Skip to content

Wypowiedzi NFL – week 6

Za nami kolejny tydzień rozgrywek. W nim Browns powrócili do bycia słabymi Browns, Giants cudem wygrali pierwszy mecz w tym sezonie, Falcons wyglądają jak nowonarodzeni, Vikings nadal są chłopcami do bicia, a Bears jakimś cudem poprawiają swój tegoroczny bilans do 5-1. Zapraszamy na raport z konferencji, by sprawdzić co ciekawego po tym tygodniu mieli do przekazania trenerzy drużyn z National Football League.

Denver Broncos 18 – 12 New England Patriots

Można powiedzieć o tym spotkaniu wiele – na pewno nie był piękny. Na pewno nie był imponujący w żaden sposób. Mecz jednak ktoś w końcu musi wygrać i w tym wypadku byli to Broncos.

Czy coś zasługuje na pochwałę, gdy wygrywasz przy pomocy 6 field goals? Na pewno noga twojego kopiącego. Vic Fangio z Broncos był też pod wrażeniem swojej obrony:

Byłem pod ogromnym wrażeniem od początku do końca. To był mecz, w którym równie dobrze mogliśmy przegrać i nawet prawie to zrobiliśmy. Ale to pokazuje jak mocny mamy skład, z jakimi zawodnikami. Ci goście dzisiaj wyszli i walczyli, walczyli i jeszcze raz walczyli. Świetna robota. Ale nie było łatwo. Przecież grali przeciwko drużynie, która średnio zdobywała po 30 punktów, z Camem Newtonem w roli rozgrywającego.

Bill Belichick z Patriots jest natomiast typem człowieka, który lubi wygrywać mecze jeszcze zanim one się zaczną. W tym niewątpliwie nie pomógł mu fakt, że jego drużyna nie mogła normalnie trenować w trakcie tygodnia ze względu na zarażenia koronawirusem:

Czym więcej będziemy mieli czasu na wyjście na boisko i poćwiczenie, poprawienie naszego timingu, naszego wykonania, naszej komunikacji, naszej uwagi, naszego skupienia, tym będziemy grać lepiej.  Zrobimy wszystko, by to zrobić i myślę, że praca grupowa pomoże wszystkim indywidualnie. Mam nadzieję, że w tym tygodniu będziemy mogli przeprowadzić treningi bez komplikacji.

Houston Texans 36 – 42 Tennessee Titans

Houston, mamy życie – tak mogą powiedzieć zawodnicy przejściowego coacha Romeo Crennela. Chociaż ten i tak musiał się tłumaczyć ze swojej decyzji, gdy Texans zdobyli przyłożenie i sprawili, że wynik wynosił 36-29. Wówczas kopnięcie za jeden punkt dałoby im 8-punktową przewagę. To oznaczałoby, że Titans musieliby nie tylko zdobyć przyłożenie, ale także próbę za 2 punkty, by doprowadzić do dogrywki.

Crennel stwierdził jednak, że jego drużyna spróbuje zdobyć 2 punkty, aby wygrać w regulaminowym czasie gry. Niestety to się nie udało i jak wiemy, Titans zdobyli touchdown, a następnie wygrali w dogrywce, nie dając ofensywie Texans nawet powąchać boiska.

Chciałem po prostu zdobyć dwa punkty. Wierzę, że to by zakończyło to spotkanie. Przekonwertowanie próby za dwa postawiłoby nas w dużo lepszej sytuacji. Niestety nam się nie udało, oni pomaszerowali do naszego endzone, zdobyli odpowiednią ilość punktów, a potem wygrali w dogrywce. Tak się czasami zdarza.

Mike Vrabel z Titans był natomiast pytany o intencjonalne przewinienie ze strony swojej drużyny. Musimy sobie lepiej radzić z karami. Mieliśmy chyba z 7 kar, co jest niecharakterystyczne dla nas. Musimy być lepsi w każdej strefie. Kary są jedną z rzeczy, na których definitywnie się skupimy, poprawimy komunikacje i damy sobie jeszcze lepsze szanse na wygrywanie.

Do tego dodał jeszcze kilka zdań, w gruncie rzeczy nie mówiąc nic. Skądś to znamy.

Cleveland Browns 7 – 38 Pittsburgh Steelers

Kevin Stefanski nie miał dobrego niedzielnego popołudnia. Jego zespół kompletnie skapitulował, dostając mocno od dywizyjnych rywali z Pittsburgha. Nie działało właściwie nic, a Browns po 4 dobrych wygranych z rzędu wracają na ziemię.

Defensywnie daliśmy im się rozpędzić, zwłaszcza w drugiej kwarcie. Ale ogólnie chłopcy dzielnie walczyli. Nie pomagaliśmy im przez to, że ofensywa często nie potrafiła zdobyć odpowiedniej ilości jardów na pierwszą próbę. To było bardzo rozczarowujące. Musimy być też lepsi w zagrywkach special teamów. Mnóstwo, mnóstwo rzeczy do poprawy. Mam dla drużyny dwie wiadomości: po pierwsze – musicie się z tym pogodzić i wiedzieć, że był słaby mecz. Po drugie – musicie wynieść nauczkę z tej porażki. Jak to zrobimy, to przyjdzie czas na pójście dalej.

Mike Tomlin ze Steelers pochwalił swoją drużynę za dobre przygotowanie, dobrą egzekucję planu w defensywie i ofensywie, ale jednocześnie wyjaśnił, że wygrana z Browns jest tak ważna, jak każda inna wygrana:

Nie jesteśmy od tego, żeby tworzyć wam nagłówki. Od tego jesteście wy. My po prostu pojawiamy się na boisku i gramy z tymi, których nam podsuną. Akurat oni byli następni, więc z nimi musieliśmy zagrać i wygrać. I właśnie to zrobiliśmy.

Baltimore Ravens 30 – 28 Philadelphia Eagles

John Harbaugh z Ravens może powiedzieć po meczu: ale fart. Nie brakowało zbyt wiele, by Eagles dokonali sporego comebacku na swoim własnym stadionie. Na szczęście Ravens udało się dowieźć prowadzenie do końca spotkania. Jednak coach w pomeczowej konferencji pogratulował tylko jednej osobie – Carsonowi Wentzowi, który próbował niemalże samodzielnie wygrać ten mecz dla Philly:

Ogromny szacunek dla Eagles. To była mocna walka. Ciężka, długa, mocna walka. Wrócili z przytupem. To kawał porządnej drużyny futbolowej. I gratulacje dla Carsona Wentza. Grał jak oszalały po prostu… Dostawał cios i wracał. Zdobywał jardy nogami, przedłużając zagrywki i celnie rzucając. Jestem pod ogromnym wrażeniem Carsona. Moim zdaniem to był definitywnie ich lider.

Coach Harbaugh komplementował jednego rozgrywającego Eagles, a Doug Pederson zdradził natomiast, że ich rookie QB Jalen Hurts może się pojawiać na boisku częściej, niż do tej pory:

Jeśli chodzi o Jalena, to widzieliście przecież coś, co nazywam zagrywkami X, czyli tymi, które przygotowaliśmy specjalnie dla niego. To jest coś, co będziemy nadal eksplorowali. To daje nam możliwość przygotowania biegów dla rozgrywającego. Nie chcę mówić, że to tak jakbyśmy mieli kolejnego biegacza, ale niewątpliwie może pobiegać z pozycji rozgrywającego w redzone. Na razie odnosi to pewne sukcesy, więc nie widzę żadnych przeciwskazań.

Washington Football Team 19 – 20 New York Giants

Ron Rivera jest w trudnej sytuacji – nie tylko zmaga się z nowotworem, ale musi również zarządzać drużyną, która w ciągu ostatnich miesięcy była bohaterem negatywnych nagłówków. Od zmiany nazwy, przez zarzuty o molestowanie seksualne wewnątrz pracowników franczyzy, aż po słabe wyniki na boisku. Coach łatwego życia nie miał.

Słaba forma jego grupy go jednak nie przeraża. Rivera nadal pozostaje agresywny na boisku, często podejmując zaskakujące decyzje. Jedną z nich była niewątpliwe jak ta, by spróbować zdobyć dwa punkty i wygrać, zamiast kopnąć za jeden punkt i rozegrać dogrywkę.

Myślałem tylko o tym, że to okazja, by wygrać. Jesteśmy na drugim jardzie, czuję, że wybraliśmy odpowiednie zagranie, wierzę też w swoich zawodników. Uważam, że są na tyle dobrzy, że mogą zrealizować perfekcyjne rozegranie. Mieliśmy też energię, więc pomyślałem „kiedy jak nie teraz?”. Niestety tym razem się nie udało.

Joe Judge z Giants wygrał natomiast swój pierwszy mecz w sezonie, więc na pomeczowej konferencji był zadowolony i dumny z życia. Pozwolił sobie nawet na żarty z dziennikarzami, gdy pojawił się temat ich kolejnego meczu – ten rozegrają z Philadelphia Eagles (coach dorastał w domostwie, które kibicowało Eagles, podobnie zresztą jak jego żona):

Prawdopodobnie założę na siebie kask, bo moi teściowie już kupili baterię (uderzenie baterią podobno bardzo boli, nie sprawdzaliśmy – przyp.red.). Tak serio to świetne miasto z pełnymi pasji fanami. To też dobra drużyna. Dorastałem oglądając te mecze między Eagles i Giants. Ale jestem tak skupiony na przeciwniku, że nie zwracam za bardzo uwagi na historię i emocje fanów związane z tym meczem.

Atlanta Falcons 40 – 23 Minnesota Vikings

Tymczasowy trener Falcons Raheem Morris  (na czołówce) wprowadził do grupy z ATL powiew świeżego powietrza. Ofensywa radziła sobie bez problemów z obroną Vikings, nie popełniała błędów i pozostawała agresywna przez praktycznie cały mecz. Pierwszy mecz, pierwsze zwycięstwo, ale Morris już sobie ostrzy ząbki na kolejne wygrane:

Mi chodziło o agresywność i nasz atak absolutnie pozostawał przez cały mecz agresywny. Cały czas stał na wysokości zadania. Podejmowaliśmy decyzję, by próbować zdobywać jardy przy czwartej próbie. Czasami nam się udawało, czasami nie… Na szczęście tym razem udało nam się zakończyć mecz na własnych warunkach, a nie czekając na jego zakończenie. Chcieliśmy pokazać wszystkim, że potrafimy zamknąć spotkanie i chyba nam się to udało.

Mike Zimmer był natomiast nieco zdumiony kolejną porażką w tym sezonie. Vikings po dobrym poprzednim sezonie nagle znajdują się na szarym końcu NFL z bilansem 1-5 i bliżej jest im do Trevora Lawrence’a, niż do play-offów. Coach chyba nie do końca potrafi się z tym pogodzić:

Jeśli przegramy mecz jednym punktem, a potem gramy kolejne spotkanie i się kompletnie rozpadamy, to dla mnie to zaskakujące. Jak przegrywasz grę, to nie możesz się załamać. Powinieneś wrócić do szatni i wziąć się do roboty. To była dziwna porażka.

Detroit Lions 34 – 16 Jacksonville Jaguars

Matt Patricia chyba uratował swoją skórę przez wygraną z Jags. Wydaje się też, że trener sam to potwierdził w pomeczowych wywiadach:

Pamiętam kilka lat temu gadałem z młodym zawodnikiem i powiedział mi, jak ważne jest bycie pewnym siebie. Myślę, że dla nas jest bardzo ważne, by uświadomić sobie, kim jesteśmy i co robimy w tym budynku. Musimy wykonywać swoją robotę. Musimy się skupić na tym, co powinniśmy zrobić w kolejnych tygodniach i spróbować być lepszymi. Dokładnie o to chodzi, gdy o tym mówimy. Klapki na oczy i jazda do roboty. Widzę nareszcie, że nasi zawodnicy wzięli sobie to do serca.

Doug Marrone nie wyklucza natomiast, że już niedługo Gardner Minshew zasiądzie na ławce dla rezerwowych, a jego miejsce w startowym składzie zajmie ktoś inny:

Może w przyszłości? Znaczy, byłbym naiwny, gdybym wam powiedział, że nie ma takiej możliwości. Nikt nie jest nietykalny, a jeśli to ma poprawić naszą sytuację, to trzeba to brać pod uwagę. Ale nie myślałem o tym w trakcie tego meczu. W przyszłości natomiast wszystko się może zdarzyć.

Cincinnati Bengals 27 – 31 Indianapolis Colts

Zac Taylor ma trochę problemów. Jego Bengals nie zaczęli sezonu zbyt obiecująco i chociaż walczyli z Colts do końca, to nie udało im się wygrać. Swoją frustrację na mediach społecznościowych postanowiło wylać sporo fanów, ale też kilku zawodników defensywnych (m.in. Darius Phillips i Shawn Williams). Jak zareagował na to Taylor?

Chłopcy wiedzą, że nasze drzwi są otwarte. Wiele rzeczy możemy załatwić „jak dorośli”, w sposób profesjonalny. Mamy grupę osób, które wiem, że chcą załatwiać sprawy właśnie tak, poprawnie. Ale czasami zaczynają się denerwować i gadają publicznie. A później i tak przegadujemy to między sobą za zamkniętymi drzwiami. Chcielibyśmy, żeby tak nie było, ale to po prostu rzeczywistość, która nas otacza i nic z tym nie zrobimy.

Frank Reich był natomiast pytany przez dziennikarzy głównie o nadchodzący… bye-week. Ze względu na oczywistą sytuację na świecie, ten wygląda w tym sezonie inaczej, niż zwykle.

Myślę, że było takie 10 minut, gdzie wszyscy byli wkurzeni i w sumie to nadal nie jesteśmy z tego zadowoleni. Ale wszyscy wiemy, że to niezwykły rok. Wszyscy zaciskają zęby i mówią: „Okej, czyli musimy tu zostać”. I chociaż to nasz bye-week, to nie oznacza, że mamy wakacje. Cały czas jesteśmy skupieni. Wciąż się uczymy, rozwijamy i myślimy – pracujemy nad mózgiem i ciałem. Na szczęście mamy więcej czasu na odpoczynek.

Chicago Bears 23 – 16 Carolina Panthers

Bears mają bilans 5-1. 5-1. PIĘĆ DO JEDNEGO. To oznacza, że wygrali pięć spotkań i przegrali tylko jedno. Wybaczcie, nadal nie mogę w to uwierzyć.

Chyba podobne podejście ma trener Matt Nagy, który na konferencji w poniedziałek rano powiedział, że nie mogli się powstrzymać przed świętowaniem w samolocie podczas powrotu do domu:

Nie jesteśmy zadowoleni, nie jesteśmy szczęśliwi, nie jesteśmy usatysfakcjonowani. Wiemy, że możemy być lepsi, ale z drugiej strony chcemy się też trochę pocieszyć. Dlatego pobalowaliśmy trochę w samolocie, ale przy okazji pogadaliśmy też o tym, co zrobiliśmy, żeby znaleźć się tu, gdzie jesteśmy. I teraz możemy tylko pielęgnować naszą więź – ta będzie coraz lepsza i coraz lepsza, aż w końcu pod koniec sezonu nasza kultura będzie nierozerwalna.

Matt Rhule pochwalił natomiast swoich przeciwników, twierdząc, że jego zawodnicy ofensywni powinni nieco lepiej chronić piłkę. Chociaż jak pokazuje obecny sezon, przegrana z Bears wcale nie jest wstydem.

Jestem rozczarowany naszym wynikiem. Spora zasługa jest tu po stronie Chicago. Rozgrywali mecz, jakby chcieli go konsekwentnie wygrać. Nasza obrona próbowała im dotrzymać kroku i dobrze walczyła. Niestety zdobyli dwa przyłożenia, jedno po naszym nietrafionym field goalu, drugie po przechwycie. Ofensywnie nie byliśmy zsynchronizowani i nie broniliśmy piłki. Zbyt dużo błędów. Za bardzo sobie strzelaliśmy w stopę.

New York Jets 0 – 24 Miami Dolphins

Adam Gase nadal ma pracę w NFL vol. 6. Sytuacja w New York Jets jest już na tyle absurdalna, że pojawił się konflikt na linii: koordynator defensywny Gregg Williams – HC Adam Gase. Williams po meczu z Dolphins, gdy pojawiła się statystyka o tym, że Jets pozwalają swoim przeciwnikom na zdobywanie średnio 32 punktów, powiedział bowiem:

No nie jest to fajna liczba, ale nie wszystko można zwalać na defensywę.

Gdy zapytano go o rozwinięcie swojej myśli, Williams powiedział:

Resztę dopowiedz sobie sam.

Gase następnego dnia wytłumaczył, że miał już okazję porozmawiać ze swoim defensywnym koordynatorem. I chwała mu za to, bo gdybym miał tłumaczyć kolejne biadolenie tych samych banałów z jego ust, to źle by się to skończyło dla mojego zdrowia psychicznego:

Nie byłem za bardzo zadowolony z jego zachowania, ale już pogadaliśmy. Na razie nasi zawodnicy wykonują kawał solidnej pracy, by poprawić swoje błędy. Chodzi jednak o to, że wszystko, co mówimy ma znaczenie. Zrozumiał to i wie, że musimy dawać dobry przykład chłopakom.

Najlepszym przykładem byłoby podanie się do dymisji i pokazanie chłopakom, że czasami trzeba przyznać się do błędu i powiedzieć jasno: „Nie nadaję się do tej roboty”. Cóż, człowiek może tylko pomarzyć.

Brian Flores do zbyt wylewnych ludzi nie należy, ale może to i dobrze. Czasami wystarczy bowiem pokazać swoje cojones na boisku, co po raz kolejny zrobili Dolphins, sprawnie rozprawiając się z dywizyjnymi rywalami.

Mecz był na tyle komfortowy, a Jets stanowili tak niskie zagrożenie dla Dolphins, że coach postanowił wpuścić na boisko TuęTagovailoę, potencjalną „przyszłość Miami”. I chociaż fani i zawodnicy nie mogli się nacieszyć z tego faktu, to Flores z typową dla siebie rezerwą wytłumaczył swoją decyzję dość prozaicznie:

Dla mnie to była po prostu dobra sytuacja na to, by go wpuścić, pozwolić mu na rozegranie kilku akcji. Stwierdziłem, że to będzie dla niego dobre, tak jak dla każdego innego młodego zawodnika. Dać mu się przebiec po murawie, pozwolić mu poczuć, jak to jest grać w NFL. Raczej nie było w tym jakiejś większej logiki.

Cóż, coach Flores nie widział w tym większej logiki, ale jak w momencie pisania tego tekstu (wtorek 20 października, godz. 18:30) podaje Adam Schefter, Tua ma wystartować w meczu przeciwko Los Angeles Rams.

Wygląda więc na to, że jednak Tua jako Delfin został zanurzony brodziku z Jets tylko po to, by za prawie dwa tygodnie zostać rzucony na głęboką wodę, w której urzęduje potężny, doświadczony i wygłodniały rekin o imieniu Aaron Donald. Wybaczcie za pokręconą, oceaniczną metaforę. Wróćmy do wypowiedzi trenerów.

Green Bay Packers 10 – 38 Tampa Bay Buccaneers

Tego chyba nie spodziewał się nikt. To, że Tampa wygrała to jedno. Jednak styl i absolutna dominacja zawodników z Florydy była czymś, co zaskoczyło chyba wszystkich – nawet trenera Packers Matta LaFleura.

HC zawodników z Green Bay wyjaśnił bowiem po meczu, że jego zdaniem zawiniła defensywa oraz jego playcalling, który pozostawiał wiele do życzenia:

To zaczyna się ode mnie. Wygląda na to, że nie przygotowałem tych chłopaków na ten mecz i nie zrobiłem dobrej pracy, jeśli chodzi o wybieranie zagrywek. To są dwa problemy w jednym. Za każdym razem, gdy twoja zagrywka nie działa, to zaczynasz być sfrustrowany. Ale też jako trenerzy musimy prosić naszych zawodników tylko o takie rzeczy, które oni potrafią zrobić.

Bruce Arians miał natomiast mnóstwo powodów do zadowolenia – nie tylko jego drużyna wygrała 28 punktami z potencjalnym rywalem w play-offach, ale też przy okazji ani razu nie straciła piłki z powodu przewinień. Trenera pytano o niezwykłą drugą kwartę, w której Tampa zdobyła aż 28 punktów:

To chyba jedna z najlepszych kwart w mojej karierze. A mieliśmy niezłych całkiem sporo do tej pory. Chyba kilka „pick-six” przeciwko San Francisco. Czyli najpierw zdobywasz punkty w defensywie, potem przejmujesz grę i punktujesz w ofensywie. Dokładnie to zrobiliśmy. Oddaliśmy im pierwszą kwartę, ale ta druga… ta druga była całkiem niezła.

Los Angeles Rams 16 – 24 San Francisco 49ers

Nie był to najbardziej emocjonujący mecz futbolu amerykańskiego, który kiedykolwiek zobaczycie. Nawet jeżeli poziom gry Rams nie był specjalnie zachwycający, to SeanMcVay raczej nie przejmuje się bardzo porażką i z optymizmem patrzy w przyszłość:

Mamy świetną drużynę i tym się ekscytujemy. Nie wierzę, że ten mecz jest reprezentatywny dla kalibru, którym dysponujemy we wszystkich trzech fazach gry. Ale wiecie, czasami małe błędy zbierają się jak kula śnieżna i w końcu zaczynają cię dobijać. Muszę oddać honor Niners, bo wykonali dobrą robotę. To jest piękne w tej lidze – masz te 3,5, czy 4-godzinne okienka, w których musisz być genialny. I dla nas to świetna możliwość, by odpowiedzieć na ten spadek formy już w przyszłym tygodniu.

Kyle Shanahan cieszył się natomiast z dobrego powrotu do normalnej formy po słabym meczu z Dolphins. Trener wyjaśnił, że według niego mecz będzie pojedynkiem na biegi. I na szczęście się nie rozczarował, okazało się, że jego drużyna dysponuje lepszymi zawodnikami w tym aspekcie:

Wiecie, zobaczę jeszcze wszystko na nagraniach, ale moim zdaniem cała drużyna grała naprawdę dobrze. To było dobre, drużynowe zwycięstwo. Nasza defensywa grała jak poj*bana. Mieliśmy cel, by biegać więcej od drugiej drużyny. No i udało nam się rozegrać 37 biegów. I nie tylko ich tym zabiliśmy, bo mieliśmy też wysoką średnią długość biegu, co jest potwierdzeniem tego, jak dobrze wszyscy grali.

Kansas City Chiefs 26 – 17 Buffalo Bills

Andy Reid w zeszłym tygodniu brzmiał, jakby zapomniał jak to jest przegrywać. Podobnie zresztą można było wywnioskować ze słów liderów drużyny, czyli Patricka Mahomesa, czy Tyranna Mathieu.

Jednak od tamtego czasu Chiefs podpisali kontrakt z Le’Veonem Bellem, a jego drużyna dość pewnie poradziła sobie z Bills, poprawiając swój bilans. A po co tak naszpikowanej gwiazdami drużynie jeszcze Bell? Cóż, Reid nie może zostawić bez opieki tak dobrego zawodnika:

Nie odeślemy z kwitkiem dobrych zawodników, a on definitywnie jest dobrym zawodnikiem. Miło go mieć w naszej drużynie i zobaczymy, co nam pokaże w najbliższych tygodniach. Na razie musi się nauczyć naszych zagrywek, odzywek, itp. Ale jest mądrym dzieciakiem, gra w lidze nie od dziś, więc myślę, że z tym nie będzie miał problemu.

Sean McDermott musiał się natomiast pogodzić z drugą porażką z rzędu. Chociaż przegrana z Chiefs była definitywnie mniej uwłaczająca, niż ta kompletna jatka zaserwowana im przez Titans w zeszłym tygodniu, to McDermott wyjaśnił prosto, że przegrana to wciąż przegrana.

Przegrywanie staje się łatwiejsze i zaczyna kusić. Ale my to źle znosimy. Nie ma „moralnych zwycięstw”. Musimy być ze sobą szczerzy i poprawić to, co musi być poprawione. Oczywiście, grając z nimi, jedyne co możesz zrobić to wybrać sposób w jaki będą ci kopać tyłek. W ogóle myślę, że rywalizujemy z elitarnymi drużynami. Wysoki poziom futbolu. W obu tygodniach byliśmy słabi, więc wracamy do rozrysowywania nowych planów.

Arizona Cardinals 38 – 10 Dallas Cowboys

Kliff Kingsbury zmotywował swoją drużynę i pokazał w poniedziałek w nocy, że poprzednie wpadki były właśnie tylko tym – wpadkami. Ten mecz był dość ważny dla Cardinals ze względów medialnych, ponieważ Kyler Murray grał na stadionie AT&T 4 razy i 4 razy triumfował. Trener Arizony wiedział doskonale, o czym w mediach mówił m.in.:

Byłem podekscytowany tym, że moja drużyna gra w poniedziałkowy wieczór. To jest zawsze wyjątkowe i cieszyłem się z tego meczu. Wiem, że dla Kylera to było trudne, bo przez cały tydzień wszyscy gadali tylko o jego historii w tym miejscu. Jestem dumny z tego, co zaprezentował w poniedziałek.

A co na to Cowboys? Mike McCarthy swoimi słowami nieco zmartwił fanów z Dallas, ponieważ jego zdaniem był to mecz, do którego jego drużyna była… najlepiej przygotowana od startu sezonu.

Czułem, że przygotowanie na ten mecz było najlepsze do tej pory w tym roku. Niestety, nie graliśmy za dobrze w ofensywie, defensywie i w special teams. A co ważniejsze – słabo ich przygotowałem i źle zarządzałem meczem. Wciąż mamy też problem z chronieniem piłki.

Co jest jeszcze bardziej dołujące? Fakt, że z bilansem 2-4 Cowboys nadal znajdują się na szczycie dywizji NFC East i jeżeli nadal tak pójdzie, to zajmą miejsce w play-offach drużynie, która zdecydowanie bardziej na to zasługuje. Życie nie jest sprawiedliwe.

Tłumaczenia i tekst opracował Kamil Kacperski.

Źródło zdjęcia: atlantafalcons .com

Leave a Reply

%d bloggers like this: