że to była prawdopodobnie najgłupsza decyzja, jaką kiedykolwiek podjął:
Prawdę mówiąc speniałem i postanowiłem, żebyśmy kopnęli piłkę. Nie zagraliśmy dobrze ostatniej serii, a potem prawie zostalibyśmy ukarani za opóźnianie gry. Musiałem wziąć przerwę na żądanie, przez co „zmroziłem” naszego kopacza. Więc to była kompletna porażka i chyba najgorsze, co kiedykolwiek zrobiłem w tym sporcie. Po meczu podszedł do mnie Kyler i powiedział, że mam już nigdy w życiu nie być konserwatywny, bo mam takich zawodników jak on.
Chicago Bears 10 – 24 Los Angeles Rams
Kojarzycie zdjęcia z serii „jak oni się tutaj znaleźli”? Przykładem mogą być kozy na szczytach słupów telefonicznych, krowy zaklinowane w korytarzach domów, samochody zaparkowane na piętrze, itp. Jednym z takich przypadków jest też Matt Nagy będący trenerem Chicago Bears z bilansem 5-2.
Sam Ptrener chyba też nie wie, jakim cudem jest w takiej pozycji, w jakiej jest. Przykładem tego niech będzie jego monolog otwierający konferencję prasową:
Musimy ogarnąć sporo rzeczy. Ofensywa nie działa tak, jak powinna, a nasza defensywa zdobywa więcej punktów, niż nasi atakujący i to jest nieakceptowalne. To jest frustrujące… Nie pamiętam, by nasza defensywa kiedykolwiek wcześniej zdobyła więcej punktów, niż nasza ofensywa. To jest osiągnięcie. Ale tego nie lubię, to mi się nie podoba.
PS. nie, nie pomyliłem się – to niemalże dosłowne tłumaczenie jego wypowiedzi.
Sean McVay był natomiast zachwycony swoją defensywą, która definitywnie nie pomagała ofensywie Bears. Wręcz przeciwnie – niemalże całkowicie zneutralizowała atak drużyny z Chicago, co niezwykle cieszyło młodego coacha:
Defensywa była niesamowita przez cały mecz. Ciągle ich zatrzymywali, przejmowali piłkę, nie pozwalali im na granie w spokoju. Jalen Ramsey i Taylor Rapp mieli przechwyty, więc byłem zachwycony ich postawą. Defensywa stanęła na wysokości zadania i jestem bardzo zadowolony z ich gry oraz ogólnej postawy.
Tekst i tłumaczenia opracował Kamil Kacperski
Źródło zdjęcia na czołówce: detroitlions.com
Categories
AKTUALNOŚCI, NFL, NFL, Wpisy