NFL Divisional Round – Chiefs vs Browns
O 21.05 startuje pierwsze niedzielne spotkanie, walka o finał konferencji AFC (gdzie już rozgościli się Buffalo Bills), Kansas City Chiefs – Cleveland Browns. Mecz zapowiada się arcyciekawie. Zapowiedź wydarzenia przygotował Maciej Zając. Zapraszamy!
Ostatni weekend dla fanów w Cleveland musiał być jak sen. Lata słabych lub bardzo słabych występów, dramatyczny sezon 0-16 i powolne pięcie się do jakiegokolwiek dodatniego bilansu. Przebudowa od bycia ‘najgorszym miejscem dla zawodników z draftu’, aż po poważnego (tak, to do Was Bears) uczestnika fazy playoff zajęła nieco czasu. Ale chyba warto było czekać, prawda? Warto było czekać, by zobaczyć jak przetrzebiona kontuzjami, COVIDem i pozbawiona trenera drużyna wchodzi jak po swoje na stadion znienawidzonych Steelers. Warto było czekać by zobaczyć 28-0 po pierwszej kwarcie, a przede wszystkim warto było czekać by zobaczyć WYGRANĄ drużyny Browns w tej fazie sezonu – w styczniu!
Ta wygrana dla wielu kibiców Browns była pierwszą jaką mogli oglądać w playoffach, ostatnie zwycięstwo miało wszak miejsce w sezonie 1994 (1 stycznia 95’ przeciwko New England Patriots, kiedy ekipą z Ohio dowodził… Bill Belichick). A to znaczy, że kiedy Browns ostatni raz przechodzili rundę dzikich kart, ich obecnego rozgrywającego nie było jeszcze na świecie, a serwis Yahoo nawet nie istniał! Ale chyba nie zebraliśmy się tu rozmawiać o historii, prawda? Browns piszą przecież zupełnie nowy rozdział i z całą pewnością nie będą chcieli zaprzestać na jednej wygranej. Przed nimi jednak teoretycznie najcięższe wyzwanie jakie mogli sobie wyobrazić – obrońcy tytułu, Kansas City Chiefs, prowadzeni przez Patrick Mahomesa i w dodatku na Arrowhead, na którym będzie mogło zasiąść nawet 16 tysięcy fanów.
Thank you to everyone who came to Berea to see us off! 🧡 pic.twitter.com/0nS4YW6bqL
— Cleveland Browns (@Browns) January 16, 2021
Jednak Browns w ostatnim meczu udowodnili, że należy się z nimi liczyć. Pokazali mnóstwo zimnej krwi wykorzystując błędy przeciwnika, a także imponowali niesamowitym sercem, walcząc pomimo okropnie niesprzyjających okoliczności. Pozbawieni m.in. Joela Bitonio, doświadczonego liniowego, zawodnicy z Ohio zdawali się być nieco na łasce groźnej przez cały sezon linii defensywnej Steelers. Groźnej aż do tego dnia, bowiem ofensywni liniowi Browns zapewnili Bakerowi (oraz swoim biegaczom) absolutną swobodę działania i pełne bezpieczeństwo. Ani jednego sacka, nawet jednej presji na rozgrywającym ze strony takich graczy jak Cameron Heyward, Stephon Tuitt czy TJ Watt, który przez cały rok zanotował aż 15 sacków!
Coś niesamowitego, a to przecież nie koniec. Steelers byli przecież najlepiej broniącą biegi drużyną ligi, a mimo to nie udało im się powstrzymać Kareema Hunta (byłego gracza Kansas City Chiefs) przed zdobyciem dwóch przyłożeń. I to właśnie gra biegowa, w połączeniu ze znakomitą linią ofensywną może być największą szansą ekipy Kevina Stefanskiego. Chiefs już w zeszłym roku mieli ogromne problemy z obroną biegów, będąc w końcu 3 dziesiątki w wielu statystykach defensywnych. I mimo, że w playoffach uległo to sporej poprawie, a ten sezon jeszcze dokręcił nieco śrubę, to kombinacja ofensywna jaką dysponują Browns zdaje się być znakomitą odpowiedzią. Nick Chubb to absolutnie czołowy biegacz (pomimo kontuzji, która wykluczyła go z kilku meczów, ponad 1000 jardów i 12 przyłożeń w tym sezonie) na którym Baker zawsze może polegać, a Hunt to zagrożenie nie tylko dołem, ale i górą!
A jeśli biegi nie poskutkują? Choć nie wierzę w scenariusz w którym obrona Kansas zaczyna magicznie powstrzymywać biegi niczym Ravens zatrzymujący Henry’ego w meczu rundy dzikich kart, to i na to Browns mogą mieć odpowiedź. Wszyscy wiemy jak skończyło się to w zeszły weekend, kiedy Baker był całkowicie bezpieczny: ponad 250 jardów, 3 rzucone przyłożenia i bardzo dobry mecz. A przecież nikt nie powie, że Chiefs będą się bronić lepiej niż Steelers. Przecież główną siłą obrony podaniowej Chiefs był przez długi czas pass rush, a ten niestety w tym sezonie zwyczajnie nie działa. Chris Jones gra dobry sezon, nawet bardzo dobry. Jednak Frank Clark jest mało widoczny. Reszta liniowych częściej miewa gorsze niż lepsze momenty, a jeśli naprzeciw temu stanie linia tak dobra jak ta z Cleveland, może być więcej tych gorszych.
Jest jeszcze jeden element, który zdecydowanie trzeba wziąć pod uwagę, który może zadecydować o być, albo nie być jednej z tych drużyn. Chodzi o wejście w mecz – Browns od początku meczu w Pittsburghu ruszyli idealnie i raz za razem wykorzystywali każdy błąd Steelers (a ci tych błędów też popełniali ponad miarę). Pamiętacie jak Chiefs zaczęli poprzednie playoffy? Jedną z najbrzydszych pierwszych kwart jakie pamiętam w ich wykonaniu. Błąd na błędzie i 0-24 z Texans. Oczywiście, można mówić, że skoro wtedy Mahomes i spółka rozpoczęli pościg to i teraz mogą to zrobić. Ale w sztabie Browns nie ma ludzi których można by podejrzewać o pomysły w stylu Billa O’Briena, a więc i o szalony pościg będzie trudniej!
Jednak jeśli jakaś drużyna może z pełną świadomością iść na strzelaninę, to są to właśnie Chiefs. Ofensywa o której trudno powiedzieć cokolwiek nowego, cokolwiek odkrywczego. Teraz jednak Patrick Mahomes po raz pierwszy zagra w playoffach bez swoich dwóch zaufanych ludzi: Mitchell Schwartz (który co prawda nie gra przez większość sezonu, jednak każdy dotychczasowy mecz w playoffach Mahomesa był właśnie z nim na linii) oraz Sammy’ego Watkinsa, bez którego zeszłoroczny marsz po tytuł mógłby się nie udać! Do tego wciąż nie wiemy czy w meczu wystąpi wybrany w tym roku w pierwszej rundzie Clyde Edwards-Helaire, który doznał paskudnie wyglądającej kontuzji w meczu z Saints.
Jednak nadal w ataku Kansas są Kelce i Hill, czyli dwa ulubione cele Mahomesa. A stająca im naprzeciw obrona Cleveland wcale nie jest ścianą, przez którą nie będzie się dało przebić – jest wręcz przeciwnie. Obrona podań Browns przez większość sezonu stała na bardzo przeciętnym poziomie (dość powiedzieć, że grający słabo w tym roku Big Ben rzucił im ponad 500 jardów i 4 przyłożenia), a pozbawiona jednego z dwóch swoich podstawowych rusherów Oliviera Vernona, z całą pewnością będzie miała przed sobą trudne zadanie. Travis Kelce to TE wykręcający cyferki na poziomie topowych receiverów, a w dodatku bardzo bezpieczny cel dla Patricka w sytuacjach gdy ten jest atakowany. Tyreek Hill jest w stanie wygrać pojedynek z niemal każdym kryjącym go graczem. A cornerzy Browns to nie są ludzie, których stawiasz w ciemno na takiego sprintera. Do tego dochodzi mający za sobą bardzo nijaki sezon Mecole Hardman, przed którym szansa na przeskoczenie w hierarchii Watkinsa. No i jest też Demarcus Robinson, będący jednym z ulubionych celów Patricka. Jeśli jednak ktoś ma zatrzymać atak Chiefs w playoffach, to Myles Garret jest jednym z tych ludzi których na to stać. Tylko czy Browns nie zabraknie talentu w obronie?
Bardzo ważnym elementem – który może mieć ogromny wpływ na przebieg najbliższego meczu – jest fakt, że starterzy Chiefs wyjdą na boisko po trzytygodniowej przerwie (większość nie grała w meczu 17 tygodnia przeciwko Chargers). A sytuacja ta, jak zwykle, ma dwie strony. Z jednej mamy bowiem zawodników wypoczętych, może nawet głodnych gry. Do tego legendarne już niemal ‘Andy Reid po bye week’ – mając dodatkowy czas na przygotowanie się Big Red niemal nie przegrywa meczów. Jednak, czy tak długi rozbrat z boiskiem nie wpłynie negatywnie? Czy Chiefs nie będą wybici z rytmu? Na te pytania dziś nie znamy odpowiedzi, ale rozpędzeni Browns z pewnością będą niezwykle groźni!
Zajrzyjmy więc na koniec do wróżbity Macieja, jak on widzi przebieg meczu?
‘Mecz moim zdaniem będzie znacznie bliższy niż wielu się wydaje. Walka toczyć się będzie do samego końca, a linia Browns po raz kolejny udowodni, że jest czołową w skali całej ligi. Jednak nie wystarczy to na wchodzących do Playoffów Chiefs i po słabym początku zespół Reida zwycięży!’
Wynik jaki obstawiam to 38 – 31 dla Chiefs. Ale będę szczery, absolutnie nie zdziwi mnie wygrana Browns.

Autor: Maciej Zając
Źródło grafiki: twitter @ browns
Categories
AKTUALNOŚCI, NFL, NFL, Wpisy