Skip to content

NFL Divisional Round – Saints vs Buccaneers

Niedzielny mecz o finał konferencji NFC pomiędzy Tampa Bay Buccaneers, a New Orleans Saints (start o 00.40) z pewnością przejdzie do historii. Z wielu powodów. Ale jednym z najgłośniejszych jest konfrontacja dwóch absolutnych ikon występujących na pozycji rozgrywającego. Zapraszamy na zapowiedź, którą przygotował Wojciech Lehmann.  

85 lat. Tyle w dniu meczu play-off pomiędzy ekipami Buccaneers, a Saints będą w sumie mieli dwaj najwięksi bohaterowie tych zawodów: Tom Brady i Drew Brees.  Wiek wiekiem, jednak patrząc na dokonania obu panów na przestrzeni kilkunastu lat w NFL, to rywalizacja ta dość szybko może zostać określona starciem absolutnych gigantów. Mimo, że obaj panowie spotkali się podczas tegorocznych rozgrywek sezonu zasadniczego dwukrotnie (oba mecze zakończyły się wygranymi Saints), to po kilku informacjach o możliwym zawieszeniu futbolowych butów na przysłowiowym kołku (po zakończeniu aktualnie trwającego sezonu przez Breesa) mecz Bucs kontra Saints nabiera wymiaru wręcz historycznego. Może to być więc ostatnie spotkanie dwóch tak zasłużonych i wielkich firm świata NFL, które przez ostatnie blisko 20 lat kształtowały absolutnie pozytywny wizerunek ligi i całego futbolu amerykańskiego.

Patrząc przekrojowo na bezpośrednie starcia Brady’ego i Breesa w tym sezonie, trzeba przyznać, że rozgrywający Buccaneers wypada w tym zestawieniu źle, żeby nie powiedzieć tragicznie. W pierwszym spotkaniu, podczas pierwszego weekendu rozgrywek Brees (grający bardzo dojrzale i poprawnie) poprowadził swoich Saints do zwycięstwa 34:23, zaliczając dwa punktowe podania i nie notując przy tym żadnej straty. Brady rozpoczął sezon z indywidualnym bilansem… zerowym. Notując dwa skuteczne podania do swoich partnerów i dwa podania zakończone przechwytami obrońców z Nowego Orleanu.

Rewanż w dziewiątym tygodniu zmagań był prawdziwą traumą dla zawodników i kibiców Buccaneers. Podopieczni trenera Bruce’a Ariansa przegrali aż 3:38, a legendarny Tom Brady zanotował jedno z najbardziej tragicznych spotkań w swojej usłanej sukcesami karierze. Były quarterback New England Patriots zaliczył w tym meczu aż trzy straty podczas wykonywanych podań, a jego statystyczna ocena była jedną z najniższych jakie może otrzymać rozgrywający.  QB rating Brady’ego w tym meczu wyniósł zaledwie 40,4 i był głośnym dzwonkiem alarmowym dla sztabu szkoleniowego drużyny z Tampa Bay. Alarm jednak okazał się skuteczny, bo od tamtej pory Buccaneers odnieśli 6 zwycięstw na 8 spotkań, co pozwoliło im spokojnie zameldować się w fazie play-off. Także sam Brady wyraźnie wyciągnął wnioski, bo ta seria sześciu tryumfów pozwoliła popularnemu TB12 osiągnąć wynik aż 40 zdobytych przyłożeń, co jest najlepszą jego zdobyczą od 2007 roku, kiedy to sezon zasadniczy Brady zakończył z aż 50 punktowymi podaniami.

Przed niedzielnym meczem duża grupa czołowych analityków i ekspertów NFL słusznie zauważa, że przy wysokim poziomie obydwu zespołów, bardzo trudnym zadaniem jest pokonanie tego samego zespołu aż trzykrotnie. Poziom rozpoznania przeciwnika, jego dogłębna analiza i nieustanne wyciąganie skutecznych wniosków w NFL, stoją na tak absurdalnie wysokim poziomie, że Drew Brees i spółka nawet w tej chwili nie mają przed swoimi przeciwnikami absolutnie żadnych tajemnic. Problem w tym, że analiza i znajomość przeciwnika to broń obosieczna i w tym przypadku może okazać się zabójczo skuteczna. Na co zatem muszą zwrócić uwagę „Bukanierzy”, by nie pozwolić się po raz kolejny „rozsmarować” swoim przeciwnikom po murawie stadionu Mercedes-Benz Superdome w Nowym Orleanie? Pierwszą kwestią jest gra linii ofensywnej Bucs, będącej pod presją swoich vis a vis z obrony Saints. W pierwszych dwóch starciach Tom Brady był stanowczo za często „dotykany”. O tym jaki dyskomfort dla rozgrywającego stanowi niezbyt pewna gra partnerów z offensive line, wie każdy młody adept gry na pozycji QB. Brady nigdy nie był mobilnym dyrygentem gry swojego teamu (jak Russell Wilson z Seattle Seahawks czy wciąż aktualny MVP ligi Lamar Jackson z Baltimore Ravens). Nie będzie potrafił jednym ruchem uciec spod presji przeciwników. Mając swoje lata na karku Brady musi czuć się bezpiecznie w „kieszeni” (tworzą ją ścierająca się grupa zawodników offensive i defensive line otaczając rozgrywającego, przygotowującego się do wykonania podania). I jest to absolutny obowiązek dla drużyny z Tampy. Jeśli to zadanie zostanie wykonane, demony przeszłości (zwłaszcza te dzwoniące łańcuchami podczas drugiego spotkania obu ekip w trakcie sezonu zasadniczego) mogą okazać się nie tak groźne, a gra dzięki temu naturalnie się wyrówna.

Co z kolei będzie prawdziwym „x-factorem” w grze New Orleans Saints? Odpowiedź to posiadanie piłki. W poprzednich spotkaniach Saints wykorzystywali zdolność do kontynuacji swoich akcji ofensywnych niemal do cna. To ten element gry pozwolił im podczas drugiego meczu przeciwko Bucs na posiadanie piłki przez ponad 40 minut, co jest wynikiem niemalże idealnym. Dobrą wiadomością dla Breesa i spółki jest powrót do pełnej sprawności oraz treningów gwiazdora na pozycji skrzydłowego Michaela Thomasa. Ten przez większą część sezonu zasadniczego zmagał się z bolesną kontuzją stawu skokowego. Mając do dyspozycji gracza takiego formatu, wspomaganego przez doskonałego w tym sezonie running backa Alvina Kamarę oraz godnego zaufania tight enda Jareda Cooka, Drew może śmiało myśleć o odłożeniu myśli na temat sportowej emerytury przynajmniej o kolejne 7 dni.

Ważną informacją dla kibiców jest fakt, że póki co nie ma informacji o większych urazach kluczowych zawodników po obu stronach. Gwiazd i ich popisów więc nie zabraknie. Jakie będą efekty? To w końcu sport, ale jakimkolwiek wynikiem zakończy się ten mecz, niedosyt pozostanie, bo na kolejne stracie takich ikon jak Brees i Brady przyjdzie futbolowym kibicom na świecie czekać jeszcze długo.

Mój typ: Tampa Bay Buccaneers – New Orleans Saints 30:33

Kto wygra mecz?

View Results

Loading ... Loading ...

Autor: Wojciech Lehmann

Źródło grafiki w leadzie: neworleanssaints. com

Leave a Reply

%d