Najlepsze wypowiedzi trenerów NFL po week 7 – część druga

Mijający tydzień stał pod znakiem blow-outów. A te porażki są zawsze dotkliwe, bo zawodnicy mogą też złamać się psychicznie ze względu na swoją dyspozycję. Co natomiast z trenerami? Kontynuujemy raport po Week 7.
Detroit Lions 19 – 28 Los Angeles Rams
Same oldLions? No nie do końca – drużyna z Detroit od samego początku meczu zaskakiwała Rams na każdym polu. Wyszła na prowadzenie, dwa razy przeprowadziła udany fake punt, a także kopnęła piłkę sama do siebie.
Niestety – cała ta feeria trików wyciągnięta z rękawa przez Dana Campbella nie pozwoliła Lions na zwyciężenie przeciwko Rams. Są po prostu na to zbyt mocni, co zresztą powiedział sam trener:
Popełniliśmy po prostu za dużo błędów. Oni są zbyt dobrą drużyną, żeby sobie na to pozwolić. Tutaj jedna, czy druga wpadka są dla Ciebie zabójcze. Ale to moja wina – nieudany bieg przy czwartej próbie? Moja wina – to ja poprosiłem o tą zagrywkę, a powinniśmy wyjść trochę inaczej. To w stu procentach moja wątpliwa zasługa.
Na temat tych udanych zagrywek special teamów wypowiedział się Sean McVay. Chociaż jego drużyna summa summarum i tak wygrała mecz, to trener był wściekły. Wie bowiem, że w przyszłości takie same rozwiązania mogą zaprezentować drużyny z lepszymi zawodnikami, niż Lions.
McVay nie zamierza do tego dopuścić:
To było rozczarowujące. Nie byliśmy jakoś specjalnie zaskoczeni tym, co robili, ale wykonali swoją robotę lepiej, niż my swoją. Udało im się nabrać rozpędu, mieli dwa fałszywe punty, no i kopnęli do siebie, zdobywając piłkę. Obydwie rzeczy były przez nas wyczekiwane. Nie zagraliśmy tego dobrze, ale możemy z tego wyciągnąć wiele mądrych lekcji.
Philadelphia Eagles 22 – 33 Las Vegas Raiders
Philly nie ma łatwego życia pod okiem nowego trenera Nicka Sirianniego. Drużyna już teraz szykuje się do przyszłorocznego draftu, bo w sumie co innego może robić, wysyłając Joe Flacco z powrotem do Jets:
Naprawdę cieszymy się z tego, że mamy Gardnera Minshew, który jest teraz naszą drugą opcją… Jeśli chodzi o bycie rozgrywającym, to Joe był świetną osobą i wspaniałym profesjonalnym zawodnikiem. Pracował świetnie w naszych meczach przed sezonem, co wpłynęło dobrze na naszych pracowników. Ma okazję zaistnieć w innej drużynie, a my dzięki temu otrzymujemy wybór w drafcie. To świetna propozycja.
Raiders pierwszy raz od lat wyglądają jak poważna i porządna drużyna. Trudno stwierdzić, czy to kwestia rewitalizacji grupy przez zwolnienie Jona Grudena, czy może nareszcie wszyscy się ogarnęli.
Tak czy siak tymczasowy trener Rich Bisaccia ma zostać w drużynie do końca sezonu, a obecne sukcesy przypisuje pracy Derka Carra i ofensywnego koordynatora:
Wszyscy chyba widzimy, jak dobrą relację mają Derek i Greg Olson. Pięknie zarządzają naszą organizacją w ofensywie i ich relacja naprawdę zaczyna owocować. No i przy okazji Derek stał się też głosem Raiders poza boiskiem. Zawodnicy go bardzo szanują i chętnie go słuchają… Jest wspaniałym liderem nie tylko na boisku, ale też poza nim.
Houston Texans 5 – 31 Arizona Cardinals
Umówmy się – jedynym pozytywem w sprawie Texans jest obecnie to, że niedługo do drużyny może powrócić kontuzjowany Tyrod Taylor, a drużyna może się pozbyć Deshauna Watsona w zamian za pokaźny pakiet wyborów w drafcie i najprawdopodobniej Tuę(Watson oczywiście może już nigdy nie zagrać w NFL, jeżeli oskarżenia o nadużycia na tle seksualnym okażą się być prawdziwe).
David Culley na razie jednak nie traci głowy i nie przejmuje się tym, że jego drużyna jest prezentuje się bardzo słabo:
To był dla nas zły dzień od samego początku. Codziennie pracujemy nad poprawą sytuacji, ale na razie nic nam z tego nie wychodzi. Na razie jako trenerzy nie potrafimy nawet zdiagnozować problemów, ale obiecuje wam, że w końcu to zrobimy i zaczniemy je w końcu eliminować.
Speech: 0.
Cardinals natomiast nie mieli absolutnie żadnego problemu z rozmontowaniem Texans i prawda jest taka, że wyrok mógł być nawet bardziej surowy – chociażby dlatego, że nieobecny w zeszłym tygodniu z powodów COVID-19 Kliff Kingsbury, stwierdził, iż nie czuł się zbyt komfortowo podczas spotkania:
To było trochę dziwne. Zwykle w trakcie tygodnia korzystałem z tych zagrywek w kółko i na okrągło. Z Kylerem pracowaliśmy nad nimi przez całe dnie i noce. A teraz nagle musieliśmy realizować nas plan już w trakcie meczu, a nie na treningach. Nie mieliśmy tego rytmu i komfortu, co zwykle i czułem się jakoś nieswój. A tak nie jest – w końcu mieliśmy te 6 dni na przygotowanie się do meczu.
Chicago Bears 3 – 38 Tampa Bay Buccaneers
Umówmy się – to była absolutna anihilacja niedźwiadków przez Bucs. Ważnym momentem może być jednak to co się wydarzyło już po nim, w związku z tym że Matt Nagy zaraził się koronawirusem i nie będzie dostępny w przyszłym tygodniu, będzie to szansa na to, by inni trenerzy zaprezentowali swoje umiejętności liderskie i powstrzymali szaleństwo, którym jest gra Chicago Bears w tym sezonie:
To jest ostrzeżenie dla każdego z nas, by być niezwykle uważnym i zrozumieć, gdzie wszyscy jesteśmy. Widzieliśmy już, jak z tym radzili sobie z tym w innych drużynach i o ogólnie w społeczeństwie, więc wiemy, że my również jakoś sobie z tym poradzimy.
Ten gość nawet oświadczenia w sprawie COVID-19 nie potrafi napisać normalnie…
Z drugiej strony mamy natomiast Bruce’a Ariansa, którego zespół jest właściwie samograjem i kolejny tydzień z rzędu absolutnie masakrują przeciwników.
Warto zaznaczyć, że do drużyny wrócą jeszcze kontuzjowani zawodnicy, czyli m.in. Richard Sherman, Antonio Brown, Rob Gronkowski, czy Lavonte David. Trudno jest się pozbyć wrażenia, że z takim składem Brady znów będzie grał w lutym.
Na szczęście zagraliśmy dobrze, ale mam nadzieję, że Gronk będzie mógł zagrać w kolejnym meczu przeciwko Saints. Bez niego będzie nam trochę trudno. Tak samo jest zresztą z Davidem i Shermanem. Przydadzą nam się.
Indianapolis Colts 30 – 18 San Francisco 49ers
Frank Reich i jego podopieczni powoli wracają do życia. Colts zwyciężyli w Sunday Night Football, polepszyli swój bilans i rozpoczęli na dobre swoją walkę o play-offy w AFC.
Wyjątkowo dobrze wyglądał nowy rozgrywający Carson Wentz, który zagrał chyba swój najlepszy mecz w barwach Colts. Podobnie było zresztą ze skrzydłowym Michaelem Pittmanem Juniorem, który pod nieobecność T.Y. Hiltona stał się opcją ofensywną numer 1.Reich ma nadzieję, że takie występy staną się nowym standardem dla jego drużyny:
Tak, Mike jest zawodnikiem, który lubi duże akcje. Ma to wpisane w DNA. Sporo o tym gadaliśmy – jak bardzo jest twardy, jak odnajduje się na boisku, jak ciężko pracuje i jak bardzo lubi rywalizować. Po prostu lubisz do niego rzucać piłkę. Carson ma do niego sporo zaufania, a przede wszystkim sporo wiary w jego umiejętności. To było widać nawet dzisiaj – po prostu do niego rzucał i się nie zastanawiał. Czasami tego potrzeba.
Kyle Shanahan powiedział natomiast wprost, że jest nieco zmuszony do tego, by grać z Jimmym G. za sterami, ponieważ Trey Lance jest poważnie kontuzjowany.
Trener 49ers trochę rozsiewa negatywne wibracje wokół szatni San Francisco, otwarcie krytykując zarówno swojego startera, jak i młodego rozgrywającego. Nie wiem za bardzo, jaki ma to sens, ale może Shanahan ma ukryte przesłanie, które jest zrozumiałe tylko dla jego drużyny:
Moim zdaniem Jimmy zagrał swój najgorszy mecz w karierze. Moim zdaniem zrobił całkiem sporo dobrych rzeczy w trakcie tych trzech meczy, które zagrał przed kontuzją. Zwłaszcza w tym pierwszym spotkaniu, które i tak prawie przegraliśmy prowadząc w pewnym momencie 41-17. Teraz wrócił i grał w trakcie monsunu, co nie skończyło się dobrze dla żadnego z nas. Wiemy, że Trey jest przyszłością naszej drużyny, ale też wraca po poważnej kontuzji. Dlatego będziemy mu dawali limitowane szanse, żeby mógł się ogrywać. Poza tym wiemy, że musi być gotowy, jeżeli Jimmy złapie kolejną kontuzję.
New Orleans Saints 13 – 10 Seattle Seahawks
Niestety po 6 tygodniach wyśmienitych spotkań w ramach Prime Time, w końcu musiało nadejść bagno. To zaprezentowali nam Saints i Seahawks, którzy nie potrafili zdobywać punktów.
Zwycięstwo jest jednak zwycięstwem i SeanPayton wie, że summa summarum liczy się bilans, a nie sam wynik, aczkolwiek mecz dał mu sporo do przemyślenia:
To było dobre zwycięstwo. Granie w Seattle jest zawsze trudne, zwłaszcza radzenie sobie z odgłosem widzów. Bardzo dobrze działała nasza defensywa. Wiedzieliśmy, że to będzie całkiem trudne zadanie pod względem ustawienia na boisku, niepopełniania błędów i ogólnie przygotowania ze względu na tragiczne warunki pogodowe. Jestem dumny z naszej drużyny i ich postawy.
Pete Carroll natomiast powiedział wprost, że jego drużyna nie jest tak samo dobra, gdy brakuje Russa Wilsona. Pokusił się nawet o stwierdzenie, że gdyby nie Russ, to on sam nie byłby już trenerem Seahawks:
Powiem tak: jestem tutaj naprawdę długo i gdyby nie Russell, to pewnie nie byłbym tutaj aż tak długo. Przez wszystko co zrobił, każdy moment magii przez wszystkie te lata. Tyle ile on wygrał, wszystkie statystyki i rekordy. Naprawdę nie mogę się doczekać, aż powróci do nas i znowu będzie grał futbol na wysokim poziomie.
Tekst i tłumaczenia opracował Kamil Kacperski
Część I – klik
*
Przypominamy, mamy też swoją, dedykowaną grupę na facebooku. Zapraszamy do dołączenia.
Categories
AKTUALNOŚCI, NFL, NFL, Wpisy