Skip to content

Gambit Upartego

New Orleans Saints mają na swoim koncie zwycięstwo i porażkę, a przy tym wiele braków. Głównie przez wątpliwe przekonania Seana Paytona, nad którymi pochylił się wielki fan drużyny Dominik Kędzierawski, zapraszamy do lektury! 

Rozpoczynając przygotowania do sezonu, nie dało się ukryć, iż New Orleans Saints na niektórych pozycjach posiadali ogromny deficit talentu. Tymi pozycjami głównie były cornerback, wide receiver oraz defensive tackle, lecz zespół priorytetowo postanowił traktować tylko pierwszą z nich. Na dwóch pozostałych odpowiedzią mieli być młodzi zawodnicy pokroju Marqueza Callawaya, czy Jalena Daltona. Obie pozycje były także osłabione brakiem topowych zawodników w osobach Michaela Thomasa i Davida Onyematy. Nie brakowało więc powodów do obaw, zwłaszcza gdy pozycja WR została jeszcze poważniej osłabiona kontuzją Tre’Quana Smitha, a najlepszy IDL na campie, Dalton, powędrował na IR. Show, jakie Marquez Callaway zrobił w preseason pozwoliło choć na chwilę ten problem odsunąć na bok, lecz nie o nim zapomnieć. Środek linii defensywnej pod Ryanem Nielsenem ostatecznie na boisku okazał się grać o wiele lepiej, niż nazwiska by na to wskazywały, a powrót Onyematy tylko polepszy sytuację. Tego samego niestety nie można powiedzieć o skrzydłowych, którzy nie tylko są bolączką ofensywy, ale mogą się także okazać tym, co nie pozwoli jej rozwinąć skrzydeł.

 

Ślepy czy naiwny?

Sean Payton zapytany w trakcie obozu treningowego o pozycję skrzydłowego odpowiedział, iż “lubią tych zawodników, których mają w zespole”, ignorując nazwiska dostępne na rynku. Jedyne, do czego Saints się posunęli, to sprawdzania wolnych agentów z ulicy, dzięki czemu swoją szansę otrzymał Kevin White. Przez całe preseason i obóz treningowy, Saints nie dokonali żadnych ruchów, które naruszały by porządek w ich lineupie. Z każdym kolejnym dniem zanosiło się coraz bardziej, iż Payton rozpocznie sezon z bardzo ograniczonym talentem na skrzydłach, pokładając ogrom wiary we własne schematy. Bo grupa Marquez Callaway, Deonte Harris, Lil’Jordan Humphrey, Ty Montgomery i Chris Hogan zdecydowanie nie budziła wielkiego optymizmu.

Seria niefortunnych decyzji
Cała ta sytuacja jest pokłosiem zatracenia Seana Paytona w ignorowaniu braku talentu na WR i ślepej wierze w to, że schemat zawsze jakoś da radę. Przez pierwszą dekadę duetu Payton/Brees w Nowym Orleanie, Saints mieli całkiem prosty system archetypów na WR, oparty głównie na jednej grupie, która tworzyła kręgosłup na tej pozycji przez lata. Gdy jednak przyszedł czas na pożegnania, Saints trzymali się tych archetypów pozyskując nowych zawodników i replikując ofensywne sukcesy. W roli X receivera/big slota Marques Colston przez lata był topowym skrzydłowym ligi, a gdy tylko zakończył karierę, jego miejsce przejął Michael Thomas, samemu stając się topowym skrzydłowym ligi. W roli superszybkiego flankera Sean Payton odziedziczył Devery’ego Hendersona, potem zastąpionego przez Kenny’ego Stillsa na jeden sezon, Brandina Cooksa i w końcu Teda Ginna Jr. Trio dopełniał slot receiver z pewnymi rękoma i inteligencją do rozrywania defensywy strefowej. Archetyp ten zapoczątkował Lance Moore, a potem kontynuował Willie Snead Jr. W tle była także czwórka, służąca za dodatkowy deep threat, lecz z lepszymi warunkami fizycznymi i dobrym blokowaniem. Robert Meachem nigdy świata nie podbił, ale przez lata był ostoją głębi Saints, jakiej teraz im brakuje. Kilka lat po Meachemie Brandon Coleman wybił się swoim blokowaniem, ale to Tre’Quan Smith miał na papierze warunki, by stać się Meachemem 2.0. Po prostu przez lata Saints nie bali się inwestować w pozycję skrzydłowego i między innymi dzięki temu udawało im się zachować stabilność. Czy przez wysokie picki, czy nagradzanie w kontraktach, Saints trzymali talent u siebie.

Wraz ze zmierzchem kariery Drew Breesa, Sean Payton zaczął odchodzić od podziału na archetypy i ignorować inwestycje w tę pozycję. Od 2018 i wyboru Tre’Quana Smitha w trzeciej rundzie draftu, Saints pozyskali tylko roczny rental Emmanuela Sandersa, przez 3 lata pozyskując tylko UDFA i używając siódmą rundę. Choć w tym samym czasie Michael Thomas otrzymał swój nowy kontrakt, Saints stracili już swoje dawne oblicze w ofensywie i stali się całkowicie zależni od Thomasa, tak jak nigdy nie byli od jednego receivera. Talent Thomasa wystarczał, by przejść przez sezon regularny jak burza, lecz w playoffach to jednoosobowe show już nie wystarczało. Nie bez przypadku Saints ofensywnie potrafili “gasnąć” w playoffach, a do bólu wykorzystali to Buccaneers w ostatnim tańcu Breesa.  Oczywiście zmiany w systemie były wymuszone słabnięciem Breesa i przejściem na ofensywę opartą na kontroli piłki. Lecz sam Payton zaczął pokładać nieskończoną wręcz wiarę w niektórych UDFA – z Tommylee Lewisem na czele – i zatracać się w spirali drugiej, czwartej i siódmej szansy dla niektórych zawodników. Gdy Michael Thomas rósł do miana czołowej gwiazdy ligi, cały korpus skrzydłowych Saints popadał w stagnację i dopiero Marquez Callaway był w stanie wzbudzić jakikolwiek optymizm swoim rozwojem. Ta sytuacja prowadziła jednak do jeszcze większej zależności od MT, a w 2020 od Sandersa, w trakcie kontuzji Thomasa.

 

I tak nam dopomóż…

Tak trafiamy do początku sezonu 2021, bez Thomasa, bez talentu na skrzydle i z brakiem powodów do optymizmu. Saints rozegrali dwa skrajne mecze, sprawiając lanie Packers i samemu je dostając od Panthers, lecz w obu spotkaniach WR Saints mieli problemy z tworzeniem separacji. Gdy Panthers zaczęli jednak demolować do tego linię ofensywną Saints, odcinając ich od jakiejkolwiek szansy wygrania schematami, ofensywa Saints stała się żywym trupem. Tylko dwóch zawodników jest w stanie tworzyć jąkolwiek separację, lecz w bardzo ograniczonej ilości, a są to Callaway i Harris. Callaway jest jednak punktem skupienia defensywy, tuż za Alvinem Kamarą, a Harris wciąż służy bardziej jako gadget player i jest przede wszystkim głównym returnerem zespołu. Przede wszystkim jednak nie są w stanie generować separacji regularnie i potrzebują większej ilości czasu by się urwać obrońcom. Prawdziwy problem leży jednak za nimi – Montgomery to kolejny gadget player, Humphrey to kolejny potencjalny TE bez jakiejkolwiek zdolności separacji, a Chris Hogan nie wnosi nic atletycznie. Juwan Johnson z kolei nie bez powodu zmienił pozycję na TE. Cała grupa nie potrafi przede wszystkim wytworzyć separacji z press coverage zanim presja wpłynie na Jameisa Winstona. To Jameis i OL muszą ratować skrzydłowych, sami nie otrzymując niemal żadnej pomocy. Taki przepis na ofensywę nie ma racji bytu na dłuższą metę. Idealnym przykładem tego, jak talent na WR jest w stanie wynieść ofensywę na wyższy poziom, był mecz Dallas Cowboys z Buccaneers na otwarcie sezonu. Mecz, w którym ta sama Tampa, która stłamsiła ofensywę Saints, nie była w stanie zatrzymać utalentowanego trio skrzydłowych Cowboys.

 

Cowboys oczywiście mają swoje, inne problemy, lecz tym jednym meczem udowodnili ile potrafi znaczyć posiadanie talentu na skrzydłach. Zwłaszcza w liczbie mnogiej. Bo perspektywy Saints nie zapowiadają się najlepiej, nawet z powrotem Michaela Thomasa na horyzoncie. Pierwszy wróci Tre’Quan Smith, który wciąż jest niemal tym samym zawodnikiem co na początku swojej kariery w lidze. Smith jest skrzydłowym, który uzupełnia korpus i potrafi doskonale skarcić brak uwagi obrońców na nim, lecz nie jest materiałem na WR1/2. Jego powrót nie będzie więc remedium na problem Saints, a co najwyżej minimalnie go załagodzi. Dopiero powrót Michaela Thomasa będzie w stanie dokonać różnicy, lecz czym to się będzie różnić od 2019 czy 2020? Thomas dalej będzie na wojnie sam, z nadzieją, iż zmniejszona uwaga rywali pozwoli się rozkręcić Marquezowi Callawayowi. Sam Callaway najzwyczajniej w świecie zderzył się ze ścianą, której jeszcze nie jest w stanie przeskoczyć, chociaż jako jedyny daje regularne powody do wiary w to, że coś z niego wyrośnie. Naiwne nadzieje można też kłaść w marnotrawnego syna Seana Paytona, Kenny Stillsa, lecz to opcja krótkoterminowa. Powyższa czwórka byłaby w stanie przynajmniej sprawić, iż korpus skrzydłowych Saints nie byłby najgorszy w lidze, a taki niestety jest w tym momencie. A gdyby nie fakt istnienia Alvina Kamary, całe grono skill positions Saints mogłoby być tak traktowane.

Najbliższe offseason będzie najwyższą porą, aby Saints poważnie zainwestowali w pozycję skrzydłowego, po przespaniu dwóch bardzo dobrych klas debiutantów. Nawet jeśli Marquez Callaway poczyni wymarzony postęp, to się nie zmieni. Tutaj, po prostu, potrzebna jest iskra talentu.

Sean Payton otwarcie zaryzykował przystępując z takim korpusem WR do sezonu.

Butnie zawierzył, iż schematy wystarczą.

I ten uparty człowiek przegrał.

Pora na zmiany.

Autor: Dominik Kędzierawski

*

Na koniec przypominamy, że mamy swoją, dedykowaną grupę na facebooku. Zapraszamy do dołączenia. Na grupie co tydzień będzie publikowany specjalny post pod którym zachęcamy do wymieniania spostrzeżeń dotyczących niedzielnego grania w NFL!

https://www.facebook.com/groups/464888500937826/

Leave a Reply

%d bloggers like this: