Skip to content

Wypowiedzi trenerów NFL po Week 1 – część 1

Nareszcie! Za nami pierwsza niedziela z NFL w roli głównej. Nie obyło się bez niespodzianek, tragicznych startów, heroicznych wyczynów i momentami absolutnie pięknego futbolu. Kurz powoli opada, przed nami jest jeszcze tylko spotkanie między Ravens i Raiders, więc zobaczmy, co na pomeczowych konferencjach powiedzieli trenerzy franczyz z Najlepszej Ligi Świata. Raport przygotował Kamil Kacperski.

Dallas Cowboys 29 – 31 Tampa Bay Buccaneers

Mecz otwarcia NFL 2021 był elektryzujący. Chociaż przed spotkaniem mogło się wydawać, że Bucs bez większych problemów pokona chronicznych contenderów/wiecznych loserów w postaci Cowboys, to drużyna z Dallas pokazała charakter. Dak wrócił i rzucał jak oszalały (podjął aż 60 prób podań), defensywa dzielnie i w miarę skutecznie próbowała powstrzymywać Brady’ego i spółkę, a tylko Zeke jakoś nie mógł się rozpędzić.

Ale jak na pierwszy rzut oka na nowy skład ‘Boys było prawdę nieźle – tak samo stwierdził po meczu trener Mike McCarthy:

Mam naprawdę ogromną ilość szacunku i wiary w naszą drużynę. Zdobyli punkty późno w meczu i dali nam szansę na zwycięstwo. Niestety Tampa nas pokonała pod koniec meczu. Mamy jednak szeroko otwarte oczy – musimy tak mieć. I zamierzamy nadal kontynuować naszą pracę, bo widać po tym meczu, że to działa.

Bruce Arians natomiast był bardzo zadowolony ze swojego zespołu, komplementując zwłaszcza Roba Gronkowskiego, który zdobył w meczu z Bucs dwa przyłożenia, wyglądając jak klasyczny Gronk:

Gronk jest naprawdę cholernie dobrym graczem. Rob jest teraz w najlepszej formie od lat. No i razem z Tomem mają świetny kontakt i chemię, robią to w końcu od lat. On nie musi na niego patrzeć, a Tom po prostu rzuci mu w głowę i Gronk absolutnie wie, że piłka jest za jego głową. To jest niesamowite, jaką oni sobie zrobili chemię w trakcie tych lat.

Jacksonville Jaguars 21 – 37 Houston Texans

Urban Meyer i jego Jaguars dostali w tyłek. I to mocno. Trevor Lawrence zagrał pewnie jedno ze swoich gorszych spotkań w karierze, rzucając 3 przyłożenia, ale też 3 INT-y. Coach Meyer też nie jest przyzwyczajony do porażek, ale w trakcie konferencji nadal był pewny siebie:

Nie wiem, czy słowo „wstrząśnięty” jest dobre tutaj. Każdy z nas dostał już kiedyś takie wciry. Ale co mogę powiedzieć. Następnym razem będzie lepiej, poprawimy rzeczy i będziemy gotowi. Wierzę w drużynę. Wierzę w naszych trenerów. Wrócimy do pracy. Zasłużymy na naszywki kapitańskie, zasłużymy na miano liderów i kapitanów. Wierzę w naszych ludzi.

Z drugiej strony mamy Davida Culleya, czyli trenera Texans. Ten również nie mógł uwierzyć w wynik meczu – zwłaszcza, że przecież Houston było skreślane przez wszystkich jeszcze przed startem sezonu. Brak J.J-a Watta i Deshauna Watsona jednak mu nie przeszkodził, a Texans pewnie objęli skromne prowadzenie w dywizji AFC South:

Najpierw chcę zaznaczyć, że stopy mi chyba zaraz odpadną, bo biegałem w te i nazad za naszą drużyną, kiedy na boisku była ofensywa, defensywa i special teamy! Tyle rzeczy się działo i to dobrych rzeczy, że nie wiedziałem gdzie mam pójść i tak cały czas się kręciłem. Ale było warto.

Los Angeles Chargers 20 – 16 Washington Football Team

Brandon Staley nie może narzekać na swoją drużynę. Trener Chargers, w swoim debiucie jako HC, zdobył zasłużone zwycięstwo, a bardzo równy pojedynek w końcu zakończyli Keenan Allen i Justin Herbert, czyli jeden z najlepszych obecnie duetów skrzydłowy-QB w NFL.

A co na to Coach Staley? Ten twierdzi, że tak musiało być:

Moim zdaniem jesteśmy drużyną czwartych kwart. Naszym zadaniem w trakcie treningów jest zostanie drużyną wśród drużyn, a nie tylko zbiorem zawodników. Ludzie mówią o tym, jakich masz zawodników, jaki masz talent, ale co z tego, jeśli nie masz drużyny? Takie były nasze przemyślenia w trakcie okresu przygotowawczego i chyba dzisiaj pokazaliśmy, że jesteśmy drużyną. Wygraliśmy we wszystkich trzech częściach gry i to mnie cieszy najbardziej.

Dużo gorzej spotkanie potoczyło się dla Rona Rivery. Trener dość szybko stracił swojego rozgrywającego, w postaci Ryana Fitzpatricka. Stan zawodnika nie był opłakany, ale coach nie potrafił powiedzieć, jak poważna była kontuzja wiekowego QB.

Na placu boju pojawił się Tyler Heinecke, który zagrał dobry mecz, ale nie na tyle dobry, bo pokonać Chargers. Do tego Rivera podjął decyzję w późnej 4. kwarcie, by oddać piłkę LA za pomocą puntu. To wystarczyło, by Herbert i spółka już nie pozwolili ofensywie Waszyngtonu na pokazanie się na boisku.

4 próba, do zdobycia 7 jardów. Naprawdę myślałem, że będziemy ich mogli przyszpilić na początku ich połowy. Poszło dobrze, bo mieli sytuację 3rd-and-16. Ktoś mógłby powiedzieć, że nasza defensywa, która grała dobrze, poradzi sobie z taką akcją w kluczowym momencie meczu. Niestety nie dali rady. Ale to dobry moment na nauczkę. Ale jeśli byśmy ich wtedy zatrzymali, to mówilibyśmy o zupełnie innej sytuacji.

Seattle Seahawks 28 – 16 Indianapolis Colts

Russ Show. Tak można krótko podsumować wczorajszy występ Seahawks pod kierownictwem Pete’a Carrolla. Legendarny trener przygotował swój zespół bardzo dobrze, a Seattle praktycznie od początku dominowało i raczej nie dawało Colts szans na zwycięstwo.

Oczywiście Russ Wilson zagrał wspaniały mecz, ale według trenera Carrolla, największą zasługę za wynik ma Shane Waldron, nowy koordynator ofensywy Seahawks:

To był dzień Shane’a. Jestem bardzo dumny z tego, co zrobił z naszą ofensywą, bo ta była niesamowita. Zrobiliśmy wszystko według układu treningów i przygotowań, a on sam był spokojny i podszedł do tego wszystkiego z ogromnym dystansem. Z Russem po prostu gotowali. Nigdy nie widziałem tak oczywistej chemii między zawodnikiem a trenerem.

Nieco gorzej po meczu musiał się czuć Frank Reich. Jego Colts nie byli tragiczni, ale brakowało im sporo do topowej drużyny NFL. Trener na pomeczowej konferencji skupił się jednak na pozytywnych akcentach, którym np. był całkiem niezły mecz debiutującego Carsona Wentza, który w zeszłym sezonie reprezentował jeszcze Philadelphia Eagles. QB unikał niepotrzebnych błędów i miał udział przy dwóch przyłożeniach, co według Reicha jest dobrym zwiastunem przyszłości:

Moim zdaniem zrobił dużo dobrego. Wyglądał dość komfortowo, spotkanie przebiegało dobrze i naprawdę sprawiał wrażenie gotowego. Nie był to perfekcyjny mecz, to jest chyba oczywiste. Popełnił kilka błędów, ale te popełniliśmy my wszyscy. Totalnie bez wyjątków. Każdy z nas musi być lepszy.

New York Jets 14 – 19 Carolina Panthers

Jeśli myśleliście, że era Roberta Saleha w Jets rozpocznie się od przytupu i wielkiego „przybyłem”, to się bardzo myliliście – to jednak nadal skład Jets, a wymiana Sama Darnolda na Zacka Wilsona nie okazała się być wybawieniem. Przynajmniej w pierwszym meczu kombinacji coach + QB.

Z drugiej strony nie było tragedii, a NFL pamięta zdecydowanie gorsze debiuty młodego rozgrywającego i nowego trenera. Obydwaj panowie wyciągną ze spotkania nauczkę i następnym razem będzie lepiej. A przynajmniej tak możemy wnioskować po słowach Saleha.

Nie sądzę, żeby ten mecz nami specjalnie wstrząsnął. Wiedzieliśmy, że będziemy walczyli o wynik do samego końca. Chyba wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, że rozstrzygnie to jedna seria punktowa. Przez cały sezon będziemy mieli takie mecze, bo taką jesteśmy drużyną. Będziemy walczyć o każdy kawałek mięsa. Mamy w sobie walkę, mamy odwagę i pewność siebie. Prawda jest taka, że bilans całego sezonu będzie zależał od tego, która ekipa będzie lepsza w czwartej kwarcie. Ta, która chce wygrać, czy ta, która sobie odpuści.

Tak jak wspomniałem wyżej, Sam Darnold butelkowozielony kolor trykotu zastąpił na czarno-niebieskie barwy Panthers. Ależ to musiały być dla rozgrywającego emocje. Nie dość, że to pełnoprawny debiut w nowej drużynie, to jeszcze do tego miał okazję utrzeć nosa franczyzie, która przez 3 lata sprawiała, że QB widział duchy.

Rozgrywający zaliczył niezły debiut i trener Matt Rhule oczekuje, że to dopiero początek pięknej i długiej współpracy:

Moim zdaniem dobrze wyglądał w kieszeni. Nie byliśmy zbyt dobrzy w ofensywie, ale on sobie radził, uciekał w dobrych momentach, szukał naszych zawodników, nie tracił piłki i znajdował odpowiedzi na trapiące nas pytania. To był naprawdę dobry pierwszy krok. Ja byłem bardzo poddenerwowany tym, jak zareaguje na spotkanie z Jets. Ale wyglądało to tak, jakby się naprawdę dobrze bawił.

Minnesota Vikins 24 – 27 Cincinnati Bengals

Ależ to był dziwny mecz. Vikings przez pół spotkania wyglądali, jakby nie chcieli być na boisku, a wyrównali pod koniec tak jakby trochę z przypadku. Przeglądając amerykańskie media, zwłaszcza te z okolic amerykańskiej krainy tysiąca jezior, można zauważyć, że Mike Zimmer jest jednym z pierwszych tegorocznych trenerów „do odstrzału”.

Obrywa mu się nie tylko za wyniki zespołu, ale też za to, że po prostu stracił szatnię. Że jego zawodnicy mają go w poważaniu. Co na to sam zainteresowany? On również ma to w poważaniu:

Jak zapytacie się ofensywnych trenerów w tej lidze o mnie, to większość wam powie, że jestem dobry. Powiedzą wam, jak bardzo mnie szanują. Dlatego się tym nie martwię. Fani mogą sobie mówić, co chcą. Ale ci co mają wiedzieć, to wiedzą. Co roku czuję presję, tak jak moi zawodnicy. Jeśli natomiast moi szefowie myślą, ze nie jestem wystarczająco dobry, to niech tak będzie. Wiem, że są inni, którzy będą mieli odwrotne zdanie.

Po stronie Bengals również jest trener, którego pozycja w klubie jest zagrożona, ale Zac Taylor różni się od Zimmera chociażby tym, że jest zdecydowanie mniej buńczuczny. Jest w ogóle bardzo nijaki, co (jeśli czytacie serię regularnie) pewnie już doskonale wiecie.

Ale pomijając moje osobiste niesnaski z trenerem Taylorem, to jakimś cudem udało mu się wygrać ten mecz, chociaż bardzo, ale to bardzo próbował go przegrać. Na jego (nie?)szczęście, Bengals wybrali w zeszłym drafcie Joe Burrowa oraz w  ostatnim Ja’Marra Chase’a, którzy debiutanckim spotkaniu sezonu 2021 pokazali, że są klasowymi zawodnikami:

Próbowałem wam powiedzieć, że nie martwimy się o upuszczone przez Chase’a piłki. To jest gość, którego widzieliśmy w rzeczywistości dużo więcej razy, niż ktokolwiek z was. Graliśmy tylko przedsezonowe spotkania, to nie jest prawdziwy futbol. Miał okazję potrenować z innymi zawodnikami, weteranami. Gdyby Ja’Marr nie przychodził na treningi, spał na spotkaniach i był kompletnie bezużyteczny, to bym się wtedy martwił. A Ja’Marr pokazał nam tylko i wyłącznie przeciwieństwo tego. Dlatego o nic się nie martwiliśmy.

Arizona Cardinals 38 – 13 Tennessee Titans

Chociaż coach Kliff Kingsbury przed sezonem był wybierany jako jeden z pierwszych trenerów do odstrzału, to jeszcze kilka takich występów jak wczoraj i będzie raczej wybierany jako faworyt do trenerów roku 2021.

Jego Cardinals absolutnie zmietli Titans z boiska. Buczała nie tylko ofensywa, która walczyła z przeciwieństwami losu (dostali mnóstwo flag za falstarty, czy inne przewinienia), ale również defensywa – Chandler Jones obalił Ryana Tannehilla aż 5 RAZY! PIĘĆ. Dlatego Cards są raczej spokojni o najbliższe tygodnie, a nawet jeśli Kingsbury zostanie zwolniony, to ma na to sposób.

Myślę, że bycie zwolnionym z pozycji trenera głównego w swoim alma mater, to jak przejście przez ogień. Jak już przeżyjesz to, to mało rzeczy cię potem rusza. Co roku w NFL jest ogromna presja. Dlatego podchodzę do tej roboty tydzień w tydzień, mam wygrywać każdy następny mecz i robić wszystko, co mogę, by być najlepszym. Powiem wam tak – mamy w szatni kilku wiekowych chłopaków, którzy nadal są głodni sukcesu. Ja chcę im w tym pomóc.

Uff. Bycie kopanym bardzo boli – zwłaszcza, jeżeli to zwykle ty jesteś tym, który kopie. To rzadkie uczucie niedawno poczuł Mike Vrabel, którego Titans zostali absolutnie zdemolowani. Zawinili wszyscy, a np. powracający Tylor Lewan już przeprosił publicznie za to, że pozwolił Chandlerowi Jonesowi na sianie takiego chaosu.

Vrabel był wściekły na pomeczowej konferencji i przyznał, że wczorajsze spotkanie to było jedno wielkie nieporozumienie:

Jak grasz w taki sposób, to wynik nie jest szokujący. Nie musimy specjalnie się zastanawiać, czemu akurat przegraliśmy ten mecz. Tak się właśnie dzieje w National Football League, jak grasz absolutny piach. Mówiłem im, powtarzałem, mówiłem nawet wam: dowiemy się, jaka jest nasza kultura po tym spotkaniu. Zobaczymy, kto wstanie jutro rano, przyjdzie tutaj i będzie chciał pracować, a kto będzie miał to w nosie.

San Francisco 49ers 41 – 33 Detroit Lions

Ale fart, cytując klasyka. Kyle Shanahan powinien być wściekły na swoją drużynę, trenerów i przede wszystkim na siebie, że mając tak komfortowe prowadzenie, pozwolił Lions na taką końcówkę. Trey Lance, Jimmy G i reszta ekipy ofensywnej absolutnie rozstrzelała Lions, a drużyna z Detroit kompletnie nie miała pomysłu na to, jak się postawić Kalifornijczykom.

Owszem, corner Jason Verrett zakończył przedwcześnie spotkanie z powodu zerwania wiązadła krzyżowego, ale to nie jest powód, by stracić tyle punktów w czwartej kwarcie. Co gorsze, następnym razem tego szczęścia może zabraknąć, dlatego coach Shanahan planuje już pewne zmiany i ruchy awaryjne:

To jest miażdżące. Wiemy absolutnie, że miał absolutnego pecha w ciągu ostatnich lat i jakie miał problemy z graniem, a potem jak dobrze wyglądał podczas okresu przygotowawczego. Uwielbiam JV i mam dla niego ogromny szacunek, dlatego tak mi jest go cholernie szkoda. Ale wiecie, dyskutowaliśmy na ten temat. Gadałem już z Richardem Shermanem o tym. Sherman jest zawsze możliwością.

Z jednej strony Detroit Lions dostali sromotne lanie, a z drugiej strony Dan Campbell i jego drużyna pokazała w drugiej połowie pazura. Zaznaczyli jasno, że nie będą chłopcami do bicia, a jak będą wstawali, to po drodze pogryzą wam kolana. I jak powiedział, tak też zrobił –49ers czuli bowiem definitywnie ich oddech na plecach pod koniec spotkania.

I tak będzie prawdopodobnie wyglądał cały sezon Lions. Zespół raczej nigdy nie będzie faworytem przed meczem, ale pokazali swoim pierwszym spotkaniem, że nie można ich przekreślać:

Ofensywa – gramy przy czwartej próbie i nam się nie udaje. Nie zamierzam się tłumaczyć. Chciałem być agresywny, chciałem zdobyć 7 punktów zamiast 3. Defensywa nas zatrzymała. Potem mamy straty piłki, próbujemy szukać jakoś możliwości na zdobywanie punktów. Potem jednak tracimy jardy, wypadamy z zasięgu naszego kopacza i nie trafiamy po kopnięciu. I zamiast zdobyć 14, czy chociaż 10 punktów, to nie zdobywamy żadnego. To są dwie zmarnowane okazje. Poza tym rzucaliśmy 57 razy, to nie jest nasza gra, chłopie. Tak nie wygramy meczów. Mieliśmy szansę, daliśmy sobie sami szansę. Ale mamy jeszcze mnóstwo rzeczy do wyeliminowania.

Na drugą część raportu zapraszam już jutro.

Tekst i tłumaczenia opracował Kamil Kacperski.

*

Na koniec przypominamy, że mamy swoją, dedykowaną grupę na facebooku. Zapraszamy do dołączenia.

https://www.facebook.com/groups/464888500937826/

Leave a Reply

%d bloggers like this: