Okiem Kickera #27 – Kicker o Kickerach

Kickerzy w ostatnim czasie bardzo mocno wyróżniali się na boiskach NFL. Tematem zajął się Dawid Pańczyszyn, który ten fach zna doskonale. Zapraszamy na felieton.
Na wstępie zapraszamy na cieplutki podcast NFLplRadio.:
A jeśli chcielibyście dołączyć do #TeamNFLPolska i nas wesprzeć na serwisie Patronite, szczegóły znajdziecie na https://patronite.pl/nflpolska.com
lub klikając przycisk ->
Z góry bardzo serdecznie dziękujemy! Dzięki temu wsparciu możemy funkcjonować i się rozwijać.
***
NFL to liga quarterbacków, w żadnym sporcie jedna pozycja nie definiuje jakości drużyny aż w takim stopniu. Jedynymi przykładami mogą być pojedyncze jednostki, które resztę historii spędzą w panteonie swoich sportów, jak Messi czy Jordan, którzy samodzielnie potrafili na swoich barkach dociągnąć zespół do sukcesu, ale nawet oni mieli swoje ograniczenia, tak samo jak Lewandowski w polskiej reprezentacji.
Futbol amerykański to jedyny sport, w którym skład meczowy obejmuje zarówno DK Metcalfa, Vince’a Wilforka czy Randy’ego Bullocka
4️⃣4️⃣ YARDS AND THE KICK IS GOOD‼️
Randy Bullock puts the Titans on top in the final seconds 🙌
(via @Titans) pic.twitter.com/4YoHvBczXS
— NFL on ESPN (@ESPNNFL) December 24, 2021
Nawet przypadki, gdy jeden zawodnik dominuje swoją formację, albo wyróżnia się w kilku z nich, nie jest w stanie przeskoczyć wagi rozgrywającego jeśli chodzi wynik końcowy. To właśnie QB, otrzymujący zagrywkę od koordynatora ofensywy, czytając defensywę przed snapem, decyduje czy zrobić audible, czy wykonać opcję Run czy Pass, do kogo podać dalej czytając defensywę ale już w trakcie akcji, mając na to często mniej niż 3 sekundy. Wszystko to pod presją silnych i ogromnych ludzi, którzy pomimo zmieniających się przepisów, nadal mogą zrobić mu krzywdę, o czym mógł przekonać się Aaron Rodgers już w swoim pierwszym nowojorskim drivie.
Jak wiadomo, zdarzają się wyjątki, jak Trent Dilfer, który na barkach morderczej defensywy Ravens zdobył puchar Lombardiego, ale spójrzmy na statystyki z 2000, kiedy jako starter poprowadził Baltimore do wygranej w Superbowl: prawie 60% skuteczności podań, niecałe 7 jardów na podanie, 12 TD i 11 INT. Nic specjalnego prawda? Popatrzmy na to jednak z innej perspektywy: starter Baltimore, Tony Banks, wygrał 5 z 9 spotkań, co wystarczyło, żeby to Dilfer zajął jego miejsce do końca sezonu, aby już w roli głównego rozgrywającego, nie przegrać żadnego z 10 spotkań, łącznie z Superbowl. Brzmi jak przepis na nowy kontrakt i kredyt zaufania na kolejne lata? Otóż nie, bo Dilfer już w offseason szukał nowego domu w Seattle. Buduje to obraz stanowiska, które nie tylko wiele wymaga, ale równie mało wybacza, a w konsekwencji każe patrzeć na takich zawodników jak Roethlisberger, bracia Manning, Rivers czy Mahomes z ogromnym podziwem, a już w przypadku Toma Brady’ego z niedowierzaniem. Czy mając na uwadze to wszystko, może istnieć jakakolwiek pozycja która może aż w takim stopniu decydować o wygranej bądź przegranej? Owszem, może: kickerzy.
***
Solidny kicker to błogosławieństwo każdej kompletnej drużyny. Sam fakt bycia starterem na tej pozycji w NFL świadczy o pewnego rodzaju doskonałości, ponieważ ta pozycja nie jest traktowana nad wyraz pobłażliwie. Spójrzmy na kilka przykładów. Jake Moody, kicker SF 49ers, trafił w obecnym sezonie 30/30 podwyższeń, które od paru lat już nie są automatycznym trafieniem z 19 jardów, ale praktycznym field goalem z 32, którego zdarza się nie trafić choćby przyszłemu członkowi HoF- Justinowi Tuckerowi. Jeśli chodzi zaś o field goale to mamy już 14/17, co nadal daje 82% skuteczności. Dwa z trzech pudeł, w tym potencjalny game winner przypadły na przegrane spotkanie z Browns w szóstej kolejce, co sprawiło, że pojawiły się krytyczne głosy na temat rookie kickera San Francisco. Jako kicker, 94% skuteczności nie chroni cię od krytyki, a Moody był kwestionowany, bo nie trafił z 54 i 41 jardów. Z kolei Brett Maher, który przeszedł do historii swoją przygodą z podwyższeniami w dzikiej karcie jeszcze jako Cowboy, ten sezon zaczął już w LA Rams. W siedmiu spotkaniach trafił 12/13 podwyższeń i 17/23 field goali, co daje 80% skuteczności. Piszę o siedmiu spotkaniach, bo Maher miał szansę rozegrać ich jedynie tyle w barwach Rams, którzy po spotkaniu ze Steelers wymienili go na Lucasa Havrisika. Tak, zawodnik ze skutecznością 80% widziany jest w NFL jako słabość. Kickerzy są tutaj także ofiarą swojego własnego sukcesu.
https://www.footballperspective.com/wp-content/uploads/2017/09/fg-success-rate-1960-2017.png
Nie zmienia to jednak faktu, że często kopnięcia na bramkę są brane przez wszystkich, począwszy od kibiców, przez zawodników, po trenerów “for granted”. Oczywiście patrząc na to z zewnątrz można tego oczekiwać, tak samo jak celnego rzutu przez QB, utrzymania piłki przez RB w czasie biegu, czy złapaniu podania prosto w ręce przez WR. Pozwólcie jednak, że jako osoba z doświadczeniem na tej pozycji, opowiem Wam jak to wygląda od kuchni. Po pierwsze, kickerzy mierzą się z piętnem nie bycia “prawdziwym” futbolistą. Brak kontaktu podczas spotkania i treningów, sprawia, że pomimo kopania byciem integralną częścią sportu, pozycja kickera wydaje się być niekompletna w oczach wielu, co ma przełożenie na to jak widzimy się my sami. W moim przypadku sprawiło to, że znalazłem się w defensywie, bo chciałem udowodnić, że brak fizyczności to nie jest moje widzimisię, ale charakterystyka pozycji. Po drugie, kopacz ma bardzo określone i zawężone pole działania. Kickoff, field goal i może czasem punt. I tak jak może w przypadku kickoffu czy puntu można wcielić się w defensora i przeciągnąć akcję do kilku sekund, tak najważniejsza zagrywka dla każdego kopacza, czyi field goal, rządzi się całkowicie innymi prawami.
https://www.nytimes.com/video/sports/football/100000002483002/secrets-of-a-field-goal-kick.html
WR zawsze może nadrobić kiepską ścieżkę dobrym catchem, DB nawet jeśli wpuści podanie, może nadrobić tacklem, albo wybiciem piłki pięścią. Nie sprawia to, że ich zadanie jest łatwiejsze, ale daje im możliwość nadrobienia potencjalnych blędów. Kicker podczas field goala nie ma takiego luksusu. Wszystko dzieje się poniżej 1,5 sekundy, a presja ze strony defensywy jest bezlitosna. Dołóżmy do tego czynniki niezależne od samego kopacza, a mające ogromne znaczenie: snap który musi wpaść prosto w ręce holdera, po czym ten musi ustawić ją pod odpowiednim kątem i oczywiście szwami na zewnątrz, linia ofensywna zamykająca jakiekolwiek ścieżki dla defensywy, a także sam fakt, że nabieg do piłki rozpoczyna się jeszcze zanim w ogóle ta znajdzie się na ziemi, co tłumaczy jedna rękę holdera dotykająca punktu na murawie- tam znajdzie się futbolówka. Wszystko to nie pozostawia wręcz żadnego marginesu na błąd, a szansa na jakiekolwiek odkupienie po błędzie leży jedynie w następnym kopnięciu, które może już nie nadejść w tym spotkaniu. Sprawia to, że poza offseasonem, gdzie buduje się siłę i zwinność, większość pracy odbywa się w głowie kickera. Skupienie i koncentracja to jego najlepsi przyjaciele, a kiedy reszta drużyny zderza się klatami i zbija piątki, ten w cichej kontemplacji czeka na swoje 1,5 sekundy. Nietrudno wyobrazić sobie, jak osamatniające potrafi być to uczucie, a spektrum emocji i doświadczeń bycia tą postacią, zwłaszcza w polskim sporcie, to materiał na całą książkę.
Po trzecie, trenerzy, a konkretnie ich podejście do samego istnienia kopania w futbolu. Istnieje kilka typów. Pierwszy to ten który najchętniej przeniósł się w czasie i zrobił krzywdę temu kto wymyślił kopanie, a w jego odczuciu samo moje istnienie budzi może nie gniew, ale silną irytację i czyni ze mnie zło konieczne. Drugi to ten który pozornie widzi w kopaniu wartość, ale ma je za coś oczywistego. FG ma być trafiony, kickoff oznacza touchback, a punt żeby poleciał w prawo, tak zgadliście, należy kopnąć w prawo. Na pewno jest to lepsze podejście niż pierwszego, ale nadal stawia kickera w roli czegoś automatycznego i traktowanego po macoszemu. Trzeci to w końcu ten, który mówiąc, ze special teams to ⅓ futbolu, naprawdę tak myśli. Każda faza jest trenowana, traktowana poważnie i ze świadomością, że nawet Steph Curry trafia “tylko” 43% swoich trójek. Sprawia to, że sytuacja w której kopacz nie musi szukać swojej wartości w codziennych afirmacjach, a rzeczywistej wartości dla trenera, jest często rzadka.
W konkluzji, pozycja kickera jest obarczona silną presją wynikającą z: braku postrzegania jako pełnoprawnego zawodnika, nieistniejącą wręcz możliwością natychmiastowej naprawy błędu, zawsze tykającego stopera i trenerów którzy najchętniej wcieliliby się w ś.p. Bobby’ego Knighta kiedy muszą mieć do czynienia z kopaniem. W żadnym wypadku nie sprawia to, że kicker ma najtrudniejsze zadanie na boisku, bo nie ma. To co najczęściej sprawia, że można tak pomyśleć, to przypadki game winnerów. Często kopnięcie z końcowym gwizdkiem czyni z kopacza bohatera bądź winnego porażki. Nie ma znaczenia, czy wcześniej byliśmy jedynymi którzy zdobyli punkty, albo trafiliśmy ¼. To moment, kiedy kopnięcie na bramkę jest ostatnią akcją meczu, nas definiuje. W jedną, bądź drugą stronę. Zwykłe kopnięcia często wiążą się z bólem brzucha, a te na koniec meczu sprawiają, że człowiek zaczyna kwestionować wszystkie swoje dotychczasowe wybory życiowe i pyta po co mu to było. Te niecałe dwie sekundy, które zazwyczaj są dane na wykonanie zadania, zdają się być jednocześnie błyskawiczne jak i ciągnąć się w nieskończoność.
Rozgrywający to niekwestionowanie najważniejszy zawodnik w futbolu. Z kolei kicker to często najdziwniejsza postać, jak coś co wyszło z jednej powieści, przespacerowało kilka regałów biblioteki i wskoczyło do książki w całkowicie innym dziale. Tylko po to, by czasem napisać zakończenie w tragedii albo baśni, resztę czasu spędzając na stronach innej bajki. Nie zmienia to jednak faktu, że zakończenie to często kluczowa część powieści. Przekonali się o tym Chargers w 2000 roku. Drugi raz w historii, poza Green Bay Packers, mieli najlepszą zarówno ofensywę, jak i defensywę. Murowany kandydat do Super Bowl, prawda? Otóż nie, bo nie udało im się dostać nawet do playoffów. Winny był jeden: special teams. Drugie najgorsze w całej lidze. Nie w danym sezonie, w historii, sięgając aż do 1989. Pokazuje to, że special teamy to naprawdę ⅓ tego sportu i każdy kto tego nie zrozumie, skazuje swoją drużynę na bycie niekompletną. Kicker nie jest najważniejszy, ale potrafi być kluczowy. Dlatego jeśli spotkacie go na swojej drodze, zamiast w głowę, klepnijcie go w plecy i dajcie znać, że owszem, jest futbolistą.
Tekst: Dawid Pańczyszyn
**
Przypominamy, że mamy swoją dedykowaną grupę na facebooku. Zapraszamy do dołączenia.
Categories
AKTUALNOŚCI, NFL, NFL, Wpisy