Skip to content

NFL SUPER BOWL: Zmiana – stały element życia Shaquila Barretta

Niechciany, zagubiony, z problemami osobistymi, zdrowotnymi, a jednocześnie nadludzki talent do sportu. NFL na początku go nie pragnęła, ale teraz każdy już wie jak duży błąd popełnił. Zapraszamy na felieton o symbolu Tampa Bay Buccaneers – przed wami Shaquil Barrett. Tekst przygotował Piotr Zach.

Mawia się, że jedynym stałym elementem w życiu człowieka są zmiany. Ta teza brzmi jak życiowe motto Shaquila Barretta. Od mieszkań, przez autograf, aż po odsetek tłuszczu w organizmie. Jakiego aspektu byśmy nie wzięli pod lupę, OLB Tampa Bay Buccaneers na pewno nie utrzymywał w nim statusu quo przez dłuższy czas.

Rozpoczęło się od najmłodszych lat. Rodzina Barrettów prowadziła, nietypowy jak na XX/XXI wiek w USA, koczowniczy tryb życia. Młody Shaq zmieniał mieszkanie przynajmniej 16 razy w ciągu 13 lat – przynajmniej tylu doliczył się już z perspektywy gracza NFL. Donyetta Hawkins i Steven Barrett, rodzice, rozeszli się jeszcze zanim potrafił to zrozumieć. Oboje nie śmierdzieli groszem, dlatego gdy zaległości w rachunkach robiły się nie do przełknięcia, przenosili się. Z własnej woli lub wyrzuceni przez zarządcę. Shaqowi na szczęście zawsze towarzyszył brat, Kevin „Grump”, z którym tułali się po członkach rodziny: mieszkali a to z mamą, a to z tatą, a to u jakiegoś kuzyna, innym razem u ciotki. Szczury najpierw przerażały młodych chłopaków, ale z czasem stały się w zasadzie normą.

Bracia w młodości byli nierozłączni, czasami brano ich za bliźniaków. Razem przechodzili przez trudy życia i nastoletni bunt. Gdy zatem Kevin „Grump” został wysłany do liceum Boys Town, Shaq – mówiąc kolokwialnie – olał temat… czegokolwiek. Nie miał nikogo, kto popychałby go do przodu, stracił wszelką motywację. Grump wspomina: Gdy wyjechałem, popadł w smutek i przestało mu zależeć. Na treningi nie chodził, gdy żadne z rodziców nie mogło go podwieźć. Zostawał w domu, przeglądał raczkujący jeszcze wtedy internet, kompulsywnie wchodził na MySpace i obżerał się, czym się dało.

Waga to jedna z jego najbardziej zmiennych zmiennych. Dzisiejsze ok. 110 kg na pewno nie jest tym samym 110 kg, które posiadał w latach szkolnych – trenerzy klubowi postarali się o to, by wyszlifować proporcje tłuszczu do mięśni. Zresztą taka waga to dla niego mały problem. Shaq potrafił warzyć 120 kg… w wieku 15 lat. Jadałem tak dużo, jak tylko byłem w stanie. Barrett już od czasów, gdy wiek liczył jeszcze jedną cyfrą, miał coroczne problemy, by zmieścić się w limicie wagowym, wymaganym w szkolnych drużynach futbolu. Wtedy przychodziły okresy refleksji: bezgraniczne jedzenie ustępowało owijaniu się w folię, jedzeniu tuńczyka z musztardą, zażywaniu środków na przeczyszczenie. Tak to mniej więcej wyglądało do momentu pojawienia się w NFL. Teraz defensor Bucs jest pod stałą opieką dietetyków, którzy na przestrzeni jego 7-letniej kariery zredukowali procentową zawartość tłuszczu w organizmie z 22% do 12%. Zwiększyło to jego mobilność, szybkość i zapał do pracy.

Tego wszystkiego nie miał w City High School, skąd po drugim roku przeniósł się do Nebraski, do Boys Town – gdzie czekała na niego znajoma twarz i wojskowy mores, który nauczył go etyki i pokory. To było dla mnie dobre. Trafiłem w odpowiednie środowisko – takie, jakiego potrzebowałem na tym etapie życia.

Nowe okoliczności sprawiły, że ścieżka Barretta do NFL zaczęła powoli się budować. A raczej były przygotowywane pod nią grunty. Jako DE lokalnej drużyny zdobył nagrodę dla szkolnego sportowca roku, pojawiał się również w stanowych rankingach. Nie ograniczał się jednak do futbolu – zdobył stanowy tytuł mistrza we wrestlingu, a na lokalnych boiskach do koszykówki pokazywał całkiem dobry arsenał zagrań. Był tym widocznie otyłym kolesiem, który sprawia kiepskie wrażenie, ale zmieniasz o nim zdanie, gdy tylko dostaje piłkę – jakimś cudem ma w sobie to coś, przestawia innych na parkiecie, wprowadza nieco chaosu, by za chwilę wyjść z niego dryblingiem, o jaki byś go nie podejrzewał nigdy. Nie zaprowadziło go to jednak do żadnego stypendium. College się nie odezwały.

Shaquil zrobił to, co umiał najlepiej – podążył za bratem. Na uczelni Nebraska-Omaha wstąpił do drużyny futbolowej, by jako MLB przewodzić drużynie w tackles, zanotować 8,5 sacków, wymusić trzy fumbles i zablokować cztery kopnięcia. Trener natychmiastowo zgłosił go do stypendium, ale wkroczyła wtedy dobrze znana mu zmiana: uczelnia zlikwidowała program futbolowy.

Teraz musiał zadbać już o siebie. Przeniósł się do Colorado State, by kontynuować swoją karierę. W 4 lata nauki zwiedził 4 różne pozycje na boisku, co roku je zmieniając: MLB, ILB, SLB oraz WLB. Bilans? 246 tackles, 18 sacków, 32,5 tackles for loss, 3 INT, 7 fumbles, 3 zablokowane kopnięcia, nagroda DPOY Konferencji Mountain West w ostatnim roku. Efekt? Jego nazwisko nie padło w żadnym momencie Draftu, do którego przystąpił – pod koniec gali wyłączył telewizor.

Statystyki z bardzo dobrych robią się imponujące. Szczególnie gdy weźmiemy pod uwagę, że Barrett uczęszczał na zajęcia, wykręcał na boisku takie statystyki, a do tego wieczorami brodził w błocie, ściekach i piachu, pracując przy budowie autostrad. Wszystko dlatego, że nawet w życiu takiego Shaquila COŚ musi być niezmienne, a dla niego była to miłość i rodzina. Przyszłą żonę Jordannę poznał na nabożeństwie, jeszcze za czasów Boys Town, żeniąc się z nią już w drugiej klasie college’u. Potem ten życiowy snap został rozegrany bardzo szybko – potomstwo pojawiło się także w okresie uczelnianym, a dziś Shaquil i Jordanna oczekują już czwartej pociechy. Zawodnik zmniejszył nieco tylko tempo, bo poprzednia trójka pojawiła się jeszcze przed 22 rokiem życia. Do wszystkich wymienionych wyżej zajęć musimy zatem dodać także intensywne czynności tacierzyńskie.

Doba Jordanny nie była jasno wyznaczona – spała wtedy, gdy miała akurat przerwę, codziennie parając się dwoma lub trzema pracami. Shaq nie chce, by jego dzieci przeżywały dzieciństwo w podobny sposób, co on. Wszystko co robi, robi dla dobra ich i Jordanny. Młoda para wraz z końcem uczelni szukała zatem jak najbardziej dochodowych okazji na przyszłość i Shaquil pewnie do dziś imałby się różnych prac lub utknąłby w jakimś zakładzie na dłuższy czas, gdyby koniec Draftu był faktycznym końcem jego futbolowych marzeń. Ale wtedy do akcji wkroczył John Spytek.

Spytek to skaut Denver Broncos. Zawiesił oko na Barrecie już wcześniej, rozważając go w odległych rundach Draftu. Czarnoskóry obrońca tak mu nie dawał spokoju, że po loterii zadzwonił do niego z ofertą. Nie jest imponujący na papierze. A potem go oglądasz. Jest naprawdę dobrym gościem, może nie bardzo szybki, nie tak mocno eksplozywny, a pewnych rzeczy w nim nie znajdziesz. Ale im więcej go oglądasz, tym bardziej go doceniasz. Naprawdę wie, jak grać w tę grę – to możemy przyjąć za uzasadnienie decyzji podjętej przez Spyteka.

Pamiętacie, jaka była główna motywacja Shaquila w tym momencie? Środki na utrzymanie rodziny. Decyzja nie była więc jakaś górnolotna – postawił na Denver oferujące bonus przy podpisaniu w wysokości 10 000 dolarów (po słuchawkę sięgnęły bowiem jeszcze Pittsburgh Steelers i Baltimore Ravens).

Same dobre chęci nie starczyły na wybuchowy start. Prawie cały debiutancki sezon spędził w practice squadzie Broncos, aby w offseason rozpocząć transformację swojego ciała. Nowym koordynatorem defensywy stał się przy okazji Wade Phillips, a wszystko to otworzyło drogę do prawdziwego grania w NFL. W debiucie spowodowanym kontuzją DeMarcusa Ware’a, Barrett zanotował 1,5 sacka, wymuszone i przejęte fumble, 3 tackles for loss.

Kariera w Denver nie przyniosła mu spektakularnych wyników – najwięcej sacków zanotował w swoim pierwszym, prawdziwym sezonie grania (5,5). Nic dziwnego, bo cały czas podążał w cieniu kolegów: Von Millera, Shane’a Raya czy Bradleya Chubba. W rotacji zawsze był backupem na czarną godzinę lub dając odpoczynek starterom, przez co jego rozwój nie przebiegał tak, jakby chciał. W wieku 26 lat, w 2019 roku, stał się niezastrzeżonym wolnym agentem i czuł, że jest miejsce, gdzie jego umiejętności zostaną należycie docenione. Wcześniej musiał się ich jednak nauczyć i to było najważniejsze, co wyniósł z Denver: olbrzymi progres swojej gry.

W dużej mierze przyczynił się do tego obóz Vona Millera, zorganizowany w 2018 roku. Do niego, Bradleya Chubba i Buda Dupree dołączył właśnie Barrett, który był swego rodzaju projektem Millera. MVP Super Bowl 50 chciał, by ten stał się najlepszą wersją siebie. I wśród steków, leśnych wędrówek, wspólnego łowienia ryb i treningów, dokonał tego, ratując karierę Shaquila – jak sam bohater tekstu bez ogródek to nazywa.

Backupowy OLB cenił sobie zresztą Von Millera od momentu wejścia do drużyny. Chciał czytać go jak pasjonującą książkę. Oglądał jego ruchy rąk, nóg, pracę podczas ćwiczeń. Taki obóz był dla niego jak spełnienie marzeń. Bez innych osób, bez reżimu drużynowego mógł ćwiczyć, to, co uważał za niezbędne i co miało przynieść mu największy rozwój.

W 2014 roku, wchodząc do ligi, Barrett posiadał bowiem… dwie zagrywki pass rushowe: double swipe i bull rush. Innych po prostu nie znał, najwidoczniej w realiach akademickich to wystarczało.  Jego celem stało się powiększenie arsenału. Wachlarz dobił do 8 zagrywek, do poprzednich dorzucając: long arm, cross chop, spin, stutter bull, fake bull, ghost step. Wszystko dzięki czerpaniu wiedzy od najlepszych, niesamowitemu poświęceniu i gotowości do tego, co w jego życiu nieuniknione: do zmiany.

Rozstanie z Denver było naturalną koleją rzeczy, wszyscy wiedzieli, że do niego dojdzie. Von Miller zabrał Shaquila do Las Vegas w 2018 roku, aby odpocząć po sezonie, ale jak potem przyznawał, również dla swoistego pożegnania się, które było kwestią czasu. Wiedzieliśmy, że jest na wylocie. To była nasza ostatnia wycieczka radości – mówił potem.

Shaq miał się wtedy stać Tygrysem Bengalskim, ale Cincinnati zawiedli się na prześwietleniu jego ramienia. Analitycy medyczni drużyny nie dali zielonego światła i do podpisania umowy nie doszło. Na scenę wkroczyli Tampa Bay Buccaneers, mający w planach rzeczy wielkie i budujący zespół graczy z potencjałem. Zobaczyli go w Barrecie, on dostrzegł swoją szansę na grę i tak rozpoczął się najlepszy jak dotychczas jego rozdział w NFL.

Nowy nabytek Tampa Bay EKSPLODOWAŁ. Jego dokonania po sezonie szybko zostały zbombardowane przenosinami Toma Brady’ego do Bucs, a warto zatrzymać się na moment przy sukcesie Barretta. Po 4 sezonach, w których zaliczył łącznie 14 sacków, w pierwszym sezonie w TBB zdobył ich 19.5! Zanotował tym samym rekord organizacji  i jednocześnie wygrał klasyfikację w całej lidze. Zagrał w 80% defensywnych snapów, a w Week 4 wymusił fumble, które Ndamunkong Suh zamienił na TD. Leżąc na murawie i obserwując Suha czuł spełnienie. Myślałem sobie: w końcu zagrałem tak, jak zagrałby Von [Miller]. Czułem, że osiągnąłem to, co chciałem – tak wspomina tamten moment.

Ten sezon nie jest już tak doskonały, ale Barrett ma na koniec 8 sacków, a 3 z nich dokonał w (prawie) najważniejszym momencie sezonu: na Aaronie Rodgersie podczas NFC Championship Games. Aaron trzymał piłkę za długo, chciał zrobić za wszelką cenę big plays. Wykorzystałem to. Czy jego big plays przypadną natomiast na Super Bowl? W całym tym zamieszaniu łatwo zapomnieć o jednym: on już doświadczenie wygrania najwyższego tytułu ma. Broncos dokonali tego przecież w jubileuszowej, 50 edycji – tej samej, w której Von Miller zdobył wspomniane już wcześniej MVP. Działa na wyobraźnię? Shaquilowi na pewno. Z całą swoją pokorą i świadomością ewentualnych braków, przypuszczalnie choć raz wizualizował sobie powtórzenie osiągnięcia wielkiego mentora i oddanego kumpla. Patrick Mahomes to duża szansa na to – wystarczy znacząco wpłynąć na jakość jego gry, a publiczność od razu to zauważy.

Barrett w college’u rozdawał wycyzelowane autografy, z misternie łączonymi się literkami jego imienia i nazwiska. Dzisiaj zabierałyby za dużo cennego czasu. Poproszony o podpis tworzy coś na kształt S~~~~ B~~~~~. Trudno mu się jednak dziwić, to coś, do czego dochodzi wielu sportowców. Shaq jednak wie, że nawet 8 ruchów w pass rush to wciąż za mało na status gwiazdy. Dalej trenuje, uczy się, chodzi z tabletem pod pachą, by oglądać wideo z gry innych wielkich zawodników. Cały czas zdobywa również wiedzę na temat tego, jak robić użytek ze swoich nietypowych warunków: zaledwie 1,88 m i 113 kg wagi sprawiają, że wykorzystuje swój dość niski wzrost do przemykania między linią ofensywną i to w mobilności upatruje przewagi. Jego siłą jest niepozorność. Widziałem kilku świetnych graczy – on jest inny od każdego z nich. Niektórzy byli potężni, inni mieli długie ramiona, jeszcze inni wygrywali szybkością. Wszyscy byli więksi. A on po prostu wie jak grać. Wie, jak się ustawić i jak to wykorzystać – to słowa Todda Bowlesa, koordynatora defensywy Buccaneers.

Wie jak grać, już to widzieliśmy. Teraz Bowles, wcześniej Spytek. Wydaje się, że ta wiedza daje Shaquilowi przewagę, jakiej nikt do końca nie rozumie, ale którą wielu chce mieć w swojej drużynie. Śledząc historię Barretta z tej pozycji, można stwierdzić, że nie był on w ogóle predestynowany do osiągnięcia sukcesu. Ciągle za ciężki, bliski popadnięcia w prozę życia, z trójką dzieci w wieku uniwersyteckim, nieprzystosowany wymiarowo do swojej pozycji, nieimponujący. Ma jednak w sobie to coś, co sprawia, że ludzie widzą go na boisku i mu wierzą. Poczciwy na co dzień, diabelsko walczący na boisku. Futbol wydaje się dla niego idealnym rozwiązaniem: pozwala na stałość, ale nie dozgonną, prędzej czy później trzeba przecież zejść z murawy i zająć się życiem na nowo. W 5-osobowej rodzinie też już przyszedł czas na zmiany, w końcu niedługo się ona powiększy. Pozostaje życzyć Shaquilowi tego, by kolejne transformacje przebiegały w życiu równie gładko, jak gładki wydaje się opis jego profesji, który ukuł na użytek jednego z wywiadów: jest naprawdę wiele sposobów na to, by dostać się do rozgrywającego. Wystarczy jedynie za każdym razem znaleźć ten odpowiedni.

Autor: Piotr Zach

Źródła:

  1. https://theathletic.com/1350193/
  2. https://www.espn.com/nfl/story/_/id/30476657/buccaneer-shaquil-barrett-pass-rush-summit-saved-career
  3. https://www.buccaneers.com/news/shaq-barrett-jason-pierre-paul-interview-media-super-bowl-lv
  4. https://www.thetelegraph.com/sports/article/Out-of-Miller-s-shadow-Barrett-aims-to-follow-15918623.php

Wszystkie teksty  (felietony, relacje z konferencji, informacyjne) w jednym miejscu znajdziecie poniżej, zapraszamy!

NFL Super Bowl z NFLPOLSKA

Leave a Reply

%d bloggers like this: