Skip to content

Patriotyczny Raport #10. Dramat w trzech aktach

Zdarzają się mecze, w których drużynom nic nie wychodzi. Sami Patriots miewali takie nawet, kiedy  grał u nich jeszcze Tom Brady. Ba, zdarzało się, że wszyscy, łącznie ze mną, spisywali po takich sezon na straty, a ostatecznie Patriots wygrywali Super Bowl – żeby wspomnieć chociażby absolutnie beznadziejny mecz z Detroit Lions Matta Patricii w 2018 roku. Teraz jednak jest to trochę co innego – biorąc pod uwagę okoliczności (przeciwnika, sytuację przed meczem i samo to, co na boisku) jest to prawdopodobnie najgorszy mecz Patriots, jaki widziałem, odkąd kibicuję tej drużynie.

I nie, tym razem nie należy się spodziewać, że Patriots wygrają Super Bowl. Na ten moment różne przeliczniki dają Patriots około 25-30 procent szans na play-offy i jak najbardziej jestem w stanie zgodzić się z tą tezą. Za czasów Brady’ego takie mecze z reguły wyrzucało się do śmieci – „on to Cincinnati” i tak dalej. Teraz po meczu jest nawet więcej problemów niż w trakcie, a już za chwilę mecz z przemotywowanymi wręcz Jets, którzy mając w końcu przyzwoitą drużynę wyjdą na Patriots żądni krwi. A nie wiem czy po drugiej stronie w tym chaosie wyłoni się drużyna, która zagra choćby na 80 procent swoich możliwości. Szkoda, bo przed meczem z Bears liczyłem, że Pats będą w stanie trochę uciszyć trochę przecenianych Jets – bo tacy są, słabsi niż ich bilans, ale mimo przeciętnego występu z Broncos to i tak jest dwie klasy lepiej niż to, co Patriots zrobili z Bears.

W tym tygodniu wniosków będzie nieco mniej, bo i nad indywidualnymi występami nie ma się co za mocno zastanawiać, kiedy w zasadzie wszyscy zagrali beznadziejny mecz i jedyne co, to można mieć nadzieję, że tego nie powtórzą. Ci, którzy jakkolwiek się wyróżnili, będą w oddzielnej sekcji na koniec. Wnioski będą za to bardziej formacyjne. A więc:

  • Najgorszą informacją po tym meczu jest bardzo szybkie zejście na ziemię, jeśli chodzi o pozycję rozgrywającego. Wchodziliśmy w tydzień z myślą, że jest nieźle, bo może się okazać, że mamy dwóch QB zdolnych grać na przyzwoitym poziomie. Teraz nie dość, że obaj przeciwko Bears zagrali marnie, to jeszcze cała sytuacja powoduje kwas w szatni, co widać po wypowiedziach kolegów. Pełen chaos. Jeśli Belichick faktycznie miał zamiar rotować nimi i nie decydować, kto tak naprawdę jest QB1, no to to jest potężny strzał w kolano na jego konto, bo to wpływa na rozgrywających i chyba nigdy się jeszcze nie sprawdziło;
  • I nie zamierzam tutaj bronić gry Maca, bo się nie da, ale jest mi go po prostu szkoda. Ma absolutny zanik jakiejkolwiek pewności w grze, co odbiera mu jego największe atuty – takiego brzydkiego picku, jaki rzucił w tym meczu, nie widziałem jeszcze w jego wykonaniu, a przecież to rok temu był czas na takie błędy. Teoria z dotkniętym skycamem (piłka zahaczyła w locie o kabel kamery ESPN) nie ma dla mnie znaczenia, bo sama decyzja o rzucie była dramatycznie zła – szczególnie że Rhamondre na checkdownie zrobiłby pewnie pierwszą próbę, a stał całkiem sam. Do tego beznadziejne zachowanie kibiców, którzy go wybuczeli i zaczęli skandować nazwisko Zappego – wmówienie sobie, że to druga sytuacja Bledsoe/Brady przeżarła niektórym mózg. Jakoś jak Zappe w drugiej połowie robił dokładnie to samo co Mac, to buczenia nie słyszałem – jedna z najgorszych fanbaz w lidze, niestety. Do tego wszystkiego dochodzi Patricia, który po wejściu Maca na boisko znów wrócił do playbooka z tygodni 1-3, co skończyło się dokładnie tak jak brzmi. A jakby tego było mało, to linia ofensywna zagrała chyba najgorszy mecz w sezonie – i biegowo, podaniowo. Mac miał wrócić do lepszej i ustabilizowanej sytuacji, a wrócił do tego samego chaosu, w którym doznał kontuzji. Nie broni go to wcale, bo wyraźnie nie jest na razie tym samym zawodnikiem, ale na pewno mu to w powrocie nie pomogło;
  • Zappe w drugiej połowie pokazał za to wszystkie swoje ograniczenia i może to niektórych obudzi co do jego potencjału. Naprawdę chłopaka lubię i uważam, że może być w przyszłości nawet starterem niższego kalibru, ale wielu rzeczy mu niestety jeszcze brakuje. Jak sytuacja nie jest komfortowa, czyli Patriots nie prowadzili, nie grali dużo play-action i nie mieli dobrej gry biegowej, to chłopaka nie było. To jest oczywiście ogólny problem tej drużyny – nieumiejętność gonienia wyniku, ale Zappe pokazał, że też nie jest odpowiedzią na ten problem. Przez 15 minut wydawało się, że gość właśnie odstawia jakieś historyczne rzeczy i Maca za moment posadzi na dobre, ale prawda jest taka, że dwie najlepsze zagrywki z tych kilkunastu minut to najłatwiejszy z możliwych TD do Meyersa, którego prawie zresztą nie trafił i nieźle rzucona piłka 50/50 do Parkera, który własnoręcznie robi z nich nie 50/50, a 70/30. Nic specjalnego, nie licząc emocji na stadionie i chwilowego momentum;
  • Jeśli więc spytacie mnie kto ma grać, to odpowiem, że Mac. Tylko niech drużyna o tym wie i nie będzie to żadna marna rotacja. Niech gra i próbuje odzyskiwać pewność siebie. A Patricia i jego linia muszą mu w tym pomagać, bo sam tego nie zrobi. Na razie cała decyzyjność poszła w cholerę, a w kieszeni Mac jest po prostu przestraszony tym, co się działo na początku sezonu – te jego nagłe biegi znikąd się nie wzięły. Miał zresztą rację, bo co najmniej kilka razy miał w tym meczu gości na twarzy chwilę po snapie – a przecież zagrał tylko trzy serie;
  • Sygnalizowałem w poprzednich tygodniach, że o ile Rhamondre wygląda jak potwór, o tyle linia nie wygląda wcale tak dominująco w tych biegach, jak mogłoby się wydawać. No i wszystko całkiem się wysypało w tym tygodniu do tego stopnia, że i Rhamondre, i Harris, nie mogli znaleźć miejsca. Jest to o tyle martwiące, że ostatnie dwa tygodnie były po prostu z bardzo złymi obronami biegowymi. Bears są tylko trochę lepsi, a zamknęli Pats z łatwością. Do tego masa presji w momencie, w którym Bears wcześniej mieli z tym problem. Linia jest absolutnie nieregularna – ci dający sobie radę w pass pro, zawalają robotę w biegach i na odwrót. A przynajmniej tak było w tym meczu;

  • Linia i playcalling Patricii nie pomógł za mocno w rozwijaniu akcji, ale trzeba też przyznać, że w tym krótkim okresie z Jonesem skrzydłowi nie byli zbytnio otwarci – niemniej strzał do Thorntona w końcu dojdzie i będziemy się wspólnie cieszyć, choćby miał być jeden taki w sezonie;
  • Nie spodziewałem się, że Christiana Barmore’a może brakować w taki akurat sposób. I mówiąc to mam na myśli grę biegową, w której okej, poprawia się i potrafi być solidny, ale tego się nie spodziewałem – Carl Davis i Daniel Ekuale pod jego obecność byli tam absurdalnie źli, a i Devon Godchaux miał chyba najgorszy mecz w sezonie. A że w pass rushu go brakowało to oczywiste, mam wrażenie, że co najmniej kilku biegów Fieldsa z nim na boisku można by było uniknąć, bo po prostu skończyłoby się to sackiem albo wypchnięciem poza boisko;
  • Mecz był taki, że nawet do Matthew Judona można się doczepić, mimo tego że miał 2,5 sacka – kilka razy wyraźnie za agresywnie to robił, czym otwierał ścieżki Fieldsowi – chyba co najmniej jedna trzecia próba była przez to przegrana. I niestety nie jest to u niego pierwszy raz;
  • Nad linebackerami się nie będę za mocno znęcał, ale to jest niestety to, co widać w Patriots od kilku sezonów – niby drużyna jest szybsza, ale dalej brakuje jej bardzo dużo do tego, żeby być w stanie zatrzymać bardzo dobrze biegających QB – statuy jak Brissett czy Goff proszę bardzo, nic nie zrobią, ale jak ktoś tylko pobiega no to jest panika. Mack Wilson jest szybkościowo do tego idealny, ale daje się za łatwo przestawiać blokującym. Plus zdarza mu się przestrzelić tackla. Ja’Whaun Bentley jest dobry w bronieniu klasycznych biegów, pewnie najlepszy, ale z rozgrywającymi to już jest coś innego. Ogólnie Patriots mają najwięcej jardów oddanych QB, jeśli chodzi o biegi – i nie zmienia się nic. Problem wychodzi niestety też w secondary. Młodzi CB dobrze grają w kryciu, ale pomoc przy biegach to już niestety problem;
  • A skoro przy młodych CB to najlepszą akcją tego meczu było chyba obronione podanie Marcusa Jonesa. Co prawda przy lepszym rzucie Fieldsa Mooney robi z tego ze 30 jardów, ale i tak pochwała za domknięcie – takiej szybkości trzeba.

  • Pojęcia nie mam co się dzieje z Jake’iem Baileyem – to był chyba jego najgorszy mecz w karierze, ale bardziej martwiące jest to, że to nie pojedynczy przypadek  – w tym sezonie, po tym jak dostał przedłużenie kontraktu, jest jednym z najgorszych punterów w lidze – jak doszliśmy do tego momentu niecałe dwa sezony od tego, gdy był 1st team all-pro, to nie mam zielonego pojęcia. Ciekaw jestem jak do tego podejdzie znany z miłości do punterów Bill w offseasonie. Z tego kontraktu po przyszłym campie łatwo będzie uciec – jeśli znajdzie się jakiś punter, to możemy się pożegnać;
  • Generalnie przed meczem z Jets nic nie wygląda dobrze – na pierwszym treningu nie było Barmore’a, Kyle’a Duggera i Davida Andrewsa – bardzo możliwe, że żadnego nie będzie dostępnego, a to mocny strzał w trzy kluczowe formacje. Jets też mają mocne zdrowotne problemy, ale to nie oni są w totalnym chaosie. Zach Wilson nie gra kompletnie nic, ale po tym meczu z Bears mam wrażenie, że wystarczy mu dać parę zagrywek biegowych, co całkiem potrafi i to się niezbyt dobrze skończy. Nie wiem też, co w ataku, bo z taką grą na QB nowe secondary Jets tylko czeka na kolejne przechwyty – byłbym w szoku, gdyby skończyło się bez żadnego. Wygranie w stratach i zmuszenie Wilsona do wygrania tego meczu samemu – to przepis na zwycięstwo, ale nie jestem w stanie stwierdzić, czy ta drużyna po takiej porażce i krótkim tygodniu jest w stanie to zrobić. 3-5 po porażce w dywizji mogłoby prawie że ten sezon zamknąć. Ta drużyna w pełni sił jest w stanie pokonać Jets i nie są to jakieś małe szanse, ale ja po tych ostatnich kilku dniach byłbym bardzo mocno zaskoczony, gdyby udało się pozbierać choćby do części tego, co było widać z Browns i Lions;

Na plus:

  • Młodzi cornerzy – Fields kilka razy ładnie łamał strefowe krycie, ale kiedy było jeden na jeden, to trudno było mieć coś do zarzucenia. Dodatkowo Marcus Jones robił, co mógł na returnach;

  • Anfernee Jennings – całkiem nieźle, szczególnie w porównaniu do kolegów, prezentuje się w obronie biegów, a i presje potrafi stworzyć, jeśli będzie trzeba. Jeden z niewielu pozytywów obrony w tym meczu;
  • Devante Parker – za kolejny świetny, trudny chwyt;

Na minus:

  • Cała reszta, włącznie ze sztabem i kibicami – i to najlepsze podsumowanie tego meczu;

 

Autor: Jakub Kazula

 

 

Leave a Reply

Discover more from NFLPolska

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading