Skip to content

Titans rozczarowaniem pierwszej fazy sezonu? Jeszcze nie, ale ich sezon to wielka niewiadoma

Drużyna Tennessee Titans na starcie obecnego sezonu jest drużyną bardzo nieprzewidywalną. Niestety dla fanów – w tym gorszym znaczeniu. Zamiast zaskakiwać swoich przeciwników twardymi warunkami jakie stawialiby im na boisku, Tytani zaskakują własnych kibiców – wynikami jakie dotychczas osiągnęli. O ile porażka na inaugurację z jak się później okazało wyjątkowo mocną drużyna z Arizony, mogła boleć ze względu na jej rozmiary, o tyle z perspektywy czasu (i wyników osiąganych przez Cardinals) jest jak najbardziej do przyjęcia. Jednak już wpadka z ostatniego tygodnia z New York Jets jest z pozoru niewytłumaczalna. Pochylmy się jednak nad jej możliwymi powodami i postarajmy się je przeanalizować. A zaręczam, że zrozumienie tego co właściwie dzieje się w drużynie z Nashville, to istnie tytaniczne wysiłki.

Poprzedni sezon dla Titans był bardzo dobry. W fazie zasadniczej zaliczyli rekord 11-5 i pewnie awansowali do playoffów, gdzie jednak odpadli już po pierwszym meczu po nisko punktowanym spotkaniu z lepiej dysponowanymi tego dnia Baltimore Ravens. W tamtej kampanii najważniejsza bronią Mike’a Vrabela był RB Derrick Henry, który w całym sezonie zaliczył 2027 jardów, 17 przyłożeń i 98 pierwszych prób, przy zaledwie trzech fumblach. Przy takich statystykach jest jasne z kim mamy do czynienia. Z najlepszym biegaczem w lidze i nie dziwi, że mając w zespole taki diament, wysiłki reszty drużyny były skupione na daniu mu przestrzeni do gry. Rozgrywający Ryan Tannehill umiejętnie zarządzał grą kolegów, a linia ofensywna robiła co mogła, żeby chronić swojego QB (zaledwie 24 dopuszczone sacki w całym sezonie!) oraz blokować i pozwalać Henry’emu robić swoje. Takie zestawienie drużyny działało i Titans urośli do miana poważnej drużyny w konferencji AFC. Szybko skończone playoffy jedynie więc rozbudziły nadzieje fanów i aspiracje zaangażowanych w ten projekt osób. Offseason poświęcono na łatanie dziur, które powstały w wyniku przetasowań w kadrze zespołu oraz na uzupełnianie potencjału drużyny o dodatkowe aspekty, takie jak korpus skrzydłowych, który był celem najczęstszej krytyki, gdyż zarzucano Tytanom, że częsta gra dołem jest spowodowana głównie brakiem jakości na skrzydłach. Aby odmienić pozycję WR sprowadzono do Nashville niezadowolonego ze swojej pozycji w Falcons gwiazdora Julio Jonesa, a także dołożono do tego karte zawodnicza Josha Reynoldsa. Nie zapomniano również o “drugiej stronie piłki” i defensywa również doczekała się nowych głośnych nazwisk. Do składu dołączyli OLB Bud Dupree (ex Steelers), oraz CB Janoris Jenkins (zwolniony z Saints). Te ruchy offseasonowe zostały sklasyfikowane przez CBS Sports na dziewiątym miejscu spośród wszystkich zespołów w lidze. Wszystko więc wyglądało na to, że drużyna bardzo poważnie się wzmocniła i nowy sezon rozpocznie z nie mniejszymi ambicjami co poprzedni.

Weryfikacja przyszła szybko, bo już w pierwszej kolejce. Titans zostali rozbici przez Arizona Cardinals aż 38:13. Titans byli niemrawi w ataku, zdobywali znacząco mniej jardów w przeliczeniu na akcję (3,9 w porównaniu z Cardinals notującymi średnią na poziomie 6,2), mniej jardów górą (162, przy 280 Cardinals) oraz zaliczając aż 6 sacków. Niemoc linii ofensywnej w powstrzymywaniu presji obrońców najlepiej wykorzystał Chandler Jones, w pojedynkę notując ich aż 5. Poturbowani porażką Titans w dwóch kolejnych spotkaniach zdołali jednak nieco podreperować swój wizerunek, najpierw wyjazdowym zwycięstwem po dogrywce z Seattle Seahawks 33:30, a następnie nie dając dojść do głosu rywalom z dywizji – Indianapolis Colts i bez większych trudności pokonując ich 25:16. Kiedy jednak fani ekipy z Nashville zaczynali już zapominać o falstarcie z początku sezonu i nastawiali się na łatwe spotkanie z szorującymi po dnie New York Jets wydarzyła się prawdziwa katastrofa. W spotkaniu z nowojorczykami powróciły problemy na linii ofensywnej. W dodatku Ryan Tannehill nie miał tego dnia do dyspozycji swoich dwóch najmocniejszych targetów na skrzydłach – Julio Jonesa i AJ Browna. Próbując wycisnąć cokolwiek z tej sytuacji zakończył mecz z aż siedmioma sackami, a jego drużyna po dogrywce poniosła sromotną porażkę ze skazywanymi na pożarcie przeciwnikami. Odezwały się demony z pierwszej kolejki obecnego sezonu i w sercach fanów na dobre zagościła niepewność, do czego tak naprawdę zdolny jest obecny zespół z Tennessee. Oczywiście można zwrócić uwagę na to jak osłabiony był zespół przystępując do tego starcia (oprócz skrzydłowych w meczu nie wystąpił również OLB Bud Dupree), jednak trzeba zwrócić uwagę, iż pewne elementy w grze Tytanów budzą poważne wątpliwości.

Titans w ostatnich latach nie byli w czołówce najsilniejszych defensyw w lidze, jednak nadrabiali świetną ofensywą. Poprzedni sezon zakończyli z czwartym wynikiem w całej lidze w zdobywanych punktach na mecz (30,7). Zdobywali także średnio 396,4 jarda na mecz co z kolei dało im drugie miejsce w całej stawce. Wszystkie te wyniki osiągali pod nadzorem koordynatora ofensywy Arthura Smitha, który przed obecnym sezonem opuścił zespół by przyjąć ofertę zostania głównym trenerem Atlanty Falcons. Wraz z nim odeszły jednak liczby jakimi szczyciła się ofensywa Tytanów. W pierwszych czterech meczach tej kampanii wykręcili oni jedynie 23,8 punktu na mecz, co jest wyraźnym spadkiem w stosunku do poprzedniego roku, ale również słabszym wynikiem niż średnia ich przeciwników, która wyniosła 27,8. Powodów takiego stanu rzeczy (poza zmianą na stanowisku koordynatora) należy szukać w kilku aspektach.

Przede wszystkim swoje loty zaskakująco obniżyła linia ofensywna. Pomimo tego, że w tegorocznym offseasonie formacja się raczej wzmocniłą niż osłabiła (wymieniając Marshalla Newhouse’a i Isiah Wilsona na Kendalla Lamma i Dillona Radunza) to jej wyniki w chronieniu rozgrywającego spadły wręcz dramatycznie. Z poziomu 24 w całym sezonie przed rokiem do aż 17 już w pierwszych czterech meczach sezonu obecnego. To stanowi prawie trzykrotnie gorszą średnią. Gdyby obecne tempo utrzymać do końca sezonu, to obecną siedemnasto meczową kampanię Titans zakończyliby z szokującym wynikiem 72. Przy takiej postawie i w takich okolicznościach trudno oczekiwać pozytywnych wyników w ofensywie. Początkowo problemów w linii można było upatrywać w braku zdecydowania trenera Mike’a Vrabela co do zestawienia pozycji RT. Przed sezonem długo wahał się między Davidem Quessenberrym, Kendallem Lammem i Tyem Sambrallo. Początkowo (w meczu przeciwko Cardinals) pozycje obsadził Quessenberry, jednak od tego feralnego meczu jego miejsce zajął Ty Sambrallo. Na mecz z Jets na prawą flankę powrócił Quessenberry i pozwolił na 3 z 7 sacków. Można by więc było podejrzewać, że to na tej stronie linia ofensywna załamuje się najczęściej. Można by było gdyby nie fakt, że w meczu z Cardinals na inaugurację sezonu, tylko jeden z sześciu sacków został przepuszczony prawą stroną, a winowajca był wówczas wprowadzony na plac gry Kendall Lamm. Pozostałe powalenia rozgrywającego rozłożyły się równo na całą linię ofensywną:

Zanim jednak wygodnie zrzucimy winę za porażki Titans na linię ofensywną i skończymy rozważania, trzeba zwrócić uwagę na jeden element, który do tej układanki nie pasuje. Zadaniem linii nie jest jedynie ochrona rozgrywającego, ale również oczyszczanie ścieżek dla biegacza. Fatalna linia ofensywna, oprócz kłopotów dla QB, skutecznie pozbawiałaby szans na grę biegacza. Tutaj jednak natrafiamy na problematyczną dla takiej narracji statystykę. Derrick Henry bowiem notuje jeszcze lepsze liczby na start sezonu niż przed rokiem, a już wtedy jego rekordy wyglądały nieprawdopodobnie. W tym sezonie po czterech meczach ma już wybiegane 510 jardów przy 113 posiadaniach piłki, zakończone w sumie czterema przyłożeniami. Prowadzi we wszystkich rankingach najlepszych biegaczy w lidze i to z olbrzymią przewagą. Henry jest zawodnikiem wybitnym i potrafiącym zdziałać wiele. Czy jednak byłoby to możliwe, gdyby linia ofensywna mu wystarczająco nie pomagała? Absolutnie nie. Czy zatem w linii ofensywnej aby na pewno brakuje jakości? Sam Ryan Tannehill również nie pozostaje bez winy jeśli chodzi o olbrzymie liczby w rubryce sacków. Rozgrywający pomimo faktu, że większość czasu działa pod presją z powodu problemów na linii, sam również zbyt długo trzyma piłkę w rękach. Niejednokrotnie nie decyduje się w odpowiednim momencie na pozbycie się jej przed powaleniem, co sam przyznał po meczu z Jets, rozkładając odpowiedzialność po równo na linię, skrzydłowych oraz siebie. Tannehill nie miał łatwego życia w pierwszych kolejkach tego sezonu. Zarówno z powodu konieczności działania pod presją jak i pecha do kontuzji w korpusie skrzydłowych. W ostatnim meczu zabrakło zarówno AJ Browna jak i Julio Jonesa, co z pewnością również nie ułatwiło znajdowania rozwiązań ofensywnych. To nie zmienia jednak faktu, że tendencja Tannehilla do trzymania piłki w rękach, oraz brak wsparcia linii pozbawiła Titans w sumie 137 jardów w wyniku samych sacków. 

Drugą największa bolączką Titans – niejednokrotnie wynikająca z pierwszej, ale będąca odrębnym zagadnieniem – są trudności ze zdobywaniem punktów w redzone przeciwnika. Tutaj za najlepszy przykład może nam posłużyć ostatnie spotkanie z New York Jets. Nowojorczycy rozpoczęli niedzielny mecz od trzech nieudanych drive’ów. Dwa razy odkopywali piłkę, a raz Zach wilson pomylił się i spowodował przechwyt. To oznacza, że na dzień dobry Titans dostali trzy możliwości zdobycia punktów i odjechania przeciwnikom na bezpieczny dystans. Niestety każda z tych prób zakończyła się jedynie kopnięciem, zamiast zdobyciem przyłożenia. W efekcie z potencjalnego wyniku 21:0 wyciągnęli jedynie 9:0 co w efekcie na koniec meczu poskutkowało odrobieniem strat i doprowadzeniem do dogrywki przez rywali. Oczywiście nie każdy drive może skończyć się przyłożeniem, jednak Titans w tym sezonie bardzo ciężko przychodzi kończenie drive’ów punktami. Ta sztuka udała im się jedynie w 50% przypadków, gdy meldowali się w redzone przeciwnika, co jak na drużynę aspirująca do play offów jest wyjątkowo kiepskim wynikiem. Od początku sezonu aż 10 drive’ów zakończyło się próbami kopnięć, zamiast zdobyciem większej ilości punktów. 8 z tych prób zakończyło się sukcesem, co przyniosło 24 punkty, na 95 zdobytych ogółem. Doliczając podwyższenia kopacze zdobyli zatem ponad ⅓ wszystkich punktów zespołu w tym sezonie. To wyraźnie pokazuje, że zespół ma spory problem z kończeniem ofensywy w endzone rywali. Biorąc pod uwagę to, oraz trudności z jakimi przychodzi Titans zdobywanie pola gry (sacki) niebagatelnym problemem staje się również nie najlepsza forma Special Teams przy returnowaniu po odbiorze puntów przeciwników. Jak podaje insider Paul Kuharsky Titans rozpoczynali ofensywę z wewnątrz 20 jardów aż 18 razy w tym sezonie, co stanowi ex equo najgorszy wynik w stawce.

Nie trudno zrozumieć, że przy takich trudnościach w utrzymaniu linii i obronie przed presją defensywy zdobycie ponad 80 jardów i zakończenie ataku przyłożeniem ma prawo się nie powieść. Stąd tak częsta konieczność kopania, a to z kolei powoduje małą zdobycz punktową, co w końcowym rozrachunku i przy średniej jak na standardy ligowe formacji obronnej zespołu z Nashville może powodować problemy, takie jak w niedzielnym starciu w Nowym Jorku. 

Tennessee Titans weszli w sezon 2021 z zaskakującymi problemami na linii ofensywnej i dopóki nie opanują nerwowości w tej formacji będzie im trudno zbudować groźniejszą ofensywę. Czy jest to znaczący problem już teraz, który może przekreślić ich aspiracje i plany na obecny sezon? Raczej nie. Poziom dywizji AFC South nie powinien sprawić trudności Tytanom w zajęciu w niej pierwszego miejsca i spokojnym awansie do play offów. Titans mogą więc spokojnie szukać formy i układać drużynę. Jeśli jednak nie opanują sytuacji przed play offami, to z całą pewnością długo w nich nie zabawią, a pożegnanie z sezonem będzie dużo boleśniejsze niż przed rokiem. Tennessee ma drużynę pełną ofensywnego potencjału. Szkoda byłoby zatem, gdyby problemy pozbawiły ich szansy na pokazanie pełni jego możliwości. Geniusz Derricka Henryego może ich wprowadzić na salony, jednak jeśli reszta nie wspomoże go swoją tytaniczną praca u podstaw, to pozostanie mu jedynie śrubowanie rekordów sezonu zasadniczego, a zawodnik takiej klasy z pewnością aspiruje do czegoś więcej. Już w tym roku jako jedyny biegacz znalazł się w pierwszej dziesiątce listy Top 100 od NFL Network. Jest prawdziwa gwiazdą, jednak nawet on całego zespołu na własnych plecach nie zaniesie do finałów. Mike Vrabel musi więc szybko postawić zespół na nogi po druzgocącej porażce z jednym z najsłabszych zespołów w lidze. Na szczęście dla fanów świetna okazja nadarza się już w następnej kolejce. Titans będa mieli okazję zrehabilitować się i powetowac sobie zeszłotygodniowa wpadkę zwycięstwem nad rywalem z dywizji – Jacksonville Jaguars.

Autor: Paweł Sałata

Źródła:

h ttps://atozsports.com/nashville/tennessee-titans/titans-holding-back-offense/

https://www.paulkuharsky.com/news/the-titans-can-t-pass-protect-and-have-a-second-round-pick-who-hasn-t-helped

* Przypominamy też o NFLplRadio. Odcinku premierowym, z gorącymi opiniami po absurdalnej wymianie Stephon Gilmore’a.

Mamy też swoją, dedykowaną grupę na facebooku. Zapraszamy do dołączenia. 

https://www.facebook.com/groups/464888500937826/

Leave a Reply

%d bloggers like this: